Słynny klimat Wiedźmina pierwszego, czym jest naprawdę?

+
Słynny klimat Wiedźmina pierwszego, czym jest naprawdę?

Od dawna można się spotkać z tym, że gracze mówią otwarcie że brakuje im "klimatu z wiedźmina pierwszego". Ale mało kto, lub nikt nie był w stanie określić czym dokładnie jest ten klimat. Jak wiadomo twórcy mają zupełnie inny punkt widzenia na swoje dzieło niż odbiorcy, więc nie łudźcie się, że któryś z REDów zrozumie o czym piszecie. Chciałbym, żebyśmy wspólnymi siłami spróbowali określić czym był ten klimat z Wiedźmina pierwszego, żeby pomóc REDom zrobić jak najlepszą trzecią część i żeby jak najwięcej osób było usatysfakcjonowanych z efektów ich pracy. Więc zapraszam do prób określenia czym ten klimat jest wg. Was :)
 
Od razu zaznaczę, że nie mam nic do W2, a nawet więcej - zamierzam jeszcze się pobawić w rozpatrywanie co rusz to innych opcji rozgrywki
Dla mnie osobiście jedynka miała pewną taką, jakby to rzec, tajemniczość. Może dlatego, że to była pierwsza część przygód Geralta? Może...
Dwójka - to ten sam świat, ale już znany, więc aura tajemniczości znika, zastąpiona rutyną, wiedźmińskim fachem i wszędobylską polityką.
Tak to widzę.
Co nie znaczy, że jest żle. Ja wolałbym tę politykę, ot, nieco mniej zaakcentowaną.
 
Po pierwsze - teksty (wyraźne nawiązania do Sagi, wypowiedzi bohaterów, które "pasują", ciężko właśnie to wytłumaczyć, w W2 też to jest, ale takie "rozmyte"). Po drugie - miejscówki (mi osobiście bardzo kojarzą się ze swojskimi, polskimi klimatami, wydaje mi się, że to zasługa m.in. "zimniejszej" palety barw niż w W2, poza tym obiekty są "mniejsze" w W1 - pewnie znów "kochana" Aurora, ale w W2 znowu wydają się "za duże" - te wszystkie wysokości vide zamek La Valette'ów, czy Loc Muinne. Nie należy w tym momencie źle mnie zrozumieć, całość wygląda pięknie, ale gubi właśnie "swojskość" z W1). Muzyka - w W1 bardziej mi "pasowała", jest po prostu genialna, do tej pory katuję ścieżkę dźwiękową z W1 w aucie i nie tylko. I na koniec ostatnia sprawa - zagubiła się gdzieś "baśniowość" pierwszej części, coś co można było zauważyć przy wschodzie słońca na przystani w Wyzimie, czy na Brzegu (najpiękniejsza miejscówka jaką w ogóle spotkałem w grze - moim zdaniem), czy nawet przy queście związanym z Aliną na Polach - klimat był właśnie taki duszny, gorący, nierzeczywisty - miało się wrażenie, że tutaj przenikają się dwa światy - ten nasz i ten duchów. Oczywiście należy tu wspomnieć też Wyspę Rybitw - kto z Was, Forumowicze, nie chciał za wszelką cenę zejść po tych schodach przy ołtarzu Dagona, aby zobaczyć, co tam można znaleźć? To właśnie to "coś", magia miejscówek, questów, postaci, dźwięków, muzyki, wszystkiego składa się na wyśmienity klimat Wiedźmina Pierwszego (którego chyba zaraz zacznę od nowa :D).
 
Klimat Wiedźmina 1 to przede wszystkim Podgrodzie i cały IV akt, a raczej to co się w nich znajduje. W2 zarzuca się brak szeroko rozumianej słowiańskości, jednak ja bym określił to mianem ludowości. Rodzimi gracze mają słabość do małych, klimatycznych, wiosek oraz ich ezoteryczności. Każe z takich miejsc ma swoją historię i tajemnice, którymi żyją zaściankowi mieszkańcy. Hermetyczność tych mieścin, jak również obrzędy i wierzenia okraszone słowiańskością przywodzą na myśl Polską wieś. Stanowią one idealną przystań dla galopującej fabuły oraz kapitalne miejsce na jej zawiązanie.
 
