[UWAGA! - SPOILERY] Serial Wiedźmin (Netflix) - wrażenia spoilerowe

+
Zauważ, że co innego mimo wszystko jednorazowe wykorzystanie jakiejś osoby (co Yen faktycznie czyniła), a co innego zaklęcie jej na całe życie (co zrobiłby Geralt w założeniu, że życzenie brzmiało "chcę by Yennefer kochała mnie na wieki" czy coś w ten deseń).
A to tak, z tym nie polemizuję. Odnosiłem się nieco pobocznie i dygresyjnie do fragmentu o potencjalnym wykorzystywaniu, które bardzo łatwo i bez problemu można podciągnąć pod zachowanie nieakceptowalne. A to u Yennefer książkowej i w sumie prawdopodobnie u każdego czarodzieja i czarodziejki, występowało właśnie w formie uroków. Triss przecież również sobie nieco pomagała przy uwiedzeniu Geralta.
Minusem scenariuszowym tego wątku jest zdecydowanie brak wyjaśnień dotyczących natury istot dżinopodobnych. Niechęć do dłuższych dialogów i brak miejsca skutkują tym, że widz nie wie tego, co wie czytelnik, więc dla niego typ życzenia może być nieistotny i dlatego może być przekonany, że Geralt zażyczył sobie właśnie "chcę by Yennefer kochała mnie na wieki". Brak informacji sprawia, że może przyjąć i takie założenie, które w końcowym wniosku ukaże Geralta jako dziwaka pragnącego zniewolić biedną czarodziejkę.
 
Wywiad z Lauren Hissrich od RI: Link
RI: Let’s talk about Jaskier, one of the absolute highlights of the season. In this season we mostly saw his comedic side along with glimpses of his more serious, deeper side. Is the latter something you are excited to explore in the future?
LH:
Yes! One of my favorite moments with Jaskier is from Episode 106, when he and Geralt are sitting on the cliff’s edge, and he says “I’m just thinking about what pleases me.” You have this character who has quite literally attached himself to the coattails of our Witcher, in order to rustle up material for songs. But what happens instead is… he finds a friend. Jaskier starts to think about what he needs and wants in the world, and in season two, we’ll see him begin to discover it.

Jestem bardzo ciekaw co zrobią z Jaskrem, z wywiadu wynika, że scenarzyści chcą go bardziej rozwinąć, chociaż biorąc pod uwagę jakość pierwszego sezonu to na wiele nie liczę. Jedna rzecz odnośnie naszego barda, która mnie bardzo interesuje to to, czy scenarzyści w końcu zdecydują się jakiej orientacji jest Jaskier jako, że w serialu jego postać jest Queer coded, a jego relacja z Geraltem jest wyciągnięta wprost z "Queerbating dla początkujących".

RI: In Season 1, we’ve already seen some of the biggest conflicts that will shape the rest of the series. How important was setting up the struggle of the non-humans for you and what can we expect from that angle as the series progresses?
LH
: One of the most interesting things about reading fan reactions to the show on Twitter and Reddit is the healthy debate about whether or not we appropriately honored the soul of Sapkowski’s source material in the adaptation. What intrigues me the most is when someone declares, as part of this debate, “But THIS is the meaning of the books.” I’m a firm believer that all art is subjective; it means different things to different people, and can’t be boiled down to a single moral or lesson or purpose. When I spoke with Sapkowski, we talked about what his books meant to him — he gave me a fair share of important points, but the thing that resonated most with me is this struggle between humans and non-humans. This can be extrapolated into our current real world in dozens of ways: immigration, racism, sexism, xenophobia, class warfare, yes. But it’s also as simple as old playground feelings of not belonging, feeling on the outside, feeling “other.” It’s something every single person can relate to, in one way or another. It’s really important, in a world of dragons and monsters and elves, that we keep the emotional touchstones of the show really relatable, so we’ll be continuing to explore it a lot in season two.

Szczerze mówiąc to nie wiem jak Lauren może myśleć, że udało jej się dobrze oddać napięcia pomiędzy ludźmi i nieludźmi. W serialu dowiedzieliśmy się, że ludzie zabijają biedne głodne elfy zapominając o tym, że elfy też nie stroniły od zabijania słabszych od siebie (zwłaszcza w czasach ich świetności).

