[UWAGA! - SPOILERY] Serial Wiedźmin (Netflix) - wrażenia spoilerowe

+
@raison d'etre Nie masz przecież kompletnie żadnych danych pozwalających na stwierdzenie, że tam kiedykolwiek NIE BYŁ potrzebny zamek, bo niby jakie? Nie wiesz, kiedy powstał, jak przebiegały kiedyś granice... Poza tym, w prawdziwym świecie zamki wielokrotnie budowało się w miejscach, które były daleko od szlaków komunikacyjnych i też się mogły wydawać po nic niepotrzebne, na Dolnym Śląsku jest parę takich miejsc. To właśnie obecność zamku czy warowni sprawiała dopiero, że to stawało liczące się miejsce i było atraktorem ruchu.

Imo trochę wydumana dyskusja. Nie ma nawet istotnego powodu, dla którego Sapkowski miałby wyjaśniać, po co akurat w tym miejscu był kiedykolwiek zamek. Może to była siedzibą jakiegoś rodu panującego niegdyś nad okolicą, bytu quasi politycznego dawno już zapomnianego? Przecież z kontekstu w książce jasno wynika, że to stoi od niepamiętnych czasów.
 
Oczywiście, że wydumana. Po prostu się to bardzo nie klei jeśli się weźmie pod uwagę kontekst. A z tegoż kontekstu wynika również, że Vesemir mógł być nawet starszy od twierdzy.
 
Ciężko nie oprzeć mi się wrażeniu, że Sapkowski postanowił zrobić z siedziby wiedźminów taką twierdzę, bo mu to pasowało, nie zastanawiając się wiele nad sensem tego, podobnie jak nie zastanawiał się nad pochodzeniem Coena. Kto by pomyślał że Brodzkowe jaskinie jako miejsce powstawania i szkolenia wiedźminów będą miały więcej sensu...
Jedyne sensowne wyjaśnienie jakie przychodzi mi teraz do głowy, to takie że twierdzę ufundował magom i wiedźminom jakiś lokalny władyka, a uparto się że to musi być zamek, bo magowie i mistrzowie przemian nie życzyli sobie niczego gorszego. No i może po trochę tego, że nie chcieli by ktoś im wykradł tajemnice przemian, a zdaje się że taki obwarowany zamek jest lepszym miejscem do chronienia takich sekretów. Tak jak napisał Gomola:
Raczej przez ich twórców, a twierdza miała służyć ochronie ich sekretów, licznym potworom i atakom lokalnych wieśniaków/fanatyków, którzy nie lubili dziwolągów. Kawałek muru w każdym razie przydatny. Taki Rissberg też był twierdzą, gdzie zgromadzili się czarodzieje i mogli w spokoju przeprowadzać swoje szalone eksperymenty.
 
Oczywiście, że wydumana. Po prostu się to bardzo nie klei jeśli się weźmie pod uwagę kontekst.

Mi (i chyba nie tylko mi) się klei, bo co się ma nie kleić? Jest prastara warownia, którą ktoś pewnie kiedyś postawił bo mu logicznie służyła, minęła nieokreśloną ilość czasu, mapy się zmieniły, granice przesunęły, dynastie wymarły, zamek popadał w ruinę i potrzebni, acz niechciani i nieakceptowani odmieńcy z racji na położenie zamku na ówczesnym już uboczu zajęli go i zaadaptowali na siedzibę i ośrodek szkoleniowy, a że byli niezbyt lubiani za to pragmatyczni to woleli budowlę obronną na uboczu zamiast pawilonów w pobliżu ludzkich siedzib.

Co tu się nie klei?
 
Skoro zamek w górach, to mógł chronić strategiczne przejście, mógł zabezpieczać wydobycie jakiś minerałów czy metali (przepływająca w pobliżu rzeka Gwenllech jest nazywana Rzeką Białych Kamieni więc wapień wydaje się logiczny). Cenny materiał się skończył, ewentualne zabezpieczane przejście straciło na wadze lub uległo zniszczeniu ( np. lawina), zamek tym samym stracił na znaczeniu, popadł w zapomnienie, został przejęty, lub ofiarowany Wiedźminom za siedzibę.

Powiedziałbym ze jak na standardy fantasy, to naprawdę nie jest nic nad czym trzeba by było dłużej debatować.
 