Dla mnie W2 to gra genialna, ale za bardzo jesteśmy uwikłaniw politykę. W Wiedźimie pierwszym, wlaśnie genialny był aktIV, gdize głównie mogliśmy się zająć wiedźmińskim fachem zdala od politycznego zgiełku. W Zabójcach Królów jesteśmy całą grę w centrum wydarzeń, chociaż to może zrozumiałe ponieważ jesteśmy osądzeni o morderstwo króla. Podsumowując uważam W2 za genialną grę, ale brakuję mi takeigo aktu adekwatnego do Odmętów.
 
Bardzo dużo ludzi pisze na forum, że brakuje im "swojskości" w stylu Odmętów. Jak dla mnie akt w Odmętach, poza ciekawymi nawiązaniami do Balladyny, był słabszy niż akty II i III. Dlaczego? Wydawał mi się dosyć pusty, ubogi w lokacje, mało obfity w quest'y, w akcje do wykonania. Mogło to być subiektywne odczucie, które byłoby inne, gdyby mapa była trochę inna. Z tego względu dużo bardziej podobało mi się we Flotsam.
Co do reszty W1. Najbardziej wciągnęły mnie historie przeżyte w Wizimie. Odczucie, że "pod powierzchnią" czai się jakie większe zło. Radość z ukarania tych, którzy na karę zasłużyli.
 
Odbieram podobnie odczucia względem W1 jak opisuje je borias. Swojskość, ludowość, słowiańskość wreszcie te cechy idealnie pasowały do Wiedźmina. Właśnie to, że świat toczył się nie wokół, ale gdzieś obok Geralta nadawał grze tej iskry, która cechowała książki ASa. Kolejna rzecz to nawiązania wprost i niewprost do książek. Odkrywanie smaczków typu historia pucybuta z Wyzimy powodowały ciągły uśmiech na twarzy i dziecinne zacieranie rączęk ("to jest genialne, ale to fajnie zrobione i jak fajnie wiąże fabułę gry ze Sagą"). W W2 jest epicko, w W1 jest wiedźmińsko. Geralt chce być przede wszystkim wiedźminem (czyt. "siedzieć okrakiem na płocie").Questy, jak zwali je twórcy - "fedexy", były typowo wiedźmińskie w W1. Idź do lochów -> zabij gadzinę -> odbierz oreny -> szukaj/czekaj kolejnego wiedźmińskiego zadania. Kolejna dla mnie ważna sprawa czas rozgrywki. Mimo, że w większości to właśnie fedexy przedłużały rozgrywkę nigdy nie zapomnę błąkania się po Bagnach:). Mimo, że W2 jest grą świetną w moim osobistym rankinkgu jest daleko za W1, który stoi na podium z tytułem vice tuż za Falloutami 1 i 2.
 
W moim odczuciu "klimat" w W1 to przede wszystkim fantastyczne, żywe lokacje i dopasowana do nich muzyka. W W2 bardzo brakowało mi miasta, takiego wielkiego żyjącego organizmu. Flotsam było bardzo słabą namiastką tego, czego zaznaliśmy w Wyzimie - nabrzeże portowe, kilka ulic na krzyż, żadnych wyróżniających się miejsc - ot, nuda. W Wyzimie mieliśmy slumsy pełne żebraków i tanich dziwek, ciemne zaułki gdzie można było oberwać, getto pełne nieludzi, a z drugiej strony - reprezentacyjne aleje pełne beztroskich mieszczan bawiących się wśród kuglarzy, targ z przekrzykującymi się kupcami... To miasto żyło, było pełne konfliktów i tajemnic, których poznanie zajmowało ze 30 godzin. I gdzie się nie poszło, można było napotkać drugoplanowe postaci z którymi warto było pogadać.

