[UWAGA! - SPOILERY] Serial Wiedźmin (Netflix) - wrażenia spoilerowe

+
Jak anulują po drugim sezonie, zostanie tylko zacytować:

Jak wypada Vilgefortz? (pomijając, że dostał oklep - był w ogóle przedstawiony jako ktoś obyty z bronią? Może dopiero w efekcie tej porażki weźmie się za siebie? ;))
 
Tam materiału jest co najwyżej na 4 sezony. I nie sądzę żeby dłużej wytrwali.
A momentami to wszystko w tym serialu jest tak denne,mdłe i głupie że aż czułem się jak Franz Maurer jedzący kotleta na stołówce.
 
Serial jest strasznie nierówny, są fajne momenty ale jest też i sporo słabych. Niektóre wątki, wydarzenia tak jak wspomniany drugi odcinek zostały strasznie spłycone... W oczy rzuca się też montaż, czasami jest to zlepek scen gdzie akcja przeskakuje z jednego okresu czasowego w inny i przez to robi się trochę chaotycznie. Szkoda, że serial jest wizją Lauren a nie Tomka bo wtedy może wyglądałoby to zupełnie inaczej. Co nie oznacza, że serial jest zły, co to to nie ale brakuje mu tego czegoś hmm...
 
Zobaczyłem 6. Gdybym nie był fanem zrezygnowałbym po drugim. Miałkie to. Nie broni się jako serial. Zbyt wiele rzeczy się nie klei. Walka ze strzygą dramatyczna? Połowę czasu tarzaja się po podłodze.
Postaci nie wzbudzają właściwie żadnych emocji. Nie są budowane, nie zżywamy się z nimi. Ocenilbym po 6 na 6/10. Może fakt bycia fanem od 20 lat zaburza mój punkt widzenia ale nie wydaje mi się. Jest to średni serial wykorzystujący motywy z książek.
 
To tak bardzo na wstępie, serial takie 7/10 i to tylko bo jestem fanem serii i każde rozszerzenie uniwersum przyjmę z otwartymi rękoma. Ale tak szczegółowo:
Jestem po 3 odcinku
z plusów:
+ walki są na zajefajnym poziomie; to Blaviken to był sztos, jak to się teraz mówi; ukazanie 'sprytu wiedźmina' bardzo fajnie przestawione.
+ Cavil jako Geralt strzał w dziesiątkę
+ jako, że magiczna część wiedźmina to moja ulubiona część, rozwinięcie wątku Aretuzy, jak i mojej ulubionej postaci czyli Tissai, bardzo się podoba; jakaś historia przyczynowo-skutkowa ma ręce i nogi jeśli chodzi o Yen.
+ efekty specjalne nie najgorsze; przynajmniej nie miałem cringu jak przy polskim serialu...
a z minusów:
-historie te są strasznie spłycone; motywy postaci z mniejszego zła - wyrzucone w błoto; kraniec świata ... no cóż jakieś parę % z tego opowiadania tam jest;
- opowiadanie 'wiedźmin' - niby trzyma się kupy, ale nie zdzierżę jak z Foltesta zrobili totalnego łajdaka, mam całkowicie inne postrzeganie tej postaci; no i nie potrzebnie zmieniali oś całej tej historii. No ale ostatecznie ma to sens.
- jak na fotkach Geralt w miarę fajnie się prezentował tak w serialu, w tej zbroi wygląda dość groteskowo; rozumiem że wiedźmak powinien się wyróżniać na tle innych, ale w tej zbroi wygląda tak strasznie nienaturalnie i 'rockowo'; sama koszula i jakakolwiek zwiewna kurtka by całkowicie wystarczyła.
- no i kurła Aretuza; jak już wcześniej mówiłem, magiczna część tego uniwersum to moja ulubiona część, także tej placówki nie przyjmę... ani to nie wygląda majestatycznie, ani w żaden sposób wyniośle czy niepowtarzalnie. Jak jakiś obóz dla zbiegłych, niedoszłych czarodziejek. Ten jeden, jedyny aspekt całkowicie mi nie podchodzi i mam nadzieję, że przerobią to choć odrobinę. W GoT przerobili całkowicie ukształtowanie terenu KL w ostatnim sezonie, mam nadzieję, że i tu przerobią, ale na lepszy model.
- jak czarnoskóre, ludzkie postacie mi całkowicie nie przeszkadzają, czy to zwykli przechodnie, czy czarodzieje, tak czarnoskórych elfów nie zdzierżę; no błagam, niech choć ta jedna rasa będzie taka jaka ma być, czyli jednolita pod każdym możliwym względem.
Wątek Ciri nie jest jeszcze jakoś szczególnie podkreślony, ot jakaś tam księżniczka się błąka, której ciągle przypominają o jakimś tam przeznaczeniu... zdania jeszcze nie mam
Gdyby nie to, że chronologie książek względnie ogarniam, tak jako całkowicie nowy widz w ogóle bym się nie połapał w tej historii, więc nie dziwię się, że sporo osób ma mieszane uczucia; no cóż jeszcze zobaczę opinię moich znajomych niezaznajomionych z tym uniwersum.
Ogólnie jest tak stabilnie, zobaczymy dalej :]
 
