[SPOILERY] Cyberpunk 2077 – zakończenia gry (dyskusja)

+
Pakt z diabłem się opłaca tylko połowicznie, bo diabeł zawsze na końcu zwycięża (case Fausta). :p Życie wieczne na jego warunkach albo pozbycie się Johnnego bez innych obietnic. Seems fair. Wciąż -zależy czy widzisz w nadpisaniu cię cyfrowo twoją śmierć czy jednak przejście w inny stan.

Widzisz, jeśli chodzi o światopogląd, to nie chodziło mi o przeniesienie 1:1, tylko o ważenie mniejszego zła - nie chciałem się zaprzedać Arasace, nie chciałem, żeby Janek przejął stery, ale wcale nie jestem zadowolony, że klan Aldecados został przetrzebiony i zginęli dobrzy ludzie. I że mnie Alt wydymała z przeniesieniem mnie w cyfrę :sad: (ale skoro już jestem 'ja', mam świadomość 'post-ja', to jedyne, co mogę zrobić to mądrze wykorzystać czas, który mi dała, bez względu na to, czym/kim się stałem - choć widać, że to wciąż ja, czyli stara, dobra V z całym bagażem doświadczeń, pamięci i charakteru, nawet jeśli w perfekcyjnym symulakrum). I to jest dobre. Coś za coś. Dojrzałe pisanie. :howdy:
 
No muszę odpisać :) Prawie. Bo jako koncept ważenia zła rozumiem i się zgadzam że to jest najfajniejszy dla mnie styl pisania, tak w arasace w pewnym sensie zdradzasz bliskich, robisz ten pakt z diabłem żeby coś jednak zyskać. Mamy możliwość zostania bóg wie ile w mikoshi z tym okropnym kontraktem że mają do Ciebie pełne prawa albo wrócić na ziemię i mieć te 6 miesięcy. Tylko że w innych zakończeniach mamy dokładnie to samo. Nadal możemy zostac w pewnym sensie nieśmiertelnym idąc z alt a jeśli uznamy że engram to jest nadal V, to w takim razie nie mamy przeciwwagi dla wybrania tego paktu bo nie oferuje nic więcej niż w pozostałych. Ba nawet oferuje mniej. Bo nie masz już swoich bliskich i zostałeś praktycznie sam. Także zgadzam się że coś za coś, ale żeby była równowaga. Wywalić 6 miesięcy i dla mnie będzie w tym zakończeniu pełna równowaga :)
 
This is Cyberpunk.
You deal with corpos, you got, what you deserved, choom. ;)

Okradłeś ich, a oni cię mają naprawiać :p
1610649880367.png
 
Czytając te filozoficzne rozważania mam wrażenie że część łączy ludzką świadomość z duszą w aspekcie religijnym. I tu nie mogą się pogodzić z faktem że świadomość i dusza po takim wgraniu i zgraniu z engrama do ciała jest kompletna. A tym samym taka osoba nie jest tą samą osobą. Jednakże jeśli odrzucimy aspekt religijny i potraktujemy świadomość jak jakiś program (system operacyjny zarządzający hostem, czyli ciałem) to wgrywanie i zgrywanie nic nie zmienia. Czy jeśli np kopiujesz jakieś dane z dysku A na dysk B, a potem te dane z powrotem kopiujesz na dysk A to czy one się zmieniają? Oczywiście jest to mocne uproszczenie toku myślowego jeśli chodzi o kopiowanie engramów. Świat Cyberpunka , jak większość światów osadzonych w Sci-Fi jest światem gdzie króluje nauka i technologia. Religie zepchnięte są na dalszy plan i często pokazywane jako grupy kultystów. Ciało człowieka traktowane jest jak rzecz, którą bez problemu można modyfikować różnymi wszczepami. Mamy w grze wątek gdzie śledzimy żonę barmana i okazuje się na koniec że ona całkowicie zmieniła swoje ciało poprzez modyfikacje i wszczepy. I jakoś z tym problemu nie mamy. Jednak nagle mamy problem gdzie musimy zaakceptować fakt że to sama świadomość zmienia ciało. I nagle przestaje nam to pasować. Bo było by to w jakiś sposób zaprzeczeniem istnienia duszy i całego sensu wiary i religii, w której zostaliśmy wychowani. No bo jak moja świadomośc ma działać w innym, nie moim ciele. A wątki z Misty, buddystami czy cały quest Pasji nie ułatwiają nam tego. Zaczyna się szukanie jakiegoś sensu i zrozumienia. A ja uważam że nie tędy droga.

