[SPOILER] Triss Merigold.

+
I love Red! To jest firma!!! To są prawdziwi zawodowcy!!! I co najważniejsze, to są prawdziwi gracze! Nawet po wydanym już produkcie, wciąż obserwują i badają odczucia graczy. Te zmiany to najlepszy dowód na to, że Oni czytają te nasze "wypociny", czytają i analizują je.
Przykładowa rozmowa RED-ów
- O to im się nie podoba.
- A widzisz to? Tu faktycznie było można zrobić tak jak piszą.
- To co? Robimy?
- No robimy!

Oczywiście ta "rozmowa" to tylko moja wyobraźnia, ale co najważniejsze, widzimy skutki :)
 
Dobra, wrzucam tu, bo nie znalazłem lepszego tematu :p

Całkiem fajne wytłumaczenie co stało się z bliznami na dekolcie.

 
Dobra, wrzucam tu, bo nie znalazłem lepszego tematu :p

Całkiem fajne wytłumaczenie co stało się z bliznami na dekolcie.


Naszyjnik zasłaniający bliznę iluzją? Bardzo fajny. A do tego wyszczupla :p.
Dobrze, że na dekolcie zasłania tylko bliznę :p.
 
Napiszę trochę szerzej na temat mojego wyboru. Za pierwszym podejściem do gry Dziki Gon wybrałam Triss. Pamiętam, kiedy czytałam pierwszy raz sagę Wiedźmina (kilka dobrych lat temu), Yennefer nienawidziłam, lubiłam Triss, kibicowałam jej i Geraltowi. Kiedy pojawiły się gry bez wahania wybrałam Triss w pierwszej części, potem w drugiej, a następnie cały czas parłam na związek Geralt z Triss, a dla Yennefer byłam szorstka i niemiła na każdym kroku: gdzie się tylko dało.

Teraz przeszłam grę po raz drugi. Przy okazji odkurzyłam sobie całą sagę Sapkowskiego (opowiadania wszelkie + powieści) i spojrzałam na grę trochę pod innym kątem. Mój wybór się zmienił. Zdecydowanie mogę zadeklarować się jako #TeamYennefer. :pride2:
Mimo zmiany swojego poglądów- lubię obie bohaterki. Postacie tworzone przez Andrzeja Sapkowskiego są wielowymiarowe. Nie można oceniać ich zachowania w systemie zero-jedynkowym. Nie można Triss nazwać "niewinnym aniołem", tak samo nie można uznać, że Yennefer to "zło wcielone". A sam Wiedźmin też ma swoje mroczne strony. Święty pod wieloma względami nie jest.

Dlaczego zmieniłam opcję? Ponieważ spojrzałam na całą historię z innej perspektywy.
Napiszę najpierw o Triss Merigold. :upset: Głębszą refleksję, może nieco długą, ale chciałabym uargumentować swój wybór i podejście do obu postaci. Mimo zmiany frontu - w żaden sposób nie uważam jej za wstrętną, zakłamaną intrygantkę. To jest dla mnie postać bardziej taka, hm, jakby to ująć "dziewczęco - naiwna". Na tle innych czarodziejek wyróżniała się zdecydowanie - ciepła, wesoła, zabawna, miejscami uszczypliwa, umiała przygadać. Taka "trzpiotka". To ją wyraźnie odróżniało od mocno egoistycznych, zadufanych w sobie koleżanek (nie wszystkich, oczywiście).

Nie zachowała w stosunku do Yennefer w porządku, kiedy w czasie kryzysu przyjaciółki w związku użyła magii, aby przespać się z Geraltem, żeby sprawdzić "jak to jest z mutantem". Pech chciał, że się zakochała. Więc jednorazowy numerek i eksperyment okazał się jej "kulą u nogi" - na własne życzenie. To było uczucie, które jej mocno w życiu namieszało.

Odnośnie zdrady Triss wobec Geralta/Ciri/Yennefer na rzecz Loży (książki). Tutaj mamy przedstawione zderzenia dwóch spojrzeń. W rozmowie Triss z Nenneke wyraźnie mówi: wybrała ogół (silniejszą opcję - Lożę) ponad dobro jednostek ("rodzinka"). Yennefer reprezentuje zupełnie inne stanowisko: dla niej ważniejsza jest "rodzina", którą próbowała stworzyć z Geraltem i Ciri (czyli najbliższe jej jednostki) od dobra ogółu (rozmowa przez megaskop na Skellige). Na dobrą sprawę takie podejście do rzeczy zostało powielone też w grze Dziki Gon. Triss interesuje los czarodziejów w Novigradzie i zrobi wszystko, aby im pomóc uciec przed Łowcami Czarownic, a Yennefer interesuje przede wszystkim córka (i Geralt) - to dla nich jest w stanie wszystko poświęcić.