Jestem ciekawy jak wam podoba się Sodden. Bo ja bardzo liczyłem na mocny finał, szczególnie po fatalnym 7 odcinku. A dla mnie parafrazując klasyk "To ma być Sodden, to jakaś popierdółka, a nie Sodden". Vilgefortz jako niemyślący i dostający łomot od Cahira, który w 2 lub 3 sezonie powinien dostać łomot od Ciri(gdzie tu jakakolwiek logika). Przepotężna Fringilla, która praktycznie sama jest lepsza niż kilkunastu czarodziejów północy(nie można było dać kilku czarodziejów z Nilfgaardu, którzy by walczyli, a nie robić z nich bezużyteczne kule ognia(kto to w ogóle wymyślił)). Ale przede wszystkim gdzie te dziesiątki tysięcy żołnierzy? Rozumiem, że może nie stać było ich na taki rozmach, ale obrona jakiejś ruiny zamku przez czarodziejów z garstką chłopów czy uchodźców to dla mnie przesada. I jak jakimś cudem uda im się dojść do bitwy pod Brenną to niech albo zatrudnią osoby, które się znają na robieniu bitew w filmach czy serialach albo niech sobie w ogóle ją odpuszczą.
 
Obejrzane. Daję tak w ogólnym rozrachunku 6/10, chociaż to mylące, bo serial jest bardzo, ale to bardzo nierówny. Czasem ogląda się go świetnie, a czasem z zażenowaniem, przez co ostatecznie dostajemy takiego średniaka.