V pozostaje zawsze V. Niezależnie od tego czy engram był wgrywany czy nie. A widoczna zmiana to jedynie akceptacja nieuniknionego oraz fakt że w jednym ciele działały dwie różne świadomości.

Fanom gatunku polecam "Modyfikowany węgiel" (Altered Carbon). Czy to serial czy książkę. Bardzo fajnie o tym traktuje.

Dlatego też mi się zakończenia nie podobają, bo przez całą grę subtelnie niektóre postaci i lore daje podpowiedzi jak to tak naprawdę jest ale nie jest to wyjaśnione do końca. Tak jakby to chyba zabieg specjalny, żeby każdy mógł sobie zinterpretować to jak chcę i to nawet fajne rozwiązanie. Spoko, podobało mi się to że nie było to do końca jasne, chociaż wkurzało mnie ta niejasność i wkurzało mnie to że V i Johnny się nad tym niezastanawiali, że nikt w grze sie nad tym nie zastanawiał i nie dawał jasnych odpowiedzi, nie było opcji dialogowych z tym związanych, nie było wystarczająco informacji, ale ok. Taki zabieg, uogólnienie info na temat engramu żeby każdy mógł sobie zinterpretować jak chce. Przez prawie całą grę mogłem to interpretować jak chcę.

Szkoda tylko, że zakończenia z Alt... chcąc, nie chcąc ZMUSZA mnie do uwierzenia w jedną z tych opcji, że chcąc "uratować siebie" w zakończeniach jestem zmuszony do wiary, do posiadania nadziei w tym, że wysmażony V SoulKillerem nadal gdzieś tam jest w środku ciała V, że ten prawdziwy oryginalny V tam jest. Tylko, że ja w to nie wierzę więc tym bardziej wzmacnia to mój już i tak ogromny dysonans emocjonalny związany z tą grą( i jej premierą) bo dla mnie to bezsens i jakaś sztuczka po prostu, więc jest to tym bardziej... hmm.. nawet nie wiem co czuje do końca związku z tym. Dołujące ale z lekką nadzieją? Nie wiem. Może za dużo o tym myślę, ale temat jest ciekawy i to taki mój osobisty, ulubiony temat filozoficzny.

Pozdrawiam

EDIT:

Post automatically merged:

Czy wypalona V przy spotkaniu z Alt jest sobą realną? Tak, nie. I tak decydujesz post factum, zdecyduj o tym, na co masz wpływ.

Biorąc pod uwagę, że jest to gra to interpretacja jest jedna(według autorów), że to jest V ale zmieniony i tyle. Ja w to np. nie wierze i interpretuje to inaczej. W książce albo filmie nie masz opcji sprawdzić jak jest naprawdę, masz historię. W grze kontrolujesz i przywiązujesz się do głównej postaci, patrzysz z jego oczu... więc gramy jako V cały czas. Dla gracza nie ma to takiego znaczenia jak w książce czy w filmie. Jest to inne doświadczenie. Inny rodzaj doświadczenia. Mi było ciężko się przywiązać wgl do V, więc dlatego traktuje tę grę bardziej jak film, bo wiele rzeczy dzieje sie poza moja kontrola, a W3 byl znacznie lepszy w temacie podejmowania decyzji i konsekwencji(caly watek z ciri, yen vs ta rudowłosa).

Nie zdziwiłbym sie jakby się okazało później w DLC albo kolejnej grze CP że główna postać jest kontrolowana przez jakieś nieznane SI spoza Blackwalla... którą jesteśmy MY, gracze xD to byłoby już przełamanie czwartej ściany i całkiem(obcykany juz, ale w kontekscie tematu tej gry dodajacy kolejna warstwe "mindblownu" xD), ale fajny i mi by się podobał znacznie bardziej taki motyw.
 
Last edited:
W pełni cię rozumiem. Mimo to, jeśli Alt cię już postawiła w fakcie dokonanym i wysmażyła cię, to jedyne, na co masz wpływ, to to jak wykorzystasz czas jako V lub symulakra V, który ci zostanie po powrocie do ciała. Zmieniasz się w post-V, ale cały czas to jest suma twoich doświadczeń. V, który zmarł na małą chwilę pobytu w Mikoshi i wrócił (jako co? nieważne, skoro ty to ty.)
To bardzo się różni od cynicznego zgrania się na serwery Arasaki.

