Reunion33 wiadomo, każdy ma swój punkt widzenia. Wracając jeszcze to sytuacji z millem, która miała miejsce w okolicach października oraz gier millowych, które odbyły się podczas turnieju w tamtym czasie. Statystyk oczywiście żadnych nie mam, ale obserwując media związane z Gwintem, fora, wypowiedzi różnych streamerów dało się odczuć, że wiele osób nie chce millu ani jako za przeciwnika ani jako coś do oglądania lub też w przypadku turnieju komentowania. Nieliczni bronili go, bodaj LC, ale to raczej miałem odczucie, że kieruje nim silne dążenie do zachowania różnorodności, niż "miłość" do samego milla.
Tak jak pisałem wcześniej, teraz jest z millem lepiej, więc i nastroje z nim związane są mniej odczuwalne. Jednak nie ma się co oszukiwać, nadal występują. Niech dowodem będzie choćby ten, całkiem żywy wątek. Może mniej się o millu mówi bo są większe problemy - np runkowi szpiedzy i ogólnie "wpychanie" kart czysto RNG do poważnego grania, co jest prostą drogą do porażki Gwinta na scenie karcianek. Ale to temat na inny wątek.
Zdanie o naginaniu zasad podtrzymuję, bo tak to w moich oczach wygląda. Patrząc tak ogólnie jako mechanikę działania, już nie wgłębiając się w to czy poszczególne karty działają zgodnie z opisem czy też nie. Jeszcze dwa miesiące temu, w erze tych brązowych dupków dociągających jednemu graczowi kartę a drugiemu kopiujących brąza ze szczytu decku bez ogródek porównałbym granie millem do przeciągania każdego ruchu do ostatniej sekundy. W obu przypadkach nikt nie łamie reguł, każdy gra tym na co gra pozwala. Tylko czy jest to ok?
A dziś? Mill dalej wg mnie nagina reguły i nie mam ochoty go widzieć, ale jest mniej upierdliwy niż dawniej no i Gwint ma poważniejsze problemy do szybkiego rozwiązania niż mill.
Tak jak pisałem wcześniej, teraz jest z millem lepiej, więc i nastroje z nim związane są mniej odczuwalne. Jednak nie ma się co oszukiwać, nadal występują. Niech dowodem będzie choćby ten, całkiem żywy wątek. Może mniej się o millu mówi bo są większe problemy - np runkowi szpiedzy i ogólnie "wpychanie" kart czysto RNG do poważnego grania, co jest prostą drogą do porażki Gwinta na scenie karcianek. Ale to temat na inny wątek.
Zdanie o naginaniu zasad podtrzymuję, bo tak to w moich oczach wygląda. Patrząc tak ogólnie jako mechanikę działania, już nie wgłębiając się w to czy poszczególne karty działają zgodnie z opisem czy też nie. Jeszcze dwa miesiące temu, w erze tych brązowych dupków dociągających jednemu graczowi kartę a drugiemu kopiujących brąza ze szczytu decku bez ogródek porównałbym granie millem do przeciągania każdego ruchu do ostatniej sekundy. W obu przypadkach nikt nie łamie reguł, każdy gra tym na co gra pozwala. Tylko czy jest to ok?
A dziś? Mill dalej wg mnie nagina reguły i nie mam ochoty go widzieć, ale jest mniej upierdliwy niż dawniej no i Gwint ma poważniejsze problemy do szybkiego rozwiązania niż mill.
Last edited: