Mial amnezje - dobra, zgoda. Ale Jaskier tez mial amnezje? Wszyscy kumple? Wiedzmini? Nikt slowa nie pisnal przez dwie gry, bo Triss ich o to poprosila. Przynajmniej taka jest moja interpretacja. Czyz nie jest to manipulacja o wiele wieksza, niz nakazanie Geraltowi "idz do kanalu i pozabijaj utopce"?
Wiem, że trochę wyciągam starą sprawę, ale ta "interpretacja" jest grubymi nićmi szyta. To nieuzasadnione szukanie haka na Triss. Serio mam rozumieć, że czarodziejka poszła pogadać z Lambertem o tym aby milczał o Yen? Przecież taka rozmowa mogłaby mieć tylko jeden skutek:
- Witaj Lambert.
- Siema Geralt, a co u Yen?
W grze pada kwestia w stylu "wykorzystałam cię" i Geralt automatycznie ją kontruje, że nigdy tak na to nie patrzył. Więc bez przesady z tymi spiskami, oburzonym wiedźminem itd. To dopowiedzenia wynikające pewnie z próby ignorowania pozytywnych aspektów z poprzednich gier w relacjach z Triss czy w ogóle tego jak ją twórcy przedstawili. Bawiąc się w takie dopowiedzenia możemy oskarżyć Yen o zabicie fałszywej Ciri, bo chciała mieć wsparcie cesarza
.
Patrzac na fakty choldnym okiem, bez calego emocjonalnego balastu i fantastycznie rozpisanych scen, to Triss jest kawal skubanca i manipulantka pierwszej wody.
Za to z masą dopowiedzeń w stylu Triss latała po świecie i prosiła wszystkich aby nie wspominali o Yen... Tu nie ma żadnego chłodnego oka, wręcz przeciwnie, jest rozpaczliwa wręcz próba zrzucenia na Triss zwykłych luk w grze.
W W1 jest ta cala scena z wieczorem kawalerskim. To burdelu mozna pojsc, ale pogadac o dawnych znajomych nie? Jest popijawa u Shani - dalej slowem nic? Wyglada tak, jakby mu celowo o tym nie mowiono. Jezeli fabula W2 i W3 tego nie wyjasnia, na Triss spada cala wina. Jezeli Jaskier albo Zoltan powiedzieliby - sluchaj, nie moglismy ci powiedziec, bo balismy sie, ze jestes zbyt oslabiony zeby biegac i ratowac Yen i Ciri, to by sie zrozumialo. Nie mowia tego - wina Triss.
Czy wszystkie rzeczy o których Wiedźmin się w 1 nie dowiedział są winą Triss? To ja mam inną teorię. Jaskier jest gejem i podkochuje się w Geralcie. Póki co smali tylko cicho cholewki i podstawia mu Triss, ale w odpowiednim momencie chce uderzyć i to on prosił wszystkich aby nie gadali o Yen, teoria niemal równie dobra jak Twoja. Szczerze mówiąc to Twoje "- wina Triss" brzmi wręcz jakby było celowym żartem.
Poza tym tez trzeba zwuazyc, ze mozna mu nie mowic o Yen, ale o Ciri? To tak sie Triss przejmuje kochana siostrzyczka, ze nawet slowem nie pisnela?
No i w dodatku wredna małpa nakłoniła do tego wszystkich innych!!! Tacy to przyjaciele z Zoltana, Jaskra, Vesemira itd. Wszyscy dali się omotać Triss, przez całą pierwszą część otaczają nas same wredne postacie, jedynie karczmarz w Odmętach jako jedyny sprawiedliwy i niepodatny na uroki Triss się ostał
.
Nie uważam aby Triss było na końcu za mało jak niektórzy pisali, nie bardziej w każdym razie niż innych postaci. Jak powiedziała Ciri "to moja historia". Nie wpychałbym więc Triss w te krótkie scenki na końcu. Rudowłosej brakuje głównie pomiędzy zakończeniem misji w Novigradzie a Kaer Morhen, no chyba, że wykonamy je w kolejności jedna po drugiej niemal. Dotyczy to też innych bohaterów którzy nagle znikają żeby się później zbiorowo pojawić, szkoda tylko, że Triss w ogóle do Kaer Morhen wysyłamy. To jest bardzo naciągane przed odczarowaniem Umy bo i czemu akurat Kaer Morhen? Opuszczone siedliszcze w którym Geralt od dawna nie był i się nie wybierał... Mogłaby powiedzieć, że uda się do Koviru (co zresztą przecież zrobiła) i później gdyby jej nie było choćby Yen mogłaby się z nią skontaktować i ściągnąć na bitwę. W przypadku romansu z nią mogłaby po prostu gdzieś "siedzieć", jeżeli nie mogła w Kaer Morhen żeby nie wcinać się do istniejących wątków to gdziekolwiek indziej, miejsc nie brakuje na mapie. W sumie to choć wybrałem Triss to bardziej w końcówce w oczy rzucił mi się brak konwersacji między Filippą a Zoltanem, aż się prosi żeby któreś z nich choćby skomentowało ich "związek".