Ale dla mnie "klimat W1" zawsze kojarzyć się będzie przede wszystkim z czwartym aktem, z tym sielankowym nastrojem wesela na wsi, gdzie przez cały czas z tyłu głowy czaiło się takie poczucie, że coś jest nie tak. Ten niepokojący motyw muzyczny, te odkrywane powoli na polach kolejne skrawki tajemnicy... W zasadzie to może jest kwintesencja problemu W2 - dostaliśmy taką "epicką" historię, od naszych działań zależały losy świata, a jakoś zabrakło ciekawych bohaterów drugoplanowych i ich małych, ludzkich dramatów.
 
Jedynke skończyłem chyba na końcówce III aktu i fabularnie była gra lepsza niż dwójka. Druga część to taki zachodni tytuł, który przechodzi się stosunkowo szybko. LEpsza grafika w cale nie ratuje tej części.

Fajne były też lokacje np. to bagno duże i questy, z których zrezygnował CDPR czyli idź zabij/przynieś to one robiły klimat w W1.
 
kuzyn123 said:
Jedynke skończyłem chyba na końcówce III aktu i fabularnie była gra lepsza niż dwójka. Druga część to taki zachodni tytuł, który przechodzi się stosunkowo szybko. LEpsza grafika w cale nie ratuje tej części.

Fajne były też lokacje np. to bagno duże i questy, z których zrezygnował CDPR czyli idź zabij/przynieś to one robiły klimat w W1.
Mógłbyś dokładniej napisać, o które Questy Ci chodzi przykładowo? :)
 
Klimat Wiedźmina pierwszego to dla mnie spokojna, kojąca muzyka (w zestawieniu z patetycznymi partiami chóru z W2) i pochmurne niebo - nie ulewa, nie mroczna niebiezpieczna noc. To niebo było jakieś takie swojskie, a miękkie oświetlenie wyjątkowo prawdziwe. To najbardziej pamiętam z tej gry.

A oto przykład tego o czym mówię:
[media]http://www.youtube.com/watch?v=fugh8RSaXxI[/media]

Po prostu Wiedźmin 1 nie przesadzał w żadną stronę - ani nie był szczególnie mroczny, ani szczególnie kolorowy. Kontrasty były małe, a przez to nie były tak sztuczne jak w innych grach.

Wiedźmin 2 zdaje się... hmm... nadrealny. Zielony las jest bardziej zielony niż to co widzisz za oknem, słońce jest jaśniejsze, skały bardziej postrzępione itd. Nie jest to złe, jest to po prostu inna konwencja.
 
Scani said:
Klimat Wiedźmina pierwszego to dla mnie spokojna, kojąca muzyka (w zestawieniu z patetycznymi partiami chóru z W2) i pochmurne niebo - nie ulewa, nie mroczna niebiezpieczna noc. To niebo było jakieś takie swojskie, a miękkie oświetlenie wyjątkowo prawdziwe. To najbardziej pamiętam z tej gry.

Wiedźmin 2 zdaje się... hmm... nadrealny. Zielony las jest bardziej zielony niż to co widzisz za oknem, słońce jest jaśniejsze, skały bardziej postrzępione itd. Nie jest to złe, jest to po prostu inna konwencja.
Czyli uważasz, że REDzi trochę przedobrzyli z Wiedźminem 2? :) Im szczersze odpowiedzi tym bardziej pomocne dla REDów.

Błagam, zcinajcie cytaty, zwłaszcza jeśli Wasza odpowiedź mieści się w 2 zdaniach prostych. Dbajmy o proporcje.
I.
 
Aw god, here we go again...

Swooneb said:
Od dawna można się spotkać z tym, że gracze mówią otwarcie że brakuje im "klimatu z wiedźmina pierwszego".
Kto mówi, ten mówi, proszę nie uogólniać.

