[SPOILERY] Cyberpunk 2077 – zakończenia gry (dyskusja)

+
Skończyłem wczoraj fabułę i nasuwa się mi pytanie czy próbował ktoś od samego początku do końca odrzucać Johnnego ? Nie pozwalać mu na przejmowanie sterów ,nie zgadzanie się z nim w wszelkich dialogach... itp. Doprowadzenie do jak najmniejszej integralności z Johnnym. Może wtedy organizm V. będzie mniej "wykończony" i będzie mógł przeżyć więcej niż 6 miesięcy?
 
Skończyłem wczoraj fabułę i nasuwa się mi pytanie czy próbował ktoś od samego początku do końca odrzucać Johnnego ? Nie pozwalać mu na przejmowanie sterów ,nie zgadzanie się z nim w wszelkich dialogach... itp. Doprowadzenie do jak najmniejszej integralności z Johnnym. Może wtedy organizm V. będzie mniej "wykończony" i będzie mógł przeżyć więcej niż 6 miesięcy?
Nie ma to najmniejszego znaczenia. W każdym zakończeniu albo V umiera albo dostaje 6 miesięcy.
 
Skończyłem wczoraj fabułę i nasuwa się mi pytanie czy próbował ktoś od samego początku do końca odrzucać Johnnego ? Nie pozwalać mu na przejmowanie sterów ,nie zgadzanie się z nim w wszelkich dialogach... itp. Doprowadzenie do jak najmniejszej integralności z Johnnym. Może wtedy organizm V. będzie mniej "wykończony" i będzie mógł przeżyć więcej niż 6 miesięcy?
Wbrew pozorom nic to nie da. Ta gra jest bardzo dobra w dawaniu nam iluzji wyboru. Poza zakończeniami i dwiema misjami fabularnymi gracz wbrew pozorom nie ma zbytnio wpływu na wydarzenia. Np. w misji z chmurami Judy prosi cię o telefon jeśli dowiesz się czegoś o evelyn. Jeśli zadzwonisz do niej to pojawi się ona u fingersa i pomoże ci później w ratunku Ev. Natomiast jeśli do niej nie zadzwonisz to okaże się że jej kolega z chmur tom(którego musisz przesłuchać w trakcie misji) wyśle jej sms z cynkiem gdzie szukać Ev. I Judy znowu pojawi się u fingersa. Ta gra raczej imituje to że masz jakiś wpływ na historię niż faktycznie daje ci możliwość wpływania na nią poza tak jak mówiłem 2 misjami fabularnymi(animalsi w gim oraz maelstrom na początku gry) oraz w zakończeniach gdzie możesz wybrać kogo V poprosi o pomoc. No i jeszcze zakończenia pojedynczych questów pobocznych jednak te decyzje raczej nigdy nie mają długoterminowych konsekwencji(np. po wejściu w związek z kimś twoja druga połówka i tak nic nie robi aż do końca gry gdzie ewentualnie pojawia się w epilogu)
 
Coś czuję, że w 2078 będziemy szukać "leczenia" neuronalnego na naszą nano-przypadłość V u dzikich SI, które programowały Peraleza. Just thinking.
Albo przeniesiemy się trochę do 2020.
Albo wszystko okaże się symulacją, BD i obudzimy się u boku Jackiego w jakimś tanim barze, śniąc sny o potędze ;-;.

Cóż, telefon od Peraleza w napisach końcowych chyba nie jest czystym przypadkiem ;)
 
Last edited:
Kiedy wy dyskutujecie o tym, że zakończenia są słabe ja nie mogę wczytać zapisu sprzed windy kiedy klikam "Jasne, jeszcze jeden kontrakt" :( A co do zakończenia... Nie ma dla mnie znaczenia, że INNE są takie czy takie. Skończyło się dla mnie smutno w takim sensie, że smutnie nudno. Umarła i tyle 💁‍♂️ Byłem szczerze przekonany, że kiedy Johnny przejąłby ciało, dałoby się nim grać np do porobienia side questów, exploru świata itp
 
@Kuzioslaw

To zakończenie nie jest akurat takie złe (w sumie żadne nie jest kiepskie i każde ma swój specyficzny "smak" ).
Fakt nasz/nasza V umiera, ale Johny żyje i mając nasze ciało pamięta o naszym bohaterze. Gdy nie oddamy ciała i tak umrzemy w przeciągu pół roku.
 
