Seriale

+
Klasyczne eksploatowanie formy aż do autoparodii.
Coś w tym jest. Pierwsze sezony the Walking Dead, były dla mnie taką serialową wersją [wstaw porę dnia] Żywych Trupów, gdzie każde spotkanie i każdy pojedynek budziły emocje i czuło się ciągły niepokój wśród bohaterów. Od pewnego momentu natomiast rozpoczęła się hurtowa eksterminacja truposzy, które były "przeszkadzajkami" w innych naglących sprawach.
 
W ostatnim czasie obejrzałem cztery seriale od Netflixa. Co je łączy? Wszystkie są krótkie (6-8 odcinków), dość nowe, nieanglojęzyczne i nawiązują do wydarzeń historycznych (ew. wykorzystują realia historyczne jako tło). Żaden z nich nie był jakimś wybitnym dziełem, ale pod pewnymi względami wyróżniał się na tle innych i dostarczał rozrywki.

Oktoberfest: Piwo i Krew (Oktoberfest 1900; Niemcy; wrzesień 2020 r; 1 sezon, 6 odcinków)
Monachium, rok 1900. Ambitny browarnik Curt Prank chce stworzyć ogromną piwiarnię, która zdominuje przynoszący duże dochody Oktoberfest. Nie cofnie się przed niczym.


Cóż, już tytuł sugeruje, że nie będzie to poważny serial i w pewnym sensie trochę tak jest. Historia niby poważna, pełna morderstw, spisków i kradzieży, ale całość jest tak bardzo przerysowana, że ciężko to brać na serio. Bawiłem się jednak całkiem nieźle i jeśli powstanie drugi sezon to chętnie obejrzę.

Barbarzyńcy (Barbaren; Niemcy; październik 2020 r.; 1 sezon, 6 odcinków)
Rzymski oficer jest rozdarty między imperium, które go wychowało, a własnym ludem. Ten wewnętrzny konflikt doprowadzi do starcia, którego historia nigdy nie zapomni.


Bardzo solidnie zrealizowana historia Arminiusza zakończona bitwą w Lesie Teutoburskim. Bardzo cieszy w miarę sensowne podejście do języków, bo o ile Germanie mówią po niemiecku tak już Rzymianie posługują się łaciną i nie są to tylko pojedyncze słowa czy krótkie zwroty gdzieś w tle. Sporo dialogów jest właśnie w tym języku. Oczywiście plemiona germańskie raczej nie posługiwały się jednym dialektem, a część aktorów grających Rzymian ewidentnie męczy się wypowiadając swoje kwestie, ale i tak bardzo doceniam, bo lubię jeśli język w dziele kultury jest dopasowany do czasu i miejsca akcji na tyle na ile to możliwe, a nie że wszyscy nawijają po angielsku.

Choć serial technicznie robi wrażenie to niestety nie można tego samego powiedzieć o innych elementach. Boli nieudolność rzymskich legionistów, masa tutaj głupot i naciąganych wątków. Aż chciałoby się rzec, że to 'typowy Netflix' czyli ciekawy pomysł i niezłe wykonanie, ale scenarzyści z drugiej albo i trzeciej ligi.

Jako czysta rozrywka sprawdza się jednak dobrze i chętnie obejrzę drugi sezon, który został już niedawno zapowiedziany.

Rewolucja (La Révolution; Francja; październik 2020 r.; 1 sezon, 8 odcinków)
Historia w wersji alternatywnej: XVIII-wieczną Francję nawiedza tajemnicza choroba, której kulminacją jest brutalne starcie między zbuntowanym ludem a arystokracją.


Lubię mieszankę realiów historycznych z fantastyką. Co więcej, pomysł na fabułę pod pewnymi względami przypominał koreański Kingdom, który bardzo mi się podobał. Do tego spory budżet. Co mogło pójść nie tak? Jak się rzekło, 'typowy Netflix' :sneaky:

Początek jest bardzo obiecujący, klimat wylewa się z ekranu i w zasadzie do samego końca stronie wizualnej nie mam nic do zarzucenia. Problemem jest jednak scenariusz i reżyseria. Serial jest tak przeładowany wątkami i skacze po nich jak mucha po... sami wiecie czym, że ciężko skupić się na wydarzeniach. Bohaterowie rzucają podniosłe hasła, ale mało co z nich wynika, a całość jest momentami tak toporna i łopatologiczna, że aż boli. Jakby tego było mało, masa scen jest bardzo dziwnie nakręcona a tempo kuleje. Albo te osiem odcinków to za dużo i trzeba było wypychać watą, albo za mało żeby poświęcić odpowiednio dużo czasu wszystkim wątkom. Końcówka jednak jasno daje do zrozumienia, że to był dopiero wstęp do większej historii. Na ten moment brak jednak informacji o drugim sezonie.

