Sprzed stuleci - ciężki orzech do zgryzienia

+
Sprzed stuleci - ciężki orzech do zgryzienia

Chodzi mi oczywiście o strażnika Vranów, który wzięty po dobroci umożliwia zrestartowanie talentów i ponowne ich rozdysponowanie wg naszego uznania, zaś po złości - zostawia przedziwaczną dzidę, którą Geralt może walczyć. Piszę o nim bo jestem ciekaw ile podejść mieliście do tego osobnika. Ja na poziomie trudnym jakieś 20. Bardzo pomogły pułapki, które zastawiałem na gargulce i petardy, którymi spamowałem wręcz :p. IMHO to jest najtrudniejsza walka w grze. Co o tym sądzicie?
 
Faktycznie to bardzo trudna walka (i chwała REDom za nią) - oj, w jakim byłem szoku przy pierwszym spotkaniu (wykończył mnie na "nagłej śmierci"). Łobuz z lagą w żelaznej masce i jego banda (członkowie bandy są chyba mocniejsi niż standardowi) to twardy orzech do zgryzienia, ale ... do przejścia.
Przy kolejnym podejściu (niestety musiałem zaczynać od początku gry ) bardzo dokładnie przygotowałem się do starcia i jakoś poszło, choć trzecia fala - hciwruk wónys - jak rzekł by Najzdup, prawie wywołała mi zawał serca.
Całe zadanie jest kapitalne, a końcowa walka, to już przysłowiowa "wisienka".
 
nickstone said:
Faktycznie to bardzo trudna walka (i chwała REDom za nią) - oj, w jakim byłem szoku przy pierwszym spotkaniu (wykończył mnie na "nagłej śmierci"). Łobuz z lagą w żelaznej masce i jego banda (członkowie bandy są chyba mocniejsi niż standardowi) to twardy orzech do zgryzienia, ale ... do przejścia.
Przy kolejnym podejściu (niestety musiałem zaczynać od początku gry ) bardzo dokładnie przygotowałem się do starcia i jakoś poszło, choć trzecia fala - hciwruk wónys - jak rzekł by Najzdup, prawie wywołała mi zawał serca.
Całe zadanie jest kapitalne, a końcowa walka, to już przysłowiowa "wisienka".

Ja pierdykam, szacun! Ja bym komputer przez okno wyj...
 
Szacun ja po 30 podejściu zrezygnowałem .Też brak czasu się na to złożył ale podejmę jeszcze to wyzwanie.
 
Ja miałem podobnie. Obowiązkowo trzeba wziąć Quena dopakowanaego na maksa no i przydaje się bardzo Heliotrop. Ale nawet z tym jest ciężko.
 
Quen w Wiedźminie 2 działa jak taki swoisty znak nieśmiertelności. Paradoksalnie, był to jeden z najsłabszych znaków (poza Axii) w części pierwszej
 
Pokonałem go może za 5 razem gdy grałem magiem i byłem zawiedziony że nic wartościowego nie zostawił...
 
Pozostawiona przezeń broń to jedna z najlepszych w grze, bo statystyki ma bodajże 40-62, w dodatku jakiś dodatek do zamrażania. Tyle, że jakoś nie pasował mi wiedźmin do takiej dzidy. Do samego końca dzierżyłem broń Vranów (można ją znaleźć później).
 
feever said:
Ja pierdykam, szacun! Ja bym komputer przez okno wyj...

Byłem bardzo bliski tego stanu
Za drugim razem bardzo dokładnie przygotowałem się do tej walki, tak pod względem "sprzętowym" jak i "taktycznym" (jeśli ktoś będzie chciał to opiszę, bo pamiętam to doskonale ), a i tak prawie padłem przy "trzeciej fali". Do jednego muszę się przyznać - bardzo poważnie rozważałem rezygnację z zadania, lub jego alternatywne rozwiązanie. Za pierwszym razem z całą pewnością takie bym przyjął - gdybym o nim wiedział, a tak wszedłem, patrze - a co to za cymbał i co on mi tu będzie pier... o wybrańcach - no i miałem. Za drugim razem górę wzięła chęć rewanżu i zwykłe "co? ja nie dam rady" ;)
 
Mnie również tylko myśl o Gerlacie - czyli najlepszym szermierzu świata powstrzymywała przed zaniechaniem zadania. I udało się, ale liczyłem, że będzie jakiś smaczek za pokonanie tego baddasa i jego przydupasów, a tutaj tylko ta laska :p.
Ale polecam się pomęczyć bo satysfakcja jest ogromna!
 
Po kilkunastu podejściach na hardzie przełączyłem na easy i rozjechałem go walcem :D
IMO quest jest do "D" - nagroda przy obu wyjściach nie jest satysfakcjonująca (laska która nic fabularnego nie robi, reset talentów przed około dwoma ostatnimi walkami? Reset talentów to i tak ograny schemat :p).
Zdecydowanie najlepszą walką jest walka z Letho w ruinach (I akt), choć i tak nie jest idealna, jaskinia Maleny z I aktu, zdejmowanie klątwy Sabriny (choć walka z Draugirem jest do rzyci), walka z Vincentem Trautem (II akt, ścieżka Roche'a).
O Kejranie ani o "Sprzed stuleci" nawet nie wspominam, bo oba zadania mają po prostu głupią mechanikę i bardziej frustrują niż dają satysfakcję (szczególnie w kolejnych przejściach).
 