Last edited:
Zupełne zmienianie charakteru postaci,ciąg dalszy.
Screenshot_20210714-200147.png
 
Wiesz, to co człowiek mówi to jedno, a jak mu zależy na kimś to drugie. Przecież te słowa wypowiedziała jak Yennefer chciała się zabić. Więc chyba normalne, że musiała ją pocisnąć, żeby nie użalała się nad sobą. Niektórzy czepiają się o pierdoły. Chyba nie rozumieją ludzkiej psychiki.
 
Cóż, książkowa Tissaia w życiu by takiej sceny nie odstawiła, ale jej charakter pod koniec pierwszego sezonu został już kompletnie zniekształcony w stosunku do pierwowzoru, czy nawet tego zaprezentowanego na początku serialu, więc nihil novi.

Zastanawiam się, czy w ogóle dam radę drugi sezon. Dotychczas zawsze miałem tak, że nawet jak wiedziałem, że coś jest złą adaptacją, to potrafiłem podejść z dystansem i obejrzeć jako osobne dzieło. Nawet w przypadku polskiego serialu.

Tutaj mam jednak wrażenie, że ktoś wręcz z premedytacją, złośliwie niszczy wszystko, co stanowiło o sile tej historii i postaci.
 
Wiesz, to co człowiek mówi to jedno, a jak mu zależy na kimś to drugie.

Niemniej jednak nic nie wskazuje na to w materiale źródłowym, żeby miała akurat tak się zachowywać. Tym bardziej, że mamy okazję widzieć jej zachowanie w sytuacji niebezpieczeństwa, zagrożenia itd. (Thanned). Może wielu ludzi tak by się zachowało jak opisujesz ale Tissaia? Nie według książek, to pewne.

To oczywiście pierdoła, drobiazg, serial masakruje książkę na dużo bardziej okrutne i prymitywne sposoby, żeby nie było. Ot, taki smaczek. Spleśniały.

Zastanawiam się, czy w ogóle dam radę drugi sezon.

Też się nad tym zastanawiałem. Pierwszy sezon ledwo zmęczyłem na ładnych kilka podejść, oglądanie tego na bing watchingu było niewykonalne. A gdyby to nie był Wiedźmin, to rzuciłbym w cholerę po 3 odcinkach, bo szkoda by mi było czasu.
 
Pierwszy sezon ledwo zmęczyłem na ładnych kilka podejść, oglądanie tego na bing watchingu było niewykonalne. A gdyby to nie był Wiedźmin, to rzuciłbym w cholerę po 3 odcinkach, bo szkoda by mi było czasu.
Podziwiam.
Ja rzuciłem w cholerę po dwóch odcinkach.
 
To oczywiście pierdoła, drobiazg, serial masakruje książkę na dużo bardziej okrutne i prymitywne sposoby, żeby nie było. Ot, taki smaczek. Spleśniały.

Dla kogo pierdoła, dla tego pierdoła, mi płacząca Tissaia, załatwiona dmuchnięciem dwimerytu, dalej śni się po nocach. Straszliwie mnie ta nieścisłość irytuje. Tissaia, bezkompromisowa, dumna, badasowa arcymistrzyni, jedna z najpotężniejszych, jeśli nie najpotężniejsza czarodziejka na kontynencie, zmieniona, w zakompleksione, zapłakane popychadło.

Fakt, że świetnie dobrali aktorkę do roli, wydaje się być na jakimiś poziomie dodatkowym policzkiem w twarz.
 
Dla kogo pierdoła, dla tego pierdoła, mi płacząca Tissaia, załatwiona dmuchnięciem dwimerytu, dalej śni się po nocach.

A to przepraszam :)

Nie widziałem żeby ktoś wrzucał, więc wrzucam poniżej plakat nowego crossovera Witcher - GoT. Jak widać Geralt napotka Matkę Smoków, jaram się!

FB_IMG_1626356629039.jpg
 
Szczerze mówiąc ciężko mi sobie wyobrazić jak serialowa Ciri poradzi sobie z wydarzeniami z książek. No chyba że skończy się to przemianą w wojowniczkę tak jak było z Yen. Jedna scena i cały character arc załatwiony.
 
