Seriale

+
Szczerze mówiąc też nie mogę się przekonać jakoś do Belli Ramsey jako Ellie. Jest pyskata i ma charakterek ale do growej Ellie to jej daleko i nie wiem co kierowało twórcami, że padło właśnie na nią. W zasadzie to z tego co mówili gdzieś w wywiadach to jak tylko ją zobaczyli i usłyszeli to wiedzieli, że to będzie ona. Zobaczymy jak będzie dalej bo w pierwszym odcinku to za dużo jej tam nie było, więc może później przekona bardziej ludzi do siebie ;) Podobno pierwszy odcinek w/g niektórych recenzentów jest najsłabszy ze wszystkich, później jest tylko lepiej. Zobaczymy.

Pomijając już samą Ellie to serial zdecydowanie nadrabia klimatem, nie jest to jakaś kolejna z rzędu adaptacja gry wideo tylko widać że zarówno aktorzy jak i twórcy przykładają się do tego mając jakąś konkretną wizję serialu za którą będą podążać do finału. Trzymam kciuki, żeby tak właśnie było do samego końca ;)
 
Kupiłem Ramsey jako Ellie od razu, po pierwszym kopnięciu tacy w jej pierwszej scenie, w pierwszym epizodzie. Ma charyzmę i zadziorę potrzebną do grania Ellie. Jak już miałbym wskazać kogoś do kogo musiałem się przekonać to do Pedro w roli Joela. Nie dla tego, że mam coś do Pedro, czy jego wyglądu, tylko do... gabarytów. Pedro w odniesieniu do growego Joela, jest wyraźnie mniejszy, więc miałem obawy czy sprzeda mi postać gdy dojdzie do walki wręcz, ale póki co jest dobrze. Zobaczymy dalej.
 
Ja bym jeszcze ją widział jako Ellie ;)
ellie.PNG

W sumie to chyba ona nawet była jedną z kandydatek do tej roli ale pewnie coś im nie pasowało a szkoda.
Natomiast jeśli chodzi o kolejny odcinek to serial trzyma poziom i nie zwalnia tempa. Teraz już trochę więcej było głównych postaci w tym Ellie i nadal nie mogę się do niej przekonać ale jest już lepiej, kto wie może z kolejnymi odcinkami da się do niej przekonać ;)
 
Joela z twarzy niezły (zgodził bym się, że może nieco zbyt drobny - jak na jego odpowiednik w grze), ale gra nawet znośnie. Rola Tess została bardzo fajnie zagrana, ale aktorkę dali o jakieś 15-20 lat za starą (już w re-maku gry ją postarzyli, ale HBO zrobiło kolejny krok). Bella wciąż mnie kłuje w oczy jako Ellie ale przynajmniej nie gra tragicznie (jakiegoś talentu czy chemii z Joelem co prawda - jeszcze - nie widać). Nie wierzę też, że nie mogli znaleźć kogoś równie "pyskatego" aby kopał tacę z jedzeniem ;) ...

Serialowa Sarah też miała te kilka lat za dużo, co (wbrew pozorom) rzutowało na odbiór pewnej ważnej sceny.

W drugim odcinku mamy, w końcu, nieco eksploracji w bardzo ładnym otoczeniu i zainfekowanych. W realiach serialowych motyw z połączeniem (pewną świadomością poprzez grzybnię) jest fajny. Cieszę, się jednak, że nie zobaczyłem tego w grze bo rozgrywka by na tym raczej ucierpiała (gra nie była w pełni skradanką, a ten zabieg by ją taką uczynił).


Tak czy inaczej czekam na więcej.
 
Last edited:
Kolejny dobry epizod, przede wszystkim broni się aktorsko (świetny Offerman i Bartlett). Ciekawie rozwinięty wątek Billa, który zajął niemal cały odcinek. Fajnie było też zobaczyć znów Tess w młodszym wydaniu.

