[Spoilery]Sezon burz - nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego!

+

[Spoilery]Sezon burz - nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego!


  • Total voters
    177
A co cię tak bardzo odpycha w tej, jak to ująłeś, abominacji? Moim zdaniem jest całkiem ładna i nie czuję żadnych sensacji żołądkowych na jej widok. Poza stylem samych liter, które chyba miały udawać średniowieczne.

Całościowo mnie odpycha, po prostu.
 
Te nowe wydania są przede wszystkiem słabe jakościowo. Wycierają się szybko na rogach.

O! Największa wada nowych wydań. Za chwilę z mojego "Sezonu burz" za chwilę na rogach i grzbiecie zniknie granatowy kolor i będzie biały. Hm... Jak się tak zastanowić to będzie wtedy pasował do reszty kolekcji.
 
Mój już pasuje :p
 

Attachments

  • 12795096_1003477479688679_5663610032134903513_o.jpg
    12795096_1003477479688679_5663610032134903513_o.jpg
    263.2 KB · Views: 43
@lukszwed Okładka, którą mam z "Nowej Fantastyki", jest dwustronna, po drugiej stronie znajduje się wersja kompatybilna z drugim wydaniem. Teraz niestety nie mam możliwości sprawdzić, który numer NF zawierał okładkę do wycięcia.
 
Powieść, której nie było.

Tomasz Majkowski z UJ wyjaśnia dlaczego z perspektywy fanowskiej, dla wielu "Sezon Burz" może być postrzegana jako powieść nieudana. Ciekawa interpretacja literaturoznawcza książki, omawiająca jej konstrukcję składającą się z czasoprzestrzennych (chronotop) epizodów (ujętych w trzech porządkach) i zaliczenie jej modelu do romansu próby Michaiła Bachtina. Zdaniem autora wszystkie te konstrukcyjne zabiegi AS mógł użyć specjalnie (chęć zachowania spójności siedmioksięgu) i jest to jego swoistym metakomentarzem - "wszystko jest iluzją".
 
Zawiesiłam się na "Językowo sprawna (...)". Otóż dla mnie ona właśnie językowo nie jest sprawna i to jest mój największy problem z tą książką.
 
Nie będę się dystansował od artykułu tylko na podstawie różnicy w ocenie językowej sprawności, (bądź co bądź, każdy ma inny gust a powieść, pomimo iż do Sagi czy Trylogii husyckiej się nie umywa, nadal w gruncie rzeczy nie jest tragiczna, z pewnością zaś sprawniejsza od wydawanych corocznie ton chłamu pomniejszych autorów) niemniej rażą mnie błędy w przytaczaniu fabuły samego Sezonu i reszty Ośmioksięgu. Za nic nie potrafię przypomnieć sobie, którzy to z gości zginęli w rzekomej rzezi na godach Belohuna, kiedy to w "Chrzcie ognia" miał miejsce romans Geralta z Fringillą ani w jaki sposób Geralt zmuszony został do "obrony potomstwa potwora przed przedstawicielami człowieczego rodu". Wychodzę z założenia, że jeśli już się coś analizuje, to wypada się z analizowaną rzeczą dogłębnie zapoznać. Sama analiza próbuje w dziwaczny sposób posegregować wątki powieści oraz ustalić "co autor miał na myśli", jednocześnie rozpaczliwie starając się ubrać zniechęcenie odbiorców w mądrze brzmiące słowa. Ot, choćby
W tym właśnie punkcie powieść ponosi największe fiasko, Geralt wywodzi się bowiem z radykalnie różnej od romansu prób tradycji powieści rozwojowej i jego osobowość kształtowała się i zmieniała wraz z fabułą kolejnych części Sagi. Zmiana modelu fabularnego, i to na najgłębszym poziomie, powoduje przekształcenie w obrębie ideologii powieści, które odsuwa wszystkie dotychczasowe ustalenia interpretacyjne i zamiast nich proponuje pean na cześć siły konwencji, której podważanie wydawało się dotychczas jednym z artystycznych celów Sapkowskiego. W ten sposób Sezon burz subtelnie podważa uprzednie narracje o wiedźminie Geralcie na najgłębszym i najbardziej subtelnym poziomie – ruch, który można uznać zarówno za rodzaj artystycznego samobójstwa autora (...)
No, ale na uniwersytecie nie wypada napisać że "autora wnerwiło zawracanie jego czterech liter przez fanów i wydawnictwo o kolejnego Wiedźmina, toteż wziął się zezłościł i Wiedźmina napisał, ale radykalnie odmiennego od poprzednich i zupełnie dla cyklu zbędną".

