Uniwersum "Pieśni Lodu i Ognia" ("A Song of Ice and Fire") / "Game of Thrones" [HBO]

+
No cóż, nasz odbiór różni się w takim razie drastycznie. Niewiele znam mniej przewidywalnych fabuł fantasy od ASOIAF i nie chodzi tylko o brak pancerza fabularnego postaci. O wiele bardziej przewidywalny jest dla mnie choćby Wiedźmin.
 
To ja jestem w tym aspekcie bliżej Undomiel.

Doceniam ogrom świata, mnóstwo smaczków i dbałość o detale, ale stylistycznie jest dla mnie niemal przezroczysty, do Sapkowskiego to mu daleko, u ASa niektóre pojedyncze zdania to są prawdziwe perełki, pióro jest cięte, wyraziste, piekielnie inteligentne, jeśli można tak to ująć. A Martin... No po prostu opisuje wydarzenia. I tłumaczenie tutaj nie gra roli, oryginał ma podobnie. Wymienię jednym tchem z 10 autorów fantasy, których lepiej mi się czyta.
 
Zaraz zaraz, akurat o stylu to ja nic nie pisałem. :) Czym innym jest sposób konstruowania narracji, a czym innym swoista lekkość pióra (klawiatury?) w samym jej prowadzeniu.
Również jestem zdania, że pod tym względem GRRM Sapkowskiemu może co najwyżej buty czyścić.
 
Nie jest mi łatwo porównać ASa z GRRMem w sumie, bo mimo ewidentnego zamiłowania obu do takiego poważnego, "mrocznego" fantasy to bardzo się różnią i inne są ich mocne strony. Na pewno Sapkowski ma lżejsze pióro, poza tym on znaczną część swoich powieści opiera na dialogach i raczej krótkich, dynamicznych opisach, przez co czyta się (przynajmniej w moim wypadku) szybciej i łatwiej. Worldbuilding znajduje się na dalszym planie. U Martina jest tego znacznie więcej, opisy są czasem bardzo długie a tempo bywa powolne, no i mnóstwo czasu spędzamy w głowach postaci, co w oczywisty sposób wpływa i na odbiór, i na dynamikę całości. Niemniej gdy już coś się dzieje, to potrafię siedzieć jak na szpilkach i czuję zaangażowanie w losy różnych postaci, także jak dla mnie jest ok.

Tak czy siak, różnice stylistyczne i preferencje w tym zakresie nijak się mają do tego czy historia jest "prosto opowiedziana" bądź też zawiera "banalne" lub "przewidywalne" wątki. Te przymiotniki kompletnie nie pasują do GRRMa. Ja rozumiem, że styl może się nie podobać, ale zarzuty banalności czy przewidywalności w przypadku Martina to wg mnie strzał kulą w płot, bo to właśnie on w ramach swojej historii dekonstruuje wiele typowych fantastycznych tropów. Zdecydowanie też nie zabija postaci z czystej przekory. Zgony bohaterów istotnych zostały bardzo starannie zaplanowane w ramach całej historii i nie są wynikiem rzutu kostką czy kaprysów, lecz niezłych pomysłów fabularnych. To, że autor przy tym potrafił wytworzyć wręcz mit, że każdy może zginąć w każdym momencie, świadczy o jego wprawności. Jest to pewna iluzja wytworzona przez GRRMa, którą ten podtrzymuje by czytelnik nie mógł się czuć zbyt bezpiecznie. I tylko iluzja :).
 
Last edited by a moderator:
Ja w zasadzie do stylu Martina piłam, wspominając o tym, że nie jest to majstersztyk dla mnie (inaczej niż mistrzowski Wegner i takiż Sapkowski), więc dobrze tu kolega Deymoss wyczuł, a ja, cóż, mało klarownie piszę, bo na telefonie, więc się streszczam bez sensu i takie są skutki.

Rozwinęło mi się to jednak w krytykę fabuły i podtrzymuję - a że już nie z telefonu, to nawet rozbuduję, co mi dokładnie u Martina przeszkadza.

