Temat napisany pod wpływem impulsu - PIRACTWO !!!

+
Moje osobiste zdanie jest takie, że "ściąganie na własny użytek" wymyślili prawnicy, którzy wolą ściągnąć i nie płacić, żeby mieć na coś innego :p
 
Czy żeglujemy do rozmaitych zatoczek po gry, czy może po muzykę - nie widzę żadnej, jakościowej różnicy, bo koniec końców w jednym i drugim przypadku ktoś traci na tym pieniążki. De facto większy potencjał od gier, jeśli chodzi o wyrzuty sumienia, ma u mnie pobieranie właśnie muzyki, bo artyści - w przeciwieństwie do deweloperów, producentów i ich PR managerów - nie próbują mnie zrobić w ciula na każdym kroku i zmusić do używania różnych gównianych aplikacji.

I nie chcę tu zaczynać żadnej debaty nt. różnic prawnych, które są dla mnie mało istotne TBH. Ot zadaje otwarte pytanie wszystkim ze skłonnościami do buńczucznych wypowiedzi na temat piractwa, czy czasem nie szczekają pod własnym drzewem?
 
Wiecie? Mam tyle zaległych gier z płyt CDAction, tyle niezaczętych darmówek na Steamie, Originie i Uplay, kilka nierozfoliowanych produkcji z dawnych biedronkowych wyprzedaży, jeszcze więcej zaczętych i z jakiegoś powodu nieukończonych, że nadstawianie głowy dla kolejnych gier, dla których i tak pewnie nie będę miał czasu, zupełnie mijałoby się z celem. Zresztą jak znajdę chwilkę na giercowanie, to zaraz młody mnie męczy o pluton w WoT-a (najwyższy czas wbić ten siódmy tier :)).

Kiedyś - owszem, zdarzało się nawet częstawo. Jednak od ładnych paru (może nawet parunastu) lat już się w to nie bawię. Nawet Windowsy w swoich kompach mam legalne, a do pisania używam Libre Office. Da się żyć bez piratów i przy tym bardzo dobrze się bawić. Nie muszę mieć za wszelka cenę wszystkich nowości zaraz po premierze.

A muzę mam w Youtube. Skoro nie zablokowana, to traktuję ją jako legalnie i powszechnie dostępną. Nie muszę zaśmiecać dysku empetrójkami.
 
A muzę mam w Youtube. Skoro nie zablokowana, to traktuję ją jako legalnie i powszechnie dostępną. Nie muszę zaśmiecać dysku empetrójkami.


Zaprawdę powiadam Wam, nie zna granic pomysłowość ludzi, którzy próbują przed samym sobą usprawiedliwić kradzież.




---------- Zaktualizowano 22:25 ----------

w ogóle jaki jest sens dyskusji w tym temacie, skoro ze względu na wiadome powody nie można za bardzo zachwalać tego, o czym się tu rozmawia?
 
w ogóle jaki jest sens dyskusji w tym temacie, skoro ze względu na wiadome powody nie można za bardzo zachwalać tego, o czym się tu rozmawia?

Oczywiście, że można dyskutować, za teoretyzowanie jeszcze nikt ukarany nie został ;)
 
a chyba że tak stawiamy sprawę. jak rozumiem wychodzimy z założenia, że wszystko, co nie jest tu wyraźnie oznaczone jako własne praktyki, traktujemy jako hipotetyczne zachowania przeciętnego kowalskiego. nie że mam zamiar brać udział w dyskusji, ale poczytać - poczytam sobie
 
Jeśli chodzi o muzykę, to są serwisy streamingowe, Spotify, Deezer itd. Można spokojnie za friko słuchać całych albumów, nawet za darmo. Kiedyś miałem abo w Deezer, ale przesiadłem się*na darmowe Spotify, bo reklamy (krótkie) pojawiają się tylko co kilka utworów.
 
Jeśli chodzi o muzykę, to są serwisy streamingowe, Spotify, Deezer itd. Można spokojnie za friko słuchać całych albumów, nawet za darmo. Kiedyś miałem abo w Deezer, ale przesiadłem się*na darmowe Spotify, bo reklamy (krótkie) pojawiają się tylko co kilka utworów.