Swooneb said:
Ale mało kto, lub nikt nie był w stanie określić czym dokładnie jest ten klimat.
Ale po co go określać? Po co wracać do tego samego? Chcesz w trójce lokacji podobnych do tych z W1? Mówię temu stanowcze NIE - nie dlatego, że nie podobał mi się W1 (wręcz przeciwnie), tylko dlatego, że powtarzanie podobnych lokacji w kolejnych częściach to zabójstwo kreatywności. Ja nie chcę wciąż przemierzać wsi i mieć do czynienia z interpretacją kolejnych utworów Słowackiego. Chcę czegoś nowego - coś czego jeszcze nie widziałem. Saga jest zbyt różnorodna i obfita, by dreptać w miejscu. Ufam Redom - wierzę, że zrobią coś ciekawego.

Zgodzę się tylko z jednym - Paweł Błaszczak mógłby wrócić do ekipy.
 
Swooneb said:
Czyli uważasz, że REDzi trochę przedobrzyli z Wiedźminem 2? :) Im szczersze odpowiedzi tym bardziej pomocne dla REDów.


A co znaczy "przedobrzyli"? ;) Postąpili jak każdy developer posiadający własna technologię. Zainwestowali w silnik zdolny wygenerować graficzne cuda, a Wiedźmin 2, oprócz bycia świetnym RPG-iem, jest też jego pokazówką. Tak to działa.

No i nie wiem czy do Wiedźmina 3 będzie pasował klimat z jedynki. W końcu Geralt zmierza na południe, gdzie powinno być bardziej... "południowo". A wiemy wszyscy, że południe to właśnie kontrasty, kolor, słońce itd.
 
Vojtasass said:
Kto mówi, ten mówi, proszę nie uogólniać.
Jak widać ktoś tam jednak mówi :)


Vojtasass said:
Ale po co go określać? Po co wracać do tego samego? Chcesz w trójce lokacji podobnych do tych z W1? Mówię temu stanowcze NIE - nie dlatego, że nie podobał mi się W1 (wręcz przeciwnie), tylko dlatego, że powtarzanie podobnych lokacji w kolejnych częściach to zabójstwo kreatywności. Ja nie chcę wciąż przemierzać wsi i mieć do czynienia z interpretacją kolejnych utworów Słowackiego. Chcę czegoś nowego - coś czego jeszcze nie widziałem. Saga jest zbyt różnorodna i obfita, by dreptać w miejscu. Ufam Redom - wierzę, że zrobią coś ciekawego.

Zgodzę się tylko z jednym - Paweł Błaszczak mógłby wrócić do ekipy.
Nie chodzi o to, że chcę kopiowania wszystkiego co było w Wiedźminie pierwszym, ale chcę żeby więcej z niego czerpali i żeby mieli świadomość tego co takiego podobało w pierwszej części graczom, i żeby wiedzieli co gracze mają na myśli mówiąc klimat, bo klimat to bardzo ogólne słowo. Myślę że ta dyskusja może wpłynąć tylko pozytywnie na dalszą pracę REDów więc nie rozumiem Twojego oburzenia :) REDzi widzą swoje gry zupełnie inaczej niż my, my możemy się cieszyć z rzeczy, które dla nich są błahe i wydające się bez znaczenia :)


Vojtasass said:
A co znaczy "przedobrzyli"? ;) Postąpili jak każdy developer posiadający własna technologię. Zainwestowali w silnik zdolny wygenerować graficzne cuda, a Wiedźmin 2, oprócz bycia świetnym RPG-iem, jest też jego pokazówką. Tak to działa.
Mam na myśli to, że chcieli np. sprawić by niektóre rzeczy wyglądały pięknie, i wyszło piękniej niż w rzeczywistości, by jak najwięcej rzeczy było wyrazistych i przez to były tak wyraziste, że przestały takie być. Odniosłem się do fragmentu w którym mówiłeś o zbyt zielonym lesie, zbyt słonecznym słońcu i zbyt postrzępionych skałach.