Jednak jesteśmy po trzech epizodach i osobiście wciąż mam wrażenie, że właściwa podróż Ellie i Joela się nie zaczęła, większość czasu antenowego jest poświęcona albo budowaniu świata, albo rozszerzaniu historii postaci pobocznych, znanych z gry. Zostało jeszcze 6 odcinków i naprawdę mam nadzieje, że twórcy zaczną się w końcu skupiać na relacji dwójki protagonistów. Joel i Ellie tak rezonowali z graczami w historii opowiedzianej w grze, bo spędziliśmy z nimi tyle godzin. Zaczynam się obawiać że ten motyw będzie się rozwijał z boku zamiast stać w centrum wydarzeń, zwłaszcza wiedząc jak skupione na innych wątki jeszcze przed nami (bracia, David, Riley), a ile rozwijaniu postaci drugoplanowych poświęcono czasu do tej pory. Dajcie mi w końcu odcinek skupiony na głównych bohaterach i ich wędrówce po zrujnowanych Stanach Zjednoczonych Ameryki, bo czasu coraz mniej.

Nie do końca rozumiem, też scenę "wiwisekcji" runnera przez Ellie, ma nam to pokazać że skrywa w sobie mrok, by urealnić wydarzenia z zapowiedzianego już drugiego sezonu?
 
Obejrzałam i ja. Z odcinka na odcinek rośnie mój zachwyt, uważam to za jeden z lepszych seriali w kategorii fiction. W warstwie wizualnej jest wyśmienicie, aktorsko też bardzo dobrze, a tempo narracji bardzo mi odpowiada, jak również sama fabuła. Skoro nie grałam, to nigdzie się nie spieszę i nie czekam na sytuacje znane z gameplaya, oceniam sam serial - i bardzo ubolewam, że trzeba czekać na kolejne odcinki.

O ile wiem, w grze pewne wątki poprowadzono inaczej, a przede wszystkim krócej lub w tle, czego przykładem protagoniści poznani w ep3, ledwo zarysowani w rozgrywce, a tutaj dostali pełen czas antenowy. I ogromnie mnie ujął główny wątek w tym odcinku, bardzo pięknie poprowadzony, bardzo ciepło. Przy okazji: podoba mi się, że poznajemy różne postacie, które w grze są NPCami i, być może, więcej o nich jest wtedy w sferze domysłów i aluzji, niż w samej fabule rozgrywki. Ja dzięki temu dobrze poznaję ten świat, a jednocześnie nie mam poczucia, że dynamika między głównymi bohaterami w jakikolwiek sposób na tym traci. Ogólnie też patrzę na to tak, że medium filmowe/serialowe rządzi się nieco innymi prawami, niż interaktywne granie i wcielanie się w postać.

Myślę, że dużo dobrego robi tu gra aktorska. Bez przerysowań, bez szarżowania, z bardzo fajną chemią. Naprawdę chętnie się dowiem, co będzie dalej :)
 
Mi odcinek podobał się tak sobie. 6/10 daję i dodatkowo odznakę zmarnowanego potencjału.

Szwankował mi balans oraz przeszkadzały głupotki.

TLoU kojarzyło mi się (może bezpodstawnie) z hardcorowym survival w czasie apokalipsy zombie. Zapowiadała to scena z dzieciakiem z pierwszego odcinka oraz scena bezpardonowego mijania proszących o pomoc ludzi na drodze (też pierwszy odcinek)

Tymczasem survival jest zbyt lekki, nie było w tym odcinku poczucia zagrożenia, jakie powinno być non stop w takiej enklawie. Bohaterowie któryś raz z rzędu podchodzą frywolnie do kwestii broni palnej.

Chciałbym zobaczyć tę relację z tego odcinka jako kontrapunkt do naprawdę ponurej rzeczywistości. Chciałbym zobaczyć Billa, który by ochronić ukochaną osobę musi wyzbywać się człowieczeństwa, strzec enklawy, mordować bez pardonu dybiących na zapasy, FEDRĘ, zombie. Chciałbym zobaczyć, że ta mała Itaka jest okupiona bólem i cierpieniem. Nie miejsce, gdzie wybierasz się na beztroski jogging. Chciałbym widzieć kontrowersje, jak Bill z jednej strony balansuje między bezlitosnym mordowaniem a tą dziurką przez którą utrzymuje kontakt z człowieczeństwem. To byłoby ciekawe, gdyby ta miłość kosztowała go wiele.