To mógł być najciekawszy (przynajmniej dla mnie) serial z całej listy, ale nie wyszło przez nieudolność twórców. Zamiast ciekawego komentarza do tego co się obecnie dzieje na świecie wyszła lekka, czysto rozrywkowa papka.

Nagi reżyser (全裸監督 ; Japonia; sierpień 2019 r.; 1 sezon, 8 odcinków)
Japonia, lata 80. XX w. W kraju wybucha rewolucja społeczna. Jej inicjatorem jest Toru Muranishi* — przedsiębiorca, który zrewolucjonizował swoją branżę.


Jak przystało na japońską produkcję, serial pełen jest absurdów, a dramat miesza się z komedią aczkolwiek całość jest nakręcona w nieco bardziej zachodnim stylu niż wiele innych japońskich seriali jakie miałem okazję oglądać. Sporo się tutaj dzieje, bo mamy przekupstwo, mafijne porachunki, skorumpowanych gliniarzy, a do tego obserwujemy przemiany społeczne i mentalne jakie zachodziły w Japończykach w latach '80 ubiegłego wieku. Jest to zatem coś więcej niż serial o ludziach bzykających się przed kamerą i może trafić też do widzów zainteresowanych po prostu japońską kulturą, popkulturą i historią choć oczywiście z racji poruszanej tematyki nie każdemu się spodoba. Moim zdaniem najbardziej koherentna historia z opisywanej tutaj czwórki. Drugi sezon został zapowiedziany i w sumie nie wiem czego się spodziewać, ale na pewno sprawdzę.

*Postać jak najbardziej autentyczna i wciąż żyjąca.

---

Jak już pisałem na początku, żaden z tych seriali nie jest wybitny i z pewnością nie każdemu się spodoba. Wciąż jednak są w pewnym stopniu oryginalne i przez to warte uwagi co pokazuje, że choć Netflix pozostaje Netflixem i całą parę ładuje głównie w realizację zapominając o scenarzystach to jednak potrafi dostarczać rozrywki nawet jeśli niskich lotów.

Znacie któryś z powyższych seriali? A może macie do polecenia coś innego z produkcji nieanglojęzycznych, bo wzięło mnie teraz na coś takiego w ramach odpoczynku o seriali amerykańskich ;)
 
W ostatnim czasie obejrzałem cztery seriale od Netflixa. Co je łączy? Wszystkie są krótkie (6-8 odcinków), dość nowe, nieanglojęzyczne i nawiązują do wydarzeń historycznych (ew. wykorzystują realia historyczne jako tło). Żaden z nich nie był jakimś wybitnym dziełem, ale pod pewnymi względami wyróżniał się na tle innych i dostarczał rozrywki.

Oktoberfest: Piwo i Krew (Oktoberfest 1900; Niemcy; wrzesień 2020 r; 1 sezon, 6 odcinków)
Monachium, rok 1900. Ambitny browarnik Curt Prank chce stworzyć ogromną piwiarnię, która zdominuje przynoszący duże dochody Oktoberfest. Nie cofnie się przed niczym.


Cóż, już tytuł sugeruje, że nie będzie to poważny serial i w pewnym sensie trochę tak jest. Historia niby poważna, pełna morderstw, spisków i kradzieży, ale całość jest tak bardzo przerysowana, że ciężko to brać na serio. Bawiłem się jednak całkiem nieźle i jeśli powstanie drugi sezon to chętnie obejrzę.

Barbarzyńcy (Barbaren; Niemcy; październik 2020 r.; 1 sezon, 6 odcinków)
Rzymski oficer jest rozdarty między imperium, które go wychowało, a własnym ludem. Ten wewnętrzny konflikt doprowadzi do starcia, którego historia nigdy nie zapomni.