RI: In the season finale Ciri finally found Geralt of Rivia. What can you say about exploring their relationship in the next season as well as eventually establishing Ciri’s relationship with Yennefer?
LH
: As expected from the saga, Ciri really takes center stage in season two. The whole world is after her, and she has to find safety and respite with Geralt (and eventually, Yennefer). Problem is, they’re complete strangers. She doesn’t know Geralt, doesn’t see why she should automatically trust him, and really doesn’t love when he starts making big decisions in her life — especially when she’s still mourning the loss of her grandmother in Cintra. For his part, Geralt dutifully wants to protect Ciri, but also doesn’t know anything about being a dad, and certainly doesn’t know how to balance that with the need to continue doing his job. There’s some comedy in how these two come together and eventually bond, but that belies a deeper reflection on what it means to become a family.

Zapowiada się na to, że drugi sezon będzie komedią familijną o samotnym ojcu i jego niesfornej córce, świetnie. Z drugiej strony nie dziwi mnie to po tym jak z Yennefer zrobili następną Katniss (metaforycznie, rozwój postaci Yen oraz jej przedstawienie bardzo przypominają książki/filmy dla młodych dorosłych).
 
mnie bardzo interesuje to to, czy scenarzyści w końcu zdecydują się jakiej orientacji jest Jaskier
To że Geralt bronił go przed mężami jego kochanek niczego Ci nie zasugerowało?
Post automatically merged:

Zapowiada się na to, że drugi sezon będzie komedią familijną o samotnym ojcu i jego niesfornej córce, świetnie.
Bynajmniej, chyba że saga to też dla Ciebie komedia romantyczna z elementami rodzinnymi. To co napisałes nijak nie ma się do tego co napisała Lauren.
 
Last edited:
Nie chcę się czepiać ale ta takiej samej zasadzie wszystkie książki historyczne choćby trylogię husycką jednego takiego autora o którym może ktoś tu słyszał można nazwać nazwać Kiszkami bez sensu
Husycka akurat jest. Słabsza wersja sagi wiedźmińskiej, z gorszymi bohaterami, gorszym antagonistą, wątkami które biorą się znikąd i do nikąd prowadzą. Samo tło historyczne też jest słabe bo koniec końców bez znaczenia. Trylogia Sienkiewicza jest lepsza pod każdym względem, bo choć to w zasadzie trzy oddzielne opowieści połączone tylko paroma bohaterami, to ostatecznie są to lepsze historie, lepsi bohaterowie, a choć ich własne przygody nie są może całościowo istotne, tak wydarzenia historyczne w których biorą udział już są o wiele ważniejsze i ich wpływ jest widoczny do dzisiaj.

To że Geralt bronił go przed mężami jego kochanek niczego Ci nie zasugerowało?
Zawsze mogą zrobić z niego biseksualistę.
Bynajmniej, chyba że saga to też dla Ciebie komedia romantyczna z elementami rodzinnymi. To co napisałes nijak nie ma się do tego co napisała Lauren.
To że saga komedią romantyczną nie jest, nie znaczy że nie może się nią stać, dzięki Netlixowym scenarzystom.
Szczerze mówiąc to nie wiem jak Lauren może myśleć, że udało jej się dobrze oddać napięcia pomiędzy ludźmi i nieludźmi. W serialu dowiedzieliśmy się, że ludzie zabijają biedne głodne elfy zapominając o tym, że elfy też nie stroniły od zabijania słabszych
Zapewne wydaje jej się, że informacja: "Ludzie zabijają elfy" jest wystarczającym przedstawieniem napięć między tymi rasami.
 