Nie mam ochoty w tym momencie za bardzo się rozwodzić, więc wypiszę tylko kilka spostrzeżeń na świeżo w punktach:
1. Głównym powodem nierówności są poważne wady scenariusza. Nie wykorzystano potencjału opowiadań, zdecydowanie za dużo się tutaj mówi o przeznaczeniu i za szybko uwypukla wątek Ciri wraz z jej mocami, a za mało jest podbudowy pod różne inne postacie i wydarzenia. Zbyt mało pojawia się też takiego zwykłego, świetnie nadającego się na serial wiedźmińskiego żywota. Masa materiału została przy tym wymyślona, co razi zwłaszcza wtedy, gdy pomijany jest dobry materiał książkowy, a dodawany średniawy lub po prostu słaby materiał "własny".
2. Zmiany w chronologii i przebiegu różnych wydarzeń powodują, że niektóre rzeczy się nie kleją. Na czele jest relacja Ciri-Geralt. Ciri od początku szuka Geralta, mimo iż w ogóle nigdy wcześniej go nie widziała na oczy. W serialu Geralta nigdy nie ma z Ciri w Brokilonie. Oni po raz pierwszy spotykają się w ostatnim odcinku, w lesie obok domu Jurgi, po czym padają sobie w ramiona jak ojciec i córka, mimo iż nigdy wcześniej nie zamienili ze sobą choćby słówka. W sytuacji, gdy z tak czysto ludzkiego punktu widzenia te zachowania nie robią sensu, nieustanne gadki o przeznaczeniu trącą kiepskim fantasy, niestety.
3. Poglądy polityczne twórców serialu niestety mają negatywny wpływ na ostateczny efekt, gdyż różne sceny są albo zmodyfikowane, albo stworzone od podstaw tak, by pasowały do tego światopoglądu. Dla przykładu, Yennefer o życzeniu Geralta wypowiedzianego djinnowi dowiaduje się po raz pierwszy podczas rozmowy Geralt-Yen-Borch, po czym robi mu awanturę i wypomina, że odebrał jej wybór o_O. Podczas innej sceny, siedząc samotnie na plaży ze zmarłym noworodkiem, po wcześniejszej ucieczce przed asasynem z jakimś robalem (całość to wielkie WTF), odprawia monolog o tym, jacy to mężczyźni są źli i jak to kobiety są uciskane. Serio? SERIO? Yennefer walcząca mieczem i sztyletem ramię w ramię z Geraltem, by to pokazać, jaka jest twarda, to również nieporozumienie. Ach, i oczywiście w serialu co i rusz celem zachowania różnorodności rasowej i połechtania naszej współczesnej wrażliwości pojawiają się randomowi Murzyni (np. kapitan straży Calanthe), a niektóre postacie również nagle zrobiły się czarne (np. Fringilla, Istredd), bo tak. Za to wątek rasowy elfów został totalnie spłycony, a same elfy - fatalnie zaprojektowane (tak jak zresztą i driady). To wskazuje na to, że priorytety twórców serialu są, delikatnie mówiąc, nieco nie takie, jak być powinny.
4. Z zastrzeżeniem ubytków scenariusza, wg mnie silnym punktem serialu są natomiast postacie Geralta i Yennefer. Cavill w roli Geralta widać, że czuje się bardzo dobrze. Rozumie postać i choć znacznie bardziej przypakowany oraz bardziej ekspresyjny niż Geralt książkowy, ogólnie daje radę i trzyma w miarę wyrównany poziom. Świetnie się sprawdza w scenach akcji. Wiedźmiński taniec w jego wykonaniu jest super, a rzeź w Blaviken to był sam miodek, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Wbił się w bandę jak nóż w gorące masełko i tak się po wszystkich przejechał, że aż miło było popatrzeć.
Anya Chalotra to dla mnie największe zaskoczenie, bo miałem do tego castingu największe zastrzeżenia z całej Wielkiej Trójki, a tu proszę - poradziła sobie bardzo dobrze z materiałem, który dostała. Oczywiście nie wygląda jak książkowa Yennefer (pomijając niepasującą ciemną karnację, nie ma nawet "burzy loków", a to już herezja). Mimo to jednak ma w sobie moc, która powoduje, że chce się ją oglądać.
5. Wiele innych postaci również została zrealizowana dobrze. Tissaia została najbardziej rozbudowana w stosunku do książkowego pierwowzoru i jest chyba najbardziej wyróżniającą się postacią drugoplanową. Gratuluję aktorce - lepiej nie dało się zagrać tego, co jej zaoferowano. Renfri ok - krótko, lecz na temat, choć bez słynnego ultimatum, co jednak jest tylko i wyłącznie winą scenariusza. Stregobora, mimo iż jest inny niż książkowy i również zdecydowanie bardziej rozbudowany, to za sprawą Larsa Mikkelsena ogląda się bardzo dobrze. Jaskier parę razy mnie rozśmieszył, a jego ballady wpadają w ucho. Ujdzie. Myszowór jest całkiem spoko. Borch też jakoś daje radę. No, trochę ich jest...
6. ... ale dostajemy też Nilfgaardczyków i wow, jaka to kupa. Cahir jest jak tani, komiksowy szwarccharakter. To aż niewiarygodne, jak tragicznie się go ogląda i jak drętwe są jego kwestie. A, i skopał tyłek Vilgefortzowi... WTF... no ale... WTF?! Cały Nilfgaard jest zresztą z dupy. Design, zbroje, miecze. Jednowymiarowość. Gdzieś coś tam też słyszałem o jakimś religijnym ferworze... hmm, hmmmmm, hmmmmmmmmmm.... Mam nadzieję, że twórcy nie zrobią z Nilfgaardu jakichś religijnych fanatyków, tak by dodatkowo pokazać, jaki to fanatyzm religijny jest zły.
7. Ciri jest nijaka, ale to chyba bardziej wada scenariusza niż aktorki. Słabiutko wypada Foltest. Tak dupowato i nudnawo, po prostu, mimo iż głos aktor ma świetny. Triss w ogóle nie przypomina postaci z książki, ani wyglądem, ani zachowaniem.
8. Z innych WTF-ów - węgorze :D. No, węgorze :D:D:D.
9. Sodden w ostatnim odcinku wypadło wg mnie całkiem nieźle. Było kameralnie (garstka chłopów i czarodzieje bronią się przed "falami" Nilfgaardu :D), ale fajnie wykorzystano różne aspekty magii w bitwie. Za to bitwa CGI z pierwszego odcinka to porażka. Na szczęście było tego tak mało, że można to zlać.
10. Ogólnie całkiem dobrze wypada muzyczka. Nie każdy utwór to arcydzieło, ale jako tło sprawdza się dobrze i robi klimat, a i perełki też się znajdą (kilka razy do końca oglądałem creditsy tylko po to, by dokończyć odsłuchiwanie utworu, jak np. w pierwszym odcinku). Zresztą, klimatu generalnie serialowi odmówić nie mogę. Mimo różnych problemów, jest w tym wszystkim jakaś "wiedźmińskość", chociaż CDPR zdecydowanie lepiej zrozumiał cykl niż twórcy serialu od Netflixa.
11. Smok był słaby, a po GOT może wydawać się wręcz śmieszny. Kikimora, strzyga i (?) nekkery wyszły jednak ok.
 