Bardzo solidnie zrealizowana historia Arminiusza zakończona bitwą w Lesie Teutoburskim. Bardzo cieszy w miarę sensowne podejście do języków, bo o ile Germanie mówią po niemiecku tak już Rzymianie posługują się łaciną i nie są to tylko pojedyncze słowa czy krótkie zwroty gdzieś w tle. Sporo dialogów jest właśnie w tym języku. Oczywiście plemiona germańskie raczej nie posługiwały się jednym dialektem, a część aktorów grających Rzymian ewidentnie męczy się wypowiadając swoje kwestie, ale i tak bardzo doceniam, bo lubię jeśli język w dziele kultury jest dopasowany do czasu i miejsca akcji na tyle na ile to możliwe, a nie że wszyscy nawijają po angielsku.

Choć serial technicznie robi wrażenie to niestety nie można tego samego powiedzieć o innych elementach. Boli nieudolność rzymskich legionistów, masa tutaj głupot i naciąganych wątków. Aż chciałoby się rzec, że to 'typowy Netflix' czyli ciekawy pomysł i niezłe wykonanie, ale scenarzyści z drugiej albo i trzeciej ligi.

Jako czysta rozrywka sprawdza się jednak dobrze i chętnie obejrzę drugi sezon, który został już niedawno zapowiedziany.

Rewolucja (La Révolution; Francja; październik 2020 r.; 1 sezon, 8 odcinków)
Historia w wersji alternatywnej: XVIII-wieczną Francję nawiedza tajemnicza choroba, której kulminacją jest brutalne starcie między zbuntowanym ludem a arystokracją.


Lubię mieszankę realiów historycznych z fantastyką. Co więcej, pomysł na fabułę pod pewnymi względami przypominał koreański Kingdom, który bardzo mi się podobał. Do tego spory budżet. Co mogło pójść nie tak? Jak się rzekło, 'typowy Netflix' :sneaky:

Początek jest bardzo obiecujący, klimat wylewa się z ekranu i w zasadzie do samego końca stronie wizualnej nie mam nic do zarzucenia. Problemem jest jednak scenariusz i reżyseria. Serial jest tak przeładowany wątkami i skacze po nich jak mucha po... sami wiecie czym, że ciężko skupić się na wydarzeniach. Bohaterowie rzucają podniosłe hasła, ale mało co z nich wynika, a całość jest momentami tak toporna i łopatologiczna, że aż boli. Jakby tego było mało, masa scen jest bardzo dziwnie nakręcona a tempo kuleje. Albo te osiem odcinków to za dużo i trzeba było wypychać watą, albo za mało żeby poświęcić odpowiednio dużo czasu wszystkim wątkom. Końcówka jednak jasno daje do zrozumienia, że to był dopiero wstęp do większej historii. Na ten moment brak jednak informacji o drugim sezonie.

To mógł być najciekawszy (przynajmniej dla mnie) serial z całej listy, ale nie wyszło przez nieudolność twórców. Zamiast ciekawego komentarza do tego co się obecnie dzieje na świecie wyszła lekka, czysto rozrywkowa papka.

Nagi reżyser (全裸監督 ; Japonia; sierpień 2019 r.; 1 sezon, 8 odcinków)
Japonia, lata 80. XX w. W kraju wybucha rewolucja społeczna. Jej inicjatorem jest Toru Muranishi* — przedsiębiorca, który zrewolucjonizował swoją branżę.


Jak przystało na japońską produkcję, serial pełen jest absurdów, a dramat miesza się z komedią aczkolwiek całość jest nakręcona w nieco bardziej zachodnim stylu niż wiele innych japońskich seriali jakie miałem okazję oglądać. Sporo się tutaj dzieje, bo mamy przekupstwo, mafijne porachunki, skorumpowanych gliniarzy, a do tego obserwujemy przemiany społeczne i mentalne jakie zachodziły w Japończykach w latach '80 ubiegłego wieku. Jest to zatem coś więcej niż serial o ludziach bzykających się przed kamerą i może trafić też do widzów zainteresowanych po prostu japońską kulturą, popkulturą i historią choć oczywiście z racji poruszanej tematyki nie każdemu się spodoba. Moim zdaniem najbardziej koherentna historia z opisywanej tutaj czwórki. Drugi sezon został zapowiedziany i w sumie nie wiem czego się spodziewać, ale na pewno sprawdzę.

*Postać jak najbardziej autentyczna i wciąż żyjąca.

---

Jak już pisałem na początku, żaden z tych seriali nie jest wybitny i z pewnością nie każdemu się spodoba. Wciąż jednak są w pewnym stopniu oryginalne i przez to warte uwagi co pokazuje, że choć Netflix pozostaje Netflixem i całą parę ładuje głównie w realizację zapominając o scenarzystach to jednak potrafi dostarczać rozrywki nawet jeśli niskich lotów.

