Uniwersum "Pieśni Lodu i Ognia" ("A Song of Ice and Fire") / "Game of Thrones" [HBO]

+
Odcinek ciekawy, sporo się działo. Co do końcówki to
lepiej być nie mogło, Ramsay dostał to na co zasłużył ;)
 
Ja w zasadzie
przez cały odcinek czekałem kiedy ten przebrzydły Bolton wreszcie dostanie łomot. ;) No i się doczekałem. :D
 
Last edited:
Obejrzane :D

Jakoś na samym początku sezonu moja mama powiedziała, że marzy jej się, żeby Ramsaya zeżarły jego własne psy, chyba posmarka się z radości po tym odcinku :D

Ja normalnie przez pół odcinka piszczałam, geniusz!

- Dany oczywiście wymiotła wszystkich elegancko w Meereen, czekam tylko aż Tyrion zacznie dosiadać któregoś ze smoków, dobrze że go tam dziołcha ma, bo jak Joraha nie ma obok to nie ma nikogo kto by jej ewentualnie powiedział, że za bardzo idzie w ślady swojego papy. Nie mogę się doczekać jej przepłynięcia do Westeros w końcu

- tak podejrzewałam, że Yara i Theon dotrą już do królowej, jak dla mnie świetna scena. Who rules the world? Girls! :D Jak to śpiewała Beyonce. Dance się chyba flirty z Yarą spodobały, z taką miną to jej jeszcze chyba nie widziałam nawet jak jej Daario przy winku świecił gołym tyłkiem. Szczerze to nawet bym sobie życzyła żeby Dany utarła Daariowi nosa woląc kobietę od niego

- myślałam, że mi serce pęknie jak Davos znalazł figurkę, którą dał Shireen, po prostu nieeeeeeeee! Moje biedne serducho chyba tego nie wytrzyma, wcale się nie zdziwię jak w finale rozszarpie Melisandre na strzępy, interakcje z Tormundem świetne

- smutny los Rickona nie był dla mnie zaskoczeniem, bo od jakiegoś czasu krążył taki spoiler, szkoda chłopaczka, mógł chociaż biec po zygzaku

- bitwa obłędna, przecudowna, niesamowita, miałam po prostu ciśnienie 396520/49027559 w trakcie, rewelacyjnie nakręcone sceny, bardzo mocno trzymało w napięciu, och, ach!

- wjazd rycerzy z Doliny = Helmowy Jar 2.0, a Sansa jako Gandalf :p Czułam, że tak będzie, tutaj zero zaskoczenia w sumie

Sansa: Jon Snow stands alone.
Petyr: Not Alone. The Vale soldieeeeers!

- szkoda WunWun'a strasznie :( Przez całą bitwę jeszcze się okropnie bałam o Tormunda, ale na całe szczęście (dla scenarzystów, bo chyba bym dokonała mordu) przeszedł chłopak przez to w jednym kawałku

- królowa Sansa <3 Nie żebym miała coś do króla Jona, przeciwnie, też dobrze, ale po prostu rozwój postaci Sansy jest niesamowity

A co w przyszłym odcinku?

- Petyr znów zalecający się do Sansy, fffffuuuuuuuuuj, rzyyyg! Ledwo się pozbyła jednego pasożyta ze swojego życia, a tu znów przyplątuje się następny. Ech, nie wiem, nie mogę po prostu ich oglądać razem na ekranie, ten przypał Littlefingera na Sansę mnie po prostu okropnie brzydzi

- Cersei podejrzewam sfajczy Królewską Przystań (nawiązanie do dzikiego ognia pod miastem w odcinku 9)

- Arya pewnie wpadnie na ucztę do Waldera i zrobi wyrzynanko - mam tylko nadzieję, że Jaime albo nie nawinie się jej pod nóż, albo ucieknie, albo nie wiem, idealne rozwiązanie - Brienne pojawi się w okolicy magicznie i powie Aryi, że to dobry człowiek i żeby go nie zabijała, gimme dis pls

- powrót Brana - jak nie zaserwują reszty Tower of Joy i nie zrzucą największej bomby w finale, tylko zostawią to sobie na kolejny sezon, to dostanę wścieku
 
Czytam takie komentarze jak wyżej i mi się smutno robi - bo nie potrafię czerpać frajdy z tych debilizmów, które serwują scenarzyści.