Last edited:
Trochę nieposkładanych myśli o całości.

Cóż, dawno mnie ostatnia scena jakiegoś serialu tak nie zawiodła... Mogę z pełnym spokojem sumienia powiedzieć, że u Brodzkiego wypadła lepiej. Całkiem spoko napięcie, biegną, przytulają się... i padają dwie okropne linijki. Jedna patetyczna jak nolanowskie teksty z tysięcznym wspomnieniem o "destiny", a druga tak kompletnie nie na miejscu i z czapy, że aż wstyd i smutek, że to ostatnia linijka sezonu. Po co Ciri pyta kim jest Yennefer, skoro jeszcze nawet nie wie kim jest Geralt? xD

Fantastyczny Cavill w scenie z Visenną, aż sam się prawie popłakałem. W wielu scenach taki sobie, zbyt często sztucznie chrypiał. Bardzo fajny w scenach z Yen i przyznam, że ich chemia i podejście do ich wątku ogólnie mi się nawet podobało. No walki super, tu zaskoczenia negatywnego nie było.

Wydaje mi się, że Vilgefortz vs Cahir było ustawione. Tylko szkoda, że chwilę później dostaliśmy przesłankę, że Vilgefortz jest ZŁY. No po co...

Podobał mi się wątek Yennefer, nawet bardzo. Bardziej niż sposób, w jaki zostały potraktowane opowiadania (no, może nie wszystkie). Podobała mi się gra aktorska, podobało mi się to, że nie była kopciuszkiem, tylko bezwzględną postacią jeszcze jako garbuska.