Znacie któryś z powyższych seriali? A może macie do polecenia coś innego z produkcji nieanglojęzycznych, bo wzięło mnie teraz na coś takiego w ramach odpoczynku o seriali amerykańskich ;)
Gambit królowej jest ok. Nie znam się na szachach , ale serial mnie wciągnął tylko zakończenie jest to takie sobie. Ja się przymierzam teraz do barbarzyńców.
 
@HuntMocy.
Poza Oktoberfestem widziałem wszystko, o czym mówisz i o dziwo mam identyczne odczucia. Rewolucja całkiem zmarnowała potencjał i do ostatniego odcinka dotrwałem tylko siłą rozpędu. Nagiego reżysera oglądałem już jakiś czas temu i nie mogę powiedzieć o nim nic więcej niż tylko to, że obejrzałem i nie uważam tego czasu za stracony. Faktycznie z całej tej listy najlepiej prezentują się Barbarzyńcy, którzy mogą być nowymi Wikingami.

Z nieanglojęzycznych seriali mogę polecić Dark, ale to chyba już widziałeś :p I tak samo jak michalek12345
szczerze zachęcam do obejrzenia Gambitu królowej.
 
Zacząłem właśnie na Netflixie kolejny świeży, krótki i nieanglojęzyczny serial. Tym razem padło na produkcję rosyjską. Ku jezioru (znanym też pod bardziej sensownym oryginalnym tytułem Epidemia), bo o nim mowa opowiada o dwóch powiązanych ze sobą rodzinach próbujących dotrzeć do bezpiecznej kryjówki w trakcie pustoszącej kraj pandemii. Najbardziej przeraża to że choć nienazwany w serialu wirus jest dużo groźniejszy niż COVID, z którym obecnie zmaga się świat, a zarażeni z czasem zmieniają się w żądne ludzkiego mięsa potwory (bliżej im jednak do szaleńców z filmu 28 dni później niż typowych zombiaków) to jednak wiele scen jako żywo przypomina to o czym codziennie słyszymy w wiadomościach albo widzimy na własne oczy za oknem. Ludzie w maseczkach i panika kiedy ktoś w tłumie zacznie kaszleć; wojsko i policja na ulicach; zablokowane granice; próby tuszowania faktów przez rząd; szabrowanie i przepełnione szpitale;

Serial zadebiutował w rosyjskiej telewizji w listopadzie 2019 roku (całość oparto na książce z 2011), a więc w momencie kiedy doszło do pierwszych przypadków w Wuhan. Nie wiem jak zareagowali Rosjanie na wiosnę tego roku jak zaczął się trwający już prawie rok koszmar kiedy przypomnieli sobie o tym serialu myśląc wtedy, że to fajna, ale trochę niewiarygodna historia, ale ja miałbym pełne gacie. W zasadzie trochę mam podczas seansu, bo to pokazuje że nawet takie nieprawdopodobne scenariusze mogą się ziścić.

Wracając jednak do serialu to moim zdaniem jest to kawał dobrej roboty zarówno technicznie jak i fabularnie. Zdarzają się głupkowate momenty czy wręcz krindżowe sceny, niektóre zwroty akcji się trochę naciągane żeby podkręcić dramaturgię, nie każdemu też przypadną do gustu wszystkie wątki, zwłaszcza te obyczajowe, ale jest to wszystko zaskakująco sensownie napisane jak na tego typu historię. Często nawet najbardziej niewiarygodne wydarzenia zyskują z czasem w miarę logiczne wyjaśnienie*.

Serial wciąga i trzyma w napięciu, a choć do końca sezonu może się jeszcze popsuć to na ten moment bardzo polecam. Jedyny poważniejszy minus, który mógłbym wskazać to niekiedy dobór muzyki niepasującej do wydarzeń.

Podam tutaj dwa małe przykłady.

1) Bohaterowie wpadają w zaspę na odludziu, a próba wydostania samochodu kończy się uszkodzeniem drugiego pojazdu. Są w totalnej dupie, ale nagle ratuje ich tajemniczy nieznajomy. Naciągane? Cóż, ów nieznajomy faktycznie trafił na nich przypadkiem, ale na tej akurat drodze nie znalazł się bez powodu, bo stacjonuje w okolicy i zajmuje się odśnieżaniem dróg więc prędzej czy później musiał na nich trafić.

