Uniwersum "Pieśni Lodu i Ognia" ("A Song of Ice and Fire") / "Game of Thrones" [HBO]

+
Z okazji zbliżającej się premiery finału Gry o tron postanowiłem zrobić sobie wielkie odświeżanie. Dawniej, tak gdzieś do czwartego sezonu miałem taką tradycję, że co roku odświeżałem dotychczasowe odcinki szykując się na premierę nowego sezonu, ale wreszcie dałem sobie spokój. Odcinków coraz więcej (teraz to już 67!), a czasu coraz mniej. Teraz jednak uznałem, że pasuje się przygotować i po skończeniu pierwszego sezonu mam trochę przemyśleń.

Dziwnie, ale jednocześnie ciekawie patrzy się na bohaterów wiedząc co ich czeka w przyszłości. Widzę ich wszystkich młodych, pięknych, uśmiechniętych i myślę sobie: trup, trup, trup; kastrat, pozbawiony ręki, ofiara gwałtu; utopiony, spalony, zdekapitowany; Z drugiej jednak strony, czuć jak długą drogę przeszło większość z nich i jakie zmiany w nich zaszły, nawet w tych, którzy przetrwali tylko jeden sezon. Szlachetny mąż stał się łajdakiem, a łajdak zdobył się na dobroduszność. Kompletna łamaga nauczyła się walczyć, a mistrz miecza został pohańbiony w pojedynku. Ufny człowiek dający wszystkim kolejne szanse wreszcie powiedział 'dość', wierny sługa porzucił pana, zaciekli wrogowie stali się przyjaciółmi, a dawni przyjaciele rzucili się sobie do gardeł. Najbardziej honorowy człowiek w królestwie schował dumę do kieszeni i zgiął kolano żeby ratować siebie i swoich bliskich. Ponieważ większości bohaterów poświęcono wystarczająco dużo czasu to czuć, że zmiany te są naturalne i wynikają z doświadczeń. Niektóre z tych wątków wydają się na początku zwykłymi zapychaczami nie mającymi większego znaczenia dla głównej historii, ale z biegiem czasu docenia się jednak to że dany wątek został wpleciony w fabułę.

Problem mam natomiast z dialogami. Spora część rozmów to bardzo męczące ekspozycje. Dwójka bohaterów się spotyka i nagle zaczynają opowiadać sobie o pewnych wydarzeniach, które jako uczestnicy bądź ich bliscy powinni doskonale znać. Widzowie jednak nie więc zaczyna się toporne wykładanie kawy na ławę kto, gdzie, kiedy i z kim. To niestety przykład bardzo niechlujnego scenopisarstwa. Kiedy oglądałem serial za pierwszym razem (i nawet później wracając do pierwszych sezonów) to nie zwracałem na to tak bardzo uwagi nawet znając fabułę książek, ot bohaterowie rozmawiali o czymś czego nie wiem, a dzięki temu mogłem się dowiedzieć. Teraz mając szerszy kontekst trochę mi to wadzi, bo mam wrażenie, że czasem bohaterowie nie rozmawiają jak normalni ludzie tylko cytują encyklopedię. Brakuje jeszcze żeby odwracali się w stronę kamery. Ciekaw jestem czy wy też macie takie wrażenie czy to tylko ja.

Dobrze z kolei sprawdza się reguła, że 'strzelba powieszona na ścianie musi w końcu wystrzelić'. Serial wraca do wspomnianych wątków, sytuacji, postaci czy opowieści. Jeśli Jorah opowiada, że rycerz w zbroi nie da się zranić dothrakowi w pojedynku to prędzej czy później zobaczymy taki pojedynek i okaże się że miał rację, a my widzimy dokładnie dlaczego. Kiedy Viserys opowiada o czaszkach smoków snując domysły na temat tego co się z nimi stało to i je dane nam będzie ujrzeć. Takich odniesień jest bardzo dużo i świetnie buduje to spójność świata. Montaż także robi tutaj robotę płynnie przechodząc do bohaterów w różnych zakątkach świata. Pozwala się to bez problemu połapać w sytuacji co jest dość istotne przy tak globalnej fabule, w której przeplata się tak wiele wątków. Jakość produkcyjna, przywiązanie do detali i aktorstwo to moim zdaniem największe atuty tego serialu.