Tutaj albo historia była zbyt ckliwa i niepasująca do realiów, albo apokalipsa zbyt lajtowa.
 
A ja dalej po pierwszym odcinku jakoś nie mogę zabrać za ten serial . Media się zachwycają nijakim serialem , bo to hbo i ekranizacja gry . A artykuły o ekranizacji gry się dobrze klikają . Po pierwszym odcinku to typowe 4/10. Sorry bardzo , ale pilot the walking dead wyrwał na mnie lepsze wrażenie.
 
Dla mnie było troszkę zbyt ckliwie jak na historię skompresowaną do około 45 minut. Nie podobało mi się zwłaszcza to
jak się pospieszyli ze startem ich relacji, spędzili ze sobą może 30 minut, obiad, gra na pianinie (wzruszenie bohaterów
dziwnie tu wypadło) i już całowanie. Rozumiem speedrun bo czasu antenowego mało, ale można było to napisać lepiej i wykorzystać np. dodatkowy skok w czasie

Ale odcinek dla mnie ogólnie bardzo przyjemny. Mnie jak małe dziecko cieszy i bawi koncept budowania i utrzymywania samowystarczalnej "bazy" w nieprzyjaznym świecie więc może dlatego :)
 
Szwankował mi balans oraz przeszkadzały głupotki.
Mogę się tylko zgodzić. Jak się człowiek chwilę zastanowi nad tym odcinkiem to jest jednak absurdalny w kontekście świata przedstawionego.

Świat się zawalił, ludzie walczą o przetrwanie każdego dnia, a tutaj przez kilkanaście lat dwóch gości żyje sobie na luziku jedząc steki z zieleninką, pijąc winko, są truskawki, chillout, sielanka. No nie kupuję tego. Kiedy dochodzi do jakiegokolwiek ataku, Bill zachowuje się kompletnie irracjonalnie i wali z karabinu stojąc na środku ulicy, zamiast, kurde, nie wiem, przyczajony z okna. Widzę takie zachowanie i mam uwierzyć, że ten człowiek potrafił ogarnąć wszelkie pułapki, konserwować wszystkie mechanizmy w gazowni, stworzyć płot elektryczny kiedy przerasta go najprostsza rzecz pokazana w tym odcinku?

Kolejna kwestia to spotkanie Billa z Frankiem. Całe miasteczko jest okopane śmiercionośnymi pułapkami, ale Frank oczywiście wpadł do tej jednej jedynej, która - z jakiegoś powodu - śmiercionośna nie była.

W grze całe miasteczko miało sens o tyle, że było wypełnione zarażonymi, które odstraszało łupieżców, a jednocześnie Bill potrafił zombiaków powstrzymywać pułapkami. Tutaj mamy niedorzeczne osiedle zamknięte pod Bostonem na domofon.

Sam wątek Billa i Franka też uważam, że był lepiej rozwiązany w grze. Był gorzki, zaskakujący, w serialu z kolei dostaliśmy Słodki Listopad.

Minęły trzy odcinki sezonu, a ja dalej nie wiem czy lubię serialowego Joela, serialowej Ellie to ja bardziej chyba nie lubię niż lubię, bo póki co bardziej sprawia przemądrzałej, pyskatej nastolatki niż bystrej, kąśliwej growej Ellie. Zamiast pogłębiania głównych bohaterów dostaję 50 minut zapychacza, oderwanego w ogromnym stopniu od głównej osi fabularnej, o postaciach, które nigdy więcej w serialu się nie pojawią, a całość ma dziewięć odcinków. Tak jak @Nars wspomina - dajcie nam w końcu odcinek skupiony na Joelu i Ellie. I niech dadzą spokój z tym łopatologicznym mówieniem Joelowi coś o otwarciu serca, albo ratowaniu kogo może, niech po prostu pokażą jak ta relacja się rozwija naturalnie, pod wpływem fabuły. Jak nie latarkowy flashback z pilota, tak dwa odcinki z rzędu z takim samym "morałem".

