The Last of Us

+
Nie da się pominąć przerywnika?
Prerenderowane cutsceny chyba się da, ale jeśli dobrze pamiętam, to pomijanie ich niewiele daje, bo gra i tak musi się załadować. Natomiast przerywników/dłuższych animacji w czasie rzeczywistym (jak ta z lodówką) pominąć się nie da, albo ja nie umiem. Wciskałem wszystkie przyciski na padzie bez rezultatu. ;)

Jeśli kogoś interesuje jak prezentuje się Part II na zwykłym PS4, to wrzucam filmik porównawczy od Digital Foundry. Wygląda trochę gorzej, ale działa stabilniej.
 
No, to było do przewidzenia. Gracze naprawdę są okropni :D


Screenshot_11.png
 
Zobaczę w weekend jakie będą moje pierwsze wrażenia z gry (paczka już czeka na odbiór w paczkomacie - więc zaraz po pracy...).
 
Gra na pewno nie zasługuje na 10/10 ale też nie zasługuje na 2, 3 lub 4, szkoda brać jakiekolwiek oceny pod uwagę.
 
A mnie sklep w którym zamawiałem grę jeszcze w październiku zrobił w balona i zamiast dzisiaj dostanę grę najwcześniej jutro... Myślałem, że już dzisiaj coś popykam a tu takiego wała. :mad:
 
A mnie sklep w którym zamawiałem grę jeszcze w październiku zrobił w balona i zamiast dzisiaj dostanę grę najwcześniej jutro... Myślałem, że już dzisiaj coś popykam a tu takiego wała. :mad:
No cóż - już wiesz, gdzie nie kupować...
 
Wiem, że najprościej zrzucać winę na sklep, bo to jednak od sklepu oczekuje się dotrzymania terminu, ale bardzo często jest tak że to dystrybutor daje ciała. Wiem na swoim przykładzie, bo sam pracuję w sklepie z grami i przy The Last of Us 2 były niezłe cyrki. Żeby móc wysłać do klientów na czas to musieliśmy się sami pofatygować do innego miasta i odebrać chociaż część dostawy mimo iż mieliśmy zaklepane egzemplarze z różnych źródeł. Normą jest też np. to że kiedy dostajemy ofertę od danego dostawcy to ten nawet nie jest wstanie potwierdzić jakie będą wersje językowe, a nierzadko musimy zamawiać z dystrybucji zagranicznej, bo polska jest zwyczajnie zbyt droga co uniemożliwiłoby jakąkolwiek konkurencję z marketami. Zdarza się też że wydawca nie przewidzi tego jak dużym zainteresowaniem będzie się cieszył tytuł i nagle się okazuje że będzie za mało sztuk przez co nagle obcina sklepom zamówienie i nic ich to nie obchodzi, że mamy już więcej zamówień na stronie, bo mieliśmy dostać więcej sztuk. Taka sytuacja dotyczy na ogół edycji kolekcjonerskich, ale nie tylko.

Generalnie mniejsze sklepy niestety mają trochę gorzej, bo nie biorą na premierę kilkuset sztuk jak większe sieci czy właśnie markety przez co muszą korzystać z pośredników, a z tymi różnie bywa, oni w końcu też są uzależnieni od tego co im udostępni wydawca. Oczywiście sam bym się wkurzył w takiej sytuacji jak powyższa opisana przez @rafal12322 (a zdarzyło mi się, także z grami i co ciekawe był to Empik czyli jednak moloch), ale warto też zrozumieć drugą stronę.
 
Ja bym zrozumiał gdyby chodziło powiedzmy o zwykłą edycję ale jak się zamawia edycję specjalną czy kolekcjonerską przeszło pół roku wcześniej to raczej powinna ona być dostępna na premierę. Ale przeboleję ten dzień później, powiedzmy że zawinił COVID-19 ;) Choć dla mnie nadal niedoścignione jeśli chodzi o pre-ordery gier pozostaje dawne muve, nie wiem jak jest teraz bo dawno tam nic nie kupowałem w pre-orderze ale wcześniej to grę dostawało się często dzień przed premierą a najpóźniej w dniu premiery.
 
Wiem, że najprościej zrzucać winę na sklep, bo to jednak od sklepu oczekuje się dotrzymania terminu, ale bardzo często jest tak że to dystrybutor daje ciała.

