[UWAGA! - SPOILERY] Serial Wiedźmin (Netflix) - wrażenia spoilerowe

+
Bardzo mało wydaje mi się to prawdopodobne, by Falka miała jakiekolwiek dzieci poza Adelą.
Falka miała 25 lat gdy rozpoczęła swą rebelię, więc w teorii mogłaby mieć już wówczas nawet 10letnie dziecko, a w trakcie rebelii "hojnie obdarzała wdziękami wszystkich swych hetmanów, od szlachty po zwykłych watażków i rezunów". Tak więc inny bękart byłby hipotetycznie możliwy, ale raczej niezbyt prawdopodobny i książki tego nie sugerują. Tym bardziej nieprawdopodobne wydaje się, by hipotetyczny bękart Falki został przodkiem Roberta, Elen, Roegnera, lub Emhyra - nie znamy ich genealogii, ale nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek z nich miał być w zamyśle Sapkowskiego sekretnym potomkiem Falki...
Książki jedynie kierują nas tropem Fiony, ale potem dementują jej pokrewieństwo z Falką.

To zabieg bardzo w duchu Sapkowskiego.
Właśnie też patrzę na to w ten sposób. Mając też na uwadze zastosowany zabieg literacki i zamysł fabularny - najpierw poznajemy wstrząsającą teorię, że Falka to przodkini Ciri (bo matka Fiony), a dopiero w następnej książce Francesca informuje nas, że tak nie jest.
Jeszcze pada tam pytanie "Nie Fiona?", by jeszcze dobitniej doprecyzować, że to nie ona była córką Falki.
Zwróciłabym uwagę na chronologię dawkowanych w Sadze informacji i zamysł, który za tym stał. Gdyby to teoria Codringera była prawdziwa to jaki byłby sens monologu Francesci w następnej powieści?

Ja raczej zaufałbym ocenie nieodżałowanych jurystów.
Tak z ciekawości - czemu? Codringer sam mówi (a Fenn nie chce w to wierzyć), że swą teorię bazuje na odnalezionym dokumencie. I tak jak pisze @CesarzTemeri - dowiadujemy się potem, że poza garstką magów nikt nie znał prawdy o Trojaczkach. Francesca zaś osobiście uczestniczyła w badaniach genetycznych i stanowczo zaprzeczyła, że to Fiona była córką Falki, jednoznacznie wskazując na Adelę. Jej wiedza nie bazowała na odnalezionych dokumentach, a na przeprowadzonych własnoręcznie badaniach na Trojaczkach.

Jednak tak jak pisze @Gwynbleidds , uważam, że sprawę rozstrzygają zapiski Sapkowskiego o Genealogii, gdzie mamy takie cytaty:

Jak już dziś wiadomo, faktycznymi dziećmi RIANNON i GOIDEMARA były bliźnięta AMAVET i FIONA, ADELA zaś była podrzuconym dzieckiem Falki Krwawej.

ADELA urodziła się na zamku Houtborg jako córka Falki Krwawej i nieznanego ojca. Podrzucona została do karmienia więzionej w Houtborgu RIANNON, królowej Temerii, która w tym samym czasie urodziła bliźnięta - FIONĘ i AMAVETA
(„Chrzest ognia”, rozdz.6).

Tajemnica pochodzenia ADELI nigdy nie wyszła na jaw. RIANNON, mimo iż wiedziała, że urodziła dwojaczki, wychowywała - i kochała - trojaczki. Ani ona, ani jej mąż, król GOIDEMAR, nigdy nie dowiedzieli się, które z trojaczków nie jest ich własnym dzieckiem. GOIDEMAR w końcu dowiedział się od czarodziejów, które dziecko na pewno jest jego własnym (FIONA) ale nigdy nie zdradzono mu, które nie jest. Przypomnieć się godzi, że „trojaczki z Houtborga” były podobne, jak trzy krople wody, ADELA zaś, podobnie jak AMAVET i FIONA, miała w sobie - po babce - krew elfią.

Tak więc w moim odbiorze nie ma tu jakiejś celowej niejednoznaczności czy zagadki, a zamysłem Sapkowskiego było pokierowanie nas błędnym tropem na temat Fiony, który został zdementowany w następnej powieści. Choć przyznaję, że wówczas faktycznie wizja z Falką wygląda dziwnie i trochę się nie klei...

Jestem ciekaw co Sapkowski rzeczywiście tam pochwalił a co zganił.
Prywatnie uważam, że ekranizacja młodości Yennefer oraz rozbudowa jej wątku w S1 mogły być pomysłami, które spodobały się Sapkowskiemu. Bo ten pomysł miał potencjał i z tego co widzimy - sprawdził się nieźle i w wielu recenzjach pierwszego sezonu wątek ten jest wymieniany jako jeden z najlepszych w sezonie pierwszym. Stał za tym wszystkim pomysł na przemyślane character arc i nie ma co tego spłycać do samych niedorzecznych węgorzy.
Być może pomysł na Zmorę Wilka też był czymś, co Sapkowskiemu się spodobało. W końcu sam miał on jakieś niezrealizowane pomysły na upadek Kaer Morhen, które przełożone zostały potem na komiks Zdrada.
Bardzo wątpię, by cokolwiek z sezonu drugiego było tym, co Sapkowski mógł pochwalić na fazie pisania scenariusza. Choć wątpię też by informowano go na bieżąco o zmianach w scenariuszu, a tak jak wiemy - pierwotnie S2 faktycznie miał ekranizować Krew Elfów i jedynie podczas pandemicznych obsuw przepisano scenariusz tak, by Voleth Meir z zapychacza na dwa odcinki w fanfikowym wątku Yen (zajmując jej czas ekranowy przed ratunkiem Jaskra i lekcjami w Ellander) została głównym wrogiem całego sezonu, rujnując jego zakończenie...
Co do Blood Origin - ekranizowanie Koniunkcji jest moim zdaniem pomysłem poronionym i wadliwym już na starcie. Ale może dało się ten pomysł sprzedać w jakiejś atrakcyjnej formie i marketingowej gadki - potęga elfiej cywilizacji zaraz przed jej upadkiem, treści jedynie wspomniane w książkach, acz wpływające na treść główej fabuły. Jednak samo "zekranizujmy Koniunkcję" atrakcyjnie nie brzmi.
Inna kwestia, że z tego co wiemy - scenarzyści specjalnie wybrali ten okres, by mieć wolną rękę i opowiedzieć dowolną własną historię...

Wywiad z Lauren po polsku
Monolity bardzo ważne w następnych sezonach... A już myślałam, że sezon drugi wyczerpał ich temat, a Blood Origin jedynie dopowie nam ich genezę. Tak jak przepowiedziałam po sezonie drugim, wygląda na to, że podróże międzywymiarowe Ciri będą polegały na aktywacji monolitów. Głupie i niepotrzebne, ale może być to narzędzie fabularne dla osłabienia mocy Ciri, by widz nie mógł w każdej scenie akcji i zagrożenia zadawać sobie pytanie "ale czemu ona teraz nie ucieknie do innego świata?". Zabawne, że gdy w okolicach premiery W3 wyobrażałam sobie grę poświęconą Ciri to zakładałam, że należałoby jakoś ograniczyć technicznie oraz fabularnie możliwość podróżowania pomiędzy światami, sprawiając na przykład, że możliwe by to było tylko w określonych miejscach na mapie. Widocznie podobny pomysł stoi za monolitami...

Złapałam parę spoilerów do BO, ale nie ma sensu ich roztrząsać jak premiera już w niedzielę. Obejrzę i wrażeniami się podzielę już po weekendzie, ale tymczasem pokazano nam tytuły odcinków:


DeBarra ma widocznie jakiś bzik na nazywanie odcinków "of...[potrójna aliteracja]". Swój odcinek w sezonie pierwszym nazwał w ten sam sposób jak wszystkie odcinki BO. Sapkowski raczej tytułował wszystkie opowiadania i powieści na zasadzie "coś czegoś", więc jedyne tytuły odcinków, które wpasowują się w styl książkowych tytułów to "Początek końca" i "Zmora Wilka".