Jak czasami patrzę na ten serial, zastanawiam nad The Last of Us 2, oglądam szkice fabularne pierwszego TLOU, to tak sobie myślę, że Bruce Straley miał większy wpływ na pierwszą część gry, niż mu się to przyznaje...
 
Last edited:
Czytając te wypowiedzi i konfrontując z opinią przyjaciela, który w grę grał (w przeciwieństwie do mnie)… cytuję: „no ok, zarzut o zapychacze, ale… w grze pomiędzy jednym strzelaniem a drugim to za wiele się tego świata nie działo, spokojnie zdążą wszystko zbudować w kolejnych 6 godzinach”. Bo gra jest chyba dosyć krótka?
Poza sceną strzelaniny, co do której się zgadzam, że wybrzmiała trochę mało sensownie, to nie bardzo do mnie trafiają te zarzuty o nie-realizm.

To jest post-apo. Świat anormalny. Ludzie adaptują się do warunków i niekoniecznie reagują logicznie - logicznie dla nas, z naszymi zasobami i naszym stanem psychicznym.
Dlatego jestem w stanie uwierzyć, że po latach samotności Billy i Frank przylgnęli do siebie w pół godziny. Tym bardziej, że grana na pianinie piosenka okazała się być wyjątkową, więc to miało prawo wywrzeć ogromne wrażenie. Ze wszystkich ludzi przychodzi akurat Frank i gra właśnie to. Samotny od lat Billy, który nigdy z nikim nie był, mógł to odczuć bardzo mocno.

I powtórzę się, że tempo serialu musi być inne od dynamicznej rozgrywki. Autorzy kładą nacisk na przedstawienie świata widzom, którzy wcale nie muszą gry znać. Ja to kupuję.
 
Wczoraj na tubie wpadł mi taki dość stary trailer concept i imo Nikolaj jako Joel też fajnie by się sprawdził śmiem nawet stwierdzić, że bardziej zalatuje do tego growego niż Pedro :p
 
Hmm trochę mnie dziwią te dosyć powierzchowne opinie nt. aktorki grającej Ellie, dla niektórych zwyczajnie chyba nie jest wystarczająco "ładna" ( growa wersja przypomina mi trochę Kota w Butach, nie wiem dlaczego). Wg mnie jej gra aktorska jest na dobrym poziomie, a postacie z serialu tv nie muszą się pokrywać z tym co jest w grze w 100%. Jeśli aktorka i scenarzyści mają trochę inny pomysł na samą postać to b. dobrze. Ogólnie serial jest na takie 7-8/10. Momentami jest świetnie, ale są też słabsze momenty.
 
SkyShowtime wystartowało i od razu cenowo pozamiatało :p Zamiast sugerowanych 24,99zł mamy 12,49zł na zawsze do czasu aż ktoś nie zrezygnuje z subskrypcji. Oferta dość pokaźna jak to sugerowały materiały promocyjne w tym nowy Maverick oraz seriale takie jak Yellowstone, 1923, 1883, Tulsa King. Poza tym jest też sporo starszych filmów i seriali znanych z innych platform które teraz trafiły tutaj.
Jest natomiast jedno ale, dość duże opóźnienie w odcinkach względem amerykańskich premier i tak np:
- 1923 - aktualnie leci 6 odcinek a na platformie jest zaledwie 3 odcinki
- Yellowstone - aktualnie jest 8 odcinek 5 sezonu a dostępne jest 3 odcinki
- Tulsa King - przeszło miesiąc temu wyszedł ostatni 10-ty odcinek pierwszego sezonu a na platformie mamy raptem 3 odcinki

To nie są jedyne pozycje, takich jest niestety sporo. Plusem niewątpliwe jest cena oraz możliwość odpalenia 3 profili jednocześnie, docelowo można mieć 5 ale sporym minusem opóźnienie premier i pewnie dla niektórych również brak jakości 4K. Jeśli tak to będzie wyglądało to ja nie wiem czy nawet ta atrakcyjna cena będzie tego warta....
 
