Obejrzane, i pewnie tu wszystkich zaskoczę, ale dla mnie 2 sezon nie był aż tak zły w odbiorze. W sensie, to nie było absolutnie dobre, ale jak po pierwszym sezonie nieraz mi się podnosiło ciśnienie na na widok tego co oglądam, tak po drugim odcinku drugiego sezonu miałem już wszystko w dupie. Oglądałem to z ciekawością bo chciałem się dowiedzieć, co w tej nowej historii było tak dobrego, że dla showrunnerki i jej ekipy było bardziej warte zaadoptowania niż powieść Sapkowskiego. No i wygląda to tak, że pierwszy odcinek to niespecjalnie wierna adaptacja Ziarna Prawdy, a reszta sezonu to 7-odcinkowy zapychacz o Babie Jadze, która tak naprawdę jest elfem Aen Elle, jeźdźcem Dzikiego Gonu którego wiedźmini uwięzili setki lat temu, a teraz chciała dopaść Ciri by wrócić do reszty upiornej kampanii XD. Ech po kolei, co myślę o tych odcinkach.
1.W fajny sposób Geralt dowiedział się o śmierci Chalotry, spotykając randomowo Tissaię, która miała ochotę mu się zwierzyć XD. No i co do bitwy, to poprzedniego sezonu wyglądało to tak, jakby z 600 nilfgaardzkich żołnierzy w gównozbrojach przyszło podbić północ, ale Chalotra wszystkich spaliła, a Foltest z wojskiem przybył na gotowe. A tu się okazuje, że bitwa chyba była kontynuowana poza kadrem, bo Nilfgaarczyków okazało się być więcej, a oprócz paru tysięcy temerczyków przyszło też parę tysięcy kaedweńczyków. Na dworze Nivellena z tą kąpielą Ciri aż poszli w znany slaherowy schemat i aż się zdziwiłem czy nie zafundują nam tu randomowo jakiś fanservice z udziałem Freyi. A zrobienie z Vereeny opętanej dziewczynki z the Grudge czy innego Ringu to chyba był dla scenarzystów jedyny fajny pomysł na przedstawienie wampirzycy, która dodatkowo, zachciała zostać psiapsiółą Ciri (Po co?). No i zauważyłem, że to już drugie adaptowane opowiadanie, którego koniec ma odwrotny wydźwięk niż w pierwowzorze, w "Granicy..." Geralt i Yen się ponownie zeszli, w serialu rozeszli, w "Ziarnie..." zdjęcie klątwy było szczęśliwym zakończeniem dla Nivellena, w serialu nie. Po cholerę te zmiany? Nie wiem.
2. W sumie odcinki z Kaer Morhen to jedyne momenty serialu, gdzie czułem jakikolwiek wiedźmiński klimat. Co do Eskela, to odnoszę wrażenie, że sposób myślenia wyglądał tak: "A to ten brzydki z blizną, nikt go nie lubi to go zabijmy. No i zróbmy z niego chama i odpychającego typa bo czemu nie?" Dziwek w Kaer Morhen absolutnie nic nie ratuje, to było tak głupie jak tylko pierwszy raz o tym słyszeliśmy i takie zostało.
3. Tutaj chyba pomyśleli że w sumie Eskel był bliski Geraltowi i wypadałoby to pokazać, inaczej nie widzę sensu tej retrospekcji, sensu też nie ma to czemu pogrzeb Eskela tak wypadł. Lambert od początku do końca jest pokazany jako dupek bez głębszego charakteru, Coen wydaje się być jako jedyny spoko, scenarzyści chyba w ogóle nie zrozumieli na czym miał polegać trening Ciri, bo ta się sporo obija ale czy czegoś się przez to uczy? Na parę minut zostają pokazani władcy Północy, ale większość z nich nie zostaje właściwie przedstawiona, i przeciętny widz nie wie kim są, czym rządzą, i jakimi w ogóle są ludźmi. Wciąż nie wiem który z nich był Demawendem, kto Ethainem, itd tak więc spoko budowanie świata
4. Rasizm na elfach pokazany jest bardzo topornie, ale jest. W ogóle, jak Chalotra się szwendała z Cahirem, to oni mieli być w Gors Velen (Które swoją drogą jest oczywiście daleko od Thanned) potem nagle po łażeniu przez kanały znaleźli się w Oxenfurcie (Dużo pomijałem, więc chyba mi coś umknęło) Dijkstra też przedstawiony do bólu topornie, i chyba chcieli zrobić z niego trochę świra, co w sumie im wyszło. I na odcinek nazywający się "Redański Wywiad" mało tu gier z redańskimi szpiegami, ani w ogóle pokazaniu tego jak skuteczna jest machina redańskiego wywiadu.
