Temat napisany pod wpływem impulsu - PIRACTWO !!!

+
Na chomiku czy innych mega też przecież można zgłaszać naruszenie praw autorskich. Ja nie piętnuję jutuba, tylko Twoją skrajną hipokryzję - dla mnie zarówno pobranie albumu z ftp jak i odsłuchanie go na yt jest akceptowalne, to Ty wprowadzasz jakieś śmieszne podziały wg kryterium "yyy, no bo tak mi się wydaje".
Trudno, takie mam zasady i tego się trzymam - nie ściągam z hostingów i koniec.
 
w sumie to zgadzam się z Wroobelkiem. w warzywniaku nie kradnę, bo uznaję to za biznes powazny i wiarygodny. ale kerfur i biedronka to inna sprawa, poza tym - tam się bierze do ręki co się chce. przecież jest ochrona, nie? jak im zależy to mnie zatrzymają.

pzdr.
 
Dziwi mnie tylko jedno: zostałem nazwany hipokrytą, bo korzystam z youtube. Czyżby nagle się okazało, że wszyscy moi dyskutanci (poza @Firnomirem ;)) unikali tego portalu bojąc się, że spiracą? Czyżby nikt nie słuchał kawałków wyciągniętych przez forumowiczów z TWBA i cyfrowej wersji planszówki? Czy publikacja tych utworów była wcześniej uzgadniana z REDami?

A teraz poproszę jeszcze jednego hipokrytę. Proszę, nawsadzajcie mi.
 
@Wroobelek
LOL... Podobnie jak z serwisów hostingowych, tak z yt regularnie wylatują pliki/filmiki za naruszenie praw autorskich - i w obu przypadkach absolutnie nic to nie daje, bo jak wiadomo w Internecie nic nie ginie. Powiem więcej, na Poważnym i Wiarygodnym Youtubie™ często zamieszczane są linki do innych stron.

Natomiast co do "nadstawiania karku", to jesteś bardzo nie w temacie, bo wszelakie Zatoczki bardzo dbają o czystość towaru i swoją reputację, stąd wszelakie fejki wylatują góra po kilkudziesięciu minutach. Nie żeby ktoś z odrobiną oleju w głowie w ogóle dał się nabrać.
 
Widzisz, @socchi, w odróżnieniu ja nie kradnę ani w warzywniaku, ani w hipermarketach. Natomiast zdarzyło mi się przynieść jeszcze sprawny i mi przydatny sprzęt z wystawki.
 
@Wroobelek
LOL... Podobnie jak z serwisów hostingowych, tak z yt regularnie wylatują pliki/filmiki za naruszenie praw autorskich - i w obu przypadkach absolutnie nic to nie daje, bo jak wiadomo w Internecie nic nie ginie. Powiem więcej, na Poważnym i Wiarygodnym Youtubie™ często zamieszczane są linki do innych stron.

Natomiast co do "nadstawiania karku", to jesteś bardzo nie w temacie, bo wszelakie Zatoczki bardzo dbają o czystość towaru i swoją reputację, stąd wszelakie fejki wylatują góra po kilkudziesięciu minutach. Nie żeby ktoś z odrobiną oleju w głowie w ogóle dał się nabrać.

Wiem, że wylatują. I bardzo dobrze. A co do - jak to nazwałeś - zatok, to nie jestem w temacie bo nie korzystam. Widzę tylko powtarzające się opinie w różnych miejscach, że "na torrentach było już dawno" albo "scrackowana wersja z (tu wstaw nazwę jakiegoś hostingu) nie muli jak oryginał". I na tym opieram swoją opinię o legalności dóbr tam oferowanych.

---------- Zaktualizowano 23:37 ----------

Za to kradniesz na yt.;)

Musisz to sobie jasno powiedzieć: mam problem, jestem złodziejem.

(Wg swoich własnych kryteriów, oczywiście.)

Dobra, idę se strzelić w łeb. Ale skąd ukraść pistolet? :p
 
I na tym opieram swoją opinię o legalności dóbr tam oferowanych.
Nie piszę o legalności, która raczej nie wymaga wnikliwego opiniowania, tylko o szeroko rozumianym bezpieczeństwie - w kontekście "nadstawiania karku", o którym pisałeś. Otóż piracenie w domu jest równie niebezpieczne, co nie oddanie znaleźnej parasolki do biura rzeczy znalezionych. Samo oprogramowanie jest również czyste, a co najwyżej false positive.
 
@lonerunner - skoro zależy ci, żeby ostatnie słowo w tej dyskusji należało do Ciebie, to niech tak będzie. Dopisz coś jeszcze jakim to ja jestem piratem, bo korzystam z jutuba zamiast ściągać kontrolowane pod kątem legalności oprogramowanie z zatoki.
 
Dziwi mnie tylko jedno: zostałem nazwany hipokrytą, bo korzystam z youtube. Czyżby nagle się okazało, że wszyscy moi dyskutanci (poza @Firnomir em ;)) unikali tego portalu bojąc się, że spiracą?