@Kuzioslaw

To zakończenie nie jest akurat takie złe (w sumie żadne nie jest kiepskie i każde ma swój specyficzny "smak" ).
Fakt nasz/nasza V umiera, ale Johny żyje i mając nasze ciało pamięta o naszym bohaterze. Gdy nie oddamy ciała i tak umrzemy w przeciągu pół roku.
Ale przy okazji to zakończenie ma zajebiste dziury fabularne np. johnny nigdy nie zadzwoni do Judy aby poinformować ją o zaistniałej sytuacji, jeśli byliśmy z nią w związku to w wiadomości w trakcie napisów będzie obwiniać się o to że V odeszła od niej bez słowa( nie będzie świadoma śmierci V) co moim zdaniem psuje klimat. Na dachu kilkadziesiąt minut wcześniej johnny mówił że też polubił judy więc nie wiem dlaczego nie miał możliwości zadzwonienia do niej, przecież przejął cały personalny sprzęt V więc powiedzenie że nie miał numeru albo zapomniał adresu nie ma sensu. Zresztą każde zakończenie ma podobne dziury jakby się przyjrzeć dokładniej niestety :( Z takich największych dziur(znalazłem to w recenzji nrgeeka) jest to że w windzie po spotkaniu z hanako Johnny mówi nam że "hej oddaj kontrolę lecimy szturm na arasakę jak za dawnych czasów" ale jeśli nie zrobiliśmy jego questów( tych z rogue gdzie znajdujemy grób johnniego) to chwilę później na dachu w trakcie podejmowania decyzji nie będzie wgl opcji dialogowej pozwalającej na wykonanie planu johnego. Niestety ogólnie zakończenia są w wielu miejscach naciągane (np. dlaczego V po napadzie na siedzibe arasaki kupuje sobie wille w night city i nikt jej nie ściga? mowa o zakończeniu legendy , Albo jak V uciekła z siedziby arasaki po podpięciu pod mikoshi, owszem zabiła smashera ale była mowa o całym oddziale goniącym V a wątpie aby arasaka odpuściła tak łatwo rozwalenie własnej siedziby) nie wiem dlaczego :( ogólnie zakończenie gry było dla mnie największym rozczarowaniem, cała gra questy wciągnęło mnie to naprawdę mocno i na do widzenia gdy liczyłem na coś wow to gra mnie lekko zawiodła
 
Z takich największych dziur(znalazłem to w recenzji nrgeeka) jest to że w windzie po spotkaniu z hanako Johnny mówi nam że "hej oddaj kontrolę lecimy szturm na arasakę jak za dawnych czasów" ale jeśli nie zrobiliśmy jego questów( tych z rogue gdzie znajdujemy grób johnniego) to chwilę później na dachu w trakcie podejmowania decyzji nie będzie wgl opcji dialogowej pozwalającej na wykonanie planu johnego.
Trochę bez sensu ten zarzut, szczerze mówiąc. Johnny to powiedział „tak sobie”, bo po prostu takim typem jest i taki miał pomysł, takie podejście przez całą grę. A niespodziankowe zakończenie stanowi tu właśnie taką klamrę dla cierpliwych, którzy wymaksowali relację z Johnnym... bo nagle się okazuje, że tak, owszem, da się zrobić ten szturm, jak oddamy mu kontrolę... POD WARUNKIEM, że sobie na to zasłużyliśmy w grze.
Dodatkowy smaczek, a nie żadna niekonsekwencja.
 
