Ja wciąż jestem zdania że różne linie czasowe nie były przedstawione aż tak źle. Wskazówek co do różnic czasowych było sporo i były przejrzyste.
Oczywiście, że nie było źle, a wskazówek było wystarczająco. Jeśli ktoś się nie połapał w okolicach czwartego odcinka to już jego problem, a nie serialu. Poprowadzenie tego w ogóle nie stanowi dla mnie problemu, stanowi go za to fakt, że się uwzięli, że od początku robią serial o trzech postaciach, ok, na Yennefer mieli chociaż jakiś pomysł, ale Ciri? Nic, zero. Najgorsze jest to, że Lauren zdaje się tak ukierunkowana na ten motyw rodziny (co potwierdziła tłumacząc skąd się wzięło nieszczęsne "Who's Yennefer" (bez którego ta scena działa znacznie lepiej), że będzie z pewnością dalej na siłę robić z Yennefer główna bohaterkę, którą ta nigdy nie była.