A tak na marginesie, kiedy będą straszyć drugim sezonem?
17 grudnia
Znów w premierę gorącego hitu kinowego, poprzednio były to Gwiezdne Wojny, tym razem padło na Spider-Mana
Mam nadzieję, że będzie pokaz przedpremierowy (przy Black Widow był, przy Shang-Chi już nie
), a Wiedźmina spokojnie (heh) obejrzę w premierę.
Odświerzyłem sobie serię wiedźmińską (któryś raz), a potem chciałem obejrzeć serial Netflixa... Nie dałem rady, z każdego kadru wyłazi pokiereszowany trupojad i rzęzi...
Ja niedawno odświeżałem sobie bardzo powoli opowiadania, wczoraj padło "Coś więcej" (zawsze mnie fascynuje to opowiadanie, zawsze, jest tak do bólu oczywiste, ale liczy się w nim Geralt i to jego błądzenie, gdy my wiemy wszystko), teraz zaczynam Sagę
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak w opowiadaniach prowadzona jest Yennefer, zwróciłem na to szczególną uwagę teraz, gdy powtarzałem opowiadania po serialu, z wiadomego powodu. Praktycznie od samego początku, bo już w "Głosie Rozsądku II" jest wspomniane jej imię, ziarno tajemnicy zostaje zasiane. Potem niewielki kawałek burzliwej przeszłości i toksycznego związku zostaje odsłonięty, ale również ich wzajemna troska o siebie (Yen rozglądająca się po kątach vs żałosne próby dania jej forsy przez Geralta), a na koniec w pełnej krasie widzimy jak gra pozorów butnej czarodziejki i mrukliwego mutanta opada i rodzi się między nimi uczucie. Yennefer ma na dobrą sprawę jedynie jedno opowiadanie dla siebie, ale już wiemy, że jest dla Geralta niezwykle ważna. Jeszcze lepiej jest w "Mieczu Przeznaczenia", bo jej imię pada w każdym z opowiadań, ba, w "Trochę poświęcenia" ma rolę nie mniejszą niż Essi moim zdaniem. "Granica" i "Okruch" natomiast pięknie pokazują, że ciągnie ich do siebie, jest między nimi tona iskier, ale brakuje czegoś, miotają się, jak nie z jednego powodu, to z drugiego, granica możliwości ich związku jest pokazana, a potem jeszcze podkreślona w "Coś więcej".
A w obu serialach kicha okropna :/ I może Yennefer jest lepszą postacią samą w sobie (albo będzie) w opinii jakiejś części widzów serialu Netfliksa, bo nie przeczę, abstrahując od jakości, stoi bardziej na własnych nogach i nie poznajemy jej przez pryzmat relacji z Geraltem, ale fascynowała mnie o wiele mniej. I to nawet nie przez to, że już znałem jej losy z książek, bo czytając je raz po raz wciąż strasznie mi się to podoba. I zero jakiejkolwiek relacji z Geraltem. Takich scen jak ta w namiocie w 6. odcinku w wyobraźni czytelnika pojawia się mnóstwo, gdy czyta o tym, jak Yennefer rzucała konfiturami, gdy z nią mieszkał, problem w tym, że to jedyna scena, która pokazuje, że coś między nimi jest, bo po seksie w 5. odcinku nie powiedziałbym tego, ot chwila radości (chociaż sama scena mi się nawet podobała, dwójka poważnych ludzi w bardzo niepoważnej sytuacji, ale nijak do ich relacji mnie to nie wprowadziło, nie zapoczątkowało jej w wiarygodny sposób).
Poza tym schemat jej historii bardzo przypomniał mi 2. odcinek rodzimego serialu, gdzie analogiczne szkolenia przechodził Geralt. Też się wszyscy na nią uwzięli, kochanek był szpiegiem pod przykrywką i musiała wbrew wszystkim dowodzić swoich racji, a przychylną jej była tylko jej mentorka. Wspomnę jedynie, że 2. odcinek serialu TVP jest jednym z mniej lubianych przeze mnie odcinków.
Mimo, iż dwa ostatnie opowiadania są dla Ciri, to bez "Who is Yennefer?" wiemy, że Yennefer będzie jeszcze ważna, że jest ważna, zawsze, jak to powiedział Geralt na Belleteyn, to między nimi nigdy się nie skończyło. A serial, mimo iż poświęcił jakieś 35% zawartości dla Yen, musiał odebrać Ciri jej chwilę, by na pewno dać widzom do zrozumienia, że Geralt i Ciri jeszcze z Yen będą mieli coś wspólnego. Nie dziwię się, Geralt-Yen nie zaistniało do tej pory zbyt dobrze, trzeba było to zaznaczyć.
A jak już o serialu TVP wspomniałem, niedawno zrobiłem powtórkę po kilkunastu dobrych latach i jeny... No jednak lepszy niż netfliksowy w całokształcie nie jest, oj nie. Pierwszy odcinek zaskakująco mi się spodobał, odcinki ze smokiem i z doliną kwiatów są bardzo dobre (ale w tym pierwszym końcówka niestety słabiutka), Nenneke kapitalna, ale Okruch Lodu, Mniejsze Zło, Wiedźmin nawet, to opowiadania, które zaadaptowane zostały nie lepiej niż Granica u Netfliksa. No i tona, tona autorskiej zawartości, która nijak jakością do pięt nie dorasta pierwowzorowi, dialogi są okropne, tematy wałkowane po tysiąckroć. Scenariusz chyba starał się aspekt filozoficzny i moralizatorski opowiadań wyciągnąć na wierzch, co się chwali, ale nieudolnie, oj nieudolnie to wyszło. Netflix za to poszedł w drugą skrajność...
I jeszcze straszne udźwiękowienie, głosy niesłyszalne, a przy walce podskakują głośniki.