Jego pióro jest przewidywalne w sensie fabuły konkretnie w tym, że gdziekolwiek by jej nie zaprowadził, to zawsze, zawsze ktoś ginie, zostaje okaleczony, oszukany i jest przegrany. Po drodze różne zwroty akcji, które mają czytelnika zaskoczyć. Czy mnie zaskakują? No nie. Bo i tak omawiany bohater skończy bez nogi, bez ręki albo bez życia, po drodze opluty, wyśmiany i znienawidzony. Chyba nie muszę podawać przykładów, to raczej ja poproszę o przykłady postaci, których to nie spotyka. Czy ich zagna za Mur, czy w korzenie drzewa, czy do niedostępnej cytadeli, czy na pustynię, to zawsze dostają kopa w tyłek. Męczy mnie szczerze czytanie książki, w której wiem, co będzie dalej. A zwroty narracyjne, prezentowanie wydarzeń z kilku punktów widzenia uważam za zabieg nawet niezły, ale to nadal tylko pudrowanie, bo nic, ale to nic nie zmienia w historii. Idzie zima i wszyscy umro, z odrobiną szczęścia ze wszystkimi członkami na miejscu.
Taki Tolkien. Ilu bohaterów spektakularnie uśmiercił? Dwóch: Gandalfa i Boromira. Ilu okaleczył? Jednego - Froda. Również prowadził wątki oddzielnie, nakładały się chronologicznie. Również zaproponował cały wielki świat z historią od zarania, ale - że tak powiem brutalnie - wiedział, kiedy zamilknąć. Tu ponowię swój zarzut o grafomaństwo pana Żorża, który ewidentnie nie wie, kiedy skończyć, a może nawet nie umie.
Być może mój brak estymy (a na pewno cierpliwości) bierze się z tego, co było pisane wyżej - pan Martin stracił imo kontrolę nad swoim dziełem. Jeśli faktycznie miał jakiś spójny pomysł na rozstawienie pionków na szachownicy, to po drodze się przestrzelił. Rozbudował wątki do granic albo i poza nie, w każdy z nich władował sporo pomysłowości, ale fakt, że przez tyle lat nie jest w stanie ich pozamykać - mówi wszystko o tym, jak nad nimi panuje.
Jeśli do tego dołożę niemal kompletny brak humoru (Tyrion tu się fajnie wyłamuje, jeden z lepszych wątków dzięki temu) i brak ciekawych zabiegów słownych (w które obfituje Saga, a i Mekhaan nie ustępuje), to w efekcie jest seria, którą przeczytałam z niejakim zaciekawieniem, ale bez sympatii. I chętnie dowiem się, jak to się kończy, ale obawiam się, że Martin sam nie wie.
 
Oj, z tymi Tolkienowskimi śmierciami to bym nie przesadzał. Władcę Pierścieni i Hobbita pisał dla swych dzieci, więc i wątki były bardziej 'ugrzecznione'. Gdy zabrał się jednak za mitologię, tworząc Silmarillion i Opowieści z nim związane, to już trup słał się gęsto, potrafił wprowadzić związki kazirodcze itp. Bo to już było dzieło dla w pełni dorosłego odbiorcy.

Tolkien jest wedle mnie geniuszem pióra, a Silmarillion ma status Biblii, co nie zmienia faktu, że w swym pisarstwie był nad wyraz stronniczy, z dość wyraźnym podziałem na dobro i zło, gdzie koniec końców wiadomo komu sprzyjał on bardziej.

Plusem Gry o Tron (tej serialowej, książki nie miałem okazji przeczytać) był właśnie ten brak 'plot armoru' nawet u dobrych postaci. Przynajmniej tak do sezonu czwartego. Potem głównym minusem było to, że Drużyna głównych Starków (Sansa, Arya, Snow) plus Tyrion i Daenerys byli nietykalni. Ot, lubią ich wszak fani... I to był też główny problem zakończenia. Epicka bitwa z Nocnym Królem? Tyle osób mogło zginąć, a skończyło się bardzo skromnie, na drugoplanowych postaciach. Finał również, plus że Daenerys ukazała swą prawdziwą naturę (bez odpowiedniego podbudowania, ale zmierzało wszystko do tego, więc to akurat na plus). Ale wesoła gromada Starków plus Tyrion dostała swój happy end. Tarcza u nich utrzymała się do końca, choć nie mam pojęcia jakim cudem Drogon czy Robak nie ubili Snowa, cóż... wracając jednak do meritum, Władca był ugrzeczniony, lecz w innych działach Tolkien również nie wahał się uśmiercać wykreowanych przez siebie postaci.
 
Ja to byłbym skłonny się nawet założyć o wpłatę na jakiś szczytny cel, że w przeciągu 5 najbliższych lat ta książka nie ujrzy światła dziennego. No way.
 
Ja to byłbym skłonny się nawet założyć o wpłatę na jakiś szczytny cel, że w przeciągu 5 najbliższych lat ta książka nie ujrzy światła dziennego. No way.
Nikt się z Tobą nie założy.