Ogólnie serial jest na takie 7-8/10. Momentami jest świetnie, ale są też słabsze momenty.

Dla mnie cały odcinek piąty jest słaby, na pewno najsłabszy z dotychczasowych.

Postać Kathleen to miscast olbrzymich rozmiarów, kompletnie niewiarygodna. Rozumiem zamysł, scenariusz kiepski, ale i aktorka nie podołała. Nigdy nie uwierzę, że za tak bezpłciową i marudną postacią poszedłby jakikolwiek ruch oporu. Oczywiście o tym, że jest świetnym przywódcą dowiadujemy się z ekspozycji, nie z faktycznej akcji. Adrien Brody w Predators to przy tym oskarowa rola i casting dekady.

Motywacje zarówno Kathleen, jak i Henry'ego i Sama są też wyłożone w ekspozycji, banalne, mało angażujące. Cały odcinek jest tak nakręcony, bez budowania napięcia.

Finał odcinka to scenariuszowo kino klasy B/C z mnóstwem szczęśliwych zbiegów okoliczności "bo tak" i tanich chwytów "o mały włos". W całym zamieszaniu i masakrze szczęśliwie z życiem uchodzą bohaterowie, bo tak (mam na myśli, że przypadkiem).

Całość jest średnia a szczerze nie pamiętam, kiedy oglądałem coś gorszego z zombie/postapo.
 
Dla mnie cały odcinek piąty jest słaby, na pewno najsłabszy z dotychczasowych.

Postać Kathleen to miscast olbrzymich rozmiarów, kompletnie niewiarygodna. Rozumiem zamysł, scenariusz kiepski, ale i aktorka nie podołała. Nigdy nie uwierzę, że za tak bezpłciową i marudną postacią poszedłby jakikolwiek ruch oporu. Oczywiście o tym, że jest świetnym przywódcą dowiadujemy się z ekspozycji, nie z faktycznej akcji. Adrien Brody w Predators to przy tym oskarowa rola i casting dekady.

Motywacje zarówno Kathleen, jak i Henry'ego i Sama są też wyłożone w ekspozycji, banalne, mało angażujące. Cały odcinek jest tak nakręcony, bez budowania napięcia.

Finał odcinka to scenariuszowo kino klasy B/C z mnóstwem szczęśliwych zbiegów okoliczności "bo tak" i tanich chwytów "o mały włos". W całym zamieszaniu i masakrze szczęśliwie z życiem uchodzą bohaterowie, bo tak (mam na myśli, że przypadkiem).

Całość jest średnia a szczerze nie pamiętam, kiedy oglądałem coś gorszego z zombie/postapo.
Ogólnie to zaczynam rozumieć dramę wokół Last of Us 2 i postać Druckmanna.
Trochę zainteresowała mnie fabula czy świat tej serii po obejrzeniu kilku odcinków serialu. I tak na pewno gry są na bardzo wysokim poziomie technicznym, motion-capture, gameplay jest prosty ale daje radę, voice acting wyjątkowo dobry itd. itp. Co do serialu produkcyjnie też widać, że to HBO a nie jakiś Netflix.

Jednak fabuła to nie jest najmocniejsza strona czy serialu czy gry. Gra jak i serial ma ten motyw ojcowskiej więzi Joela z Eliie, tylko, że ta więź nie potrzebuje tego zombie postapo, aby funkcjonować w serialu czy grze. Zombie więc są na dokładkę, jako coś co ma przyciągnąć widza, czy gracza.