Zachowanie obu kobiet, w tym przypadku, jest z ich perspektywy LOGICZNE i uzasadnione ich położeniem. Triss wybrała Lożę, bo z Geraltem przyszłości nie miała - jasno jej powiedział, kocha Yennefer. Ciri w Yennefer widziała swoją matkę, Triss nawet nie aspirowała do takowej roli, nie wytworzyła się między Kasztanowłosą, a Jaskółką taka więź, jak między Yennefer a Ciri. Yennefer, przyjaciółka, z którą relacje mogły pogarszać się z powodu Geralta. Loża dawała Triss perspektywę rozwoju, kariery - przynajmniej tak się czarodziejce wtedy wydawało. Wybrała świadomie i poniosła tego konsekwencje.

Yennefer podobnie. Też stanęła przed wyborem: współpraca z Lożą, albo "rodzina". Geralt kochał Yennefer - z wzajemnością - po Thanned już to wiedziałą, miała pewność, którą chciała mieć, Ciri trakowała ją jak matkę. Czarodziejka dostała wreszcie to, czego tak pragnęła - córkę i perspektywę stabilnego związku w wybranym mężczyzną, dlatego wybrała "rodzinę". Yennefer była w pełni świadoma, że uznając Ciri za swoją przybraną córkę musi zrezygnować z "ambicji" zawodowych, kariery, polityki. Ciri nie była dzieckiem pastuszka z Velen, a następczynią tronu i ostatnią dziedziczką genu Larry Dorren. Geralt był z Ciri połączony Przeznaczeniem - rozerwać się tego nie dało. Jeżeli chciała pakiet "Wiedźmin + Jego Niespodzianka" - musiała zrezygnować z innych rzeczy. Stąd też jej pozytywna reakcja na marzenie Geralta o domku na odludziu i skromnym życiu. Yennefer wiedziała, że wybierając tego konkretnego mężczyznę z tym konkretnym dzieckiem nie może rzucać się w oczy.

Dla mnie Dziki Gon daje Triss możliwość refleksji nad swoim postępowaniem. Wyciągnięcie przez nią wniosków z przeszłości, oraz otrzymanie nauczko na przyszłość: że czasem dwóch pragnień nie da się ze sobą pogodzić. Trzeba odpowiadać za swoje czyny: nawet jeżeli jest się pionkiem, a nie rozgrywającym. Za drugim razem puściłam ją do Koviru. Kovir był dla niej szansą na lepsze i bezpieczne życie. Mogła odtworzyć Radę i Kapitułę na dużo zdrowszych zasad we współpracy z uratowanymi czarodziejami. Na pewno jadąc do Koviru, wiedziała, że czeka ją lepsze życie i posada na królewskim dworze. W ciemno nie ryzykowałaby swojego życia i innych, a wiedziała, jakie jest podeście władców do czarodziejów. Z daleka od Geralta też miała szansę na stworzenie związku z mężczyzną bez takiej przeszłości z dziećmi niespodziankami. (Eskel bardzo opcja romansowa dla Triss. Facet miły, bez pogmatwanej i skomplikowanej przeszłości).

A co do Yennefer? Cóż. Podobnie jak Geralt, Yennefer jest w książkach postacią rozwojową. Więcej ich łączyło. Oboje należeli do wąskiej "kasty" osób, które w pewien sposób pozbawiano "człowieczeństwa", ale nawet w tej grupie byli "odmieńcami". Geralt, jako wiedźmin, zachowuje ludzkie uczucia, Yennefer, mimo sterylizacji i nasycenia magią, zachowuje silnie rozwinięty instynkt macierzyński. Oboje nie radzili sobie z "przypadłościami". Żadne z nich nie miało w swoim życiu stałego partnera, z którym byłoby związane "troskami życia codziennego". Można powiedzieć, że oboje uczyli się przez wiele lat: co to jest miłość i związek. Geralt i Yennefer to związek trudny, bo ma być trudny, "rozwojowy", bo to są dwie silne i złożone osobowości. Ich spotkanie to jak zderzenie ze sobą dwóch płyt tektonicznych - musi dojść do trzęsienia ziemi, ale te płyty jednak się przyciągają jak magnez. W końcu pojawia się to "spoiwo" scalające i ostatecznie cementujące ich związek - Ciri. Dlatego wybrałam w Dzikim Gonie kontynuację tej ścieżki.