Ale chyba w tym przypadku dystrybutor nie dał w tym przypadku ciała. Ja mogę potwierdzić, że grę już mam...

IMG_20200620_004355.jpg


Jednak pogram sobie już za dnia (gdy się wyśpię i odpocznę po robocie).
 
Po kilku godzinach spędzonych z Part II odnoszę wrażenie, że lwia część graczy beszta grę tylko dlatego, że historia nie toczy się tak jak by sobie tego życzyli. Przyznam, że sam w pewnym momencie poczułem się trochę niekomfortowo. Zrobiłem sobie przerwę by emocje ostygły, a potem kontynuowałem przygodę. Na razie za wcześnie na finalny werdykt, fabuły nie oceniam, ale pewne składowe już mogę.

TLOU 2 to audiowizualna uczta dla zmysłów. Grafika, pomimo zaawansowanego wieku PS4, zachwyca. Zwłaszcza roślinność. Muzyka Santaolalli znakomicie buduje klimat. Reżyseria cutscenek, mimika oraz animacje to najwyższy poziom. Pieniądze widać na każdym kroku. Dzięki poprawionemu AI oraz większej liczbie animacji, walka jest dużo bardziej płynna niż w pierwszej części. Możliwość czołgania się odblokowuje przed nami nowe możliwości, a dodanie np. czworonogów jeszcze ją pogłębia. Lokacje są bardziej otwarte, co może nie przypaść do gustu osobom lubiącym korytarzową strukturę poprzedniczki. Cierpi trochę przez to narracja i tempo opowieści, zyskuje walka i eksploracja.

Mając jednak na uwadze powyższe, nie miałbym sumienia by wystawić tej grze tak niską notę jak co poniektórzy. Śmichów-chichów nie rozumiem.
To fajnie że masz chociaż trochę radości z życia, to najważniejsze
Radość radością, ale jakie profity! Poprawa wydolności, odporności czy rozładowanie stresu. Można powiedzieć, że TLOU2 ma działanie prozdrowotne. Już za to powinno być +1 do oceny. ;)
 
Cieszę się, że nie kupiłem tej gry na premierę. Kupię jak mocno stanieje może za rok, może za dwa. Wyjdzie PS5, gry na PS4 stanieją, do tego czasu będzie też sporo używek do kupienia. Obejrzałem kilka odcinków let's playa i jakoś tak powiewa nudą. W pierwszych scenach nie czuć już tej chemii między Joelem a Ellie, jakby to były inne postaci niż te z "jedynki". Tak jakby po tej 7-letniej przerwie (choć od zakończenia "jedynki" do pierwszych scen "dwójki" mija może kilka tygodni) byli zawstydzeni sami sobą. Joel też jakoś dziwnie wygląda, w "jedynce" miał lepszą twarz. Nie jest to kwestia przejścia na nowy silnik i większej szczegółowości, bo jednak model się zmienił. Polski dubbing jest przyzwoity, ale dialogi jakieś niemrawe. Ellie coś tam postękuje w rozmowach z Diną jakby straciła swoją charyzmę z "jedynki". Problemem TLoU2 nie jest to, że porusza konkretne tematy czy ich nie porusza, ale to w jaki sposób to robi. A robi to mocno pretekstowo, niezbyt naturalnie, jakby na siłę, jakby główny scenarzysta miał listę tematów do odhaczenia.

Nie rozumiem też zachwytów nad grafiką. Grafika w grach nigdy nie była dla mnie najważniejsza co nie znaczy, że nie potrafię jej ocenić i docenić jeśli jest naprawdę dobra. Nie wydaje mi się by dorównywała RDR 2, to bardziej poziom Days Gone, może jest trochę lepiej. Nawet Uncharted 4 wydaje się ładniejsze. Może to po prostu kwestia kompresji gameplayu i tego, że początki TLoU rozgrywają się w czasie zimy, postapokaliptyczny świat też robi swoje. A gameplayowo? To po prostu podrasowana "jedynka" co nie jest niczym złym, bo gameplay TLoU był pierwszorzędny, skrojony na miarę. Trochę było skradanki, trochę survivalu, strzelania. Zbieranie surowców, prosty crafting, rozwój postaci. Nie było tego dużo, ale wystarczało by dobrze się bawić i jednocześnie nie spowodować, że gameplay stanie się ważniejszy od opowieści. Oczywiście to wrażenia po zobaczeniu 2-3 pierwszych godzin rozgrywki, ocenię gdy sam zagram i przejdę grę, ale ten hurra optymizm w recenzjach wydaje się mocno przesadzony.