Wątek Ciri mógłby polecieć do kosza i jej postać by na tym zbytnio nie straciła. No, gdyby oczywiście był Miecz Przeznaczenia. Rzeź Cintry też by mogli zachować. Ale cały wątek ucieczki, meh, 1/3 serialu po to, by pokazać, że z naiwnej staje się zaradna. Wystarczyłyby dwie, trzy sceny. Za to aktorsko bardzo dobrze. Freya robi co może powtarzając bieg i smutne spojrzenia co chwilę.

Linie czasowe... Hmm. Jako znający prozę oraz śledzący newsy o serialu wiedziałem co, gdzie i kiedy, ale mam wrażenie, że mający styczność z Wiedźminem po raz pierwszy mogą się zagubić, a wielu odniesień nie załapać (Chociebuż, Filavandrel, Foltest, niekoniecznie te nazwy od razu wpadają w pamięć, by powiązać ich wystąpienie w jednym odcinku w dwóch liniach czasowych).

Fringilla nie powinna była mówić o gwiazdach. Ten cytat należy do kogoś innego. Ha tfu.

Cahir jest strasznie okrutny. Musi przejść solidną przemianę. Generalnie może to mu wyjść na dobre, jeżeli zgrabnie to poprowadzą.

Skąd w Kwestii Ceny Geralt wziął się na środku by przeciąć halabardę? Strasznie dziwnie zmontowany był ten fragment. Aczkolwiek odcinek na plus bardzo.

Bardzo na minus historia z Granicy Możliwości, brak klimatu, a szkoda, bo zdjęcia piękne. No i BORCZ. Polski odcinek zjada netfliksowy w całości. Oczywiście oprócz smoka, który był bardzo fajny. Na plus też Yen i Geralt, "Good morning" było spoko. Ale końcówka... Widać bardzo brak Okruchu Lodu, bardzo bardzo.

Ostatnie życzenie fajne, ale brakło kilku rzeczy. Pierwszym życzeniem było chyba "Stop!" powiedziane do rozgadanego Jaskra, przez co dżinn poparzył mu gardło. Nic innego nie przychodzi mi na myśl. Chireadan wyglądał spoko jako elf, czego nie można powiedzieć o Filavandrelu.

Zamiast kilku nędznych elfów dostaliśmy dwójkę... Rzekłbym, że ich liczba została okrojona proporcjonalnie do zawartości opowiadania Kraniec Świata xD Aczkolwiek mi zbytnio obcięta historia nie przeszkadzała, bo przynajmniej szło to jakoś logicznie do przodu. Torque spoko, dużo bardziej raziły mnie elfy. No, całe dwa elfy. Nie było białego konia, białych włosów, rozpaczliwej wyniosłości i dumy.

Geralt nie spotkał Ciri. To dla mnie największy zarzut serialu. A było tak blisko, kiedy był w Cintrze, wystarczyło dodać zupełnie nieświadome kilka minut razem na ulicy. Jakby tak podszedł do grających dzieci i z nimi zagrał, cokolwiek... I dopiero wtedy dołączyłaby fałszywa Ciri (będą dwie tak w ogóle? xD).

Dziwne małe zmiany jak na przykład ta, że Geralt nie zna Stregobora.

Ten serial ma sporo fajnych puzzli, ale w całość to się one zbyt fajnie nie składają. Ogrom scen podobałby mi się bardziej nie jako część serialu, ale jako przedstawiony urywek książki, kiedy mam w głowie wydarzenia stamtąd, które do tej sceny doprowadziły. Scenarzyści zamiast zalepić dziury między opowiadaniami dorobili własne wątki, którym też przydałoby się nieco kleju. Jeżeli byłoby 13 odcinków, jestem pewien, że wypadłoby to dużo lepiej.

Mają teraz dużo lepszy materiał do zaadaptowania pod serial, który niczym nie trzeba uzupełniać, niczego dopowiadać. Aczkolwiek okropnie się boję po takim cliffhangerze. Odetchnąłem z ulgą przed premierą, kiedy dowiedziałem się, że Ciri i Yen się nie spotkają, ale dostałem w pysk jeszcze mocniej tą sceną.