Prędzej netflix zekranizuje wszystkie książki Wiedźmina niż Martin skończy swoją sagę. Po pierwsze chłop jest stary, ma nadwagę , więc długo nie pożyje. Po za tym robi wszystko niż pisanie swojej opowieści. Więc jak ktoś się łudzi, że to zostanie ukończone jest naiwny. Po za tym tak na prawdę, czy ktoś czeka na to? Ja już mam w du..pie to. Nie pamiętam wszystkich szczegółów z książek i nie mam zamiaru sobie ich przypominać. Więc nawet jak wyda ( w co serdecznie wątpię) nie mam zamiaru już czytać. Bo nie chce mi się wracać do wcześniejszych tomów, jak jest tyle nowych książek do przeczytania. Więc Martin niech spada na drzewo!
 
Last edited by a moderator:
Jeśli tak, to wtórna
Nie ma w tym nic złego.
Czołówka jest charakterystyczna i rozpoznawalna. Bezpośrednie nawiązanie do niej motywem muzycznym i wizualnym spaja obydwie produkcje, a o to przecież chodzi - żeby było wiadomo, że to jest wszystko jeden świat.
 
Mi motyw muzyczny przeszkadza zwłaszcza. To jest jednak spin off, a nie sequel.

Wizualne podobieństwo - ok, tu się zgadzam że daje spójność. Ta sama muzyka to jednak przesada - jakiś własny motyw nowego serialu i byłoby ok.
 
Mi intro pasuje . Po pierwszym odcinku myślałem , że wezmą przykład z marnego intro do wiedżmina , ale na szczęście nie :). Serial się rozkręca i widać jak ta historia może się potoczyć . Wojną aż trzech stron ? Nie czytałem kronik Martina i sezon zapowiada się mega ciekawie . Już w zapowiedzi trzeciego odcinka widać będzie się działo . Na razie mocne 8/10.
 
Last edited:
Intro jest ok. Wolałbym by pomajstrowali trochę przy utworze tytułowym, ale szczerze, jest on tak charakterystyczny, że dla twórców bezpieczniejszą opcją może być po prostu przyjęcie zasady "If it ain't broke, don't fix it". Widać też że bardzo im zależy, by fani GOT poczuli się w HOD jak w domu. Jest wiele nawiązań do GOT, ale w detalach, bo przecież wszystkie postacie, jak i epoka historyczna są inne.

W opisie pod filmikiem na YT są wszystkie rozszyfrowane symbole, które pojawiają się w intrze. Koncepcja z więzami krwi jest dobra :).

0:09 - Doom of Valyria and Aegon's crown 0:18 - Rhaenys and Visenya 0:25 - Aenys 0:32 - Jaehaery and Alysane 0:40 - Baelon and Alyssa 0:48 - Daemon 0:55 - Viserys and Aemma (Arryn sigil) 1:05 - Dead Baelon 1:15 - Rhaenyra

Jeżeli chodzi o sam odcinek, jest równie dobrze jak tydzień temu. Postacie się rozkręcają i nie brakuje tego, co w GOT kiedyś było tak dobre - zabawy ujęciami, spotkań małej rady, gry spojrzeń itp. Ten intrygancko-polityczny klimat jest pyszny. Jednocześnie twórcy nie będą marnować czasu. Już pomiędzy odcinkami jest przeskok czasowy ok. 6 miesięcy, a później będą dalsze.

Swoją drogą, smoki wyglądały w tym odcinku o wiele lepiej niż tydzień temu. Wcześniej było ok lub nieźle, teraz jest bardzo dobrze. Scena na Dragonstone ładniutka :).

1.1-121 Aug 22The Heirs of the Dragon
2.1-228 Aug 22The Rogue Prince
3.1-304 Sep 22Second of His Name
4.1-411 Sep 22King of the Narrow Sea
5.1-518 Sep 22We Light the Way
6.1-625 Sep 22The Princess and the Queen
7.1-702 Oct 22Driftmark
8.1-809 Oct 22The Lord of the Tides
9.1-916 Oct 22The Green Council
10.1-1023 Oct 22The Black Queen

BTW drugi sezon HOD został oficjalnie potwierdzony jeszcze w ubiegłym tygodniu. Premierę serialu pierwszego dnia oglądało na HBO ok. 10 mln w USA, co jest rekordem premierowym HBO, a parę dni temu pojawiła się informacja że oglądalność wzrosła do 20 mln (w końcu nie wszyscy oglądają od razu). To doskonałe wynik. Ploty mówią że "góra" w HBO jest ogólnie pozytywnie nastawiona do spin-offów GOT i czekała tylko na potwierdzenie zainteresowania widzów. Mogą powstać inne spin-offy w tym uniwersum - Martin mówił że w eterze jest kilka, z różnymi showrunnerami. Co ciekawe raz już HBO odłożyło jeden taki projekt do szuflady - historia The Long Night, gdzie zrobiono nawet pilot za 30 mln USD, a jednak nic z tego ostatecznie nie wyszło :D.
 