A 3 sezon rozpocznie się odcinkiem o nazwie "Shaerawedd", tak jak przepowiedziałam wcześniej - Geralt, Ciri i Yennefer podróżować będą z Kaer Morhen na południe i przed dotarciem do Gors Velen nadrabiać będą pominięte wątki Krwi Elfów, w tym Shaerawedd. Bardzo mnie to cieszy, znacznie to lepsze niż całkowicie fanfikowe odcinki przed Thanedd.
Ponoć zbudowano piękne, wielkie elfie ruiny na potrzeby tej sceny. Czeka na nas tam scena akcji (wprowadzenie Wiewiórek przed ich rolą na Thanedd?), ale Lauren potwierdziła też, że wątkiem przewodnim dla Geralta w tym sezonie będzie ewolucja jego filozofii życiowej i podejścia do neutralności - od rozmowy z Ciri w Shaerawedd, przez rozmowę z Dijkstrą, aż po porzucenie neutralności pod koniec sezonu, gdy wyruszy na poszukiwania Ciri. Brzmi obiecująco.
Z jednej strony nie chcę sobie robić fałszywych nadziei, ale z drugiej - większość dotychczasowych informacji o sezonie trzecim napawa mnie optymizmem i wiarą w to, że będzie to dobry sezon i stosunkowo wierna adaptacja Czasu Pogardy. Zobaczymy latem, ale co do Blood Origin to nie będę się łudzić, zwłaszcza po przeczytaniu przecieków...
 
Młody Rowan Atkinson w roli Avallacha wpisuje się w ogólny trend obsady elfów we współczesnych serialach i gorszy od Amazonowego Gil-Galada nie jest.

:giveup:

Mnie bardzo ciekawi, z czego właściwie wynikają takie decyzje castingowe. Trudno mi uwierzyć, że twórcy kompletnie nie wiedzą, jak wyglądają elfy, albo że wśród kandydatów nie ma bardziej urodziwych aktorów. Czy osoby odpowiedzialne za dobór obsady mają całkowicie wywalone na takie rzeczy jak typ urody/rysy twarzy/ogólna prezencja i biorą kogo popadnie? A może SPECJALNIE wybierają sobie takich niezbyt ładnych aktorów, bo stoi za tym jakaś wizja (np. chęć wzbudzenia kontrowersji za wszelką cenę albo walka z ,,toksycznym” wzorcem piękna)...
 
Czy osoby odpowiedzialne za dobór obsady mają całkowicie wywalone na takie rzeczy jak typ urody/rysy twarzy/ogólna prezencja i biorą kogo popadnie?
Tak. To jest najbardziej prawdopodobne.
Falka miała 25 lat gdy rozpoczęła swą rebelię, więc w teorii mogłaby mieć już wówczas nawet 10letnie dziecko, a w trakcie rebelii "hojnie obdarzała wdziękami wszystkich swych hetmanów, od szlachty po zwykłych watażków i rezunów". Tak więc inny bękart byłby hipotetycznie możliwy, ale raczej niezbyt prawdopodobny i książki tego nie sugerują.
Rzecz w tym, że chłop może mieć nawet po sto bękartów i nie zdawać sobie z tego sprawy, a u kobiety no cóż, ciąża jest zauważalna, i raczej ktoś musiałby odnotować, że Falka rodziła więcej niż jeden raz. A po rebelii czarodzieje pewnie jeszcze sprawdzali czy mogła mieć innych potencjalnych potomków, podobnie jak sprawdzano czy Hitler takowych nie miał. A skoro żadnych poza Adelą nie znaleziono , to najpewniej takowych po prostu nie miała.
Francesca zaś osobiście uczestniczyła w badaniach genetycznych i stanowczo zaprzeczyła, że to Fiona była córką Falki, jednoznacznie wskazując na Adelę. Jej wiedza nie bazowała na odnalezionych dokumentach, a na przeprowadzonych własnoręcznie badaniach na Trojaczkach.

No i dla mnie niepodważalnym dowodem jest to, że Ciri nie mogłaby posiadać genu Starszej Krwi, będąc potomkinią Falki.
Z Korath odnoszę wrażenie, że była to po prostu wizja, omam wywołany tym, że Ciri użyła magii ognia, która z jakiegoś powodu jest szkodliwa, i zesłała na nią te wizję. A czemu akurat Falki? Bo Falka powszechnie w Północnych Królestwach kojarzy się z ogniem, w końcu się ją pali, w podobny sposób jak pali się kukłę Guya Fawkesa. Więc ogień, plus oczywiste skojarzenie z podświadomości Ciri, plus "mroczna magia" mająca wybudzić w dziewczynie jej psychopatyczną stronę, i ot, tak to sobie tłumaczę.
 
Mnie bardzo ciekawi, z czego właściwie wynikają takie decyzje castingowe. Trudno mi uwierzyć, że twórcy kompletnie nie wiedzą, jak wyglądają elfy, albo że wśród kandydatów nie ma bardziej urodziwych aktorów. Czy osoby odpowiedzialne za dobór obsady mają całkowicie wywalone na takie rzeczy jak typ urody/rysy twarzy/ogólna prezencja i biorą kogo popadnie? A może SPECJALNIE wybierają sobie takich niezbyt ładnych aktorów, bo stoi za tym jakaś wizja (np. chęć wzbudzenia kontrowersji za wszelką cenę albo walka z ,,toksycznym” wzorcem piękna)...