Jak to było - "Jeśli jestem Johnnym Silverhandem to jestem. A jeśli tamten martwy bydlak był prawdziwy? Wiem tylko, że ja to ja."
 
Tutaj od 7:00 rozmowa z Alt o SoulKillerze i jak to dokładnie ma wyglądać.

Alt mówi: Twoja świadomość, neuralny engram, zostanie zapisana jako plik. Reszta przestanie istnieć.
V: Reszta?
Alt: Dusza. Nie nadałam nazwy programowi SoulKiller(ang. Zabijacz Dusz)ale robi on dokładnie to co obiecuje zrobić.

Dobra czyli mój problem z duszą został rozwiązany. V przestaje istnieć, umiera w każdym zakończeniu zaraz po wyjściu z mikoshi. Takie jest oficjalne lore, nie moje zdanie. Literalnie Alt tak mówi w grze.

PS.
Nie żebym się czepiał czy coś, bo już jakoś zdążyłem przetrawić zakończenie... Jednak, no, ekhem...

Dosłownie, literalnie w tej grze V umiera kilka razy w ciągu całej fabuły xD

Nie wiem czy to genialny czy bad writing xD

PS2.

Śmieszne także, że zaraz po tej budzącej groze informacji V mówi... "ok to mamy plan" xDDD aż chciałoby się żeby V powiedział/powiedziała: "Ok to mamy plan, jeszcze musze umrzeć tylko parę razy i wszystko będzie cacy" xDDD
 
Śmieszne także, że zaraz po tej budzącej groze informacji V mówi... "ok to mamy plan" xDDD aż chciałoby się żeby V powiedział/powiedziała: "Ok to mamy plan, jeszcze musze umrzeć tylko parę razy i wszystko będzie cacy" xDDD

Brakowało mi właśnie jakiegoś dramatyzmu w tym. Odpowiedź, ze widziałem co zrobił SoulKiller Johnnemy, że czy jest inne wyjście, bla bla. Jakieś rozmowy z Johnym jak tu na forum, czy to będę ja, czy będę istnieć naprawdę? Czy to dobry pomysł, bla bla. Rozmowa o tym planie z Victorem lub Misty, z osoba z która nawiązało sie przyjaźń/romans. Nie wiem, czasem takie jakieś nie jakie to wszystko było. :shrug:
 
Mi przypadło do gustu zakończenie Arasaki z powrotem na Ziemię, zrobiłem to kilka razy i nasunęło mi się kilka wniosków:
1. Mimo tej całej operacji nie pozbywasz się zupełnie Johnny'ego ze świadomości, bo twoja jaźń to już jest suma doświadczeń dwóch osób i tego zmienić nie możesz ( a nawet decydujesz o tym w tych pytaniach od profesor, jak bardzo Silverhand wpłynął na postać V)
2. To też działało na kopię Silverhanda, która zmieniała się pod wpływem V.
3. Biorąc pod uwagę te dwie rzeczy, wydaje się, że nowy Saubro w ciele Yorinobu to jednak byłaby mieszanka tych dwóch osobowości : Saburo-Yorinobu.
 
Mi przypadło do gustu zakończenie Arasaki z powrotem na Ziemię, zrobiłem to kilka razy i nasunęło mi się kilka wniosków:
1. Mimo tej całej operacji nie pozbywasz się zupełnie Johnny'ego ze świadomości, bo twoja jaźń to już jest suma doświadczeń dwóch osób i tego zmienić nie możesz ( a nawet decydujesz o tym w tych pytaniach od profesor, jak bardzo Silverhand wpłynął na postać V)


2. To też działało na kopię Silverhanda, która zmieniała się pod wpływem V.
3. Biorąc pod uwagę te dwie rzeczy, wydaje się, że nowy Saubro w ciele Yorinobu to jednak byłaby mieszanka tych dwóch osobowości : Saburo-Yorinobu.

Zgadzam się z wypowiedzią ale zauważ dostajemy tabletki możemy proces przyspieszyć lub jak w naszym wykonaniu spowalniać.

Myślę że medycy Saburo momentalnie wgrywali engram. Na pewno nie jest tak przemieszany z synem jak my z Johnym.