Ale przy okazji to zakończenie ma zajebiste dziury fabularne np. johnny nigdy nie zadzwoni do Judy aby poinformować ją o zaistniałej sytuacji, jeśli byliśmy z nią w związku to w wiadomości w trakcie napisów będzie obwiniać się o to że V odeszła od niej bez słowa( nie będzie świadoma śmierci V) co moim zdaniem psuje klimat. Na dachu kilkadziesiąt minut wcześniej johnny mówił że też polubił judy więc nie wiem dlaczego nie miał możliwości zadzwonienia do niej, przecież przejął cały personalny sprzęt V więc powiedzenie że nie miał numeru albo zapomniał adresu nie ma sensu. Zresztą każde zakończenie ma podobne dziury jakby się przyjrzeć dokładniej niestety :( Z takich największych dziur(znalazłem to w recenzji nrgeeka) jest to że w windzie po spotkaniu z hanako Johnny mówi nam że "hej oddaj kontrolę lecimy szturm na arasakę jak za dawnych czasów" ale jeśli nie zrobiliśmy jego questów( tych z rogue gdzie znajdujemy grób johnniego) to chwilę później na dachu w trakcie podejmowania decyzji nie będzie wgl opcji dialogowej pozwalającej na wykonanie planu johnego. Niestety ogólnie zakończenia są w wielu miejscach naciągane (np. dlaczego V po napadzie na siedzibe arasaki kupuje sobie wille w night city i nikt jej nie ściga? mowa o zakończeniu legendy , Albo jak V uciekła z siedziby arasaki po podpięciu pod mikoshi, owszem zabiła smashera ale była mowa o całym oddziale goniącym V a wątpie aby arasaka odpuściła tak łatwo rozwalenie własnej siedziby) nie wiem dlaczego :( ogólnie zakończenie gry było dla mnie największym rozczarowaniem, cała gra questy wciągnęło mnie to naprawdę mocno i na do widzenia gdy liczyłem na coś wow to gra mnie lekko zawiodła

Akurat sprawa tego, że nikt nie goni V jest w zakończeniu poruszona. Arasaka ma po prostu zbyt duże problemy wewnętrzne, by móc się zająć czymś innym poza sobą samą. Dalamain mówi o tym, że na razie więc V i Afterlife są bezpieczni.
Nie widzę też żadnego sensu w dzwonieniu do Judy. Co miał jej powiedzieć? V nie żyje, bo oddała mi ciało? Dla mnie to nie dziura, ale zachowanie bardzo prawdopodobne ze względu na osobowość tej postaci, nawet po uwzględnieniu zmiany, która się w nim dokonała.
 
Last edited:
Ciekawe że zakończenie Arasaki jest uznawane za jakoś szczególnie złe. Jest potencjalnie najmniej krwawe z trzech do wyboru. Najmniej krwawe jest określane za najgorsze wyjście samobójstwo. Najbardziej krwawe jest zaś zakończenie z Rogue. Mamy tam miniholokaust związany z wypalaniem mózgów+zbombardowanie budynku+strącenie stacji kosmicznej+śmierć Rogue+ śmierć V albo pożarcie go przez Alt. W porównaniu do tego zakończenie Arasaki to happy ending: engram V pozostanie sobą, jedynymi NPC będącymi na krótkim końcu kija zostaje Silverhand i Yorinobu, Nakamura - jeśli żyje - przeżywa, cała reszta żyje i ma się dobrze. Ok, niby powrócił szef Arasaki, który jest wyjątkowym bydlakiem. Niby kończysz jako korporacyjna własność. Niby dużej liczbie osób zbrodnie uchodzą na sucho. Ale co z tego? Gra z perspektywy V dawała naprawdę mało powodów by nienawidzieć Arasakę [co innego Silverhand]. Jackiego zabił dron, a nawet jakby było inaczej to cieżko by było mieć pretensje do ochrony Arasaki strzelającej do podejrzanych o zabicie ich szefa rabusiów. Ok, niby mamy kilku wrednych typów w Arasace, tyle że wdajemy się w kontakty z niemniej bezwzględną Japonką powiązaną z odpowiednikiem Jakuzy. Cholera, w czasie gry nawet jeden typ z Aldecados aż się prosi o kulkę w łeb jak się dowiadujemy że porwał kogoś dla okupu. Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego narracja próbuje kreować opowiedzenie się po stronie Arasaki jako jakiś wielki błąd albo sprzeniewierzenie się rzekomym zasadom.
 