Imo to nie jest problem castingu w tym przypadku. Ten aktor w odpowiedniej charakteryzacji i kostiumie, przede wszystkim, mógłby dać elfie wrażenie. Gdyby był jeszcze napisany jako przedstawiciel Starszego Ludu, to już w ogóle. Ale tutaj wszystko od strony niezależnej od aktora leży.
Natomiast casting w ogólnym pojęciu jak najbardziej jest problemem, bo te sędziwe elfy, które mogłyby być ojcami i matkami Olbrychskiego, ni w kij ni w kieł nie pasują do tej rasy.
 
Nie wiem, może to ich patent na pokazanie, że "patrzcie, w gruncie rzeczy jesteśmy tacy sami", tylko uszy i średnią życia mamy inną. Ergo, zabicie niuansu i walenie konkluzją niczym łopatą przez łeb.
 
Ja podejrzewam bardziej usilną chęć odróżnienia się od innych tworów fantasy (z domieszką lenistwa), stąd brodate albo stare elfy i stąd architektura której nikt by się po elfach nie spodziewał.

Bo naprawdę nie sądzę żeby nikt tam nie wiedział jak "stereotypowe" elfy wyglądają, a i książki z pewnością każdy tam czytał, a przynajmniej Lauren, producenci i scenarzyści. Którzy to kontrolują i akceptują prace concept artystów, charakteryzatorów, kostiumografów i scenografów
 
Nieznajomość świata, niezrozumienie sedna przekazu, lekceważące podejście do całokształtu, wzorowanie się na amerykańskich stereotypach, współcześnie rozumiana poprawność polityczna - suma tych błędów (i być może kilku innych) spowodowała, że ten serial pozostając nienajgorszym serialem fantasy, zupełnie przestał być Wiedźminem.
 
Pierwsza linijka dialogowa XDDD

1671966466775.png
 
Po 7 minutach pierwszego odcinka odpuściłem.

I cyk zaliczony do widzów całego serialu w statsach Netflixa, można odtrąbić sukces oglądalności. Krytycy serialu, którzy są krytykami nie podoba się rola mniejszości w fabule uciszeni. Łubudubu, łubudubu, niech nam żyje prezes naszego klubu Lauren Hissrich.

A przynajmniej tak się pisało po statsach pierwszego sezonu, a tu psikus. Ot, tak mi się przypomniało.
 
Udało się uruchomić ale lepiej jakby się nie dało... Moje uszy więdną, moje oczy krwawią na to co oni z tym zrobili... Gdyby to coś nie miało w tytule słowa Wiedźmin to nawet bym nie pomyślał, że ma związek z tym uniwersum. Oby ten gniot był ostatecznym gwoździem do trumny całego Witchflixa. To jak oni niszczą to uniwersum powinno być karalne.
 
Ja mówiłam jakiś czas temu że obejrzę to BO dla śmiechu, ale chyba nie dam rady. Wczoraj odpaliłam pierwszy odcinek i wyłączyłam po kilkunastu minutach. W między czasie widziałam zdjęcie netflixowego pierwszego wiedźmina (wygląda jak Hulk xDDD) i przeczytałam kilka tak absurdalnych spoilerów że już raczej do tego nie wrócę. W głowie się nie mieści jak można było to tak zepsuć... Chwilę temu widziałam też wywiad z tym całym showrunnerem Declanem gdzie został zapytany czy Sapkowski wiedział że taki spin-off powstaje, odpowiedział krótko "Nie".

Jedyne co mnie w tym wszystkim pociesza jest to że ten potworek jest masakrowany przez fanów na Rotten Tomatoes oraz Imdb. Wcześniej gdy ludzie pokazywali Lauren jak niską ocenę na RT ma drugi sezon głównego serialu to ta broniła się wysoką oceną na Imdb, teraz już nie ma jak tego obronić bo oceny BO są równie niskie na obu stronach.
Na twitterze nawet osoby które jeszcze jako tako broniły 2 sezonu są zdania że Blood Origin to jeden wielki bałagan...Oby to był początek końca wiedźmina od netflixa.
 
Top Bottom