Generalnie Relic ma działać ekspresowo my jesteśmy jedynym takim przypadkiem że żyjemy we dwóch :)

Przynajmniej tak sobie to wyobrażam
 

Moim ulubionym zakończeniem - po dłuższym pomyślunku - jest samobójstwo. To najlepsze zakończenie, najpiękniejsze. Łatwo jest zromantyzować samobójstwo w sztuce, w grach, w historiach, książkach. Tutaj też to trochę widać, ale w czasie napisów końcowych, na szczęście gra się z tego wycofuje i widać, że samobójstwo, mimo, że być może jest najlepszym nawet rozwiązaniem w sytuacji V(bo lepiej umrzeć, niż stać się linijkami kodu albo własnością korporacji)to nie jest nieskazitelnie czyste. Inni cierpią z powodu tej decyzji, chcieli żeby V się udało. Wgl mam wrażenie, że po akcji w Mikoshi, wracając do ciała V, jego istnienie miało się stać jedynie pocieszeniem dla bliskich V(dla Panam na przykład) albo dla niego samego albo dla gracza, że mu się udało, że to wszystko nie poszło na marne.

Z jednej strony mógł o siebie bardziej zawalczyć, z drugiej strony ma ten czip który zmienia jego osobowość, przez co i tak umiera, a jako że czip zmienia osobowość i nadpisuje V na Silverhanda to nie wiadomo czy to jego wybór czy jego myśl czy wgl V jest nadal V czy nawet może już wcześniej przed zakończeniem gry dawno temu przestał być do końca sobą? W takiej sytuacji to już naprawdę lepiej to zakończyć.

Dziwne, że ludzie widząc cierpiącego psa, wolą go uspać, ale widząc cierpiącego człowieka, myślą "on powinien zawalczyć o siebie", "bóg tak chciał", "Musisz żyć, musisz walczyć", "znajdziesz rozwiązanie" itd. Nie każda sytuacja w życiu jest na tyle prosta by móc mieć siłę do walki albo by ta walka o życie miała sens. Jeśli walka traci sens to zostaje tylko bezsilność i pogodzenie się.

Wybierając samobójstwo wydaje się, że to zły wybór, najgorszy, że właśnie ten wybór sprawi, że wszystko pójdzie na marne. Jednak tak nie jest albo każdy wybór jest zły. V zdaje sobie sprawe ze wybierajac inne opcje ludzie umra. Zadaje ważne pytanie które chyba każdy samobójca sobie zadaje: Czy ja jestem tego warty?

Po prostu z jednej strony piękne, paradoksalnie altruistyczne i dziwne, że do takiego wniosku doszedłem po tej przejażdżce, ale cóż... To tylko moje skromne zdanie

EDIT:

Oczywiście nie gloryfikuje samobójstwa i nikogo do niego nie zachęcam jakby co :censored: Mówię o tym tylko w kontekście historii w grze.
 
Last edited:
Hej,

Świetnie się to wszystko czyta ヽ(愛´∀`愛)ノ.
Szkoda, że tu się nie da wstawić ankiety :> Bo jestem wielce ciekaw...
"Jak sądzicie co będzie dalej?"
-> W dużym uproszczeniu - Zakończenia kończą się dość Źle dla V. i dla większości jego otoczenia (╥_╥) . Tylko dla Johnny'ego Silverhanda może być inna.
-> Pewnie jest możliwe jakieś wyleczenie, lub ponowne wskrzeszenie (nawet z neta :p) jak to ma miejsce choćby w Ghost in the Shell czy innych tytułach gdzie programy zyskują świadomość / uczucia.
Wydaje mi się jednak iż to już jest koniec V. ;/ Pewnie powstanie jakieś DLC które wydłuży istniejącą już fabułę lecz nie jego przykre zakończenie (na ten wariant bym postawił stówkę xD) . Osobiście mam nadzieje że się mylę, bo zwyczajnie chciało by się spędzić w tym świecie więcej czasu... A ciężko się gra wiedząc, że jest taki koniec.
-> CP2077 Ma ogromny potencjał, lecz chyba za bardzo ten projekt wymęczył ekipe i nic więcej w fabule grzebać nie będą. Naprawią to co trzeba naprawić + tryb multi i koniec (/_\)
 
3. Biorąc pod uwagę te dwie rzeczy, wydaje się, że nowy Saubro w ciele Yorinobu to jednak byłaby mieszanka tych dwóch osobowości : Saburo-Yorinobu.