Husycka akurat jest. Słabsza wersja sagi wiedźmińskiej, z gorszymi bohaterami, gorszym antagonistą, wątkami które biorą się znikąd i do nikąd prowadzą. Samo tło historyczne też jest słabe bo koniec końców bez znaczenia.

images (4).jpeg
 
@Deymos666
Udowodnij mi że trylogia husycka jest lepsza od sagi wiedźmińskiej.
I'will wait.
One of my favorite moments with Jaskier is from Episode 106, when he and Geralt are sitting on the cliff’s edge,
To też mój ulubiony moment z Jaskrem w tym serialu ale głównie dlatego, że Geralt i Jaskier prowadzą w nim normalną rozmowę, Jaskier nie zachowuje się i nie gada jak debil, a Geralt jedyny raz traktuj go jak przyjaciela, a nie wkurzającego sidekicka którego najchętniej zrzuciłby w przepaść przy najbliższej okazji. Czyli krótko mówiąc, jedyna chwila, gdy relacja obu panów jest przedstawiona tak jak powinna.
 
To też mój ulubiony moment z Jaskrem w tym serialu ale głównie dlatego, że Geralt i Jaskier prowadzą w nim normalną rozmowę, Jaskier nie zachowuje się i nie gada jak debil, a Geralt jedyny raz traktuj go jak przyjaciela, a nie wkurzającego sidekicka którego najchętniej zrzuciłby w przepaść przy najbliższej okazji. Czyli krótko mówiąc, jedyna chwila, gdy relacja obu panów jest przedstawiona tak jak powinna.
A, to teraz się okazuje że w książkach Jaskier nie wkurzał Geralta, a ten był dla niego non stop miłym, dobrym kolegą? A to ciekawe. Jedyny raz traktuje go jak przyjaciela przy klifie? A wyraźne martwienie się po akcji z Dżinem, kiedy chce go zabrać od Yennefer? A ratowanie przed wściekłymi mężami kochanek i robienie za ochroniarza? Godzi się nawet przebywać w jednym pomieszczeniu podczas kąpieli. Czasami zbyt oschły jest w stosunku do niego, ale ogólnie po mojemu raczej się udało oddać ich relację.
 
A, to teraz się okazuje że w książkach Jaskier nie wkurzał Geralta, a ten był dla niego non stop miłym, dobrym kolegą? A to ciekawe. Jedyny raz traktuje go jak przyjaciela przy klifie? A wyraźne martwienie się po akcji z Dżinem, kiedy chce go zabrać od Yennefer? A ratowanie przed wściekłymi mężami kochanek i robienie za ochroniarza? Godzi się nawet przebywać w jednym pomieszczeniu podczas kąpieli. Czasami zbyt oschły jest w stosunku do niego, ale ogólnie po mojemu raczej się udało oddać ich relację.
Tu się ostatnio mitologizuje książki bardzo, często nawet jak w serialu jest coś zrobione podobne do książek to jest to negowane lub krytykowane. Wydaje mi się, że wiele osób dawno temu czytało książki i dużo im z głowy wyleciało.
 
Jakiś przykład? Bo coś czuję, że to, co dla Ciebie jest "tak samo" zdaniem kogoś innego może mieć zupełnie inny wymiar. Przecież do tego się sprowadza dyskusja o życzeniach dżina.
 
