No i nie ma kart moich faworytnych krasnoludów z drużyny Zoltana ("Chrzest Ognia"). A to przecież oni rozegrali historyczną partie gwinta, jedyną spisaną. Że przypomnę, Figgis Merluzzo i Munro Bruys poszli na grzyby, a nieopodal wozu i bez wytchnienia w Gwinta grali: Zoltan Chivay, Yazon Varda, Caleb Stratton i Percival Schuttenbach. Geralt i Feldmarszałek Dudu im tylko kibicowali, a mają swoje karty. Co więcej, Brouver Hoog, ten jak to mawia Zoltan "od zarządzeń, którą ręką się podcierać i jak daleko od kopalni można gwizdać" został wodzem Scoia'tael. Co za ironia, to przecież Brouver doprowadził do tego, że krasnoludy odłączyły się od elfów i nie walczyły razem z nimi. Krasnoludy powinny mieć własną frakcję, postaci tam ciekawych przecież wiele. Wtedy też znalazłoby się miejsce dla starosty Brouvera, bo choć nielubiany przez Zoltana, to Mahakamem zarządzał sprawnie.