Sansa to idiotka. Ta cała jej przemiana jest strasznie wymuszona i brakuje jej głębi obecnej choćby w wątku z Jaimiem i Brienne.

Choreografia bitwy w scenie dookoła Jona Snow kapitalna, Tormund wspaniały, Wun Wun powinien mieć więcej powera, ale i tak zniszczenie bramy mi wszystko wynagrodziło. Tyrion miał przebłyski ze "starego" siebie, nawet Dany aż tak mnie nie irytowała. W tym się zamykają plusy odcinka.

Nawet bitwe zepsuły typowo Hollywoodzkie, totalnie niepotrzebne twisty.
Ech, niech Martin napisze już tą książkę.
 
Sansa to idiotka. Ta cała jej przemiana jest strasznie wymuszona i brakuje jej głębi obecnej choćby w wątku z Jaimiem i Brienne.
Czy idiotka? No... nie wiem. Może tak - na początku tak to wszystko wyglądało, ale to co przeżyła, mocno ją zmieniło. Owszem, można było to i tamto lepiej w jej wątku pociągnąć, ale summa summarum - dla mnie jest teraz dobrze. imo
 
No dobra, ale może poprzyj to jakimikolwiek argumentami? Bo ja na przykład się zupełnie z tym nie zgadzam.

Potrzebne ci coś więcej, niż zatajenie przed Jonem i resztą, że poprosiła o pomoc ze strony Littlefingera, który teraz rządzi doliną? Gdyby wiedzieli, że jest szansa na zdobycie większej siły wojsk, to wstrzymali by atak, który bardzo szybko okazał się samobójczym zrywem.
I nie mów mi, że nie mogła mieć pewności - gdyby rzeczywiście była dojrzalsza i mądrzejsza po tym co przeszła, to zdawała by sobie sprawę że do jakiegoś stopnia może Petyrem manipulować. Aż głupio mi to tłumaczyć.

Jej progres w ogóle nie jest przedstawiony przekonująco. Najpierw ją bili, potem gwałcili, więc we względnie bezpiecznych objęciach brata pała rządzą zemsty - nic poza tym. Ta jej "gra" nie ma absolutnie żadnego sensu.
 
Potrzebne ci coś więcej, niż zatajenie przed Jonem i resztą, że poprosiła o pomoc ze strony Littlefingera, który teraz rządzi doliną? Gdyby wiedzieli, że jest szansa na zdobycie większej siły wojsk, to wstrzymali by atak, który bardzo szybko okazał się samobójczym zrywem.
I nie mów mi, że nie mogła mieć pewności - gdyby rzeczywiście była dojrzalsza i mądrzejsza po tym co przeszła, to zdawała by sobie sprawę że do jakiegoś stopnia może Petyrem manipulować.

Jej progres w ogóle nie jest przedstawiony przekonująco. Najpierw ją bili, potem gwałcili, więc we względnie bezpiecznych objęciach brata pała rządzą zemsty, ale nic poza tym.

No ja uważam, że nie mogła mieć pewności - przecież ten mały gówniak Robin wcale nie musiał się zgodzić na wysłanie wojsk, a gdyby się nie zgodził to Petyr pewnie niewiele mógłby zrobić. I nie było powiedziane, że Petyr na pewno z tymi wojskami przybędzie - mało to razy już ją okłamał? Po tym, jak ją pięknie wkręcił w małżeństwo z Ramsayem, z pełną świadomością, Sansa nie miała powodów żeby mu ufać.

Zarzutu do nieprzekonywującego progresu kompletnie nie rozumiem, znaczy się, nie rozumiem jak by to miało wyglądać żeby było Twoim zdaniem przekonująco, więc powstrzymam się od głębszego komentarza.
 