a ten był dla niego non stop miłym, dobrym kolegą?
Na pewno milszym niż serialowy. Ten nawet nie próbuje rozmawiać z Jaskrem jak człowiek, ignoruje go, jak już coś mówi to każe mu się zamknąć lub wynosić, a pewnym momencie wali go pięścią w brzuch. Nie będę dywagował, czy książkowy Geralt mógłby to zrobić czy nie, dla mnie ta scena w ogóle nie powinna mieć miejsca. W krańcu świata od początku pozwala towarzyszyć bardowi, rozmawiają ze sobą jak dobrzy koledzy, żartują, docinają sobie. Cavill nie ma takiej relacji z Bateyem nawet w późniejszych odcinkach, gdy obaj powinni się już znać od dłuższego czasu.
A wyraźne martwienie się po akcji z Dżinem, kiedy chce go zabrać od Yennefer? A ratowanie przed wściekłymi mężami kochanek i robienie za ochroniarza?
Ja tego martwienia się nie widzę wcale, od początku Geralt chodzi wkurzony na wszystko, na Jaskra szczególnie, po akcji z dżinem nie widać po nim w ogóle by jego los go w ogóle obchodził, wygląda to tak, że pomaga mu bo tak każe scenariusz. Mam wrażenie że pomaga mu tylko dlatego bo nie chce mieć człowieka na sumieniu. A na bal w Cintrze wybiera się tylko dlatego bo nie ma nic lepszego do roboty.
Godzi się nawet przebywać w jednym pomieszczeniu podczas kąpieli.
Dla mnie to ten sam niezrozumiały poziom tolerancji jak u bohaterów Mrocznego Widma względem Jar Jara. Każda trzeźwo myśląca osoba kazała by typowi się wynosić, a zamiast tego toleruje go bo tak każe scenariusz.
Scena z klifu jest jedyną, w której Geralt nie jest podirytowany obecnością barda, traktuje go jak przyjaciela i rozmawia z nim jak z przyjacielem. Nigdzie indziej nie ukazuje trubadurowi za grosz sympatii, a w opowiadaniach takich momentów było pełno. Rozmowa w świątyni Nenneke, u chłopów w Posadzie, przy łowieniu ryb, Pod koniec krańca świata, gdzie diabeł mówi wiadomo co, w Wiecznym Ogniu, wreszcie w Trochę Poświęcenia, o sadze nie będę wspominał. Geralt nigdy nie jest wylewny w ukazywaniu swoich uczuć, ale jest jasne, że barda lubi i jest dla niego dobrym kumplem do rozmowy i do picia.
Tu się ostatnio mitologizuje książki bardzo, często nawet jak w serialu jest coś zrobione podobne do książek to jest to negowane lub krytykowane. Wydaje mi się, że wiele osób dawno temu czytało książki i dużo im z głowy wyleciało.
Znajdź mi chociaż jeden element, który według ciebie fabuła serialu zrobiła lepiej niż książki.
 
Jakiś przykład? Bo coś czuję, że to, co dla Ciebie jest "tak samo" zdaniem kogoś innego może mieć zupełnie inny wymiar. Przecież do tego się sprowadza dyskusja o życzeniach dżina.
Jak zwykle twoje przeczucie jest dalekie od rzeczywistości. Przykład to np życzenie Geralta, w serialu i opowiadaniu przedstawione w podobny sposób a skrajnie różnie interpretowane na niekorzyść serialu. Wszystko można intepretować na swój sposób, ale jeśli w serialu życzenie jest niesłyszalne, w książce się nigdy nie pojawia a dyskutuje się tu o tym że to słabe ze strony Geralta, że w serialu zmusił Yennefer do miłości to moim zdaniem jett to dziwne.
Post automatically merged:

Znajdź mi chociaż jeden element, który według ciebie fabuła serialu zrobiła lepiej niż książki.
Być może historia Yennefer. W książkach nie ma jej wcale. Ale ty i tak myślisz rzeczy, nie mówię że serial jest lepszy. Mówię tylko że niektóre rzeczy robi niemal 1:1 a i tak są źle oceniane.
 
to np życzenie Geralta, w serialu i opowiadaniu przedstawione w podobny sposób a skrajnie różnie interpretowane na niekorzyść serialu

Ale przecież kilku adwersarzy tłumaczyło przez chyba dwie strony, że przez kilka drobiazgów wydźwięk tego w serialu jest zupełnie inny, więc nie udawajmy, że ktoś identyczne zabiegi interpretuje na niekorzyść serialu...

To jest scenariusz tego sezonu w pigułce - niby to samo, ale jednak inne. Tak jak Mniejsze Zło, kompletnie w serialu bezsensowne.
 
Ja tego martwienia się nie widzę wcale, od początku Geralt chodzi wkurzony na wszystko, na Jaskra szczególnie, po akcji z dżinem nie widać po nim w ogóle by jego los go w ogóle obchodził, wygląda to tak, że pomaga mu bo tak każe scenariusz. Mam wrażenie że pomaga mu tylko dlatego bo nie chce mieć człowieka na sumieniu. A na bal w Cintrze wybiera się tylko dlatego bo nie ma nic lepszego do roboty.
No, na pewno idzie bo nie ma nic lepszego do roboty ;) Ja tam dostrzegłem parę przyjacielskich uśmiechów Geralta w stronę Jaskra (podczas uczty, kiedy np. mówi o nim w stronę Calanthe)
Nie powiesz mi, że Geralt stoi nad łóżkiem z Jaskrem u Yen i chce go zabrać, bo tak. Martwi się o przyjaciela i to nawet widać. Chociaż zgadzam się że momentami jest zbyt gburowaty wobec barda. Np. początek z dżinem. Niepotrzebne. (w ogóle co to za pomysł z szukaniem dżina..) Ogólnie, wypadłoby to jeszcze lepiej, gdyby zamiast Yennefer i Ciri biegającą po lesie, ekranizowali należycie opowiadania, bez ucinania.
 