Ciekawe że zakończenie Arasaki jest uznawane za jakoś szczególnie złe. Jest potencjalnie najmniej krwawe z trzech do wyboru. Najmniej krwawe jest określane za najgorsze wyjście samobójstwo. Najbardziej krwawe jest zaś zakończenie z Rogue. Mamy tam miniholokaust związany z wypalaniem mózgów+zbombardowanie budynku+strącenie stacji kosmicznej+śmierć Rogue+ śmierć V albo pożarcie go przez Alt. W porównaniu do tego zakończenie Arasaki to happy ending: engram V pozostanie sobą, jedynymi NPC będącymi na krótkim końcu kija zostaje Silverhand i Yorinobu, Nakamura - jeśli żyje - przeżywa, cała reszta żyje i ma się dobrze. Ok, niby powrócił szef Arasaki, który jest wyjątkowym bydlakiem. Niby kończysz jako korporacyjna własność. Niby dużej liczbie osób zbrodnie uchodzą na sucho. Ale co z tego? Gra z perspektywy V dawała naprawdę mało powodów by nienawidzieć Arasakę [co innego Silverhand]. Jackiego zabił dron, a nawet jakby było inaczej to cieżko by było mieć pretensje do ochrony Arasaki strzelającej do podejrzanych o zabicie ich szefa rabusiów. Ok, niby mamy kilku wrednych typów w Arasace, tyle że wdajemy się w kontakty z niemniej bezwzględną Japonką powiązaną z odpowiednikiem Jakuzy. Cholera, w czasie gry nawet jeden typ z Aldecados aż się prosi o kulkę w łeb jak się dowiadujemy że porwał kogoś dla okupu. Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego narracja próbuje kreować opowiedzenie się po stronie Arasaki jako jakiś wielki błąd albo sprzeniewierzenie się rzekomym zasadom.

Ale to nie narracja właściwie, ale Johnny i fixerzy NC, którzy nienawidzą korporacji, systemu. Ba, korpo nie lubią mieszkańcy NC, tak jak się nie lubi bogatych i mających władzę. To zgodne z lore, o ile się nie mylę. Reszta to już interpretacja gracza.

Nie sądzę, żeby zresztą w sytuacji V było prawdziwie dobre rozwiązanie. Żyje w pożyczonym czasie, powinna/powinien zginąć na wysypisku. To niemal archetypiczne, że ten czas, zyskany wbrew naturze, oszukanie śmierci, choć nie wybrane, prowadzi do tragicznego finału.
 
Ale to nie narracja właściwie, ale Johnny i fixerzy NC, którzy nienawidzą korporacji, systemu. Ba, korpo nie lubią mieszkańcy NC, tak jak się nie lubi bogatych i mających władzę. To zgodne z lore, o ile się nie mylę. Reszta to już interpretacja gracza.

Nie sądzę, żeby zresztą w sytuacji V było prawdziwie dobre rozwiązanie. Żyje w pożyczonym czasie, powinna/powinien zginąć na wysypisku. To niemal archetypiczne, że ten czas, zyskany wbrew naturze, oszukanie śmierci, choć nie wybrane, prowadzi do tragicznego finału.
Nie oznacza to, że nie można na tym zbudować ciekawego dlc. Na półce mamy 3 kolesi: V, Yorinobu i Johnny (V jest raczej nawiny sądząc, że skasowali Johnnego na jego prośbe, to on i Alt są osią całej historii). W obwodzie jest jeszcze Takemuraa i Arasaka może użyć ciała V oraz Johnnego, aby dopaść Alt. Jest to zakończenie z najmniejszym happy endem tu i teraz, ale wydaje mi się, że daje najwiecej możliwości na przyszłość.
 
Nie oznacza to, że nie można na tym zbudować ciekawego dlc. Na półce mamy 3 kolesi: V, Yorinobu i Johnny (V jest raczej nawiny sądząc, że skasowali Johnnego na jego prośbe, to on i Alt są osią całej historii). W obwodzie jest jeszcze Takemuraa i Arasaka może użyć ciała V oraz Johnnego, aby dopaść Alt. Jest to zakończenie z najmniejszym happy endem tu i teraz, ale wydaje mi się, że daje najwiecej możliwości na przyszłość.