5. Rience, zaskakująco mający wiele wspólnego ze swoim książkowymi odpowiednikiem, to rzadkość. Pomysł że wszędzie gdzie leje się Starsza Krew rosną Fainweed XD. Czyli co, z miesięcznej krwi też? Czy Ciri, i swoją drogą Pavetta i Calanthe nie powinny mieć z tym jakichś problemów? I że jeszcze z tej krwi wzięły się wiedźmińskie mutageny? XD Nie ma to jak OP moc robić jeszcze bardziej OP. I nie ma to jak z niewielu postaci, które wypadały w miarę ok, czyli Vesemira, robić debila który na serio rozważa przywrócenie produkcji wiedźminów, i w dodatku poddać Ciri mutacji XD I jeszcze sama się do tego pcha, ja nie mogę.. Mam wrażenie że ta scena po tym jak Geralt przerwał tą Próbą była momentem, kiedy Cavill postanowił się zbuntować i sypnąć kwestią z książki.
6. Ta buddyjska świątynia XD I Nenneke to kompletny miscast. A czy Jarre nie powinno być wymawiane jako Żar? Strasznie dziwnie to dla mnie brzmiało. Na cały wątek Chalotry chcącej sprzedać Ciri za swoje moce jakiejś Babie Jadze i jeszcze na szybko uczącej ja zaklęć spuszczę zasłonę milczenia.
7. Tissaia i Vilgefortz XD Chociaż w sumie szybko ze sobą zerwali, więc nie był to zbyt duży damage. Co do Jaskra, to on ma akurat najbardziej logiczny wątek w tym wszystkim, w poprzednim sezonie Geralt przez cały czas traktował go jak gówno które przypadkowo przylepiło się do buta, ani razu nie wykazał mu żadnej sympatii i jeszcze po nim pojechał pod koniec bez żadnego powodu. W ogóle się nie dziwię że Jaskier przez cały sezon łazi obrażony na Geralta, a gdy się w końcu się spotykają, to co prawda szybko mu wybacza, choć wciąż się dąsa. Geralt też w końcu wykazał jakąkolwiek troskę o barda i od ich reunionu zaczął go wreszcie traktować jak człowieka, równorzędnego mu partnera, a nie jak gówno. I jeszcze dziwniej brzmi dla mnie nazywanie go "Jaskrem" zamiast Danelionem, o wiele bardziej by to pasowało.
8. Na większość finału spuszczę zasłonę milczenia, szkoda tylko zabitych wiedźminów, nie wiem w sumie po co tyle ich tam było. Filippa sprowadzona do bycia zwykłą agentką Dijkstry, ech. Vesemir też sprowadzony do roli dupka mający w tym momencie wszystko dość i chcącego po prostu zabić Ciri, a ponoć był on ulubieńcem showrunnerki i ekipy... I też coś czułem że ta ekipa nie umiejąca w ogóle w subtelność nie będzie w stanie zachować największego plot twistu sagi na koniec i ujawni tożsamość Emhyra już teraz, więc zaskoczony nie jestem.
Że też zachowali w tajemnicy prawdziwe intencje Vilgefortza.
Wątków Fringilii w ogóle nie oglądałem, szkoda na to czasu, ciekawi mnie jedynie, czy było wyjaśnione, jak Nilfgaard wymienił te gównozbroje na te lepsze. Nie mam kompletnie pojęcia co stoi za pomysłem, by z Cintry zrobić Królestwo Elfów, Dijkstry i Vizimira chcących przyłączyć ja do Redanii (Ekhm, chyba was dzieli jeszcze parę państw?) I w ogóle przedstawienie Cintry jako najważniejszego królestwa na Północy, przy którym pozostałe to tylko lokalne ksiąstewka, lol. Franesca z książkową ma tylko wspólne imię, ta z serialu to antyludzka fanatyczka, która jakimś cudem może zajść w ciążę i ma obsesje na punkcie odzyskania przez elfy kontynentu. Ta, powodzenia.
Ogółem brak trzech lini czasowych bardzo pomógł w przyswajaniu historii, mimo że ta wciąż ssie, pomogło też że przestali się opierać na opowiadaniach czy sagowej fabule, mogli pójść swoją drogą, choć to strasznie marna droga. Scenografia i kostiumy i charakteryzacja faktycznie się polepszyły, łatwiej było uwierzyć że to prawdziwy żywy świat, a nie teatralne przedstawienie, choć greenscreen momentami nie domagał, a praca kamery i montaż bywały dziwne. A zauważyliście, jak momentami oczy Ciri były jadowicie zielone,a raz nie? Z Chalotrą podobnie, a Vesemir i paru innych wiedźminów w ogóle nie mieli żółtych oczu (A w Zmorze Wilka wszyscy mieli żółte). A wilczy medalion z jedynki? Pojawiło się parę modów do Dzikiego Gonu podmieniających twarze Geralta, Yen i Triss na tych wersji Netflixowej. Najlepsze, co może wyjść z tego serialu, to to, że ktoś zrobi moda podmieniającego twarz Vesemira na twarz Bodni, bo ten przynajmniej wygląda jak jedynkowy Vesemir, a wszystko jest lepsze niż ta zapijaczona gęba z czerwonym nosem.