No ja uważam, że nie mogła mieć pewności - przecież ten mały gówniak Robin wcale nie musiał się zgodzić na wysłanie wojsk, a gdyby się nie zgodził to Petyr pewnie niewiele mógłby zrobić. I nie było powiedziane, że Petyr na pewno z tymi wojskami przybędzie - mało to razy już ją okłamał? Po tym, jak ją pięknie wkręcił w małżeństwo z Ramsayem, z pełną świadomością, Sansa nie miała powodów żeby mu ufać.
Po ich ostatniej rozmowie miała solidne podstawy sądzić, że jednak się zjawi.
Zresztą nawet nie o to chodzi - tylko o zatajenie faktu, że istnieje możliwość zjawienia się posiłków. Wtedy plan bitwy, podejrzewam, wyglądał by zupełnie inaczej, nie wspominając o tym że jej przebieg taki, jakim go widzieliśmy byłby wynikiem podjęcia ostatecznej decyzji o otwartej bitwie, gdyby gwardia się jednak nie stawiła.

Zarzutu do nieprzekonywującego progresu kompletnie nie rozumiem, znaczy się, nie rozumiem jak by to miało wyglądać żeby było Twoim zdaniem przekonująco, więc powstrzymam się od głębszego komentarza.
Źle to ująłem, tu nie ma progresu, a jest regres.
Z przestraszonej, bezbronnej dziewczyny, której bierność była nawet psychologicznie uzasadniona - ergo, przekonująca - zrobiła się skacząca wyżej własnej dupy kretynka, która próbuje coś ugrać według własnej, pokrętnej logiki. Jeżeli ten fakt nie zostanie w serialu zaadresowany i wyjaśniony, to wyjdzie jeszcze głupiej. Ja tutaj żadnej metamorfozy nie widzę, za działaniami Sansy nie stoi żaden plan, ona niczego się nie nauczyła więc jej świadczące o nieuzasadnionej pewności siebie uśmieszki - z których jeden tak pięknie starła z jej twarzy twarzy mała/wielka Lyanna Mormont - są szalenie irytujące.
Jestem niesprawiedliwy, bo to jak ona jest napisana świadczy o coraz bardziej ostatnio widocznej nieudolności Benioffa i Weissa, ale na tą chwilę ruda zabiera cenny, antenowy czas takiemu Ogarowi, czy Tyrionowi, więc najchętniej bym ją odstrzelił. Liczę tylko, że Baelish będzie teraz chciał się wycwanić, zgarnąć coś dla siebie i młoda faktycznie, logicznie go przechytrzy. Może wtedy odzyska w moich oczach. Może.
 
Last edited:
Liczę tylko, że Baelish będzie teraz chciał się wycwanić, zgarnąć coś dla siebie

Na pewno będzie chciał.

No nie wiem, ja się kompletnie nie zgadzam z tym, co napisałeś - dziewczyna swoje przeżyła, na swoje się napatrzyła, nie widzę powodu dla którego nie miałaby próbować manipulować i 'grać' w tej grze. Inna sprawa czy jej to nie zaprowadzi w jakieś nieprzyjemne miejsca. Natomiast jak widzę hasła, że tu nie ma żadnej metamorfozy, że ona się niczego nie nauczyła i w ogóle to jest praktycznie to samo dziewczątko co w pierwszym sezonie, to mną trzepie z lekka.
 
Po ostatnim odcinku mogę powiedzieć, że Sansa postąpiła głupio, ale na zdecydowanie największego głupca wyszedł Jon.

O ile niezrozumiałe jest, dlaczego Sansa nie powiedziała o kontaktach z Littlefingerem i jego armią, tak przynajmniej bardzo sensownie ostrzegła Jona przed tym, jaki jest Ramsay, i wprost mu powiedziała, że los Rickona jest przesądzony. Tymczasem Jon wpadał w jedną pułapkę Ramsaya za drugą. Przed bitwą Davos przedstawił *jakiś* plan. Czy byłby skuteczny, można się spierać, ale z pewnością przy przewadze liczebnej wroga przyjęcie pozycji obronnych i zabezpieczenie flank nie było idiotycznym posunięciem. Wszystko spartolił Jon, i to tylko i wyłącznie on. Najpierw heroicznie ruszył na "ratunek" Rickonowi, a następnie równie heroicznie prawie dał się zabić. Jego armia musiała zaszarżować, ruszając mu na pomoc, przez co cały plan Davosa runął w gruzach, podczas gdy Bolton realizował swoją taktykę punkt po punkcie. Skończyło się to całkowitym otoczeniem wojsk Jona i powolnym, metodycznym ich wyrzynaniem. Jon i spółka nie mieli absolutnie żadnej skutecznej odpowiedzi na boltoński mur z tarcz, a sam Jon prawie się w tym kotle udusił. Snow nie miał też nic wspólnego z nadejściem Littlefingera, więc z jego perspektywy uratował go po prostu cud.
 