Ogólnie rzecz biorąc, autor artykułu nie zauważa błędów oczywistych, krytykuje błędy nieudane. Książkę będącą praktycznie fabularyzowanym suplementem do świata nazywa nieudaną, bo... "encyklopedię świata poszerza wyłącznie na czas trwania akcji". Ok, dał już nam do zrozumienia, że świata za dobrze nie zna i dużo mu się miesza, toteż o pierdyliardach detali rozpisywał się nie będę, ale przyczepię się do tego "czasu trwania akcji" - interludia z Nimue i retrospekcja o Emblonii to teraźniejszości niby mają tyczyć? Wgłębia się w strukturę budowy fabuły, doszukuje się ukrytych znaczeń w zajściach pokroju ulicznej bójki belką od bednarzy, a ignoruje zupełnie kwestie, na których temat Sapkowski naprawdę chciał wywołać refleksje - "śliskość" świata, przyczyny upadku państw czy motywy kierujące obrońcami i przeciwnikami aborcji. I raz po raz dzieli się ogromem swojej nieznajomości fabuły, prawiąc farmazony niezgodne z treścią i generalnie robi wszystko, by spotęgować odbiorców zdumienie. Oraz zamęt grubymi nićmi szyty.

Mniej prześmiewczo - w artykule znajdzie się parę w miarę celnych uwag, przede wszystkim zauważenie różnicy w budowie rozdziałów i interludiów, stwierdzenie o bezradności bohatera oraz odwołanie się do Bachtina. Trudno jednak brać to na poważnie, skoro autor wypracowania zdaje się pisać dla samego pisania - nie sposób również docenić w miarę gruntownej analizy budowy tytułu, skoro raz po raz poprzetykana jest typowo szkolnymi błędami, mogącymi sugerować, że autor się wcale w tytuł nie wczytał. Rzeź weselników? Powódź unicestwia całe królestwo? No bez jaj.
 
Last edited:
Podczas lektury nietrudno oczywiście nie dostrzec kujących w oczy błędów. Majkowski ponadto zdaje się nie zauważać, lub też specjalnie pomijać wspomniane przez ciebie interludia z Nimue (choć sam w tekście zaznacza,że: " ...Nimue, znana z pięcioksięgu czarodziejka żyjąca kilkaset lat po czasie akcji Sagi i zajmująca się badaniem losów Geralta i Yennefer. Sezon burz prezentuje ją u progu kariery, w drodze do szkoły czarodziejek) oraz historię Emblonii. Mnie najbardziej zdziwiło owo "anulowanie" całego królestwa Kerack, "nowego tworu politycznego", które było "nieobecne dotychczas w porządku politycznym świata Sagi". Są dwa wyjścia, albo autor robi to, po prostu, z niewiedzy wynikającej z braku szczegółowej analizy tekstu, lub też celowo pomija niewygodne i nie pasujące mu fakty do tezy kwestionującej "poszerzenie encyklopedii uniwersum" wiedźmińskiego przez "Sezon burz".
Ciekawa jest, moim zdaniem, analiza autora dotycząca konstrukcji powieści i, mimo wszystko, również jego teza o "powieści pozbawionej konsekwencji dla [wiedźmińskiego] świata" - "wszystko jest iluzją". Wydaje się, że konstrukcja ta jest jednym z elementów postrzegania "Sezonu burz", jako książki stojącej obok dotychczasowej wiedźmińskiej twórczości AS-a.

