Moim zdaniem niechęć Sapkowskiego do gier wynika z dwóch powodów.
Po pierwsze, to o czym wspomniałeś czyli kasa. Sprzedał prawa za grosze, bo nie znając i nie rozumiejąc medium zakładał, że większych zysków nie będzie więc lepiej mniejsza kwota już teraz niż obietnica większej kasy w przyszłości, bo tej kasy pewnie nie bedzie. Co więcej, wcześniej za grę na podstawie jego twórczości miało odpowiadać Metropolis Software i poniosło porażkę więc czemu miałby zakładać że tym razem będzie inaczej?
Koniec końców REDzi przekuli Wiedźmina w znaną na całym świecie markę, która jest warta gruby hajs i to go pewnie zabolało, bo mógł mieć w tym udział.
Po drugie, trochę na własne życzenie stał się "tym gościem, który napisał książki będące podstawą gry". Na samym początku kiedy mieliśmy tylko jedną grę nie będącą jeszcze światowym fenomenem to wypowiadał się o niej pozytywnie. Oczywiście podreślał że w gry nie gra i nie zna się na tym ale to co mu pokazywali wyglądało profesjonalnie. Minęły jednak lata i wraz z premierami kolejnych części marka zyskiwała na popularności stając się coraz bardziej kojarzoną przede wszystkim z grami, a nie książkami. Jednocześnie Sapkowski przez ten czas nie napisał nic nowego więc na wszelkich spotkaniach ludzie zaczęli zasypywać go pytaniami o gry, bo nie było innych tematów i to go wkurzało. Wisienką na torcie były kolejne przedruki sagi z okładkami z gier co w jego odczuciu sugerowało odbiorcom, że jest to niskich lotów literatura napisana na bazie gier. Kasę z tych wydań na pewno dostawał, ale poczul się jak ktoś gorszego sortu.