Trochę racjonalizując - bitwa była na otwartym, płaskim terenie, gdzie śniegu dużo być nie mogło - bo go rozwiewał wiatr. Natomiast pod murami ten sam wiatr zapewne tworzył spore zaspy, tym bardziej jeśli była tam jakaś fosa.kolejna sprawa to idiotyczna scena ze zrzuceniem tej babki z murów przez theona, co ją zabiło, by później samemu skoczyć bardzo mnie to rozbawiło, bo w serialu przyszła odwilż i śniegu dookoła było co najwyżej po kostki - co było widać w czasie bitwy.
W kontekście pokuty nie, w kontekście całokształtu twórczości można polemizować.Absolutnie nie zgadzam się z tym, że królowa matka "zasłużyła na swój los" w kontekście "pokuty", którą zgotowała jej banda fanatyków religijnych. To coś nie miało nic wspólnego ze sprawiedliwością, w dodatku Cersei została ukarana kompletnie nie za te czyny, za które powinna ponieść karę.
Byłby to mega troll, gdyby Ramsay zginął czysto i szybko.Mam go już po dziurki w nosie i jestem przekonany, że nawet Martin nie byłby w stanie wymyślić czegoś na tyle brutalnego i podłego, by zrobiło mi się szkoda Ramsaya chociażby na chwilę.
Nie zawsze. U Martina są też osoby złe do szpiku kości, bez jakichkolwiek cech pozytywnych, które by mogły "równoważyć" w jakimś zakresie ich postępowanie. Ludzie tacy jak Ramsay Bolton czy Gregor Clegane. Potwory w ludzkiej skórze. Co też jest ok, bo jak pokazuje historia, takie monstra i po naszym świecie chodzą. Gorzej, gdyby wszystkie postacie były równie jednowymiarowe, ale na szczęście w przypadku Martina taki zarzut byłby bezpodstawny.O bohaterach Martina (zwłaszcza w wydaniu książkowym) ciężko powiedzieć, że są dobrzy albo źli.
Ja należałbym do tych rozczarowanych. Nie po to przez tyle czasu zastanawiam się, kto będzie pod koniec serii rządził Westeros (czy jego zgliszczami), żeby na końcu Martin powiedział "domyśl się" . Inna sprawa, że wojny między rodami oraz konflikt z The Others mogą tak spustoszyć wszystkie królestwa, że trudno będzie mówić o jakichkolwiek wielkich "wygranych".Swoją drogą, ciekawym zakończeniem byłoby gdyby ostatnie dwa tomy skupiły się na walce z Innymi, a to kto ostatecznie zasiądzie na Żelaznym Tronie pozostało tajemnicą (...) Wątpię jednak żeby się na to zdecydował, mnóstwo osób byłoby pewnie rozczarowanych.
Mam mieszane odczucia. W książce Wróble były z początku po prostu grupą ludzi, którzy pielgrzymowali do stolicy by prosić króla o ochronę świętych miejsc i przekazać mu szczątki zamordowanych podczas Wojny Pięciu Królów septów i braci. Nie było żadnego mordowania kurtyzan, kastrowania pederastów, porywania pasowanych rycerzy. O podniesieniu ręki na Jego Wielką Świątobliwość pewnie nie śmieliby pomyśleć. Jedynym "incydentem" było wtargnięcie do Wielkiego Septu podczas konklawe i narzucenie własnego kandydata. I to on właśnie był w całym ruchu niepokojący, było w nim coś mrocznego.High Sparrow zdechnie i pogoni się całą jego bandę.
Scenarzyści wywrócili wszystko na opak - z Wróbli zrobili bandę fanatyków a z Highsparrowa zrobili prostego chłopa, wypisz-wymaluj Biedaczynę z Asyżu, który w dodatku sprawia wrażenia że nie ogarnia co się dzieje wokół niego.
Na 100% dublerka, Lena Headey ma tak zapisany kontrakt że zero ściągania łaszków a jak już musi to tylko dublerka.@Izengrin, podobno część scen zagrała dublerka.
Oraz to że czerwony kapłan Thoros z Myr kilkakrotnie wskrzeszał Berica Dondariona!> “Oh, you think he’s dead, do you?”
> “My readers should know better than to take anything as gospel.”
> “If there’s one thing we know in A Song of Ice and Fire is that death is not necessarily permanent.”