Nie będzie tak to działać. W czasie przesłuchania Hellmana tłumaczy on dokładnie jak to powinno wyglądać. (Ciało Yorinobu podczas zagnieżdżania sie Saburo będzie neuralnie obojęte). V jest wyjątkowy w pewnym sensie. Powtórz sobie sekwencje z Hellmanem, na na przykład youtube on to tłumaczy.

Trzeba też dodać, że RELIC który my mamy w głowie to nowy eksperymentalny biochip, a nie to co jest reklamowane na bilbordach i tv.
 
Tharnog said:
Myślę że medycy Saburo momentalnie wgrywali engram. Na pewno nie jest tak przemieszany z synem jak my z Johnym.

Hellman podczas przesłuchania mówi że zakładali, że ciało podczas zagnieżdżania konstruktu będzie już neuralnie obojętne. Czyli martwe. Tak więc wnioskować można że Yorinobu najpierw zginął a dopiero później Saburo został wgrany w jego ciało. Ewentualnie przed śmiercią Yorinobu został stworzony jego konstrukt. Tego już nie wiemy. Zostają domysły. ;)

Przypadek V jest jedyny w swoim rodzaju. Zaszło coś co nie miało prawa się stać. I dlatego jest on też cenny dla Arasaki. Chcąc przebadać V zyskują dodatkową wiedzę. A wiedza to władza. :)
Post automatically merged:

@kjubol20 pisząc dokładnie takiego samego posta wpadł twój :)
 
Hej,

Świetnie się to wszystko czyta ヽ(愛´∀`愛)ノ.
Szkoda, że tu się nie da wstawić ankiety :> Bo jestem wielce ciekaw...
"Jak sądzicie co będzie dalej?"
-> W dużym uproszczeniu - Zakończenia kończą się dość Źle dla V. i dla większości jego otoczenia (╥_╥) . Tylko dla Johnny'ego Silverhanda może być inna.
-> Pewnie jest możliwe jakieś wyleczenie, lub ponowne wskrzeszenie (nawet z neta :p) jak to ma miejsce choćby w Ghost in the Shell czy innych tytułach gdzie programy zyskują świadomość / uczucia.
Wydaje mi się jednak iż to już jest koniec V. ;/ Pewnie powstanie jakieś DLC które wydłuży istniejącą już fabułę lecz nie jego przykre zakończenie (na ten wariant bym postawił stówkę xD) . Osobiście mam nadzieje że się mylę, bo zwyczajnie chciało by się spędzić w tym świecie więcej czasu... A ciężko się gra wiedząc, że jest taki koniec.
-> CP2077 Ma ogromny potencjał, lecz chyba za bardzo ten projekt wymęczył ekipe i nic więcej w fabule grzebać nie będą. Naprawią to co trzeba naprawić + tryb multi i koniec (/_\)
Obawiam się, że płatne większe DLC mogą zostać nawet odwołane.
Dlaczego?
CDPR mają przed sobą dużo pracy, a historia i jej kontynuacja wymaga również naprawdę dużo pracy i dużej dbałości o szczegóły. Zależy też jakby te dodatki miały wyglądać - czy byłyby kontynuacją historii czy osobnym zupełnie wątkiem w czasie historii V. Z Wiedźminem 3 było tak, że serca z kamienia, 1 dlc było osobnym wątkiem dziejącym się w czasie gry W3, a drugie dlc Krew i Wino dzieje się po zakończeniu z Ciri - niech mnie ktoś poprawi jak się mylę, bo nie pamiętam czy tak to dokładnie było...

No więc tak, jeśli to byłoby DLC oddzielne od wątku głównego, taki dodatek dodający nie wiem fryzjerów, jakieś misje z gangami, nowe samochody, nowe wszczepy, nowe questy to nie kontynuuje wtedy to historii tylko dodaje nowe rzeczy do już istniejącej całości i tak pewnie zrobią bo to prostsze niż druga opcja.

DLC zależne od zakończenia, gdzie możesz wybrać to zakończenie które wybrałeś w grze i kontynuować dalej historie z tamtego momentu, tyle że to wymagałoby naprawdę dużo pracy bo to byłyby historie: v po samobójstwie(no co? już ze 3 razy umarł w grze to ten raz też może przeżyć xDDD), v z panam, v w kosmosie, johnny w ciele v, v po wyjściu z arasaki nie akceptując kontraktu, v w nowym ciele od arasaki...

