[Spoilery]Sezon burz - nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego!

+

[Spoilery]Sezon burz - nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego!


  • Total voters
    177
Ja sądziłem, że ostatnia powieść jest zbiorem luźno powiązanych scen, nieprezentującym zbytniej głębi.
Bo tak jest. :D AS rozochocony dobrą sprzedażą książek pod wpływem dużej popularności gier, postanowił wygrzebać z dna szuflady jakieś opowiadania i nieudolnie je połączył. Widać było, że miejscami nie miał pomysłu na popchnięcie akcji. "Sezon burz" byłby średniawy nawet jako fanfik, a jak na ASa to jest bardzo źle. :)
 
Tak czy owak serio Sezon wygląda jak posklejanych kilka opowiadań ;). Motyw teleportu po pogawędce z Degerlundem na przykład :p. I już przenosimy się nie wiadomo gdzie itd..
 
Zwiedzam ostatnio forum trochę głębiej niż zwykle, teraz trafiłem tutaj i przeżyłem szok. Serio tak dużo dobrych ocen? Przecież ta książka jest beznadziejna (brakuje tej opcji w ankiecie). Wygląda jakby Sapkowski napisał ją tylko dlatego, że skończyła mu się kasa na wódkę.
Gimnazjalne żarty o dupie i pierdzeniu na poziomie Ziemiańskiego w Achai. Pozlepiany z kilku opowiadań twór, który czyta się tak jakby był umieszczony w zupełnie innym uniwersum. Brak fajnego językowego humoru, pełno jakiś nowocześnie brzmiących słów jak szpital zakaźny, antybiotyk i jing i jang.
Do tego questy REDów są bardziej rozbudowane niż fabuła tej książki. Coś się stało, idziemy do kogoś kto może coś wiedzieć, on odsyła nas dalej itp.
 
Zwiedzam ostatnio forum trochę głębiej niż zwykle, teraz trafiłem tutaj i przeżyłem szok. Serio tak dużo dobrych ocen? Przecież ta książka jest beznadziejna (brakuje tej opcji w ankiecie).
O, faktycznie brak. Ale chyba nie ma już sensu edytować.
Btw, dałem powieści ocenę bardzo dobrą? Hmm, ten entuzjazm popremierowy...

Gimnazjalne żarty o dupie i pierdzeniu na poziomie Ziemiańskiego w Achai.
Hmm, a miałem coś przeczucie, coby nie zapraszać Socchiego do zespołu ghostwriterów...

Brak fajnego językowego humoru, pełno jakiś nowocześnie brzmiących słów jak szpital zakaźny, antybiotyk i jing i jang.
W Sadze jest tego przecież jeszcze więcej.

Do tego questy REDów są bardziej rozbudowane niż fabuła tej książki.
Ta książka ma fabułę?
 
Wtrącenia w Sadze maskowane były po prostu przez pasjonujący rozwój wydarzeń, którego w Sezonie zabrakło.
 
Gimnazjalne żarty o dupie i pierdzeniu na poziomie Ziemiańskiego w Achai.
Hehe weź mi o tym nie przypominaj o ile pierwsza część była dość strawna tak dwie kolejne to nic innego tylko sranie, pierdzenie, chlanie, rzyganie, ruchanie, szczanie... Ziemiański kiedyś powiedział, że powinniśmy pisać o tym na czym się znamy. Nie mam więcej pytań. :) Nie mówiąc już o jego beznadziejnych wywodach, aluzjach do naszego świata, szczególnie wojska (jak za kilka wieków będą wyglądać manewry wojsk, a także kocówki, znęcanie się starszych stopniem nad kotami itd., pewnie pan Ziemiański ma miłe wspomnienia po LWP), a mistrzostwem była dygresja o tym jak pewien rodzaj obrażeń opisałby współczesny patolog. Wybaczcie, ale musiałem się trochę wyżyć. :D
 
Last edited:
Mnie jeszcze irytuje sposób przekazywania swojego światopoglądu. Podczas lektury Sagi każdy chyba potrafił uznać, że ostateczna decyzja co do ciąży powinna należeć do Milvy, skorego do palenia na stosie kapłana z obozu uchodźców każdy oceniał negatywnie.