Wszystkie zakończenia dają spore możliwości kontynuacji i wprowadzania nowych wątków.
Choć osobiście wolałabym, by ogólny, tragiczny wydźwięk historii V nie został zbytnio zaburzony. Podejrzewam jednak, że wśród graczy jestem w mniejszości. :)
 
Ciekawe że zakończenie Arasaki jest uznawane za jakoś szczególnie złe. Jest potencjalnie najmniej krwawe z trzech do wyboru. Najmniej krwawe jest określane za najgorsze wyjście samobójstwo. Najbardziej krwawe jest zaś zakończenie z Rogue. Mamy tam miniholokaust związany z wypalaniem mózgów+zbombardowanie budynku+strącenie stacji kosmicznej+śmierć Rogue+ śmierć V albo pożarcie go przez Alt. W porównaniu do tego zakończenie Arasaki to happy ending: engram V pozostanie sobą, jedynymi NPC będącymi na krótkim końcu kija zostaje Silverhand i Yorinobu, Nakamura - jeśli żyje - przeżywa, cała reszta żyje i ma się dobrze. Ok, niby powrócił szef Arasaki, który jest wyjątkowym bydlakiem. Niby kończysz jako korporacyjna własność. Niby dużej liczbie osób zbrodnie uchodzą na sucho. Ale co z tego? Gra z perspektywy V dawała naprawdę mało powodów by nienawidzieć Arasakę [co innego Silverhand]. Jackiego zabił dron, a nawet jakby było inaczej to cieżko by było mieć pretensje do ochrony Arasaki strzelającej do podejrzanych o zabicie ich szefa rabusiów. Ok, niby mamy kilku wrednych typów w Arasace, tyle że wdajemy się w kontakty z niemniej bezwzględną Japonką powiązaną z odpowiednikiem Jakuzy. Cholera, w czasie gry nawet jeden typ z Aldecados aż się prosi o kulkę w łeb jak się dowiadujemy że porwał kogoś dla okupu. Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego narracja próbuje kreować opowiedzenie się po stronie Arasaki jako jakiś wielki błąd albo sprzeniewierzenie się rzekomym zasadom.

Mysle ze czesc ludzi ktorzy wybieraja Arasake jest mocno zdziwiona tym, ze Johnny odwraca sie od V w tym zakonczeniu bo ich jedyna motywacja staje sie uwolnienie od reliktu, podczas gdy w innych zakonczeniach walczymy takze o zniszczenie calego programu przechowywania konstruktow i uwolnienie ich z cyfrowego wiezienia.

Johnny moglby siedziec cicho i czekac na swoja kolej gdy V padnie w bocznej alejce, ale jednak przez caly czas nam pomaga dotrzec do Mikoshi bo zniszczenie tego miejsca i calego konceptu wiezienia ludzkich konstruktow jest dla niego jednak wazniejsze niz nowe zycie ktore moze otrzymac. Wiec w przypadku zakonczenia Arasaki to Johnny opowiada sie za wartosciami a V jest krotkowzroczny i widzi tylko swoj interes.

Tymbardziej jest to widoczne gdy przeciez zazwyczaj po wizycie u Hanako mamy wszystkie karty ktore w teorii umozliwiaja nam osiagniecie tych celow . tj. wiemy gdzie jest Mikoshi, zapewnienie Alt ze nas odlaczy od Johnnyego i perspektywe wyzwolenia "dusz".

Grajac V nie postrzegalem Arasaki jako zla wcielonego gorszego od Militech czy jakiejkolwiek innej korporacji czy gangu wiec nie chodzilo o jakas smiertelna nienawisc (z pewnoscia nie w takim stopniu jak u JS), ale definitywnie postrzegalem koncept Soulkillera i operowaniem ludzkimi engramami do wlasnych interesow jako cos wartego zniszczenia.