Vojtasass said:
No i nie wiem czy do Wiedźmina 3 będzie pasował klimat z jedynki. W końcu Geralt zmierza na południe, gdzie powinno być bardziej... "południowo". A wiemy wszyscy, że południe to właśnie kontrasty, kolor, słońce itd.
Ale to przecież nie musi polegać na zesłowiańszczeniu Wiedźmina trzeciego. Przecież ludzie tu nie piszą tylko o tym, że za mało słowiański był. Np ja od siebie dorzucę, że moim zdaniem w Wiedźminie 1 przekleństwa brzmiały naturalnie i przekonywująco, natomiast Wiedźminie 2 wiele przekleństw było zbędnych lub trochę przekombinowanych, przez co brzmiały trochę nienaturalnie, przykłady:
uwaga wulgaryzmy!
- "Co się tu w pizdę palec wyprawia?!" gdy wkurzony Loredo próbuje uspokoić wzburzony tłum przy szubienicy. Brzmiało to dla mnie nienaturalnie, a przecież mamy tyle pięknych przekleństw w naszym języku. Mogłoby być np: "Co się tu kurwa dzieje?"
- "Pokurwaezja" po wygranej walce na pięści. A ja bym w takiej sytuacji widział "O żesz kurwa, udało Ci się!" albo "Ja pierdolę! Wygrałeś!"
To są moje prywatne odczucia i nie mam pojęcia czy je ktoś podziela, jeśli tak to było by dobrze gdyby się na ten temat wypowiedział, jeśli nie to też i np mnie skrytykował :)
 
Jesli chodzi o mnie to najładniejszymi lokacjami były : kaer morhen,wyzima handlowa,krypty i bagna.Dużą rolę odrgywała muzyka do lokacji,jak już wcześniej ktoś pisał.Bardziej słowiańska i ogólnie taka w klimacie wczesnego średniowiecza.
 
Według mnie klimatem Naszego Wieśka było to "coś". "Coś" co zalatywało X-XIII wieczną polskością , po prostu z daleka było widac, że nie jest to średniowieczna Europa zachodnia, tylko Nasza ojczyźniana Europa środkową. :D
 
Swooneb said:
uwaga wulgaryzmy!
- "Co się tu w pizdę palec wyprawia?!" gdy wkurzony Loredo próbuje uspokoić wzburzony tłum przy szubienicy. Brzmiało to dla mnie nienaturalnie, a przecież mamy tyle pięknych przekleństw w naszym języku. Mogłoby być np: "Co się tu kurwa dzieje?"

Przecież tak jest. Złączone z 2, które podałeś. Dokładnie to tak:
uwaga wulgaryzmy!
"Co tu się kurwa dzieje?! Pytam, co tu się w pizdę palec wyprawia?"

Co więcej się nie zgodzę z Tobą, że to nie pasuje, wręcz przeciwnie, część przekleństw w W1 była naciągana, tutaj (W2) też, ale mniej takich jest. Przynajmniej ja mam takie odczucie, a obie części minimum 10 razy przeszedłem :p
 
@Swooneb

No weź, akurat Loredo przeklina, imo, smacznie. No, niesztampowo w każdym razie.
 
zi3lona said:
@Swooneb

No weź, akurat Loredo przeklina, imo, smacznie. No, niesztampowo w każdym razie.
To moje subiektywne odczucia, przebywałem w różnych rynsztokach, znałem ludzi z wielu różnych społeczeństw a nigdy w życiu się z takim przekleństwem nie spotkałem :p Przekleństwa są raczej spontaniczne, a te są zbyt przemyślane i brzmią nienaturalnie ;p


zi3lona said:
Według mnie klimatem Naszego Wieśka było to "coś". "Coś" co zalatywało X-XIII wieczną polskością , po prostu z daleka było widac, że nie jest to średniowieczna Europa zachodnia, tylko Nasza ojczyźniana Europa środkową. :D
My tu właśnie próbujemy to "coś" wyjaśnić i rozłożyć na czynniki pierwsze ;p Czemu było widać że to nasza ojczyźniana Europa środkowa a nie zachodnia?
 
Top Bottom