Zaskakuje czasami tempo akcji. Ostatni sezon był obiektem kpin i memów dotyczących domniemanej teleportacji, której nauczyli się bohaterowie. W jednej scenie ktoś wyrusza, w następnej jest już na drugim końcu świata. Sam się z tego śmiałem i narzekałem na zbyt szybkie tempo nie pozwalające na właściwy rozwój postaci i wątków. Sęk w tym że już w pierwszym sezonie tak to wyglądało. Sansa będąc w Królewskiej Przystani pisze list do Robba w Winterfell, a ten czyta go już w następnej scenie. Illyrio też dość szybko przypłynął z Pentos do Królewskiej Przystani żeby pogadać z Varysem. Z kolei Jorah musiał mieć niezły dopalacz żeby w ciągu jednej sceny wyruszyć do Qohor, a już w następnej wjeżdżać do Vaes Dothrak razem z khalasarem. Wciąż nie mam pojęcia którędy Will opuścił teren za Murem i jak udało mu się zawędrować tak daleko w kierunku Winterfell na piechotę zanim go dogonili.

Historia toczyła się jednak wolniejszym torem niż w sezonie siódmym, który w przypadku wielu wątków zmierzał już do finału i dlatego aż tak bardzo nie rzucało się to w oczy. Oczywiście tego typu skróty są konieczne dla zachowania odpowiedniego tempa, które nie zanudzi widzów, stwierdzam jedynie fakt. W pierwszych sezonach mimo wszystko było to lepiej zbalansowane niż w ostatnim, lepiej czuło się upływ czasu pomiędzy kolejnymi scenami.

No nic, biorę się za drugi sezon :)

 
Mały urywek z 1 odcinka ostatniego sezonu, ale za to jak wiele widać


Sansie prawie żyłka nie pękła jak oddawała ten zamek takie mam wrażenie, ze jakby mogła to by skoczyła na Danke
 
Ej lubię Dankę, ale czy nie odnieśliście wrażenia, że od 4-tego sezonu jej wątek staje się coraz bardziej(Nomen-Omen) denny?

Jak to Winterfall is yours? Go fuck youreself whith Jon is yours!
 
Ej lubię Dankę, ale czy nie odnieśliście wrażenia, że od 4-tego sezonu jej wątek staje się coraz bardziej(Nomen-Omen) denny?

Jak to Winterfall is yours? Go fuck youreself whith Jon is yours!
Mnie Danka irytuje coraz bardziej, a "bend the knee" to miałem już powyżej uszu, oj zdziwi się mocno jak się dowie że nie jest pierwsza w kolejce do tronu.
 
Serio, dopiero teraz was zaczęła irytować? To najbardziej irytująca postać od zawsze. Mary Sue w świecie, gdzie poza jej przypadkiem, ktoś taki nie ma prawa zaistnieć.
 
To raczej kwestia badziewności serialu która pogłębia się od mniej więcej czwartego sezonu. D&D już od jakiegoś czasu nie wiedzą jak lub nie chcą prowadzić serialu w taki sposób by oddać prozę Martina.
 
Nie mam problemu z Daenerys, bo choć faktycznie wiele rzeczy się jej udaje i jest w tym wyjątkowa na tle innych bohaterów to nie jest też przecież tak że to co ma przyszło jej bez żadnego wysiłku. Sporo wycierpiała i poświęciła żeby znaleźć się tu gdzie jest obecnie.

Byłoby jednak ciekawie gdyby ostatecznie odpadła z gry i kto wie czy twórcy nie szykują takiego zwrotu akcji. Do tej pory bardzo często było tak że jeśli komuś szło zbyt dobrze i zaczynał się czuć bardzo pewnie to dostawał po tyłku. Jedni bardziej po prostu tracąc życie, inni mniej, kończąc zaledwie okaleczeni czy odsunięci od władzy.

Ja bym chciał żeby ostatecznym władcą, który zasiądzie na żelaznym tronie był ktoś niepozorny. Dany i Jon (czy to razem czy też tylko któreś z nich) wydają się zbyt oczywiści do tej roli więc nawet jeśli któreś posadzi tyłek na tym cholerstwie to liczę że tylko tymczasowo. Kiedyś stawiałem na Littlefingera snując wizję opartą na wypowiedzi Varysa dotyczącej rządzenia zgliszczami. To byłoby niezłe zakończenie: królestwo doszczętnie zrujnowane, większość poddanych martwa, a na tronie on, człowiek bez rodziny, żony, potomstwa i stronników, który wszystko osiągnął sam. Nie ma komu ani czym rządzić, ale cel osiągnął. Szkoda, że się to nie wydarzy, bo skoro w serialu go zgnoili i ostatecznie zrzucili z szachownicy to i w książkach raczej nie osiągnie już wiele więcej (choć na pewno opuści grę w lepszym stylu niż zaprezentował to serial).