Jak widzisz jest 6 ścieżek które trzeba byłoby rozpisać i każda musiałaby być zupełnie inna. To jak zrobienie 6 gier w jednej - za dużo pracy, nie opłaca się. Pewnie zroiliby coś w stylu "v robi coś coś tam, dzowni mr. blue eyes, jest robota v, uleczymy cię ale najpierw...", a potem i tak ląduje np. w kosmosie albo coś. Inną opcją byłoby granie jako zupełnie nowa postać to byłoby spoko jak dla mnie i likwiduje wszystkie te problemy w całości ale też niestety zostawia wątek V w takim dołującym stanie w jakim zostały zakończenia. Cóż...:shrug:

Ja liczę bardziej na multi. W plikach gry już zostalo odnalezione, że majstrowali coś z online więc jest jakaś nadzieja na questy co-op z innymi albo deathmatche :cool:
 
Raczej nie zrezygnują z większych DLC/Dodatków, zapowiedzieli już że będą. Ewentualnie mniej niż planowali. Taki dodatek jest już pewnie w większości zrobiony, albo chociaż w połowie, wystarczy to poskładać, dopieścić i wydać.

Myślę, że będzie coś takiego:
- Dodatek wprowadzi po prostu nową postać, będziemy tworzyć ją jak V i tyle. W menu pojawi się ikona "Serce z CHROMU". Oś czasu może być przed akcją gry V albo trochę po, ewentualnie nawet w trakcie.
- Dodatek jak w Wiedźminie, wciśnięty po prostu w połowę gry, osiągniemy wystarczający level i będziemy mogli go zacząć.
- Dodatek z jakąś ciekawą akcja przed skokiem, czyli ta nieszczęsna cutscenka po początku.
 
Co prawda to nie wątek o DLC ale to co napiszę może nawiązać do tego wątku o zakończeniach.

Coraz częściej myślę że taki dodatek rozszerzy obecny wątek fabularny o nowych NPC, nowe misje i odblokuje lokalizacje na obecnej mapie (np niewielki kompleks na płn-wsch. od willi Arasaki i Kerrego, czy wyspa z której startują promy (widoczne sa one na mapie, często jest droga ale zablokowana, a podążając w tamtą stronę otrzymujemy info że mapa się kończy i jeszcze nic tam nie ma)). W związku z tym może pojawić się dodatkowe zakończenie i nowy wybór przed którym staniemy. Od strony technicznej dla CDPR to chyba najłatwiejsze rozwiązanie aby utrzymac spójność fabuły. Bo grając od początku przechodzisz grę jak obecnie. Rożnica tylko jest taka że masz wiecej misji pobocznych i dodatkową opcję zakończenia. A dla tych co skończyli grę. Jest save w "punkcie bez odwrotu". Wyczyściłeś sobie całą mapę ale dodatek dodaje nowe misje. Więc jako V sobie je robisz i dochodzisz do końcówki gdzie możesz wybrać nową opcję zakończenia. A czy będzie to już zakończenie dobre czy złe, czy V znajdzie lek czy nie, to tego już nie wiadomo. :)
 
Last edited:
Podaje linka do motywu metafory podróży przez życie głupca do świata, jakby ktoś nie wiedział, że jest to taka metafora użyta w grze dość dosłownie bo są karty tarota, ale fabuła też do tego nawiązuje:


Mag (1) i Kapłanka (2)


Po drodze we śnie odwiedzają go dwie niezwykłe postacie.


Mag(Johnny?)aktywny i kreatywny mężczyzna, który uczy go jak działać świadomie, poprzez skupienie osobistej woli i mocy


oraz


Kapłanka(Misty?) – tajemnicza kobieta, która budzi w nim ukryty, niezrealizowany potencjał i otwiera przed nim przestrzeń do zrealizowania się kreatywnych idei.

Kochankowie (6) (Panam/Judy/River/Kerry)


Do tej pory egocentryczny głupiec nagle zapragną stać się połówką romantycznego związku. Odczuwa potężną potrzebę zjednoczenia seksualnego z inną osobą. Musi również określić swoje własne przekonania. Po okresie uczenia się czas określić swoje własne wartości. Aby być wiernym samemu sobie musi zacząć kwestionować otrzymywane informacje.