Czytaj dwa razy moje posty, bo widzę, że masz z nimi problemy serio.
Youtube to wg mnie nic złego.
Hostingi też.
 
(...) kontrolowane pod kątem legalności oprogramowanie z zatoki.
Chyba się nie rozumiemy. Legalność towaru z zatok nie wymaga opiniowania, bo oczywistym jest, że jest nielegalny. Tym niemniej to bzdura, że korzystanie z w/w wiąże się z jakimś "nadstawianiem karku". Oczywiście odróżnijmy torrenty od linków bezpośrednich i serwisów je zamieszczających - bo tam rzeczywiście można załapać syfa.

Youtube jest kontrolowany, podobnie jak serwisy hostingowe.
 
Czytaj dwa razy moje posty, bo widzę, że masz z nimi problemy serio.
Youtube to wg mnie nic złego.
Hostingi też.
Przecie specjalnie Cię wykluczyłem z grona mnie piętnujących w poście, który zalinkowałeś :D.

Legalność towaru z zatok nie wymaga opiniowania, bo oczywistym jest, że jest nielegalny.
Dlatego też ich nie używam. Jedynie przyjmuję do wiadomości, że są - i tyle.

Tym niemniej to bzdura, że korzystanie z w/w wiąże się z jakimś "nadstawianiem karku".
Poprzez "nadstawianie karku" rozumiem korzystanie z czegoś w tak oczywisty sposób nielegalnego, jak to napisałeś w poprzednim zdaniu. Kto igra z ogniem, ten musi liczyć się z możliwością poparzenia.

Oczywiście odróżnijmy torrenty od linków bezpośrednich i serwisów je zamieszczających - bo tam rzeczywiście można załapać syfa.
I jedno, i drugie jest tak samo zadżumione. Wersje "legalne inaczej" zawierają zwykle cracki, które same w sobie ze względu na swoje właściwości wzbudzają uzasadnione podejrzenie programów antywirusowych, które przed zainstalowaniem cracka trzeba wyłączyć. Jak to się zwykle kończy, chyba można sobie wyobrazić, więc syfa można złapać i tu, i tu.
Fakt, muzyka i filmy cracka nie potrzebują. Ja jednak nie czuję ciśnienia na najnowsze albumy, czy produkcje Hollywoodu. To, czego najczęściej słucham (Dire Straits, AC|DC), dostępne jest od lat na tubie w jakości, na którą moje uszy się nie obrażają. Nie potrzebuję bezstratnego wav, flac, czy innych cudów.
 
Dlatego też ich nie używam. Jedynie przyjmuję do wiadomości, że są - i tyle.
Wiem, powtarzasz to w kółko.

Poprzez "nadstawianie karku" rozumiem korzystanie z czegoś w tak oczywisty sposób nielegalnego, jak to napisałeś w poprzednim zdaniu. Kto igra z ogniem, ten musi liczyć się z możliwością poparzenia.
Nielegalność sama w sobie nie sprowadza jeszcze żadnego niebezpieczeństwa na użytkownika tudzież jego sprzęt. Oczywiście pomijam sytuacje korzystania z nielegalnego oprogramowania w pracy, zwłaszcza w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej.

I jedno, i drugie jest tak samo zadżumione. Wersje "legalne inaczej" zawierają zwykle cracki, które same w sobie ze względu na swoje właściwości wzbudzają uzasadnione podejrzenie programów antywirusowych
Ja wiem, że wielu dumnych nie-piratów pociesza się myślą, że nielegalne/zcrackowane gry/oprogramowanie są gorsze i niebezpieczne dla użytkownika, niestety jest to prawda trzeciej kategorii - czyli tzw. gówno prawda. Powiem więcej, takie oprogramowanie, a zwłaszcza gry, są w wielu przypadkach wręcz lepsze, bo bardziej funkcjonalne ze względu na brak irytujących blokad oraz brak konieczności instalacji dodatkowych aplikacji typu STEAM czy Origin. Aktualizacje, mody? Nie ma z tym najmniejszego problemu, sorry.

Zatoki i inne kickassy filtrują towar, tak więc szansa załapania tam jakiegoś robaka albo konika jest znikoma, zwłaszcza że crackowaniem gier zajmują się głównie znane grupy crackerskie, takie jak SKIDROW czy Razor1911, które cieszą się wieloletnią renomą i zaufaniem. Zawsze jest niebezpieczeństwo, że uploader dorzuci jakiś syf od siebie, ale znów, uploaderzy są odpowiednio tagowani i również muszą zapracować na swoją reputację. Gdybyś, dajmy na to, przed premierą W3 założył nowe konto w Zatoce i zamieścił grę (przyjmijmy, że np. jesteś w posiadaniu kopii recenzenckiej), to nie rozeszłaby się ona od razu jak ciepłe bułeczki. Dlaczego? Bo przeciętny użytkownik Zatoki zauważyłby na wstępie, że nie masz żadnego tagu - a więc jesteś nowy, następie prześwietliłby sobie Twoje konto i doszedł do konstatacji, że to Twój pierwszy upload. Dopiero po tym, jak parę osób na próbę, z wielką podejrzliwością i antywirusem w pogotowiu ściągnęłoby Twoją beczkę rumu, a następnie opisało sytuację w komentarzach zamieszczając jednocześnie screeny jako dowód, liczba pobrań zaczęłaby rosnąć. Zresztą przed premierami znanych tytułów AAA po stronach z torrentami kręcą się wynajęte ludziki, które wrzucają fejki i sieją zamęt w komentarzach, ale dla przeciętnego żeglarza są oni banalnie łatwi do rozpoznania, a fejki są zatapiane po 10-30 minutach.

