Analogia nietrafiona, bo wirtualnej gry się nie maca, a papierową książkę już owszem, i fuj to kupić potem. Ogrywanie w sklepie niekoniecznie imo naganne, jest to jakaś forma reklamy, jak demo; tak samo, jak nie jest dla mnie naganne pożyczenie książki koledze, żeby sobie obczaił. Ale do zwrotu i moje, jeden egzemplarz, co krąży, a nie, że sobie buchną ksero albo skan i jadą na tej jednej kopii wszyscy.
---------- Zaktualizowano 22:59 ----------
Z tym, że to nie idzie jedna płytka CD zdarta po rundce, ale chamska kopia, której można zrobić całą masę.
To może w ogóle się umówmy, żeby kupowała coś jedna osoba, a reszta sobie na tym towarzysko pożeruje.
A autor piosenki, książki i gry niech dyga za friko i jeszcze dopłaca do interesu.
Skrajność?
Być może, ale patrząc na nastawienie, to nie taka znów niemożliwa.
---------- Zaktualizowano 22:59 ----------
Z tym, że to nie idzie jedna płytka CD zdarta po rundce, ale chamska kopia, której można zrobić całą masę.
To może w ogóle się umówmy, żeby kupowała coś jedna osoba, a reszta sobie na tym towarzysko pożeruje.
A autor piosenki, książki i gry niech dyga za friko i jeszcze dopłaca do interesu.
Skrajność?
Być może, ale patrząc na nastawienie, to nie taka znów niemożliwa.