Rydwan (7) (Akcja z Maelstromem - Big Leagues, mano)


Głupiec jest już pełnoletni, ma silną osobowość i sporą kontrolę nad samym sobą. Poprzez stanowczość, dyscyplinę i siłę woli rozwinął wewnętrzną kontrolę nad otoczeniem. Ego ma rozbuchane do granic możliwości. W swoim świecie przyjmuje pozycję zwycięzcy, doskonale kontroluje siebie i otoczenie. jest z siebie bardzo zadowolony.


Pustelnik (9) (Jackie z V idą do Afterlife, scena w barze, V się zastanawia po co to wszystko, Jackie ma jasną odpowiedź)


Po wielu zwycięstwach i stoczonych bojach przychodzi czas na refleksję. Pojawia się pytanie: „dlaczego?”. Głupca ogarnia mocna potrzeba zrozumienia uniwersalnych prawd. Zaczyna spoglądać w głąb siebie. Próbuje zrozumieć swoje uczucia, motywacje oraz sens życia. Świat zmysłowy przestaje go tak bawić, więc poszukuje momentów samotności, by potem poszukać nauczyciela lub przewodnika po mistycznym świecie.


Wisielec (12)( V po "śmierci" budzi się na wysypisku)


Niezniechęcony Głupiec prze do przodu. Jest zdeterminowany, by zrealizować swoją wizję, ale odkrywa, że życie nie jest takie łatwe. Trafia na swój własny krzyż – doświadczenie zbyt trudne do wytrwania, nie ma już siły i wyboru i po prostu odpuszcza.


W zagubieniu dostrzega prawdy, że gdy odpuszcza i nie trzyma się zbyt kurczowo kontroli, wszystko zaczyna się układać. Czuje się zawieszony do góry nogami w bezkresnym momencie, wolny od pośpiechu i presji, wyciszony. Uczy się płynąć na fali życia, zamiast próbować z nią walczyć. Zdumiony, odczuwa dziwną radość i zaczyna płynąć.

Śmierć (13))(to chyba mówi samo za siebie)


Głupiec zaczyna teraz eliminować stare nawyki i zużyte metody działania. Przechodzi przez okres zakończeń, odcina się od tego, co zbędne, ponieważ docenia podstawy życia. Proces ten może jawić się niczym śmierć, ponieważ to właśnie śmierć starego „ja” umożliwia wzrost nowego „ja”. Czasem ta nieubłagana zmiana wydaje się niszczyć głupca, ale ostatecznie ten staje na nogi i odkrywa, że śmierć nie jest stała.Tto po prostu przemiana w nowy, dający poczucie spełnienia styl życia.
Do reszty nie mogę znaleźć pasujących postaci/momentów. Można to i tak różnie interpretować.

Ciekawa jest jeszcze ostatnia arkana Świat, w kontekście zakończenia gry:
Świat (21)


Głupiec ponownie wkracza w Świat, ale tym razem posiada już pełne zrozumienie. Zintegrował wszystkie oddzielone części siebie, uzyskując stan jedności(Alt dosłownie to robi V, a przynajmniej jego tożsamości). Zyskał nowy poziom szczęśliwości i spełnienia. Życie ma ogromne znaczenie, a przyszłość pełna jest nieskończonych możliwości. W zgodzie ze swym osobistym powołaniem, Głupiec aktywnie włącza się w życie świata. Dzieląc się swoimi unikalnymi darami i talentami, uświadamia sobie, że odnosi sukcesy we wszystkim, czego się tylko dotknie. Ponieważ działa z poziomu wewnętrznego przekonania cały świat mu sprzyja(telefony w trakcie napisów końcowych świadczą, że wiele postaci chciało dobrze dla V), a osiągnięcia Głupca są liczne(to mówi samo za siebie).