Last edited:
Mi też niezbyt pasuje ten sam motyw muzyczny -Byłoby pół biedy gdyby go przearanżowali, a nawet tego nie zrobili, to jest kropka w kropkę ten sam utwór co w GoT :V
 
Też mi się wydaje, że mając Raimina na pokładzie, mogli mu zlecić nowy motyw przewodni.

Niemniej to dla mnie błachostka. Drugi odcinek bardzo fajny, akcja zwolniła, jest więcej czasu na pogłębianie postaci, w to mi graj.
 

No nie powiem, po początkowym zachwycie dwoma pierwszymi odcinkami ta informacja lekko mnie zaniepokoiła. Ciekawe jaki jest prawdziwy powód odejścia jednego z showrunnerów.

A co do czołówki, o ile sama strona wizualna jest dobra to recykling motywu muzycznego mocno mnie rozczarował. Jasne, jest świetny, ale jeżeli już chcieli go używać to mogli go chociaż lekko zmodyfikować.
 
Nie bezpośrednio o GoT, ale mocno związane z tematem który tu się przewija, czyli dlaczego HBO potrafi lepiej niż Netflix okiem osoby, która pracowała przy produkcji dla obu tych marek:

I've worked on tv productions for both companies.

One of the only measurable differences is the sheer amount of existing assets. HBO is owned by Warner Bros. Warner Bros has a massive studio, so they can nix about $30,000 per studio stage per month from the budget - big shows will have multiple stages. Even if they don't shoot at WB studios, WB can trade studio space with a studio in another city to still get the discount. Theres also things like WB's famous sign shop. I had to order a massive painting print for a show I just did. It would've been $3-5k for a non-WB show. I got it for $500 and they paid the overnight shipping for it and a sample. WB has massive warehouses of set dressing and costumes - free for all their productions to comb through. Period pieces become much cheaper if you don't have to buy outfits from that time period for every scene. Amazon and Netflix have nothing. Literally no warehouses. At the end of the show we had to sell everything, or even give it away, cause they didn't have anywhere to store it. I sold $500 chairs for $20, what mattered more was just having a payment on the books cause storing it or giving it away was worse.

HBO also understands the power of their brand. They win more Emmys than any other network. This doesn't mean much for most people, but it does hold sway with top tier talent interested in the prestige. When HBO courts an A-list star they can offer a lower rate knowing that the show is more likely to get recognized come awards season - which leads to more roles and a higher asking price for that star on their next movie. (The Oscars have become a recruiting grounds for Marvel/Disney, lol.) Amazon on the other hand has to offer Rosamund Pike almost a tenth of Wheel of Time's entire budget.

The third thing is how WB divides their brand. The CW is also WB. WB can direct very specific types of products to HBO. Then they can direct their schlocky teen melodramas to The CW. Mediocre products can be Max Originals. Netflix doesn't have this luxury. Everything is altogether. So in comparing HBO to Amazon and Netflix, a more fair comparison would be HBO + The CW. Disney is actually pretty smart and already establishing Hulu as their HBO competitor - particularly the "FX on Hulu" branding as a mark of high quality.

Lastly, Netflix and Amazon are in a content rush. They are trying to produce content as fast as possible. Netflix needs to fill their library, same with Amazon. They both are at the stage where they need to have multiple original movies and tv shows coming out every week. WB has been around since the 1920's. HBOMax has a massive catalogue. Any WB movie not loaned out to another streaming service is just slapped onto HBOMax. Any tv show WB ever made - even those originally distributed on other networks like F.R.I.E.N.D.S. - has just been plopped on HBOMax. As such they came out the gate with a library bigger than Netflix. So they don't feel the need to race. Shows can take longer to prep. Longer to shoot. Longer to edit and ad VFX. This doubles down with the idea of the brand being a mark of quality. The same leniency isn't given to The CW shows. Netflix and Amazon however, can't give this to all but their top few shows.

Ciekawe i sensownie brzmi.

https://www.reddit.com/r/television/comments/ss2ssr/_/hww5pnj
 
Mam teorię że Renia i jej stryj się pobiorą tym bardziej że u Targaryanów to się praktykuje uprzedzam nie znam książek by nie spoilować serialu.
 
A ja to początkowo jak zacząłem oglądać serial to miałem takie małe wtf :p Krótko przed premierą serialu zacząłem czytać książkę i z początkiem serialu dobrnąłem gdzieś do 60-70% pierwszego tomu i tak się zastanawiałem co tu się odstawia a dopiero teraz jak już jestem bliżej końca książki to widzę, że początki serialu dzieją się gdzieś na przełomie pierwszego i drugiego tomu :LOL: Mam tylko nadzieję, że akcja serialu wróci gdzieś do wydarzeń z początku książki bo sporo ciekawych rzeczy się tam działo ;)
 
Top Bottom