Najsłynniejszy bodaj członek cechu zwany był rzekomo Jerzym, a tym się podobno wsławił, że smoka na śmierć ubił. Po owym wyczynie Szkoła, do której należał, zaczęła być opiewana jako akademia szlachetnych rycerzy, jedynych wiedźminów, którzy nie porzucili rzekomo swej misji, pierwotnego idealizmu na rzecz brudnego zysku. Gryfici o dziwo nie prostowali pogłoski, niektórzy nawet wcale chętnie skorzystali z darmowej reklamy pozując na obrońców biednych i uciśnionych... przynajmniej do momentu ustalenia wysokości zapłaty. Kryje się zresztą w plotce ziarno prawdy – wiedźmini spod znaku Gryfa faktycznie bywają postrzegani przez innych jako anachroniczni idealiści. Choć bowiem wiedźmini z Kaer Morhen także posiadają pewne poczucie obowiązku, misji chronienia ludzkości przed złem, stawiają sobie pewne granice, które przekraczają niechętnie. W przeciwieństwie do nich, Gryfici uważają za herezję takie skrupuły jak litowanie się nad stworzeniami należącymi do gatunków inteligentnych czy bliskich wymarcia. Każda istota która morduje, choćby z zemsty czy dla zapewnienia bezpieczeństwa potomstwu, zasługuje według nich na śmierć, a im szybciej świat zostanie opróżniony z plugastwa, tym dla świata lepiej – choćby to oznaczało brak pracy dla wiedźminów.
Trudno obecnie powiedzieć, czy Szkoła Gryfa została przez Alzura założona osobno, czy też jakiś współdziałała czas ze Szkołą Wilka. Faktem jest, że gdy około dwustu lat temu Wilkowie weszli w posiadanie (stosunkowo wówczas nowego) zamku Kaer Morhen, Gryfowie zajmowali już odrębną siedzibę, podobno gdzieś w górach Amell. W osławionym „Monstrum, albo wiedźmina opisanie” można znaleźć wzmianki o tym, jakoby nawet niektórzy z wiedźminów nie mogli znieść „smrodu i gówna” towarzyszących niejasnym okolicznościom przejęcia Warowni i oddzielili się, zakładając własną Szkołę wciąż wierną – oczywiście nieistniejącym – kodeksom oraz rycerskim zasadom – do których wiedźmini nie stosowali się nigdy. Jak większość twierdzeń z owego wątpliwej wartości dzieła, jest to bzdura, Malaspina i Alzur pracowali bowiem w Rissbergu i Mariborze, ośrodek na północy musiał powstać już po opracowaniu procesów mutacji i stworzeniu pierwszych udanych wiedźminów. Plotka jednak żyje własnym życiem, nawet wśród niektórych Gryfów znajdą się osoby uważające Wilków za odstępców i nieliczące się z ludzkim życiem liczykrupy. Chlubią się przy tym swoim mistrzostwem w sztuce magii Znaków, która w programie szkolenia Kaer Morhen została zdegradowana do pozycji przydatnego, ale mimo wszystko drugorzędnego ułatwienia.
Jeśli chodzi o samą walkę mieczem, Gryfów cechuje nieco większa brawura, niż Wilków; w przeciwieństwie jednak do Kotów, nie decydują się na zaciekłą ofensywę, zamiast niej preferują styl może mniej agresywny, ale bardziej efektywny i nieustępliwy, wspomagany w razie potrzeby jednym z kilkunastu Znaków.