A może to Nocny Król zwycięży, wytnie w pień wszystkich ludzi i posadzi swoje zmrożone dupsko na żelaznym tronie? To by było coś. A wy? Macie jakieś swoje typy?
 
Nie oszukujmy się, gdyby serial miał ambicje to rzeczywiście na tronie mógłby zasiąść ktoś niepozorny. Widzę oczami wyobraźni te tysiące/ setki tysięcy "reaction to..." filmików na youtube z opisami typu "GoT wtf!" nie wspominając o setkach 'krytyków', którzy zwracaliby uwagę, że "zakończenie nie ma logicznego sensu". Mieliby rację moim zdaniem. Logicznie rzecz ujmując na tronie musi zasiąść ktoś z głównych graczy.

Biorąc pod uwagę powyższe oraz to, że to jest masówka nie ambitna produkcja to na tronie zostaną najprawdopodobniej Danny i Jonek Śnieg.
 
Cóż, w kwestii serialu to moi ulubieni kandydaci z książek albo zostali w serialu uśmierceni, albo w okropny sposób pominięci (Młody Gryf), więc w zasadzie to mi już wszystko jedno kto zasiądzie na tronie. Jedyne na co liczę, to że serial wróci do klimatu pierwszych sezonów i bohaterowie stracą plot armor, gdzie w 6 i 7 sezonie ilość "niespodziewanych" ratunków w ostatniej chwili kompletnie nie pasowała do poziomu Gry o Tron. A najciekawsza opcja na zakończenie to chyba rozpad 7 królestw, ale jakoś tego nie widzę.
 
A najciekawsza opcja na zakończenie to chyba rozpad 7 królestw

Nie pomyślałem o tym, faktycznie ciekawy pomysł.

Swoją drogą, tak sobie myślę, że finał sezonu ósmego będzie zbieżny z finałem Wichrów Zimy. Potem jednak mamy dostać jeszcze jedną książkę: Sen o wiośnie. Mam taką teorię, że zima, która nadeszła w Tańcu ze smokami potrwa kilkanaście lat opisanych w Wichrach zimy. Tom ostatni natomiast zaserwuje nam solidny przeskok w czasie ukazujący dalsze losy poszczególnych rodów, które przetrwały z punktu widzenia potomków bohaterów poprzednich książek. Inni zostali odparci (bo raczej autor nie zdecyduje się na ich zwycięstwo mimo iż byłoby to interesujące*) więc można wrócić do żarcia się o władzę w Westeros. Mogłoby to doprowadzić do rozłamu i podziału na mniejsze królestwa jak przed podbojem Aegona.

*Gdyby jednak to co wtedy? Zajmą sobie Westeros i już czy może ruszą dalej, do Essos i innych zakątków świata? A jeśli tak to jak? Przejmą statki? Zamrożą morza i oceany?

Zawsze mnie zastanawiało jak to jest z tymi Innymi. Mur miał oddzielać królestwo od dalekiej północy, ale w Westeros, a są przecież jeszcze inne kontynenty zamieszkane przez ludzi.
 
Kiedyś myślałem ciekawie by było aby powiedzmy Tron przypadł dla Jamie'ego ale jemu powiedzmy nie w głowie i tron i tym samym nakazuje zniszczenie żelaznego tronu tym samym nikt nie zasiądzie na nim, no ale to tylko takie rozmyślania.
 
Nie pomyślałem o tym, faktycznie ciekawy pomysł.

Swoją drogą, tak sobie myślę, że finał sezonu ósmego będzie zbieżny z finałem Wichrów Zimy. Potem jednak mamy dostać jeszcze jedną książkę: Sen o wiośnie. Mam taką teorię, że zima, która nadeszła w Tańcu ze smokami potrwa kilkanaście lat opisanych w Wichrach zimy. Tom ostatni natomiast zaserwuje nam solidny przeskok w czasie ukazujący dalsze losy poszczególnych rodów, które przetrwały z punktu widzenia potomków bohaterów poprzednich książek. Inni zostali odparci (bo raczej autor nie zdecyduje się na ich zwycięstwo mimo iż byłoby to interesujące*) więc można wrócić do żarcia się o władzę w Westeros. Mogłoby to doprowadzić do rozłamu i podziału na mniejsze królestwa jak przed podbojem Aegona.