Co do relacji Geralt - Triss - Yen to z powodu, że najpierw wyznałem miłość Triss a później dopiero udałem się na Skellige oczywiście trochę wkurzony byłem. Po tym zadaniu z Djinnem można jednak to zrzucić na winę uroku, później nie ma już tak jednoznacznych scen i Geralt nie rzuca miłosnych wyznań na powitanie. Więc niektórzy według mnie przesadzają z tym na siłę wypychaniem Yen przez twórców w objęcia Geralta. Ilościowo występowaniem obu czarodziejek też nie czułem się pokrzywdzony na korzyść tych co wybrali Yen (no ale grałem tylko z Triss więc może nie wiem co mnie ominęło). Jedynie to zerwanie "poza kadrem" z Triss wkurza, ale i to można zrzucić na winę uroku. Zresztą nie wiemy dokładnie jak wyglądało, to Triss mogła w pewnym sensie podkulić ogon pod siebie kiedy wyczuła Yen i Geralt mógł po prostu głupio nie wyczuć że ją traci.
Najgorsze w tym wszystkim jest to jak po bitwie w Kaer Morhen Yennefer całuje Geralta, który nie ma w tej scenie nic do powiedzenia, a Triss nawet na te całe zajście nie reaguje. Serio?
A co miała zrobić? Walnąć Yen w twarz? Mi ta scena nie przeszkadzała, w końcu przecież Yen wyznała Geraltowi miłość to i mogła w chwili uniesienia schować swą dumę i go pocałować mimo że ją odtrącił. Nie widzę w tej scenie błędu twórców czego się niektórzy doszukują, Geralt w sumie też nie miał zbyt dużego pola reakcji, gdyby zrobił w tamtej chwili awanturę to Ciri na bank powinna umrzeć
(porównując to z innymi "ważnymi" decyzjami). Za to wydaje mi się, że ze strony technicznej coś w niej jest nie tak. Tak jakby ktoś zapłakał czy coś w tym stylu tylko ciężko zidentyfikować kto właściwie.
Tego, że nie pałają do siebie sympatią w grze też się nie zmieni
W sensie Yen i Triss? Jakoś tego nie zauważyłem. Wydaje mi się, że podobnie jak w sadze w grach jest to raczej zrobione na zasadzie, że relacje z Geraltem nie są w stanie mocniej wpłynąć na ich przyjaźń. Obie w sadze mówią chyba coś w stylu "nie przestanę się z nią przyjaźnić z twojego powodu". Mogą być dla siebie uszczypliwe itd., ale to akurat typowe dla czarodziejek, zresztą relacja między nimi to w ogóle oddzielna w końcu kwestia w grach raczej nie poruszona.
Podsumowując Triss już miała swój "czas ekranowy" i niejako wykorzystała amnezję Geralta (do czego w sumie przyznała się w W3) i teraz powinna zajść na dalszy plan (nie to żebym chciał aby definitywnie zniknęła - może do czasu aż Wzgórze ponownie się o nią upomni).
Ale według kogo powinna zejść na dalszy plan? Według tych co czytali sagę? Ile stanowimy odsetek? Zresztą nie każda taka osoba chciałaby odsuwania Triss. Gdyby przyjąć, że ta gra serio jest trylogią to akurat odsuwanie Triss nie byłoby usprawiedliwione. No ale gra trylogią nie jest dzięki temu dwie najważniejsze postacie dla Geralta z sagi mogły zająć główne miejsce w 3. Dla tych którzy jednak nasłuchali się o "epickim zakończeniu trylogii" nic dziwnego jednak, że w ogóle postawienie Triss i Yen w jednym rzędzie może być dziwne. No bo jaka to trylogia jeżeli jakaś nowa postać "wytrzaśnięta nie wiadomo skąd" pojawia się i psuje nasze relacje budowane przez dwie poprzednie części? To żadna trylogia, zarówno wątek główny jak i wątek miłosny nie odpowiadają "standardom" trylogii.