Ważnym dla mnie drobiazgiem ("poszerzającym uniwersum") w "Sezonie burz" jest inskrypcja runiczna na wiedźmińskim srebrnym mieczu. Napis ten jest istotny z punktu widzenia mojej interpretacji ośmioksięgu, której celem jest dotarcie do jądra opowieści, pewnego przekazu, specyficznego kerygmatu - jeśli mogę tak to ująć.
 
"Sezon burz" zawiera od groma różnych detali, rozwijających uniwersum w mniejszym lub większym stopniu. Nie posądzałbym Majkowskiego o świadome naginanie faktów - po prostu nie jest znawcą uniwersum, Sagi pewnie za dużo razy nie czytał, umyka mu więc świeżość informacji o mieczach, Kotach, twórcach wiedźminów i eliksiru długowieczności, dawka informacji o regionach czy historii. Nie usprawiedliwia to jednak jawnych błędów w przytaczaniu wydarzeń z tekstu, który podczas analizy powinien przeczytać od deski do deski.

Niemniej teoria jakoby konstrukcja powieści mogła okazać się oparta o Bachtina, jest chyba w miarę wiarygodna, tłumaczy brak satysfakcji z ogólnego zarysu fabuły. Z rzekomym brakiem lorebuildingu zgodzić się nie sposób, ale faktem jest, że "Sezon..." stanowi poboczną powiastkę, która ani nie buduje tła wydarzeń opisanych w Sadze, ani nie rozpoczyna nowych ważnych wątków. Choć może stanowić niezły punkt wyjścia dla ewentualnej kontynuacji w czasach Nimue.

---------- Aktualizacja 10-10-2016 00:18 ----------

Swoją drogą, jeżeli autor już eksperymentuje z nieswoim stylem, proponuję oprzeć następną powieść o schemat Clavella zamiast Bachtina. Analizę trudnych kontaktów ludzko-elfio-krasnoludzkich i polityczno-kupieckie machinacje pod przykrywką romansu Lary i Cregennana brałbym jak Emhyr Cintrę.

  • Radowid Śmiały z Bendą Kaedweńskim wymuszają otwarcie Dol Blathanna na handel...
  • niedaleko elfiej stolicy powstaje faktoria handlowa, odbierając pozycję dotychczasowym krasnoludzkim pośrednikom...
  • Kapituła wykorzystuje okazję do zorganizowania mityngu czarodziejskiej braci obu ras...
  • Cregennan i Lara nawiązują romans, co spotyka się z raczej mieszanym przyjęciem...
  • Doliną włada dogorywający ze starości Fidháil, młodzież pod wodzą Filavandrela rwie się skrycie do wygnania dh'oine ze swego królestwa...
  • Śmierć kochanków doprowadza do eskalacji - elfy palą ludzkie osiedle, w odpowiedzi Baldwin z Aedirn uznaje zawarte przez Radka traktaty za nieważne i wkracza do Doliny z ogniem i mieczem.

Po namyśle. Nie chcę tego, nie od AS-a. Co prawda parę fragmentów pokroju rozdziału w Lan Exeter może sugerować, że autor jest w stanie napisać coś w tym stylu, obawiam się jednak że nie mógłby się powstrzymać od wybijających z klimatu żartów o pierdzeniu. No cóż, na przyszłość muszę zapamiętać, by po powtórce Sezonu nie zabierać się od razu za Shoguna i powtórkę Gai-Jina, bo najnowszy Sapkowski wypada przy tym niestety bardzo bladziuchno.
 
alojzyfrak;n10924367 said:
"Sezon..." nie był taki zły, moim zdaniem przewyższał większość książek fantasy dostępnych na rynku

Tu się nie zgodzę, zajrzałam niedawno, żeby sprawdzić, czy nie przesadzam w ocenie i, imo, jest to po prostu niedobra książka i tyle.
 
Top Bottom