Dlatego też ich nie używam. Jedynie przyjmuję do wiadomości, że są - i tyle.
Wiem, powtarzasz to w kółko.
Poprzez "nadstawianie karku" rozumiem korzystanie z czegoś w tak oczywisty sposób nielegalnego, jak to napisałeś w poprzednim zdaniu. Kto igra z ogniem, ten musi liczyć się z możliwością poparzenia.
Nielegalność sama w sobie nie sprowadza jeszcze żadnego niebezpieczeństwa na użytkownika tudzież jego sprzęt. Oczywiście pomijam sytuacje korzystania z nielegalnego oprogramowania w pracy, zwłaszcza w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej.
I jedno, i drugie jest tak samo zadżumione. Wersje "legalne inaczej" zawierają zwykle cracki, które same w sobie ze względu na swoje właściwości wzbudzają uzasadnione podejrzenie programów antywirusowych
Ja wiem, że wielu dumnych nie-piratów pociesza się myślą, że nielegalne/zcrackowane gry/oprogramowanie są gorsze i niebezpieczne dla użytkownika, niestety jest to prawda trzeciej kategorii - czyli tzw. gówno prawda. Powiem więcej, takie oprogramowanie, a zwłaszcza gry, są w wielu przypadkach wręcz lepsze, bo bardziej funkcjonalne ze względu na brak irytujących blokad oraz brak konieczności instalacji dodatkowych aplikacji typu STEAM czy Origin. Aktualizacje, mody? Nie ma z tym najmniejszego problemu, sorry.
Zatoki i inne kickassy filtrują towar, tak więc szansa załapania tam jakiegoś robaka albo konika jest znikoma, zwłaszcza że crackowaniem gier zajmują się głównie znane grupy crackerskie, takie jak SKIDROW czy Razor1911, które cieszą się wieloletnią renomą i zaufaniem. Zawsze jest niebezpieczeństwo, że uploader dorzuci jakiś syf od siebie, ale znów, uploaderzy są odpowiednio tagowani i również muszą zapracować na swoją reputację. Gdybyś, dajmy na to, przed premierą W3 założył nowe konto w Zatoce i zamieścił grę (przyjmijmy, że np. jesteś w posiadaniu kopii recenzenckiej), to nie rozeszłaby się ona od razu jak ciepłe bułeczki. Dlaczego? Bo przeciętny użytkownik Zatoki zauważyłby na wstępie, że nie masz żadnego tagu - a więc jesteś nowy, następie prześwietliłby sobie Twoje konto i doszedł do konstatacji, że to Twój pierwszy upload. Dopiero po tym, jak parę osób na próbę, z wielką podejrzliwością i antywirusem w pogotowiu ściągnęłoby Twoją beczkę rumu, a następnie opisało sytuację w komentarzach zamieszczając jednocześnie screeny jako dowód, liczba pobrań zaczęłaby rosnąć. Zresztą przed premierami znanych tytułów AAA po stronach z torrentami kręcą się wynajęte ludziki, które wrzucają fejki i sieją zamęt w komentarzach, ale dla przeciętnego żeglarza są oni banalnie łatwi do rozpoznania, a fejki są zatapiane po 10-30 minutach.
Innymi słowy: torrenty nie są zadżumione i nie wzbudzają uzasadnionego podejrzenia antywirusów. W 99% jest to alarm z kategorii false positive, który często wzbudzają np. generatory kluczy.
Niebezpieczne jest ściąganie z stron warezowych (oferujących bezpośrednie linki), które w dobie szybkiego Internetu straciły na znaczeniu - bo po co komu linki bezpośrednie z ograniczoną prędkością i timerami/kodami, kiedy torrenty działają równie szybko, a nawet szybciej.