*Gdyby jednak to co wtedy? Zajmą sobie Westeros i już czy może ruszą dalej, do Essos i innych zakątków świata? A jeśli tak to jak? Przejmą statki? Zamrożą morza i oceany?

Zawsze mnie zastanawiało jak to jest z tymi Innymi. Mur miał oddzielać królestwo od dalekiej północy, ale w Westeros, a są przecież jeszcze inne kontynenty zamieszkane przez ludzi.
W wywiadach Martin mówił , że " Wichry zimy " będą podzielone na dwa tomy po 1500 stron . Więc ja się nie dziwie , że ten tom tak długo powstaje . Jeden tom ma być tym co się dzieje w 7 królestwach a drugi tym co się dzieje za murem ( czyli możliwe , że tu będą wizje Brana , które były już w serialu oraz trochę przybliży Białych wędrowców . Co zakończenia to myśle , że rozpad królestw jest prawdopodobny i oczekuje też ukazania powodu podania przyczyny dlaczego ten Nocny król napada na Westeros ?
 
Ja wciąż liczę na to, że GRRM wytnie HBO numer i zakończy sagę całkiem inaczej, niż to się wydarzyło w serialu.
Bo jeśli książki będą podążać za serialem, to będzie to bardzo smutne.
 
Jeśli wierzyć doniesieniom, że Martin przedstawił twórcom serialu kluczowe informacje to część wątków będzie pewnie zbieżna. Weź jednak pod uwagę dwie rzeczy:

1) Wątki pokrywające się będą zapewne przedstawione lepiej niż w serialu;
2) Masa wątków została w serialu ucięta więc i tak czekają nas niespodzianki;

Moim zdaniem nie musi specjalnie przerabiać tego co napisał (i co ma w planach napisać) żeby zaskoczyć czytelników znających serial. Nawet w odcinkach nakręconych w czasach kiedy materiału źródłowego było aż nadto różnic było sporo.

Choć tak pół żartem, pół serio, jeśli po obejrzeniu tego co nakręcili doszedł do wniosku, że musi przerobić swoje książki, bo ludzie będą kręcić nosem to by mogło wyjaśniać czemu tak długo mu schodzi pisanie :sneaky:

EDIT

Zajawka ósmego sezonu z datą premiery: 14 kwietnia, a więc równo za trzy miesiące.

 
Last edited:
Tydzień wczesniej niż sądzono lub też w terminie bo mówiło się że do 22 kwietnia MUSI wyjść aby móc ubiegać się o Emmy, nie jest tajemnica że HBO w tym roku chce iść po rekord i zakończyć GoT z przytupem i prestiżem.
 
Jeden z komentarzy w sieci zwrócił moją uwagę na pewien szczegół z pierwszej zajawki.


Czyżby lwy miały sugerować, że ostatnim bastionem ludzkości będzie Casterly Rock? Byłoby ciekawie, bo to chyba jedyny region w Westeros, którego jeszcze nie zobaczyliśmy w serialu.
 
Jeden z komentarzy w sieci zwrócił moją uwagę na pewien szczegół z pierwszej zajawki.


Czyżby lwy miały sugerować, że ostatnim bastionem ludzkości będzie Casterly Rock? Byłoby ciekawie, bo to chyba jedyny region w Westeros, którego jeszcze nie zobaczyliśmy w serialu.
A kto doskonale zna Casterly Rock jak własną kieszeń? Tyrion! ciekawe czyżby miał odegrac większą role w tej całej wojnie? może w końcu przyjdzie mu do głowy jakiś genialny pomysł na miare jego inteligencji?
 
W wywiadach Martin mówił , że " Wichry zimy " będą podzielone na dwa tomy po 1500 stron . Więc ja się nie dziwie , że ten tom tak długo powstaje . Jeden tom ma być tym co się dzieje w 7 królestwach a drugi tym co się dzieje za murem ( czyli możliwe , że tu będą wizje Brana , które były już w serialu oraz trochę przybliży Białych wędrowców .

A to nie jest tak, że Wichry są niejako drugim tomem Tańca? Z tego co pamięta to Taniec skupiał się na Westeros i Essos pomijając inne rzeczy. Na końcu tomu była wzmianka, że autor nie zapomniał wcale o Murze i reszcie, ale tutaj skupił się na innych postaciach. Chyba, że coś pokręciłem, książki czytałem tylko raz i to już dość dawno temu.
 
Top Bottom