2) Bohaterowie spotykają po drodze dwóch lekarzy kiedy akurat ci są potrzebni. Znowu wydaje się naciągane, ale jednak nie do końca. Wspomniani lekarze właśnie wracali z opuszczonego szpitala wioząc leki do innej miejscowości, tego samego szpitala, do które zmierzali bohaterowie szukając pomocy.

Jasne, powyższe przykłady nie musiały mieć miejsca, ale przynajmniej ktoś chociaż trochę się zastanowił czy ma to jakiś sens.

Na koniec warto jeszcze dodać, że został zamówiony drugi sezon, który według planów ma zadebiutować jesienią 2021 roku.
 
Nie wiem czy było, ale polecam Gambit Queen. Jeżeli ktokolwiek grał w szachy i przestał (tak jak ja), to obejrzeniu będzie chciał zagrać na pewno :D.

Skończyłem dziś, serial do którego praktycznie nie mam zarzutów, a całość można pomylić z wysokobudżetowym filmem obyczajowym (no dobra, może nie aż tak, ale jakościowo to bardzo wysoka półka) :p Nie miał ani jednego momentu, który by się dłużył bądź mnie nudził, a główna bohaterka jest tak świetna, że ciężko nie przeżywać razem z nią smutków i radości :p Przecudo i pustka w sercu po zakończeniu...
 
HBO go zmienia odtwarzacz , ale w tej chwili nie ma obrazu a dżwięk jest . Ktoś ma tak ? Edit już wszystko działa .
 
Last edited:
Jeszcze jakby ze zmianą odtwarzacza poszła też zmiana jakości obrazu byłoby świetnie ;) Ale to może dopiero początki zmian :p
 
Gambit Królowej - świetna sprawa. Dla mnie top 3 seriali od Netflixa. Znakomita realizacja, scenariusz, aktorstwo, scenografia (top!), kostiumy (top!). Oczywiście fabuła jest sztampowa, ale to jest taka "dobra" sztampowa historia, takie też są potrzebne.

Skojarzenia - uczynienie ze statycznej gry bardzo emocjonującego wydarzenia jak w Casino Royale z partii gry w karty. To zostało zrobione fantastycznie i jest dużą składową znakomitej realizacji. Przy okazji, świetnie pod kątem scenariusza i reżyserii wprowadza widza w tajniki gry w szachy, w niczym przy okazji nie wpadając w sztuczność - historia jest płynna, a laik na szansę poznać zachowania graczy, wpływ strategii, rodzaje strategii itd.

Z innych seriali, bardzo ale to bardzo polecam właśnie lecący na HBO Undoing z Kidman i Grantem - kawał dobrego serialu. Póki co.
 
Gambit Królowej - świetna sprawa. Dla mnie top 3 seriali od Netflixa. Znakomita realizacja, scenariusz, aktorstwo, scenografia (top!), kostiumy (top!). Oczywiście fabuła jest sztampowa, ale to jest taka "dobra" sztampowa historia, takie też są potrzebne.

Skojarzenia - uczynienie ze statycznej gry bardzo emocjonującego wydarzenia jak w Casino Royale z partii gry w karty. To zostało zrobione fantastycznie i jest dużą składową znakomitej realizacji. Przy okazji, świetnie pod kątem scenariusza i reżyserii wprowadza widza w tajniki gry w szachy, w niczym przy okazji nie wpadając w sztuczność - historia jest płynna, a laik na szansę poznać zachowania graczy, wpływ strategii, rodzaje strategii itd.

Z innych seriali, bardzo ale to bardzo polecam właśnie lecący na HBO Undoing z Kidman i Grantem - kawał dobrego serialu. Póki co.
Jestem świeżo po Gambicie Królowej i mnie oczarował.

Na drugi dzień aż rozegraliśmy z połówką partyjkę szachów :)
 
Amazon zamierza zakończyć The expanse na sześciu sezonach . Szkoda . Ostatni wydany tom sagi Gniew Tiamanta był świetny. Serial chyba nie był aż popularny .
 
Dla nas to początkowo i tak bez większej różnicy, bo oferta wciąż taka sama nie będzie. Na filmy WB dalej do kina, a część z rzeczy które w Stanach ma HBO Max w Europie dystrybuuje kto inny i są np. na Netflixie.

Oby się jakość poprawiła, ale to chyba pierwsza myśl każdego subskrybenta HBO Go :D
 
Top Bottom