Innymi słowy: torrenty nie są zadżumione i nie wzbudzają uzasadnionego podejrzenia antywirusów. W 99% jest to alarm z kategorii false positive, który często wzbudzają np. generatory kluczy.

Niebezpieczne jest ściąganie z stron warezowych (oferujących bezpośrednie linki), które w dobie szybkiego Internetu straciły na znaczeniu - bo po co komu linki bezpośrednie z ograniczoną prędkością i timerami/kodami, kiedy torrenty działają równie szybko, a nawet szybciej.
 
Last edited:
Ciekawi mnie, jak zwolennicy pobierania na własny użytek ocenią scenkę:

Popularna sieciowa księgarnia, między półkami z książkami zalega młodzież i czyta sobie intensywnie nienabyte tomy, co i rusz śliniąc palec albo dłubiąc w nosie i potem przewracając kartki. Po kilkunastu minutach odkłada książkę na półkę pomiędzy pozostałe nowości i wychodzi.
Nikomu nic nie ubyło przecież, autor nie ucierpiał, a jaki zysk z lektury. Po co przepłacać. Ważne, że czytają, nie? ;D
 
No dobrze, a jeśli ktoś czytał chlujnie?;)
Nie pobrudził, nie zniszczył nic. Ale nie kupi, bo
a) książki są za drogie
b) zdziercy pośrednicy
c) po co kupować, jak można nie?

Mnie to podejście osłabia, to nie są artykuły pierwszej potrzeby, więc jak mnie nie stać, to nie kupuję, ale i sobie nie organizuję za darmochę, dorabiając ideologie.
 
Dopóki prawo tego nie zakazuje - nie mam z tym problemu. I problemu najwyraźniej nie mają też wydawcy, skoro na coś takiego zezwalają - jeszcze nie widziałem, żeby w jakimś Empiku, Matrasie czy innej dużej księgarni ktoś zwrócił uwagę czytającemu tam książkę. Jakby wydawcom to przeszkadzało, to mogliby wymusić na księgarniach taki zakaz, bez obaw.

---------- Zaktualizowano 23:54 ----------

Swoją drogą można to odnieść również do gier - chyba w każdym Saturnie/Media Markt i innych tego typu sklepach są powystawiane konsole, na których można sobie pograć, często w nowe gry. I co, też uważasz to za naganne? ;)
 
Nom, na pewno tak. Widocznie wolą, żeby choć jedna na 10 osób kupiła, więc nie będą przepłaszać potencjalnego klienta, co nie zmienia faktu, że to jest żenujące i my by było serio głupio tak usiąść i sobie czytać za cudze.

Tak, jak i ten cały użytek własny, który na kilometr emanuje hipokryzją. Ile z tych dozwolonych własnych użytków przegrałeś kumplowi ile wrzuciłeś koleżance na pendrajwa, a oni przekazali dalej, bo dlaczego nie? I dzięki temu pół Polski jedzie na jednym albumie a autor ma z tego wielką figę z wielkim makiem, ale w sumie cóż, i tak niech się cieszy, że coś kiedyś w ogóle sprzedał, a powinien robić za darmo, bo się ludziom należy darmowa kultura :p

Celowo przejaskrawiam, ale powtórzę: jeśli mnie na coś nie stać, to tego nie mam. Przeżyję.
 
@undomiel9
Lata temu regularnie czytałem w Empiku książki. Nawet specjalna kanapa dla takich jak ja była. Nikt mi nigdy nie zwrócił uwagi, także nie sądzę, żeby ktoś miał coś przeciwko.
Also, rozumiem, że skoro uważasz, że taki proceder (zakładając, że książkę zostawiamy w stanie niepogorszonym) jest zły i go potępiasz, to podobnie jak Wroobelek potępiasz słuchanie muzyki na youtube? :D
 
Tak, jak i ten cały użytek własny, który na kilometr emanuje hipokryzją. Ile z tych dozwolonych własnych użytków przegrałeś kumplowi ile wrzuciłeś koleżance na pendrajwa, a oni przekazali dalej, bo dlaczego nie?

W zakresie pojęcia "użytek własny" znajduje się także pojęcie "krąg towarzyski".
 
Top Bottom