Moje 3 grosze w tym temacie (pewne uproszczenie): Yen to nieustanne wyzwanie a Triss to... "łatwizna". Zależy kto co woli
"- Czy można, twoim zdaniem, zmusić do posłuszeństwa kobietę? Mówię oczywiście o prawdziwych kobietach, nie o samiczkach. Czy nad prawdziwą kobietą można zapanować? Owładnąć nią? Sprawić, by poddała się twej woli? A jeżeli tak, to w jaki sposób? Odpowiedz."
Czas Pogardy
Czy według Ciebie Yen nie miała żadnych cech oprócz słabych nerwów?No toż posłuszeństwo nie jest alternatywą zołzowatości.
Moje 3 grosze w tym temacie (pewne uproszczenie): Yen to nieustanne wyzwanie a Triss to... "łatwizna". Zależy kto co woli
Chciałbym zauważyć, że temat jest o Triss Merigold, więc proponuje skupić się na tej bohaterce.
Czy według Ciebie Yen nie miała żadnych cech oprócz słabych nerwów?
Jak zwykle kompletnie się mijasz z przesłaniem czyichś słów.Nerwy to ona miała ze stali. W odróżnieniu niejakim od Triss. Nerwy w zołzowatości ani nie pomagają ani nie szkodzą. Umiejętnie użyte zołzowacą bardziej
Podobnie jak umiejętnie użyty ich brak .
Jednak pozostanę przy swoim pierwszym wyrażeniu. Fakt, wersja REDów odbiega od pierwowzoru książkowego. Jednak czytając, za każdym razem odnosiłem wrażenie, że w odróżnieniu do Yen, Geralt praktycznie zawsze gdyby chciał, to by miał. Wiem, dosyć upraszczam i spłycam, ale chodzi mi tylko o generalny przekaz.W produkcjach RED-ów - można by uznać Triss - jak to moim zdaniem niewłaściwie - określiłeś, za łatwiznę.
Co do tego co się działo z Triss w Sadze już nie uważam byś miał rację.
Jednak pozostanę przy swoim pierwszym wyrażeniu. Fakt, wersja REDów odbiega od pierwowzoru książkowego. Jednak czytając, za każdym razem odnosiłem wrażenie, że w odróżnieniu do Yen, Geralt praktycznie zawsze gdyby chciał, to by miał. Wiem, dosyć upraszczam i spłycam, ale chodzi mi tylko o generalny przekaz.
Ten fragment mnie rozbawił.niby uwiodła Geralta czarami, żeby sprawdzić: jak to jest z wiedźminem. Okej. Nie było to fajne, ale z drugiej strony. Yennefer to była kobieta, która traktowała mężczyzn przedmiotowo, każdy facet był tylko na kilka nocy. Właściwie częste zmiany partnerów u czarodziejek to była norma. Skąd Triss mogła wiedzieć, że Geralt to "coś"poważniejszego? Ot, kolejny kaprys koleżanki, który może trwa trochę dłużej.
Tjaaaa, i zbudowanego na kłamstwach. Faktycznie solidne te podstawy.Związku stałego, bez awantur, dramatycznych rozstań, pełnego ciepła i harmonii.
Yyyyyyy raczej bał się do Yennefer napisać po tak długiej rozłące, bo wiedział jak by zareagowała. Do Triss było mu napisać łatwiej, bo żadna miłość ich nie łączyłaWidać Geralt bardziej cenił Triss, niż ją, bardziej jej wierzył, uważał, że będzie mieć lepszy wpływ na Ciri, niż Yennefer.
Myślisz, że Łoles tak już zbzikował, że aż mu się jednostka chorobowa wdała? Jest taka możliwość. Co by w sumie tłumaczyło jego niezdolność do poprawnej oceny sytuacji.Ale czemu nie? To byłby klasyczny przykład rozdwojenia jaźni xD
Ale czemu nie? To byłby klasyczny przykład rozdwojenia jaźni xDTo byłaby bardzo odmienna osobowość. Ty aż tak zaślepiony nie jesteś. Masz tylko bzika.
Ale przecież to już każdy wie od lat.Myślisz, że Łoles tak już zbzikował, że aż mu się jednostka chorobowa wdała?
No ciężko cokolwiek oceniać, jak się biega bez głowy...Co by w sumie tłumaczyło jego niezdolność do poprawnej oceny sytuacji.