Uważam, że zwiastun 2 sezonu wygląda całkiem ok. Jeżeli zepsują "Ziarno prawdy" w pierwszym odcinku, to dalej nawet nie oglądam. 1 sezon to był taki bałagan i nijakość, że pewnie większość ludzi, nawet nie pamięta o co tam chodziło. A oni wyskakują pod koniec z tą sceną Fringilla - Yennefer, jakby ktokolwiek miał w pamięci żałosną "bitwę" z ostatniego odcinka... W 1 sezonie tylko "Kwestia Ceny" im wyszła tak na prawdę. Może jeszcze "Mniejsze zło" Ale wszystko pokazane zostało tam po łebkach, byle upchać do jednego odcinka jeszcze nikomu na tym etapie niepotrzebny wątek Ciri. No i nie zapowiada się, żeby tym razem było wierniej w stosunku do książek. Jakiś leszy napadający na Kaer Morhen, jakiś Pan lusterko w wersji żeńskiej... Eh. Ogólnie oczekiwania w sumie mam zerowe, więc tym razem może mi się spodoba...
 
Problem polega na tym, że niezależnie od wierności książkom to jest po prostu kiepsko nakręcone, scenariusz jest bez ładu i składu, sceny akcji poza starannie wyreżyserowanym pierwszym odcinkiem takie sobie...

Ten serial ma wątpliwe walory rozrywkowe jako serial, po prostu.
 
Problem polega na tym, że niezależnie od wierności książkom to jest po prostu kiepsko nakręcone, scenariusz jest bez ładu i składu, sceny akcji poza starannie wyreżyserowanym pierwszym odcinkiem takie sobie...

Ten serial ma wątpliwe walory rozrywkowe jako serial, po prostu.
No właśnie. Zmiany jak to zmiany, ale niech nie zastępują połowy historii z opowiadań jakimiś nudnymi wymysłami, skoro zabierają się akurat za ten świat. Przecież oczywistym jest, że ludzie wolą oglądać Geralta czy Jaskra, a nie jakieś nudy w bieda Hogwarcie... Zamiast wykorzystać formułę serialu i pozmieniać trochę chronologię opowiadań, rozwinąć je, pokazać trochę świata i lokacji... Zrobić podbudowę pod kolejne sezony...To zrobili jeden wielki bałagan. Jak ktoś jest w stanie przywiązać się do bohaterów, po tym jak zaprezentowali ich w 1 sezonie? Myślę że większość nie znających książek, nawet nie pamięta o co tam chodziło. Niektórzy się śmieją, jak ktoś mógł nie załapać chronologii wydarzeń w 1 sezonie... No po tym jak to pokazali, to wcale mnie to nie dziwi. Nawet nie pomyśleli że Jaskier powinien jednak się trochę różnić na przestrzeni lat... To o czym my tu mówimy. Niech modyfikują sobie historię jak chcą, ale niech to jakoś wygląda i się wyróżnia...
 
że większość nie znających książek, nawet nie pamięta o co tam chodziło

Ja znam książki i nie pamiętam o co chodziło w serialu :D

Warto zwrócić uwagę że potwierdza się coś, o czym pisałem od początku dyskusji o serialu: istotne zmiany wprowadzone w pierwszym sezonie nie znikają z czasem, ale rozrastają się i powodują kolejne utrudniając powrót do materiału z książek, bo nowe wątki znajdują rozwinięcie, swoje nowe podfabuły i jak nie przymierzając nowotwór wypierają zdrową tkankę żywiąc się jej kosztem.

Spekulowano bowiem wcześniej, że nic to, pierwszy sezon się różnił, bo to opowiadania, a one się rządzą innymi prawami, trzeba było zlepić, a potem saga to już będzie bez takich zmian - a jednak nie i mamy bitwę z leszym w Kaer Morhen (facepalm).
 
Tissaia, bezkompromisowa, dumna, badasowa arcymistrzyni, jedna z najpotężniejszych, jeśli nie najpotężniejsza czarodziejka na kontynencie, zmieniona, w zakompleksione, zapłakane popychadło.
Nic nowego pod słońcem, naprawdę. To samo, co Netfliks z większością postaci, Marvel zrobił z Lokim.
W filmach Loki był sprytnym, inteligentnym wojownikiem, wymykającym się knowaniom swoich przeciwników, tymczasem w serialu to kompletnie inna osoba. Nie grzeszy inteligencją, są postacie znacznie sprytniejsze i przebieglejsze niż on, jest naiwny i niezdecydowany, to inni decydują za niego i popychają akcję do przodu. Poza tym przegrywa prawie wszystkie bijatyki i kilka razy dostaje kopa prosto w klejnoty rodzinne, czyli akcja w stylu - ratunku, kobieta mnie bije, a ja nie mogę jej oddać. No i wisienka - ewidentnie ma ochotę przelecieć samego siebie.
Jacy geniusze piszą te scenariusze, ciekawość...
 
Last edited by a moderator:
Top Bottom