6/10
 
Obejrzałem w końcu całość. Chciałbym kiedyś się dowiedzieć, jaki był cel tych wszystkich zmian i własnej twórczości. Chciałbym też się dowiedzieć, kto uznał je za coś lepszego, albo przynajmniej równie dobrego co materiał, który zastępują.
Genialny i zachwalany pomysł Hissrich, by prowadzić wątki trzech postaci, bo widz musi mieć je od razu, okazał się niewypałem, przez który cierpi cały serial. Oczywiście to tylko część jego wad, ale reszta bierze się właśnie z niego. I zgadzam się, że część Yennefer jest z tego wszystkiego najlepsza, oczywiście jeśli nie zwracać uwagi na wszelkie bzdury. Cavill robi dobrze, gdy się nie odzywa i nie robi min. Ciri tak mało sensowna i wciśnięta na siłę, że faktycznie mogłoby jej nie być bez żadnej straty.
Jest mi bardzo przykro, że te tysiące ludzi zetką sie z Wiedźminem za pośrednictwem netflixowego serialu, bo ma on strasznie mało wspólnego z tym, na czym bazował i z czego miał czerpać. Jeśli patrzeć tak całkowicie z boku, bez przystawiania miary książkowej, to znajdzie się kilka odcinków oglądalnych i kilka nieoglądalnych. I to tak, że musieli mnie wołami przed ekran zaciągać. Spory rozrzut ocen poszczególnych odcinków - powiedzmy od 3 do 7, przeważnie w okolicach 5.
Tym historiom brakuje czasu. Wątki dodane tak bardzo zawłaszczyły miejsce, że zabrakło go na całą resztę. Nie sądzę, by kogokolwiek to zadowoliło. Serial jest o wszystkim, czyli o niczym i chyba też dla nikogo.
 
Last edited:
Ja też mam już cały serial za sobą ;) Moja ogólna ocena to 6,5/10
Niestety zrobienie od początku 3 linii fabularnych które łączą się pod koniec sezonu moim zdaniem to niewypał.
Za dużo wątków z Ciri, które są w sumie zbędne bo tyko biega po lasach itp. Rola Yennefer za to mi się podobała. Pokazanie jej historii jest ciekawe, zwłaszcza jej przemianę przeplataną z walką ze strzygą dobrze wspominam. Geralt daje rade. Scena walki w Blaviken to sztosik. Kraniec Świata króciutki, mocno okrojony, no i te elfy xD. Odcinek 5 mi się za to podobał, najlepiej przeniesione opowiadanie na ekran. Bitwa o Sodden ciekawie pokazana, miło popatrzeć na Ogrodzieniec :D Na sekunde pojawił się Foltest z armią co w sumie nie dało nic do odcinka ani do samej bitwy. Najgorsze jednak dla mnie jest samo spotkanie Geralta i Ciri. Liczyłem na wzruszającą scenę i się niestety bardzo mocno zawiodłem. Na 2 sezon będę już czekał z mniejszym entuzjazmem.
 
Po trzech odcinkach: jak dla mnie jest dobrze, nawet jeśli chwilami nieco zbyt kameralnie jak na mój gust. Owszem Gra o Tron wizualnie prezentowała się znacznie lepiej, ale nie jest tak źle jak się spodziewałem, a bitwa wypadła całkiem dobrze - gorzej sceny na zamku po bitwie.
Najlepszy jak dotąd odcinek nr 3 połączenie sceny walki ze strzygą i przemiany Yen bardzo udane. Wątek Ciri trochę słabuje, ale już dopisany przez scenarzystów wątek Yen daje radę (i biję się w pierś - Chalotra już zdołała mnie do siebie przekonać). Cavill jako Geralt gada jak Batman, idealny nie jest, ale po trzech odcinkach przywykłem, będzie dobrze. Jaskier spoko, za to Triss... nie wiem kto i dlaczego uznał, że to dobry wybór. Na zdjęciach jakoś się prezentowała, ale nie moge jej przeboleć. Ma coś z twarzą, co sprawia, że w wiekszości ujęć wygląda na conajmniej 40 lat.