Panie i panowie reszty nie trzeba. Jeden z najlepszych odcinków w tej miernej serii taką grę o tron chciałbym oglądać.
Po pierwsze bitwa w której Jon rzeczywiście postąpił kretyńsko i niemal umarł ale co to dla niego jakaś tam śmierć zaraz mi się przypomniał 0409 i bitwa za murem batalia że tylko buzi dać a uśmiech Sansy w finale? Bezcenny a w Merine no cóż królowa jest tylko jedna! Swoją drogą ciekaw jestem czy też siostra "Obciętego" Wychędoży cycki Dany?(Jakoś mi tak weszło)
 
Głupie to jak cholera, ale jednak na swój sposób śmieszy XD

 
O ostatnim odcinku zostało już chyba wszystko powiedziane, więc korzystając z okazji chciałem podzielić się wrażeniami z gry RPG Gra o Tron z 2011 roku.

Jest to chyba dość mało znany kawałek tej franczyzy, o wiele głośniej było o grze TellTale, a o tym RPG dowiedziałem się zasadniczo przez przypadek i w końcu udało mi się w niego zagrać.

Zacznijmy może od rzeczy dla mnie najmniej ważnych czyli wszystkiego co cieszy tylko oczy. Grafika wygląda dosyć staro, porównałbym ją do pierwszego Wiedźmina. Animacja biegania była dziwna dla mnie na początku i musiało minąć trochę czasu nim do niej przywykłem. Animacje w czasie walki nie są złe, istnieje kilka finiszerów, które czasem się odpalają na ostatnim przeciwniku i wyglądają nawet przyzwoicie. Animacje w czasie cutscen są mocno średnie. Postacie stoją w miejscu i czasami wykonują jakieś gesty. Ruch ust postaci nie ma nic wspólnego z mówionymi kwestiami i jest czysto losowy. Ogólnie rzecz biorąc jako osoba przykładająca małą wagę do grafiki i animacji uważam ten aspekt za zadowalający, ale osoby wrażliwe w tym względzie mogą się odbić od gry jak od ściany.

Wspomniałem o kwestiach mówionych. Uważam dubbing za bardzo udany, doskonałym posunięciem było zatrudnienie aktorów serialowych do dubbingowania swoich postaci (występują np. Stary Nieźdzwiedź Mormont czy Lord Varys). Na pochwałę zasługują szczególnie aktorzy dubbingujący głównych bohaterów, moim zdaniem doskonale wywiązali się ze swojego zadania.

To teraz może trochę o cechach RPGowych. Cóż mamy trzy klasy do wyboru, które determinują jakim stylem będziemy walczyć oraz jaką bronią. Rozwój postaci to drzewka talentów, są też typowe atrybuty siła, zręczność itp.oraz subatrybuty dotyczące konkretnych rodzajów broni i zbroi. Jest też system słabości i zdolności, które można wybrać już przy tworzeniu postaci, ale zdobywa je się też wraz z postępami w grze. Zasadniczo system ten nie jest zbyt zaawansowany, ale wydaje mi się zadowalający. Gra nie posiada otwartego świata, lokacje są dosyć labiryntowe, coś jak jaskinie w Wiedźminie drugim. System walki jest ponoć podobny do tego z serii Dragon Age (nie wiem, bo nie grałem w DA), ale mogę go porównać z łatwością do KOTORa, gdyż jest to system turowy ze spowalnianiem czasu, w którym możemy zadecydować o swoich kolejnych trzech ruchach naprzód.

