Smutno się słucha Cavilla, który bardzo bardzo by chciał, by ta postać była zgodna z lore, a jednak musi się dostosować do wizji Lauren. Po tym jak wypowiada się, że trzymanie się kurczowo lore, tak jak on ma w zwyczaju, może czasem nie być zbyt dobre dla dzieła, utwierdza mnie w przekonaniu, że byłby lepszym showrunnerem niż Lauren, gdyż trzymałby się lore, ale miał świadomość, że pewne ustępstwa są potrzebne (tak, wiem, że facet nie ma żadnego doświadczenia, ale przeskoczyć obecny poziom nie byłoby trudno). Natomiast Lauren ma je gdzieś (albo bardzo dziwnie wyraża to, że wcale go tam nie ma). Cavill to chyba jeden z niewielu członków zespołu, może obok Joeya, który z książek stara się coś do serialu przemycić (a jak nie uda się do serialu, to do materiałów promocyjnych).
Przyjemnie też słuchać jak opisuje hipotetyczną adaptację The Elder Scrolls, w której tłumaczy, że każdego zadowolić nie można, bo w serialu lub filmie trzeba by odebrać wybór i zdecydować się na jedną ścieżkę, ale kluczem byłoby trzymanie się zasad rządzących światem. Jakie to wymowne.