Aktualnie gram w "jedynkę" po raz czwarty, bodajże, tym razem na poziomie trudności przetrwanie i wciąż bawię się świetnie. Obserwowanie jak rozwija się relacja Joela i Ellie jest niezmiennie fascynujące. Każdy etap ma też swoją mikroopowieść, nic nie wydaje się wciśnięte na siłę, akcja trzyma tempo. Gdy oglądam gameplay z "dwójki" nie czuć tego wszystkiego. Może początki są takie niemrawe i później gra się rozkręca.
Oczywiście znam to słynne wydarzenie powiązane z golfem i mimo, iż schowałem to w spoilerze to napiszę tylko tyle, że już po ukończeniu "jedynki" jakoś tak spodziewałem się, że to się stanie. Nie wstrząsnęło to mną w żaden sposób.

(edytowane)
Jeśli masz uwagi dotyczące pracy moderacji, adresuj je bezpośrednio do któregoś z moderatorów, zgodnie z regulaminem.
zi3lona
 
Last edited by a moderator:
Tak jakby po tej 7-letniej przerwie (choć od zakończenia "jedynki" do pierwszych scen "dwójki" mija może kilka tygodni) byli zawstydzeni sami sobą.

Ja to odbierałem trochę tak jakby Joel miał wyrzuty sumienia i wstydził się że okłamał Ellie, bał się że go znienawidzi jak to wyjdzie na jaw. Nie pograłem jednak jeszcze za długo więc może to mylne wrażenie, ale nie przeszkadzało mi to.
 
Lokacje są bardziej otwarte, co może nie przypaść do gustu osobom lubiącym korytarzową strukturę poprzedniczki.
Nie wiem jak jest dalej, ale nie czuję tej otwartości wcale, na razie najbardziej otwarta lokacja to Seattle, składające się z kilku skrzyżowań i budynków, które możemy zwiedzać dość swobodnie (ot taki hub do zagadek środowiskowych), ale wszystko do tego momentu to jeden korytarz, z ewentualną możliwością minięcia kamienia z jednej lub drugiej strony.

Co o historii, to problemem nie jest jak się toczy, tylko jak to wyegzekwowano, nie dziwię się tu porównaniom do Gry o Tron z ostatniego sezonu, bo na prawdę niektóre postacie "kinda forgot" w jakim świecie żyją i jak do tej pory sobie z tym radziły, tylko po to by plot się kręcił. Nie pomaga tutaj że innych postaci nam zbyt dobrze nie przestawiono... ale tu za wcześnie bym oceniał jak to dalej będzie poprowadzone.
 
Last edited:
Doszedłem do momentu w którym mój TV poleciał z 4 pięta przez okno. Dawno żadna gra nie wywołała u mnie takich emocji. Może napisze więcej jak już pozbieram wszystkie części z chodnika :p
 
Właśnie skończyłem oglądać playthrough.

Różne różności kołaczą mi się po głowie, ale najpierwsza jest myśl takowa - jak większość hybryd, TLoU jest chorobliwie fascynujące, boleśnie koślawe i ostatecznie sterylne, a w przestrzeni między grą i filmem rozumianymi jako odrębne przestrzenie medialne nie ma krańca tęczy i garnka złota.

Prześpię się, to może uda mi się napisać coś konkretnego na temat scenariusza i reżyserii.
 
No i wychodzą pewne kwiatki z The Last of Us 2



W Azji powszechne oburzenie na tytuł gracze na streamach niszczą płytki na wszelkie sposoby, a recenzenci przyznają ze wystawili wyższe oceny niż tytuł zasługuje w obawie przed Sony i oficjalnie przepraszają graczy.

Jak się człowiek naczyta reddita to się gorąco robi, mało kto ma w pełni pozytywne odczucia co do tytułu.
Wychodzi że wielu uzna to za niekanoniczną część jakby jej oficjalnie nie było, porażka scenariuszowa prawię na miarę ostatniego sezonu GoT.
 
Last edited:
Top Bottom