Zamieszanie z chronologią na początku wydawało się bezsensowne, ale po trzech odcinkach widać, że jest za tym jakiś zamysł i zobaczymy jak to się poukłada do końca. Najchętniej oglądałbym całość do rana, ale żona nie daje rady więc ciąg dalszy jutro.
 
Przypomniało mi się jeszcze. W jednej z końcowych piosenek pada wyrażenie "emerald eyes" odnośnie Ciri, co jeszcze bardziej mnie konfunduje w kwestii koloru jej soczewek. Ogólnie co do oczu, w rozmowie ze Stregoborem Henry nie ma soczewek, tylko komputerowo kolorowane oczy, ciekawe dlaczego. Nie mam pretensji, bo wygląda wtedy dużo naturalniej :p
 
Zacząłem oglądać i nie mogę zmęczyć nawet 2 odcinka. Jakie to jest nudne, że się nie da wytrzymać. Historie wypatroszone, że gdybym nie znał książek na pamięć to ciężko byłoby się zorientować o co tu właściwie chodzi. Scena walki z kompanią Renfri już nawet w Hekserze była bardziej rozbudowana. Póki co to tak 3/10. Xena wojownicza księżniczka miała więcej polotu.
 
Obejrzałem wszystkie odcinki i powiem tak. W pierwszych trzech odcinkach zabrakło czasu na to by piękne opowiadania z książek wybrzmialy jak powinny, z powodu wątku Yennefer który był bardzo ciekawy. Bałem się zwłaszcza po drugim odcinku że będę rozczarowany, że wszystkie historie z książki na tym ucierpią ale od czwartego odcinka w górę wszystkie przerosły moje oczekiwania. Zarówno fabuła, klimat jak i gra aktorska Geralta, Yennefer, Ciri i Jaskra są świetne. Świetna adaptacja, Lauren Schmidt wprowadzila wątki których w książkach nie było ale są one ciekawe i pasują do całości. Jestem bardziej niż zadowolony z tego co otzymalem, warto było czekać :)
 
Ktoś wie ilu pracowników liczy sobie Netflix Polska? Znając ich liczbę będzie wiadomo ilu to osobom ichnia hehe super produkcja przypadła do gustu tak 10/10.
3 odcinek i nie dałem dalej rady. Po scenie seksu Yen + Istredd + widownia, musiałem się jednak napić aby odreagować. Rozpije sie przez ten serial jak nic. Btw, ktoś panu Wrocławskiemu to co najwyżej mógłby tu buty czyścić.
 
Last edited:
Jeśli miałbym podsumować ten serial krótko to powiedziałbym: zmarnowany potencjał. Bardzo podoba mi się aktorstwo, muzyka, realizacja, klimat. Za dużo jest jednak bezsensownych zmian względem pierwowzoru, przez które zmienia się momentami całkowicie motywacja postaci, spłycone wątki nie mają możliwości wybrzmieć jak powinny. Sapkowski wszystko rozwiązywał po prostu lepiej. Jak pomyślę sobie co by wyszło gdyby bardziej trzymali się książki, może dali więcej odcinków, żeby lepiej wszystko zmieścić - chce mi się wyć. Stracona szansa.
 
10/10
Another awesome Netflix series!

9/10
A satisfying portrayal of the Northern Kingdoms

10/10
wonderfull masterpiece

10/10
Masterpiece

10/10
Best TV Show of 2019

10/10
AMAZING JOB!

10/10
Amazingly transferred the stories and plot from the books!

Albo są to kupione oceny, albo mamy do czynienia z idiotami.
 
Top Bottom