Walka z nałogiem komputerowym( i nie tylko)

+
Walka z nałogiem komputerowym( i nie tylko)

Podobno najważniejszym krokiem jest uświadomienie sobie źródła problemu. Dlatego muszę się przyznać, że jestem uzależniony od komputera/ internetu. Spędzam zdecydowanie za dużo czasu siedząc bezczynnie przed kompem i nie robiąc nic konstruktywnego. Niezależnie czy mam obowiązki czy zbliżające się egzaminy siedzę po 7-8 godzin dziennie, cały czas przeglądając te same strony, odpalając gry i pisząc z ludźmi.
Macie jakieś porady jak z tym walczyć/? Chciałbym siedzieć max 2 h dziennie.
 
Hmm... powiem tak: skłonność pewnie pozostanie Ci na zawsze, ale z czasem zmieniają się priorytety - i, nie, egzaminy na studiach to nie są jeszcze takie wielkie priorytety, uwierz ;p

Miałam w swoim życiu etap, kiedy przesiadywałam przy kompie relatywnie długo. Nawet teraz mój "czas wolny", drastycznie już okrojony, spędzam właśnie tak (ale to też specyfika pracy jest). I nie daj Boże, żebym znalazła gdzieś jakąś nieskomplikowaną klikankę we flashu! Od BloodWars po gierki typu tycoon, potrafi mnie to wciągnąć ciut za bardzo i potrzeba sporo samozaparcia, żeby się nie dać zwariować.
Zwykle moment uświadomienia sobie, że właśnie przerwałam obiad w połowie, żeby pójść i zebrać wyprodukowane w mieście pomidory, jest tym momentem, kiedy mówię sobie "dość" ;)

Być może mój przypadek jest wobec tego łagodniejszy, nie wiem.

Jak mówiłam, kiedy pojawi się temat pracy, dzieci, obowiązków pozanetowych, to się kończy cały dzień przed monitorem, nie ma innej opcji raczej, o ile wybór życiowy będzie Twój własny, a nie wymuszony koniecznością (bo wtedy nietrudno o "bunt": a właśnie, że będę siedział, w nosie mam, że cośtam trzeba).

Na dobrą sprawę to jest kwestia dojrzałości, a pierwszym tego etapem jest zdanie sobie sprawy, że coś jest chyba nie tak. Skoro Ty to już zauważyłeś i Ci to przeszkadza, to jesteś na dobre drodze imo (co nie znaczy, że ktoś, kto siedzi w necie cały dzień i to lubi, jest na drodze złej, nie; każdy sobie, no - ważne, by wiedzieć czego się chce).
 
Te "inne" priorytety wejdą w życie w przeciągu roku, więc może wtedy coś się poprawi:)
Po prostu jestem wściekły na siebie, że zamiast ćwiczyć(work out), pisać książkę, studiować, wziąć więcej dzieciaków na korki, to ja marnuję czas w Matrixie :(

. I nie daj Boże, żebym znalazła gdzieś jakąś nieskomplikowaną klikankę we flashu! Od BloodWars po gierki typu tycoon, potrafi mnie to wciągnąć ciut za bardzo i potrzeba sporo samozaparcia, żeby się nie dać zwariować.
Apropos klikanek, to w sobotę dorwałem grę przeglądarkową Symulator Tuska i okradałem ludzi, wciągające jak cholera!:D
 
Jak się ma problem to się idzie do specjalisty, a nie na internetowe forum ;) chociaż znajdź sobie forum specjalistyczne. A dobrym lekarstwem imo są znajomi irl :)
 
Ale w sumie to jest chyba całkiem dobre miejsce, żeby się przynajmniej dowiedzieć, czy ktoś inny ma podobny problem i może to wcale nie problem jednak, a norma.
Bo fachowa pomoc to wiadomo, że nie na forach internetowych, myślałam, że to jasne :D
 
@mrrruczit przecież ja nie proszę, żeby ktoś zdiagnozował u mnie computerus addictus tylko żeby podzielić się metodami jak zmniejszyć czas spędzany przed komputerem.
Co do znajomych to zgadzam się w całej rozciągłości, z tym że często się widuję z przyjaciółmi, więc nie w tym rzecz. @socchi próbowałem, nie działa:p
 
zacznij chlać!
Nie byle co.
 
@SMiki55, mimo kilkukrotnych upomnień nadal spamujesz, otrzymujesz więc warna - zwłaszcza, że dokładnie to samo wkleiłeś już w kolejnym wątku, po co? @socchi, nie spamuj, dziękuję.
 
Last edited:
Jak się ma problem to się idzie do specjalisty, a nie na internetowe forum ;) chociaż znajdź sobie forum specjalistyczne. A dobrym lekarstwem imo są znajomi irl :)
W sumie racja. To tak, jakby maści na poparzenia szukać w piekle :devil:. Je też jestem uzależniony, ale na razie nie szukam panaceum. Można powiedzieć, że jestem "w ciągu". Odwyk miałem ostatnio jak zmieniałem operatora i mi internet wyłączyli.

@undomiel9 - spróbuj popatrzeć na posty socciego z innej strony: bardzo często jego wypowiedzi mają swego rodzaju sens, choć nietrudno zauważyć, że jest to facet, który wali prosto z mostu, nie używa półśrodków i nie toleruje niedopowiedzeń. Problemem jest tu KOMPLETNY brak poczucia taktu i dyplomacji i skłonność do drastycznej przesady, "strzelanie z armaty do wróbli".
Ale tu nie o tym temat.
 
Top Bottom