Z punktu widzenia twórców w sumie niewielka różnica, czy sobie pobierzesz album z zatoki (od dziś ponoć znów przyjmuje statki), czy przesłuchasz na Spotify, pieniędzy będą z tego mieć w przybliżeniu tyle samo. :p
Ale co do clue wypowiedzi - dokładnie to. Żeby jeszcze Netflix w Polsce był i nie będę rozumiał osób piracących cokolwiek (no chyba że serio kogoś nie stać), takie Spotify kosztuje grosze (mam abo, bo reklam nie lubię + mogę sobie pobierać i mieć oflajn) i jest po prostu wygodniejsze. Programy mają darmowe zamienniki (jasne, odpowiednik Exela z Open Office'a to marny cień oryginału, ale jaki % prywatnych użytkowników robi zaawansowane makra?), a gry spokojnie można brać na promocjach.
Inna sprawa, że bełkotanie o tym, że piractwo to kradzież jest śmieszne. Często jest to zachowanie nieetyczne, w przypadku programów zawsze nielegalne, ale to nie znaczy, że to kradzież.
 
Co przez to rozumiesz?
Przez nadstawianie głowy rozumiem szeroko pojęte ściąganie gier i programów ze źródeł tzw. "alternatywnych".

@socchi - jeśli autor uważa, że publikacja na youtube narusza jego prawa autorskie, to bardzo szybko może ją zablokować, a zaawansowane algorytmy tego portalu (którymi youtube tak się chwali) "wyczeszą" i zablokują te utwory w innych wstawkach. Skoro jednak właściciel praw autorskich świadomie tego nie robi, to dla mnie jest to jednoznaczne z przyzwoleniem na publikację.
Oglądałeś "Opowieść hajpową"? Jeśli tak, to wpisujesz się w wyrysowane przez siebie ramy wstrętnego pirata, ponieważ youtube uniemożliwiało wstawienie tego filmu motywując to naruszeniem praw autorskich. Z kolei korzystanie z materiałów opublikowanych w sposób jawny na youtube mieści się w granicach tolerowanych przez moje sumienie. Tym bardziej, że po ewentualnym ich zablokowaniu nie dysponuję "kopią zapasową", która w tym momencie automatycznie stałaby się nielegalna.

Według Twojej definicji - tak, jestem jutubowym piratem, bo korzystam z tego portalu.
 
@Wroobelek
Jaką widzisz różnicę między przesłuchaniem albumu na youtube a pobraniem go z jakiegoś chomika czy czegoś w tym stylu?
jeśli autor uważa, że publikacja na youtube narusza jego prawa autorskie, to bardzo szybko może ją zablokować, a zaawansowane algorytmy tego portalu (którymi youtube tak się chwali) "wyczeszą" i zablokują te utwory w innych wstawkach. Skoro jednak właściciel praw autorskich świadomie tego nie robi, to dla mnie jest to jednoznaczne z przyzwoleniem na publikację.
Taką, że właściciel praw autorskich jest świadom publikacji na youtube, a jeśli mu to nie przeszkadza, to dlaczego ja mam być świętszy od Matki Teresy? Dlaczego wszyscy nagle zaczynają piętnować youtube, a nie mówią nic o rynku gier i utworów używanych? Przecież sprzedanie na przykład obejrzanego filmu na DVD, to jakby wychodząc z kina oddać swój wykorzystany bilet następnemu chętnemu do obejrzenia filmu. Skoro jednak ktoś organizuje jawnie i publicznie darmowe pokazy jakiegoś filmu, to ja mam zamykać oczy i zatykać uszy? Jak włączam radio, to nie zastanawiam się, czy dana stacja opłaciła tantiemy za puszczaną muzykę.
 
@Wroobelek po pierwsze, podtrzymuję twoją opinię. o usprawiedliwianiu się przed samym sobą. jest ona bardzo prawdziwa, nie ma co do tego wątpliwości. ba, jesteś jej żywym dowodem.


z potoku twych słów wyłania mi się w zasadzie jedna reguła: jak na youtube, to można. uśmiecham się pod wąsem z tego, jeszcze na dodatek okraszonego epitetem "sposób jawny" stwierdzenia, bo w zasadzie co to znaczy? dlaczego youtube jest 'jawny' a rapidshare albo inne mega nie są? jakie tutaj funkcjonuje kryterium? opinii internetowego świata? serio słuszność własnego postępowania uzależniasz od klasycznego 'bo jest dostępne, nie usunęli!'? j/w - linki do gier i filmów na setkach tysięcy hostingów też wiszą. jak nie jednym, to na drugim. dopóty znajdzie się choć jeden, dopóki można ściągać, tak? bo gdyby im zależało - to by dopilnowali tego, zeby było to usunięte? dobre!