Mysle ze jednak gra za bardzo nie narzuca "dobrego" czy "zlego" zakonczenia - trudno jednak oczekiwac ze JS bedzie szczesliwy po tym jak ucieka mu szansa na zniszczenie Mikoshi, wiec reakcje bohaterow na twoje dzialania sa rozne, nie zawsze przychylne - ale dosyc realistycznie odzwierciedlaja jak to wyglada z ich perspektywy.
 
Mysle ze czesc ludzi ktorzy wybieraja Arasake jest mocno zdziwiona tym, ze Johnny odwraca sie od V w tym zakonczeniu bo ich jedyna motywacja staje sie uwolnienie od reliktu, podczas gdy w innych zakonczeniach walczymy takze o zniszczenie calego programu przechowywania konstruktow i uwolnienie ich z cyfrowego wiezienia.

Johnny moglby siedziec cicho i czekac na swoja kolej gdy V padnie w bocznej alejce, ale jednak przez caly czas nam pomaga dotrzec do Mikoshi bo zniszczenie tego miejsca i calego konceptu wiezienia ludzkich konstruktow jest dla niego jednak wazniejsze niz nowe zycie ktore moze otrzymac. Wiec w przypadku zakonczenia Arasaki to Johnny opowiada sie za wartosciami a V jest krotkowzroczny i widzi tylko swoj interes.

Tymbardziej jest to widoczne gdy przeciez zazwyczaj po wizycie u Hanako mamy wszystkie karty ktore w teorii umozliwiaja nam osiagniecie tych celow . tj. wiemy gdzie jest Mikoshi, zapewnienie Alt ze nas odlaczy od Johnnyego i perspektywe wyzwolenia "dusz".
Tyle że w zakończenie Arasaki jest jedynym w którym nie dochodzi do zniszczenia Mikoshi a Johnny postawił sobie za cel zniszczenie tego więzienia dusz. Nie możemy być więc zdziwieni że w zakończeniu Arasaki spotkanie z Johnnym jest dość oschłe. Dodatkowo czy naprawdę Alt chce wyzwolić te uwięzione dusze. Powiedziała że zabierze je ze sobą i staną się częścią czegoś większego. Myślę że nie do końca można jej ufać.
W Cyberpunku jest sporo nawiązań do Matrixa. A co jeśli Alt tak naprawdę chce być drugim agentem Smithem.
 
Zgadzam sie - moja wypowiedz nawiazywala do tego ze czesc osob nie widzi roznicy pomiedzy zawiazywaniem sojuszu z Arasaka a innymi drogami. Jak dla mnie to wynika z nieuwaznej gry niz bledow tworcow. Od czasu kiedy skonczylem CP2077 zerknalem pare razy na twitch zobaczyc jak ludzie podchodza do historii no i dosyc powszechnym bylo to, ze nie rozumieli co za problem ma Johnny w ostatniej rozmowie podczas operacji usuniecia chipu. Ale moze to dlatego ze to twitch i jest to chyba specyficzne srodowisko gdzie w wielu przypadkach wiecej czasu spedza sie na rozmowie z widzami niz sledzeniem historii.

Co do Alt to ciekawa by byla koncepcja i nie mozna wykluczyc ze ma jakies ukryte cele o ktorych nie mowi, chociaz w oparciu o to co widzialem w grze to jeszcze mnie nie przekonuje. Moze DLC cos zmieni ale nie sadze.
 
Co do Alt to ciekawa by byla koncepcja i nie mozna wykluczyc ze ma jakies ukryte cele o ktorych nie mowi, chociaz w oparciu o to co widzialem w grze to jeszcze mnie nie przekonuje. Moze DLC cos zmieni ale nie sadze.
To jest pewne że ma ukryte zamiary. W zakończeniach jak Alt rozmawia z V mówi że zabierze konstrukty ze sobą i staną się częścią czegoś większego. Specjalnie nie mówiła tego Johnny'emu bo nie zgodziłby się na to. Z kolei jak Johnny rozmawia z Alt w zakończeniu Alt mówi mu wprost że jest za głupi by to pojąć.
Jak V ma wybór oddać ciało Johnny'emu czy wrócić do swojego Alt mówi że V powinna odejść z nią jako konstrukt. Ciekawe dlaczego jej tak zależy na tych konstruktach osobowości. Johnny chciałby żeby było ich jak najmniej (najlepiej wcale) a ona tylko dokłada więcej konstruktów. Nie zdziwiłbym się gdyby pozostawienie Mikoshi pod kontrolą Arasaki było najlepszym zakończeniem. Bo to co robi z nimi Arasaka to nic w porównaniu z tym co może zrobić z nimi Alt.