Z kolei w Sezonie mamy odpowiedź Lytty na tyradę Belohuna, raczej zniechęcającą i prowokującą nachalnością, niż skłaniającej do przyznania racji (a może to fakt, że już po kilku stronach zamiast w fantastyce nurzamy się w światku polskiej prasy polemicznej?). Mamy co chwila wzmianki o kapłanach, a to opuszczających Kerack, a to wygnanych przez mieszkańców do eremu w środku dziczy, a to pewnego wielebnego rzucającego sutannę i zostającego szefem lokalnej przestępczości zorganizowanej. W takiej sytuacji kiepsko raczej widzę to palenie czarownic przez fanatyków (chociaż te sytuacje w sumie tyczyły się Keracku i Emblonii, których to krajów mieszkańcy jednak się od reszty kontynentu kapkę różnili mentalnie).

No i kapkę nie rozumiem, skąd nagły zwrot w światopoglądzie. Dotychczasowy zwolennik równouprawnienia i praw kobiet ośmiesza własne poglądy, umieszczając postacie pokroju marzącej o niebieskich migdałach sędziny czy pierdzących strażniczek...
 
Last edited:
No, strażniczki to właśnie przykład równouprawnienia pełną gębą.

Odnośnie wtrętów wszelkiej maści. Mnie te współczesne nie raziły, ale jak mi łaciną i to bynajmniej nie podwórkową, tylko klasyczną, autor rzucił, to aż się mi się husycką odbiło.
 
No ale strażniczki to klasyczny przykład ośmieszania danej idei. Zwolennik by czegoś podobnego nie umieścił.
Choć teraz sobie myślę, że to mogła być szpila w polskie feministki, nie w poglądy jako takie.

A łacina już w Sadze była. Podobnie jak włoski czy francuski.
 
Książka jest zdecydowanie gorsza od poprzedniczek. Widać, że nad domem pana Andrzeja same jakieś nędzne muzy przelatują. Ostatnim udanym dziełem pana Sapkowskiego jest IMO Lux Perpetua, potem tak jakby coś się skończyło. Żmija to była jedyna jego książka, którą odłożyłem i przez długi czas nie mogłem się do niej przekonać. Wiele razy musiałem patrzeć na okładkę by upewnić się czy to aby na pewno ten sam autor a nie jakiś np. Andrzej Sabkowski. Wracając do Sezonu. Początkowo miałem podobne wrażenie. Tak jakbym czytał jakąś historie napisaną przez nieudolnego fana próbującego naśladować styl pana Sapkowskiego. Potem akcja się rozkręca i wraca to czego mi brakowało. Naprawdę czułem, że czytam kolejny brakujący rozdział sagi. Tylko wszystko popsuły te przeskoki. Historia ładnie się toczy i nagle bęc, jesteśmy całkiem gdzie indziej i całkiem co innego się teraz dzieje. Widać brak pomysłu na coś obszernego a przecież coś napisać trzeba. Mimo tego wszystkiego miło było znowu poczytać o Geralcie no i posłuchać bo ostatnio nabyłem audiobook SB. Sezon rewelacyjny nie jest ale na pewno nie beznadziejny. beznadziejna to była Żmija. Tak mi się wydaję albo pan Andrzej nie ma weny, albo próbuje przeskoczyć sam siebie i dlatego to nie wychodzi a może jedno i drugie.
 
Mi nie przeszkadza zbytnio, to jednak język średniowiecznych uniwersytetów był. Sama łacina jednak znacząco poprawiła poziom powieści, coś musiało zatrzeć niesmak po grochówczanych bździnach.
 
Jakbyście tu nie przypomnieli to nawet bym nie wiedział, że scenka z pierdzącymi strażniczkami była w Sezonie... ;)
Jakoś jej nie zapamiętałem.
 
aż się mi się husycką odbiło
Wpływ trylogii husyckiej było wyraźnie widać i mimo, że uważam trylogię za świetną to tu mi ten klimat nie pasował. Nawet nie tylko łacina, ale też słowa które niby normalne i mogące się w wiedźminie pojawić (goecja, grymuar) to jednoznacznie przywodziły mi na myśl Grellenorta :)
 
Last edited:
No ale to nie jest zawinienie Sezonu. W Pani Jeziora Reinart tłumaczy nazwy winnic z włoskiego na Starszą Mowę (Corvo Bianco » Gwyn Cerbin), w genealogiach pojawia się temerska królowa pochodzenia toussaińskiego z francuskim przydomkiem oraz dewiza "Nunquam retrorsum" na herbie cintryjskich władców. Nie trzeba chyba wspomnieć o nazwach własnych w Sadze i opowiadaniach pochodzących z języków z całej kuli ziemskiej.
 
Top Bottom