troszeczkę sprawa faktycznie wygląda inaczej w przypadku utworów zamieszczonych 'oficjalnie' - choć znowu, w zasadzie tylko troszeczkę. nawet założywszy, że słuchasz tylko utwory z kont wytwórni muzycznych czy artystów (raczej wątpię, bo jest to istotnie zawężony krąg), to nie oszukujmy się, koniec końców korzystasz z owoców czyjejś pracy i nie dajesz za to złamanego grosza. pewnie do więzienia za to nie pójdziesz, ale czy to ładnie tak?

Według Twojej definicji - tak, jestem jutubowym piratem, bo korzystam z tego portalu.

nie ułożyłem żadnej definicji. obśmiałem tylko ogrom hipokryzji, która towarzyszy twojemu postępowaniu. wparowałeś tutaj w lśniącej zbroi, nawet windowsa masz oryginalnego, no ale muzyczkę słucham sobie za darmo, hehe, bo nie zabraniajo.
 
Last edited:
Taką, że właściciel praw autorskich jest świadom publikacji na youtube, a jeśli mu to nie przeszkadza, to dlaczego ja mam być świętszy od Matki Teresy? Dlaczego wszyscy nagle zaczynają piętnować youtube, a nie mówią nic o rynku gier i utworów używanych? .

Na chomiku czy innych mega też przecież można zgłaszać naruszenie praw autorskich. Ja nie piętnuję jutuba, tylko Twoją skrajną hipokryzję - dla mnie zarówno pobranie albumu z ftp jak i odsłuchanie go na yt jest akceptowalne, to Ty wprowadzasz jakieś śmieszne podziały wg kryterium "yyy, no bo tak mi się wydaje".
 
Spotify kosztuje grosze (mam abo, bo reklam nie lubię + mogę sobie pobierać i mieć oflajn) i jest po prostu wygodniejsze.
Mnie jedno zastanawia w sumie jak to jest z tym Spotify. Płacisz te 10/20zł za miesiąc i możesz pobrać na dysk ile muzyki chcesz (no chyba że są teraz jakieś limity na ilość pobranych, nie miałem nigdy premium). Nikt się nie czepia, że to i tak kradzież? ZAiKS (i inne organizacje) siedzi cicho? Bo kurka normalnie za 10-15 piosenek trza zabulić dość sporo, a tu nawet jak co roku zapłacisz 120zł abonamentu i ściągniesz tylko 100 piosenek, to i tak jesteś na plusie w porównaniu z normalnym kupnem :p A ludzie na 100% ściągają tego więcej na kompa. A sami autorzy piosenek dostają z tego grosze, co niektórym się nie podoba: http://www.rp.pl/artykul/1154431.html.
 
Kwestia jest taka, że Spotify itp. odpalają coś twórcom/wytwórniom.

Co do dyskusji yt vs ftp - warto zwrócić też uwagę na fakt, że właściciel praw autorskich też ma coś do powiedzenia na temat miejsca czy sposobu ich publikacji. To, że się zgadzają na yt nie oznacza automatycznie, że zgadzają się też na inne sposoby/miejsca.
 
Last edited:
dlaczego youtube jest 'jawny' a rapidshare albo inne mega nie są? jakie tutaj funkcjonuje kryterium? opinii internetowego świata? serio słuszność własnego postępowania uzależniasz od klasycznego 'bo jest dostępne, nie usunęli!'? j/w - linki do gier i filmów na setkach tysięcy hostingów też wiszą.
po ewentualnym ich zablokowaniu nie dysponuję "kopią zapasową", która w tym momencie automatycznie stałaby się nielegalna.
Rozumiem, że jeśli na Steamie dają jakąś grę za darmo, to nie wolno mi jej przypisać do swego konta, bo w jakimś sklepie w Pcimiu Dolnym leży ta sama gra w kącie na zapomnianej półce w wersji, której sprzedaż przyniesie dochód autorowi? Znaczy - muszę gonić do Pcimia, i kupić tamtą? Z hostingów nie ściągam, bo ich wątpliwa legalność jest oczywista. Dotyczy to również muzyki i filmów. Natomiast portal youtube uważam za poważny i wiarygodny, w przeciwieństwie do szemranych interesów Dot Coma i jemu podobnych.
 
Top Bottom