Mówię tylko że niektóre rzeczy robi niemal 1:1 a i tak są źle oceniane.
Takich rzeczy jest bardzo mało, powiedziałbym wręcz, że prawie ich niema. I bynajmniej nie oceniam ich źle, wręcz przeciwnie.
Być może historia Yennefer. W książkach nie ma jej wcale.
Chyba Sapkowski nie bez powodu nie przedstawił jej bezpośrednio, woląc pozostawić ją do interpretacji czytelnika. Ta historia serialowa jest sztampowa, łopatologiczna, a miejscami zwyczajnie głupia. A skoro oceniasz tą historię dobrze pomimo obejrzenia takich scen jak np. Istrred i Yen kopulujący na tle iluzji magów z Aretuzy, to ciężko mi cię taktować poważnie.
Post automatically merged:

Ogólnie, wypadłoby to jeszcze lepiej, gdyby zamiast Yennefer i Ciri biegającą po lesie, ekranizowali należycie opowiadania, bez ucinania.
My point exactly.
 
Last edited:
To że Geralt bronił go przed mężami jego kochanek niczego Ci nie zasugerowało?

A nie słyszałeś o osobach biseksualnych? Poza tym w książkach wszystko było jasne, w serialu już nie bardzo, dlatego chciałbym klaryfikacji (osobiście nie mam nic przeciwko temu by Jaskier był bi, po prostu nie chcę by powtórzyła się sytuacja z Dumbledorem ze Zbrodni Grindelwalda).

Bynajmniej, chyba że saga to też dla Ciebie komedia romantyczna z elementami rodzinnymi. To co napisałes nijak nie ma się do tego co napisała Lauren.

Po obejrzeniu pierwszego sezonu spodziewam się już wszystkiego. Mieliśmy dostać dobre fantasy dla dorosłych a wyszło jak wyszło więc w drugim sezonie mogą zapowiadać dramat a wyjdzie komedia.

Zapewne wydaje jej się, że informacja: "Ludzie zabijają elfy" jest wystarczającym przedstawieniem napięć między tymi rasami.

Jestem ciekaw co zrobią z Wiewiórkami, bo może to być duże zdziwienie dla widzów po pierwszym sezonie (oczywiście jeżeli zostaną przedstawione tak jak w książce). Jakby nie patrzeć to w pierwszym sezonie bardzo mało było worldbuildingu więc mają sporo do nadrobienia.
 
Tak sobie myślę, czemu trzeci odcinek mi nie gra, skoro to jeden z wyżej ocenianych przez widzów. Nie przeszkadza mi początek, zupełnie inne zawiązanie akcji niż w książce, a rozmowa z Foltestem na moście nawet mi się bardzo podoba (jeden z lepszych momentów serialu jak dla mnie, zaadaptowana z głową rozmowa z książki, a nie powycinane cytaty). Na plus oczywiście są, po odcinku drugim, tylko dwie linie czasowe w odcinku o ponadprzeciętnej długości, więc jest czas i na Geralta, i na Yen.

Mam dwa zasadnicze zarzuty, walka ze strzygą oraz bal w Aretuzie.

