Ja za to wszystko winię też po części samego AS, bo wziąć kasę za prawa to jedno a zupełnie inna kwestia to pozwalać żeby cały materiał źródłowy został zmieszany z błotem. Przecież chyba coś tam do powiedzenia miał a już po pierwszym sezonie było widać jaką drogą zaczyna podążać serial wiec coś tam mógł zareagować a nie mieć wywalone na wszystko.
Podejrzewam, że próba zbyt dużej ingerencji w plany korporacyjnego, hollywódzkiego molocha wiązała by się z rezygnacją z umowy i ekranizacji. Oczywiście łatwo jest powiedzieć, że odmówiło by się przyjęcia pieniędzy w obliczu zamiarów dosłownego olania materiału źródłowego, bo po pierwsze szacunek do samego siebie, po drugie taka rodzicielska miłość i opiekuńczość, o jakiej autorzy często mówią w kontekście wykreowanych przez siebie postaci i światów - ale zastanawiam się, ile osób w takiej sytuacji faktycznie odmówiło by stabilności finansowej do końca życia nie tylko dla siebie, ale i pewnie swoich bliskich.
Swoją drogą coś mi świta, że na początku Sapkowski miał być przecież "konsultantem kreatywnym", z której to roli zrezygnował, bądź mu ją odebrano - sam cynicznie uważam, że stało się to po wyrażeniu nawet nie tyle sprzeciwu, co opinii do zmian, które umyśliła sobie showrunnerka i jej zespół, ale stoi to jednak w sprzeczności z wersją "oficjalną", w której mówił, że po pierwsze taka funkcja to dużo pracy, a jemu zbytnio pracować się nie chce, a po drugie wierzy w artystyczną ekspresję i nie chciałby kiedykolwiek wywierać swojego wpływu na proces twórczy innych "artystów".
No i taki w sumie jest stan faktyczny. Serial jest zupełnie odrębną wizją artystyczną, nie wpływającą w żaden sposób na to, co spisane zostało na kartach powieści. Jak dużo ta wizja ma wspólnego z jakąkolwiek kompetencją w tworzeniu produkcji telewizyjnych, czy w ogóle sztuką, to chyba większość tutaj ocenia tak samo - ale książki, czyli to dzieło, które nakreślone zostało ręką Sapkowskiego pozostaje nienaruszone - i chyba w jego własnej opinii nie jest w ogóle kalane, czy bezczeszczone, dopóki ktoś nie próbuje go dosłownie nadpisać - w opozycji do przedstawienia po swojemu w innym medium.
Możemy się z takim podejściem nie zgadzać i stosownie je oceniać, ale on ma tu ostatnie słowo.
Co do wieści o opuszczeniu projektu przez Cavilla, dobrze dla niego. Można oczywiście zakładać, że asocjacja z projektem o tak niskiej wartości produkcyjnej zaczęłaby prędzej czy później szkodzić jego marce, ale szczerze wątpię, żeby kierował się takimi pobudkami i żeby komukolwiek zaangażowanemu w serial źle życzył. Udział w odcinkowej produkcji to logistycznie duże wyzwanie, które wymaga kompromisów w podejmowaniu się innych przedsięwzięć, bardziej korzystnych lukratywnie, bądź spełniających artystycznie - a skoro ani jeden, ani drugi warunek nie został tu spełniony, pora szukać nowych wyzwań. Dla mnie osobiście Henry nigdy nie był trafionym wyborem castingowym do roli Geralta - ale przyznaję, że kupił mnie, jak i wielu innych, autentyczną miłością i szacunkiem do pierwowzoru i granej postaci. Jakaś wersja Białowłosego z nim w roli głównej istnieje w mojej świadomości obok mojej własnej i nie mam z tym problemu.
Nowy angaż w moim odczuciu tylko mocniej obrazuje, jak niewielkie pojęcie o tym, co czyni adaptowany materiał wyjątkowym mają twórcy serialu.