Wiem, tworzę teorie spiskowe, ale byłby to fajny plot twist.
 
To jest pewne że ma ukryte zamiary. W zakończeniach jak Alt rozmawia z V mówi że zabierze konstrukty ze sobą i staną się częścią czegoś większego. Specjalnie nie mówiła tego Johnny'emu bo nie zgodziłby się na to. Z kolei jak Johnny rozmawia z Alt w zakończeniu Alt mówi mu wprost że jest za głupi by to pojąć.
Jak V ma wybór oddać ciało Johnny'emu czy wrócić do swojego Alt mówi że V powinna odejść z nią jako konstrukt. Ciekawe dlaczego jej tak zależy na tych konstruktach osobowości. Johnny chciałby żeby było ich jak najmniej (najlepiej wcale) a ona tylko dokłada więcej konstruktów. Nie zdziwiłbym się gdyby pozostawienie Mikoshi pod kontrolą Arasaki było najlepszym zakończeniem. Bo to co robi z nimi Arasaka to nic w porównaniu z tym co może zrobić z nimi Alt.

Wiem, tworzę teorie spiskowe, ale byłby to fajny plot twist.
To wcale nie tak bardzo nieprawdopodobne teorie spiskowe. :)
To, czym jest Alt, odbiega daleko od jej ludzkiej postaci. Nie kieruje się ludzkimi emocjami, ludzkie rozróżnienia moralne czy etyczne też są dla niej zapewne obce. Świat dzikich SI, w którym żyje, też zapewne jest kieruje się zupełnie odmiennymi, niezrozumiałymi dla nas prawami i zasadami.
Alt przypomina mi nieco phoebe z powieści Dukaja "Perfekcyjna niedoskonałość". Phoebe to skrót od Post-Human Being, to wyzbyte ciała, istniejące w specjalnej informacyjnej przestrzeni (to uproszczenie) świadomości, zapisy ludzkiego mózgu, które choć mogły zostać wdrukowane w "puste" ciało zrezygnowały z tego. Alt do tego zatraca człowieczeństwo, choć phoebe też rządzi się już własną logiką, mogą się przeprogramować, tworzyć swoje "ciała" z nanomaszyn, nawet kilka na raz.
Ale dość dygresji. ;)
W każdym razie DLC z Alt w roli głównej byłoby dla mnie osobiście fascynujące, choć podejrzewam też, że bardzo trudne do realizacji, bo pokazując jej świat łatwo byłoby popaść w uproszczenia i banały.
 
To jest pewne że ma ukryte zamiary. W zakończeniach jak Alt rozmawia z V mówi że zabierze konstrukty ze sobą i staną się częścią czegoś większego. Specjalnie nie mówiła tego Johnny'emu bo nie zgodziłby się na to. Z kolei jak Johnny rozmawia z Alt w zakończeniu Alt mówi mu wprost że jest za głupi by to pojąć.
Jak V ma wybór oddać ciało Johnny'emu czy wrócić do swojego Alt mówi że V powinna odejść z nią jako konstrukt. Ciekawe dlaczego jej tak zależy na tych konstruktach osobowości. Johnny chciałby żeby było ich jak najmniej (najlepiej wcale) a ona tylko dokłada więcej konstruktów. Nie zdziwiłbym się gdyby pozostawienie Mikoshi pod kontrolą Arasaki było najlepszym zakończeniem. Bo to co robi z nimi Arasaka to nic w porównaniu z tym co może zrobić z nimi Alt.