W walce ze strzygą w książce Geralt praktycznie nie dał się trafić. Jego wizerunek profesjonalisty był budowany od początku opowiadania, w sposobie w jaki się wysławia, w radach jakie daje w wypadku swojej śmierci. W samej też walce wiedźmin bada strzygę, najpierw ćwiekami, potem łańcuchem, Znakiem. Mamy obraz kogoś przygotowanego na każdą ewentualność. A co mamy w serialu. Pierwsze sceny do wiedźmin (ze zwykłymi oczami, heh, nie miałbym nic przeciwko, gdyby Henry nie dostał żółtych soczewek i mówił w 8. odcinku o oczach wszystkich wiedźminów), który zostaje rozpruty jednym celnym ciosem. Z Ostritem strzyga też się nie cacka. A Geralt... Geralt idzie do dworzyszcza nie wiedząc, jak w ogóle się za robotę zabrać. O tym jak zdjąć klątwę dowiaduje się chwilę przed walką. Rozumiem, że Geralt wiedział iż Ostrit maczał w tym palce, ale co gdyby zapłacił tej renegatce za klątwę i nie wiedział jak ją zdjąć? W opowiadaniu Geralt dysponuje wiedzą o tym, że klątwę faktycznie może zdjąć trzeci kur, który zastanie strzygę poza sarkofagiem, a teoria garbatego eremity tylko utwierdza go w tym, że to możliwe. W serialu nic nie wie. Gdyby nie to, że strzyga nagle zmieniła swoje upodobania i zamiast wbić pazury w brzuch, kiedy Geralt jest oszołomiony, że zachciało jej się Geralta wielokrotnie złapać i rzucić jak piłeczką o ścianę, to białowłosy by tej walki nie przeżył. Intro do W1 fantastycznie pokazało walkę, niczym w ringu, wymianę ciosów, fantastyczne umiejętności Geralta w walce z potworem bez użycia miecza. Miecza, który mógł mu uratować w ostateczności życie. W serialu Geralt gubi miecz. Dwa razy w ciągu trzech odcinków potwór wytrąca mu miecz, w pierwszym z ręki, w trzecim z pleców. A w drugim przechytrza go diaboł. W opowiadaniach na wejściu mamy wiedźmina, który mieczem rozprawia się z kilkoma nieprzyjemnymi osobnikami w sekundę, a z potworem walczy jak równy z równym bez broni. A tutaj... nie dziwię się, że ktoś nie do końca może wyłapać kim jest wiedźmin, bo o tym tylko się mówi. Geralt trafia strzygę dwa razy kandelabrem i raz srebrnym kastetem (założonym na koniec, brawo). W chwili zagrożenia życia (jednej z, bo było ich mnóstwo), wali Aardem w podłogę, czym rozbija sobie buteleczkę z eliksirem.
Wizualnie ta walka jest spoko, ale bardzo mi zgrzyta to, że strzyga obija Geralta jak chce, mogąc go zabić w każdej chwili, a Geralt robi mało co, by się przed tym chociaż obronić. Uników, piruetów, bloków ze świecą szukać. Walka w zwarciu polega na tym, że strzyga leży na Geralcie, albo strzyga trzyma Geralta przy ścianie, a jak jej się znudzi, to nim rzuca.

Do balu mam następujące zastrzeżenie: gdzie jest Fergus var Emreis? Sam wybrał, w jakiej sukni "jego czarodziejka" ma wystąpić na balu. Nie wierzę też, że nie wiedział jak urzędy nadwornych czarodziejek są przydzielane. Mógł nie wiedzieć, że będzie to Yennefer, nie wiedział, jak wygląda Yennefer, ale w takim razie która czarodziejka dotrzymywała mu towarzystwa na balu, no bo nie wierzę, że Kapituła pozwoliłaby, by siedział w kącie sam. A jeśli nie siedział sam, to dlaczego potem do Nilfgaardu pojechała Fringilla? Fergusa zabawiała Tissaia? No nie, krąży ona od władcy do władcy. Inna czarodziejka w czerwonej sukni (na balu oprócz Tissai jeszcze dwie maja czerwone suknie)? Wtedy wraca pytanie, dlaczego koniec końców to Fringilla pojechała do Nilfgaardu, jeśli Fergus na czas balu otrzymał inną towarzyszkę (nie wierzę, że wybiera suknię starszej, renomowanej czarodziejce)? Najbardziej logicznym wnioskiem jest to, że Fergusa na balu nie było, bo wątpię, by przyjął na dwór kogoś, kogo widział tańczącego z Virfurilem (aczkolwiek biorąc pod uwagę jego podkreśloną przez Stregobora chutliwość, może i byłoby to możliwe). Ale po co wtedy wybierałby dla kogoś suknię? Każde wyjaśnienie czyni jak dla mnie jakąś dziurę.
 
Top Bottom