Ten RPG stawia na specyficzną narrację, która jest dzielona między dwie postaci, zwiadowcę Nocnej Straży oraz kapłana Czerwonego Boga. Na początku wydaje się to trochę dziwne, ale po pewnym czasie te dwie narracje układają się w jedną całość. Akcja jest umiejscowiona w czasie trwania pierwszej książki. Spotykamy trochę postaci znanych z kart książek, ale pełnią one co najwyżej rolę drugorzędną.

Teraz przejdę do rzeczy która moim zdaniem jest najlepsza w tej grze. Przez pierwsze kilka godzin gry strasznie się wynudziłem, naprawdę nie mogłem się przemóc i strasznie ciężko mi się grało. Ale po kilku przegranych rozdziałach akcja zaczęła się zawiązywać i nabierać tempa. Naprawdę było czuć ten klimat Gry o Tron, zaskakujące zgony, zdradzieccy sojusznicy itp. Zwroty akcji były naprawdę nieprzewidywalne i po prostu bardzo dobre. Mimo paru nielogiczności i luk, uważam fabułę za najjaśniejszy punkt tej produkcji, a ten RPG zdecydowanie przyćmiewa na tym polu wiele innych gier.

Przejście całej gry ze wszystkimi zadaniami pobocznymi zajęło mi 22 godziny. Jako fan cyklu mogę polecić z całym sercem innemu fanowi. Jak komuś się nie chciało czytać to grę oceniam na 7/10. Byłoby wyżej ale nuda na początku trochę zepsuła efekt.
 
Po ostatnim odcinku mogę powiedzieć, że Sansa postąpiła głupio, ale na zdecydowanie największego głupca wyszedł Jon.
ja to nie wiem jak wy to oglądacie, na jakich wersjach, i w ogóle o co wam chodzi? S(z)ansa wyraźnie powiedziała Jonowi żeby nie walczył teraz a poczekał na posiłki, fakt nie powiedziała o kontaktach z Baelishem, ale chyba nic by to nie zmieniło, bitwa tak czy siak zostałaby wygrana, a Winterfell odbite[nie wiem może się mylę]a może te wasze całe jęki i żale biorą się stąd że skrycie lub nie kibicowaliście Ramsayowi, no bo gdyby wiedział o żołnierzach Doliny, gdyby widział cały potencjał 'armii Starków' mógłby zastosować inną taktykę, mógłby wygrać- no to ma sens. A czemu nie powiedziała, może rzeczywiście nie była pewna czy Littlefinger ją znów nie zdradzi, a może scenarzyści chcieli żeby ta scena właśnie tak wybrzmiała[who knows] Co do Jona, no tak jest głupcem bo ratował brata, po prostu idiota[!]powinien sobie siedzieć spokojnie, patrzeć jak mu mordują rodzinę, może sprawdzić co tam na fejsie, albo głowę odwrócić gdzieś w bok, to by było lepsze..bo mamy taktykę, mamy plan, taaa. To że wpadł w pułapkę, dał się sprowokować, wyprowadzić z równowagi, jasne, ale czemu wyszedł na głupca[?]Zrobił to co powinien, a wszystko skończyło się dobrze, tyle. A cała scena bitwy bękartów epicka[!]rzadko się w telewizji ogląda takie ujęcia.
 
Przejście całej gry ze wszystkimi zadaniami pobocznymi zajęło mi 22 godziny. Jako fan cyklu mogę polecić z całym sercem innemu fanowi. Jak komuś się nie chciało czytać to grę oceniam na 7/10. Byłoby wyżej ale nuda na początku trochę zepsuła efekt.
Mnie chyba nuda właśnie odepchnęła. Paradoksalnie, z całej gry najbardziej utkwił mi w pamięci płaszcz drugiego z bohaterów, który chciałem importować do Wiedźmina podczas prac nad Powrotem Białego Wilka :p

Może jeszcze kiedyś dam szansę tej grze.
 
Ostatnio odcinek sezonu ... miodzio :D

Lannisterom w końcu pali się grunt pod nogami :D Jak dobrze pójdzie w przyszłym sezonie będą atakowani z każdej strony.Szkoda tylko biednego Jaime`go, który dopiero teraz zrozumiał, że jego siostra jest wariatką.
 
Top Bottom