Teraz jeśli chodzi o odcinek 5 to momentami wydawał się pretensjonalny z punktu widzenia scenariusza czy budowy samych postaci. Dobrze, że wspomniałeś o tej całej Kathleen. Wydaje mi się, że scenarzyści chcą zrobić z fabuły grecką tragedią i przez to naciągają co się da aby dopasować fabułę do tego pomysłu : nie igraj z przeznaczeniem (co zostało wręcz wprost powiedziane). Próbują być sprytniejsi niż w rzeczywistości np. wypowiedź Katheenn, że dzieci umierają itd. - potem ironicznie ta postac zostaje zabita przez dziecko zombie (niby intelignentne), tylko, żeby ten motyw powstał to tak naciągają zachowania postaci, że aż pachnie kabaretem... Za plecami Kathleen rozgrywa się rzeź a ta jak niby nic staje sobie plecami do niebezpieczeństwa, żeby dokonać zemsty (oczywiście zombie nie zwracają uwagi na Joela i spółkę). Takich idiotyzmów jest sporo w serialu. Rozumiem ludzie nie muszą się zachowywać racjonalnie, ale gdzieś jest jakaś granica, są też zachowania instynktowne itd.

Do tego doszedł ten motyw z Samem i Ellie, jak ona go chciała ratować , tylko to co zrobiła jest bardzo nie w charakterze tej postaci, a zrobione zostało, żeby podkreślić przyszły konflikty pomiędzy Ellie a Joelem (znamy przecież zakończenie tej historii), ze wyszło dziwnie i sztucznie...trudno...

Zresztą takich dziwnych rzeczy w scenariuszu jest sporo: samo rozpoczęcie pandemii, trochę tego nie rozumiem, zaczęło się niby w Indonezji w wytwórni mąki a potem jakiś cudem dzień później wszyscy na swiecie jedzą chleb z tej mąki, czy inny wyroby i zaczyna się hekatomba, nie rozumiem logistyki tego wszystkiego jak w jeden dzień ta mąka z Indonezji rozprowadzona została po całym świecie....Rozumiem, że tam jest jakaś mega wytwórnia mąki, ale dalej logistycznie tego nie ogarniam...

Uważam, że koniec końców to jest jednak zombie post apo, i jak twórcy zbyt serio traktują samych siebie czy swoje dzieło to wychodzi taki lekki kicz.
 
Zresztą takich dziwnych rzeczy w scenariuszu jest sporo: samo rozpoczęcie pandemii, trochę tego nie rozumiem, zaczęło się niby w Indonezji w wytwórni mąki a potem jakiś cudem dzień później wszyscy na swiecie jedzą chleb z tej mąki, czy inny wyroby i zaczyna się hekatomba, nie rozumiem logistyki tego wszystkiego jak w jeden dzień ta mąka z Indonezji rozprowadzona została po całym świecie....Rozumiem, że tam jest jakaś mega wytwórnia mąki, ale dalej logistycznie tego nie ogarniam...

Ja akurat żałuję, że serial nie kontynuuje tych retrospekcji o początkach epidemii. Z jednej strony pachniałby taki zabieg jakimś Arrowverse, ale te krótkie sekwencje były świetnie nakręcone i bardzo klimatyczne, chętnie zobaczyłbym jak to się rozwijało.

A co do problemu który podnosisz to ja to zrozumiałem w pierwszym odcinku tak, że minęło co najmniej kilka dni i trwają już na masową skalę zamieszki w Indonezji. Turyści latają i rozprzestrzeniają grzyba po całym globie, a przynajmniej z serialu wynika, że rozprzestrzenia się szybko. Ja to kupuję.

A co do gry, to oglądałem sporo tego 5h filmu zmontowanego z gozgrywki na PS5 i schemat fabularny jest prosty, ale gra ma DUŻO lepszą reżyserię, scenariusz, acting, zdjęcia i jest znacznie, znacznie bardziej subtelna w tym co chce pokazać między bohaterami niż serial.
 
A co do problemu który podnosisz to ja to zrozumiałem w pierwszym odcinku tak, że minęło co najmniej kilka dni i trwają już na masową skalę zamieszki w Indonezji. Turyści latają i rozprzestrzeniają grzyba po całym globie, a przynajmniej z serialu wynika, że rozprzestrzenia się szybko. Ja to kupuję.

Plus, pierwotnym źródłem transmisji były produkty mączne, więc wystarczyło zjeść kanapkę, by się zarazić, którym to motywem zresztą pierwszy epizod się bardzo bawił (jajka zamiast naleśników, specjalna dieta Joela, ciastka z rodzynkami itd.).
 
Top Bottom