Wiem, tworzę teorie spiskowe, ale byłby to fajny plot twist.

Alt nie ukrywala tego, ze konstrukty zabierze ze soba i pierwsza rozmowa na ten temat odbywa sie w misji z Voodoo Boys gdzie spotykamy Alt po raz pierwszy. Wiec Tu nie masz racji bo od poczatku Alt mowi nam co nastapi.

To czy V czy Johnny pojda z Alt nie ma znaczenia bo ilosc konstruktow jest taka sama (zakladajac oczywiscie ze nie ma jakis kopii ale o tym nic nie slyszymy). Zarowno ona jak i JS zgadzaja sie, ze nie ma dla nich lepszej alternatywy wiec nie wiem czy chodzi tu o to, ze Alt na czyms specjalnie zalezy. Generalnie ufam Alt o tyle, ze nie zrobila zadnego zwrotu i dotrzymywala zobowiazan. Dla mnie jej postac czy byt jest przedstawione jako cos, co wymyka sie prostemu opisowi i zasadom bo operuje w rzeczywistosci ktora jest zupelnie inna od naszej i ktorej nie mozna zrozumiec w pelni operujac tylko ludzkimi, realnymi pojeciami. Dlatego tez nigdy nie jest wyjasnione co jest za Blackwallem, jak wyglada i jaka forme przybiora konstrukty po zjednaniu z Alt i nie sadze aby kiedykolwiek bylo to wyjasnione. To taka furtka dla naszych interpretacji jak to czy i jak wyglada zycie po smierci... takze tej cyfrowej.
 
Alt nie ukrywala tego, ze konstrukty zabierze ze soba i pierwsza rozmowa na ten temat odbywa sie w misji z Voodoo Boys gdzie spotykamy Alt po raz pierwszy. Wiec Tu nie masz racji bo od poczatku Alt mowi nam co nastapi.

To czy V czy Johnny pojda z Alt nie ma znaczenia bo ilosc konstruktow jest taka sama (zakladajac oczywiscie ze nie ma jakis kopii ale o tym nic nie slyszymy). Zarowno ona jak i JS zgadzaja sie, ze nie ma dla nich lepszej alternatywy wiec nie wiem czy chodzi tu o to, ze Alt na czyms specjalnie zalezy. Generalnie ufam Alt o tyle, ze nie zrobila zadnego zwrotu i dotrzymywala zobowiazan. Dla mnie jej postac czy byt jest przedstawione jako cos, co wymyka sie prostemu opisowi i zasadom bo operuje w rzeczywistosci ktora jest zupelnie inna od naszej i ktorej nie mozna zrozumiec w pelni operujac tylko ludzkimi, realnymi pojeciami. Dlatego tez nigdy nie jest wyjasnione co jest za Blackwallem, jak wyglada i jaka forme przybiora konstrukty po zjednaniu z Alt i nie sadze aby kiedykolwiek bylo to wyjasnione. To taka furtka dla naszych interpretacji jak to czy i jak wyglada zycie po smierci... takze tej cyfrowej.
A skąd pewność że Alt od początku nie ukrywała przed V i Johnnym jej prawdziwych zamiarów. Mogła wykorzystać swojego byłego i V żeby dostać się do Mikoshi. Nie można nikomu ufać w tej grze oprócz Misty, Victora, Judy, Panam i ewentualnie Johnny'ego. Alt nie do końca dotrzymała zobowiązań. Zobowiązała się że pomoże V. To właśnie Alt zapomniała "że ciało też jest czynnikiem". Dlatego że zapomniała i spartaczyła sprawę (co nawet Johnny przyznał) V za pół roku umrze.

Co do konstruktów wiadomo tylko tyle że Alt zabierze je ze sobą i staną się częścią czegoś większego. Czego? Nie wiadomo nic więcej na ten temat. Może Alt będzie chciała je sobie podporządkować. Jak dla mnie taki obrót spraw jaki opisałem we wcześniejszym poście jest możliwy i byłby świetnym preludium do jakiegoś DLC czy na drugą część Cyberpunka.
 
Top Bottom