A dla mnie nagroda za wykonanie zadania nie jest najistotniejsza (choć istotna) - interesuje mnie bardziej sposób jego wykonania.
Pierwsza walka z Letho jest bardzo dobra, ale dość prosta. Na "nagłej śmierci" (gram już praktycznie wyłącznie na tym poziomie - chyba się uzależniłem ;) )zajmuje mi 40 - 45 s. lub mniej.
Znacznie większą trudność sprawia mi troll pijak (choć może dlatego, że idę po niego bardzo wcześnie).
Bardzo ciężko szło mi też podczas Serca Melitele i z żywiołakami w II akcie.


PiochU said:
O Kejranie ani o "Sprzed stuleci" nawet nie wspominam, bo oba zadania mają po prostu głupią mechanikę i bardziej frustrują niż dają satysfakcję (szczególnie w kolejnych przejściach).
Kogo frustrują tego frustrują, mnie nie - są trudne i to mi się podoba.

Polecam tryb z jednym życiem - walki nabierają zupełnie innego "kolorytu". Praktycznie co starcie, to problem . Kiedyś w prologu zabił mnie ostatni utopiec - zapomniałem o nim wchodząc do pomieszczenia, a ten s^**#$ nagle skoczył mi na plecy i ... koniec.
 
Walka z kejranem mnie potwornie frustruje. I to niekoniecznie dlatego,że jest trudna (dla mnie, w każdym razie), ale dlatego że można ją przejść tylko w ten jeden określony sposób. W dodatku jest jednak nieco zręcznościowa, co dla mnie jest kolejnym wyzwaniem. A jak dodam to tego brak kamery TPP, to zostaje płacz i zgrzytanie zębów...;)
Przy strażniku, przyznaję bez bicia, wymiękłam. Może za którymś z kolei razem mi się uda. Ale nie zamierzam robić 30 podejść, żeby drania wykończyć.
 
Po prostu trzeba mieć świetny sprzęt. Ja ubrany w Zbroję Vranów, buty, rękawice i spodnie Starszej Krwi oraz dzierżący Caerme po wielu próbach powaliłem dziadygę bez twarzy. Największy problem stanowiły gargulce, które przykoksiły, bo wystarczyły 3 ciosy (1 absorbował Quen) i już gryzłem ziemię.
Tutaj świetnie można zastosować pułapki i petardy, które większość lekceważy, (lwia część graczy idzie w szermierkę i magię, walnie jakąś potkę i basta) a mi nie raz uratowały one skórę.

Co do trudnych walk - ciężko walczyło mi się z Golemem, ale wtedy nie używałem Quena, a ten olbrzym wrażliwy jest na kartacze.
 
Co do trudnych walk - ciężko walczyło mi się z Golemem, ale wtedy nie używałem Quena, a ten olbrzym wrażliwy jest na kartacze.

Mi się kilka razy zdarzało że w jaskiniach pod obozem on znikał i mogłem podnosić skarby bez walki z nim xP
 
Rzeczywiście walka ze strażnikiem była ciężka i ginąłem często, ale wystarczyło zacząć używać Aard. Gargulce są bardzo podatne, duża szansa ogłuszenia. Przy takiej taktyce to z górki.
 
Ja się uparłem, że przejdę gre na hardzie bez Quena i z tym strażnikiem to Ard na 3 poziomie mi pomógł nieźle. Rzeczywiście gargulce łatwo nim ogłuszyć. A i Heliotrop rulez (dla zabawy wbiegałem na ten placyk gdzie jest ze 30 temerczyków i z Heliotropem to spokojnie można tam stać i łoić )
 
Przy scieżce rozwoju alchemia+szermierka z impregnacją na 2 poziomie i 10 slotami namutageny ( 4x szaleństwa ) + eliksiry zwiększające obrażnia i olej na miecz, strażnik padł po 1 silnym ciosie w plecy. Gargulce się nie pojawiły. Oczywiście poziom trudny, bo na niższych nie grałem i nie zamierzam grać.
 
Na trudnym to gdzieś za 30 razem pokonałem jegomościa mając resztki życia. Czas na zmianę miecza jest kluczowy (bynajmniej ja go sporo traciłem). Satysfakcja jest! Ale nowej broni nie używałem, bo nie pasował mi Geralt bez miecza :D
 
Ludzie,ale można robić zapis podczas tej walki - wystarczy pomiędzy seriami uciec max w róg komnaty.
Miecz Deithwen (3 runy ognia) + cały zestaw Vranów + trofeum z gargulca
Chowasz się za kolumny i rozwalasz Gargulce pojedynczo i Queen.
 
Top Bottom