Jest też pewien archetyp podróży w osiąganiu oświecenia, związany z doświadczeniem śmierci, której V doświadcza w grze nie raz, ale nie mogę tego teraz znaleźć i nie pamiętam co to dokładnie było. Chyba coś z hinduizmu albo buddyzmu. Też wydaje mi się, że to ma związek z V i jego historią. Często osoby doświadczające oświecenia, mówią o swego rodzaju śmierci, niektórzy nawet o fizjologicznej/neurologicznej(?) śmierci. Można by rzec, że V jest fenomenem w grze, jest oświeconym, mógł umrzeć, ale przeżył i dzięki doświadczeniu śmierci doznał oświecenia, które pomogło mu odnaleźć prawdziwy sens życia, znaczenie i swoją drogę.
W każdym razie można to tak zintepretować... :-/
 
Nie będzie tak to działać. W czasie przesłuchania Hellmana tłumaczy on dokładnie jak to powinno wyglądać. (Ciało Yorinobu podczas zagnieżdżania sie Saburo będzie neuralnie obojęte). V jest wyjątkowy w pewnym sensie. Powtórz sobie sekwencje z Hellmanem, na na przykład youtube on to tłumaczy.

Trzeba też dodać, że RELIC który my mamy w głowie to nowy eksperymentalny biochip, a nie to co jest reklamowane na bilbordach i tv.
Problem w tym, ze Hanako wkłada mu czip kiedy ten jeszcze żyje - jak wchodzisz do windy, to widzisz tę scenę, chyba, że chodziło o coś innego.
 
Alt mówi: Twoja świadomość, neuralny engram, zostanie zapisana jako plik. Reszta przestanie istnieć.
V: Reszta?
Alt: Dusza. Nie nadałam nazwy programowi SoulKiller(ang. Zabijacz Dusz)ale robi on dokładnie to co obiecuje zrobić.

Dobra czyli mój problem z duszą został rozwiązany. V przestaje istnieć, umiera w każdym zakończeniu zaraz po wyjściu z mikoshi. Takie jest oficjalne lore, nie moje zdanie. Literalnie Alt tak mówi w grze.
To wciąż nie jest obiektywna prawda, tylko opinia Alt w wersji SI, która ma swoją interpretację duszy i życia. W całej tej sytuacji nie ma "obiektywnej prawdy". Dla jednej osoby życie opiera się na biologicznym funkcjonowaniu organizmu, dla drugiej jest zależne od świadomości własnego "ja", dla trzeciej będzie to funkcjonowanie duszy w ciele.
W mojej interpretacji V jak najbardziej żyje, nawet będąc engramem.

Ode mnie tyle.
 
Last edited by a moderator:
To wciąż nie jest obiektywna prawda, tylko opinia Alt w wersji SI, która ma swoją interpretację duszy i życia. W całej tej sytuacji nie ma "obiektywnej prawdy". Dla jednej osoby życie opiera się na biologicznym funkcjonowaniu organizmu, dla drugiej jest zależne od świadomości własnego "ja", dla trzeciej będzie to funkcjonowanie duszy w ciele.
W mojej interpretacji V jak najbardziej żyje, nawet będąc engramem.

Ode mnie tyle.
Nie mówię, że to obiektywna prawda, że taka jest rzeczywistość. Tylko że w grze tak jest. Jedna z ważniejszych postaci w lore tak mówi i nie ma ona powodu żeby kłamać, zresztą później i tak mówi że postać umiera... więc nie ma znaczenia czy zengramowany V to naprawde V czy kopia skoro i tak zaraz "umrze"(po raz, chyba już czwarty? xd).

Dziwi mnie jej użycie słowa "counciosness"(ang.świadomość), bo nie wiem jakby można było zdigitalizować świadomość, jednak to tylko gra i świat Pondsmitha i tam nawet jakby to była zdigitalizowana dusza to okej, można się tak bawić, tylko dla mnie to nie robi sensu i mi się nie podoba i to takie tłumaczenie a'la Hideo Kojima w MGSach - wszystko wina nanomaszyn.

świadomość,
psychol. pojęcie w ścisłym sensie, trudno definiowalne, odnoszące się do poczucia przeżywania specyficznych stanów mentalnych (zjawisk psychicznych); człowiek dzięki percepcji orientuje się w otoczeniu, dostosowuje swoje działania do znaczenia zdarzeń, ale również zdaje sobie sprawę z treści własnych przeżyć psychicznych (doświadcza własnego „ja”) i samego faktu ich doznawania.

Ja definiuje świadomość inaczej. Tożsamość nie jest jej potrzebna do jej istnienia i świadomość jest nierozerwalna z duszą, więc w "moim" CP77 V i tak umiera już w Mikoshi ;) - ale co za różnica skoro i tak umrze później bo jest śmiertelnie chory.
 
Last edited:
Top Bottom