A co do samej Yennefer? Gdyby Yennefer była jak Triss - dla mnie nie byłoby żadnej opcji. Wybieramy pomiędzy dwoma podobnymi typami kobiet.
Yennefer na początku podchodzi do Geralta nieufnie, bo - jak już zostało to napisane - nie miała pewności, że to ten sam Geralt, którego ratowała w Rivii, który miesiącami szukał jej podążając za Gonem. Yennefer i Geralt po pobycie na Wyspie Jabłoni byli już na etapie związku - "nieformalnego małżeństwa". Czarodziejka była miesiącami więziona przez Emhyra. Kiedy wychodzi na wolność (tylko z powodu powrotu Ciri - Emhyr Yen potrzebował) okazuje się, że Geralt jest w stałym związku z jej najlepszą przyjaciółką. Musiała upewnić się, że nadal są dla siebie tymi samymi ludźmi. . Dziki Gon w każdej chwili może dopaść Ciri, która nawet nie wiadomo, gdzie jest. Yen musiała działać szybko, nie miała czasu na moralne dylematy - sama to przyznała. A znając Geralta - on by rozważał, rozmyślał, analizował, szukał dziury w całym, przewidywał wszelkie możliwe scenariusze. Yennefer nie rozmienia się na drobne. Zdaje sobie sprawę z konsekwencji (również dla świata) dostania się Ciri w ręce Eredina. Tak, jak Triss zapłaciła swoją cenę za "granie na dwa fronty" i współpracę z Lożą. tak Yennefer też za swoje ostre działania płaci swoją cenę - zraża do siebie ludzi, traci dobre imię na Skellige (ostracyzm społeczny). Yennefer jest pragmatyczna, niezależna, ostra w swoim metodach - kalkuluje na zimno. Triss sama przyznaje, że nie potrafi kalkulować kosztów, Yennefer to wręcz chodzący kalkulator - z tym się opłaca trzymać, a tym nie warto sobie zawracać głowy. Triss chce żyć z większością napotkanych osób w przyjaźni, Yennefer uważa, że nie można mieć wszystkich po swojej stronie - czasem trzeba poświęcić jedną opcję na rzecz innej. Może to też wynikać z doświadczenia życiowego, realnego spojrzenia na świat, a zdecydowanie większe rozeznanie miała Yennefer (choćby z racji wieku), niż Triss.

Każda z pań płaci swoją cenę za swoje podejście, postępowanie. Oczywiście, każda na swój sposób i w innym wymiarze.

Natomiast w kwestii konfrontacji obu pań w Kear Morhen, czy ewentualnego zaproszenia Triss do Kear Morhen przez Yennefer. Moim zdaniem Yennefer po prostu zaprasza Triss, a raczej prosi ją o pomoc przy Ciri. Pyskówki między nimi nie było. Yennefer jest osobą trzeźwo myślącą i nie robi sobie wrogów tam, gdzie to się nie opłaca. W tamtym momencie najważniejsza jest Ciri i jej bezpieczeństwo. Ludzi do obrony Kear Morhen jest mało, więc nie sądzę, aby Yennefer ryzykowała awanturę z Triss w takiej sytuacji. Mogła mieć do niej żal i pretensje, ale troska o dobro Ciri wzięła górę nad emocjami. Zresztą, patrząc z perspektywy wyborów. W Kear Morhen sprawa jest już jasna i ustabilizowana. Yennefer rozmówi się z Geraltem przed misją z potestyzatorem. Jeżeli Geralt zostaje przy Yennefer - Triss można uznać za przeszłość (podobnie jak dla Yennefer przeszłością był Istredd - co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr). Jeżeli Geralt wybiera Triss - to jego wybór, dorosły mężczyzna, wie co robi, a jak nie wie, no to Yennefer wychowywać go nie będzie - odpuszcza sobie takiego faceta. Dlatego sądzę, że cokolwiek Yennefer nie czuła w Kear Morhen wobec Triss - to jednak ze względu na dobro i bezpieczeństwo Ciri wolała zdławić emocje w sobie i postępować zdroworozsądkowo. Dziki Gon za drzwiami, Eredin wyciąga łapy po Jaskółkę, a ona będzie z inną babą o chłopa szamotać....
 
Last edited:
Top Bottom