Waluta w grze

+
Szczerze? Mam nadzieję, że tak będzie. Ja sam mam naturę "śmieciarza" - zbieram wszystko i zawsze. Nawet, jeśli muszę dmuchać dość daleko do handlarza, to żal mi cokolwiek wyrzucać. Dlatego też po jakimś czasie w większości gier mam kasy jak lodu (mimo tego wciąż zbieram). Brak możliwości typowego farmienia orenów na ingrediencjach potworów, eq naszych ofiar, lub nieopłacalność takiego procederu, przyjąłbym z otwartymi ramionami. Kasa za łeb bestii okupującej skraj pól przy lesie - oczywiście. Ale oreny za czterdzieści siedem prawych czułków jakichś robali, wypłacanych za ich dostarczenie przez każdego handlarzynę - już niekoniecznie.
Jakiś aptekarz w Novigradzie mógłby skupować od nas resztki potworów, ale cena powinna spadać w miarę wypełniania przez nas zapotrzebowania apteki na dany składnik. Geralt nie był obwoźnym dostawcą laboratoriów, tylko jednoosobową firmą usługową - nie zarabiał na handlu, tylko na usługach.
 
Szczerze? Mam nadzieję, że tak będzie. Ja sam mam naturę "śmieciarza" - zbieram wszystko i zawsze. Nawet, jeśli muszę dmuchać dość daleko do handlarza, to żal mi cokolwiek wyrzucać. Dlatego też po jakimś czasie w większości gier mam kasy jak lodu (mimo tego wciąż zbieram).

Ja mam identycznie, jestem maniakiem zbierania. W Arcanum biegam od jednego miasta do drugiego, bo tylko w jednym na całym kontynencie coś skupują :).


Brak możliwości typowego farmienia orenów na ingrediencjach potworów, eq naszych ofiar, lub nieopłacalność takiego procederu, przyjąłbym z otwartymi ramionami. Kasa za łeb bestii okupującej skraj pól przy lesie - oczywiście. Ale oreny za czterdzieści siedem prawych czułków jakichś robali, wypłacanych za ich dostarczenie przez każdego handlarzynę - już niekoniecznie.
Jakiś aptekarz w Novigradzie mógłby skupować od nas resztki potworów, ale cena powinna spadać w miarę wypełniania przez nas zapotrzebowania apteki na dany składnik. Geralt nie był obwoźnym dostawcą laboratoriów, tylko jednoosobową firmą usługową - nie zarabiał na handlu, tylko na usługach.

Co do poglądu z pierwszego zdania mam mieszane uczucia, bo po prostu lubię mieć w grze zapasy wszystkiego :). Ale dalszy wywód, który tłumaczy dlaczego jest ciekawy :). Szczególnie ten o tym aptekarzu. Coś takiego chętnie bym zobaczył, łącznie z tym, że na pewien czas w ogóle by pewne składniki przestał skupować przy dużym ich nadmiarze.
 
W wiedźminie 2 byłem ostrym zbieraczem. Przechodziłem grę kilka razy, a mój rekord w liczbie florenów na zakończenie gry wyniósł 19 tysięcy i wiele licznych fantów, jak Miecz Stennisa, Różdżka Detmolda, Artefakt Operatora, Serce Melitelle itp.
Szkoda, że nie wiozłem pod uwagę, że po upadku Temerii oren straci na znaczeniu, aż w końcu zniknie z obiegu :(
Mam jednak nadzieje, że za fanty (o ile zostaną zaimportowane do nowej gry) dostane ładną sumkę w domu aukcyjnym braci Borsodych :)
 
Cóż, ja tam bym wolał jednak trzy rodzaje waluty
Koronę w Novigradzie i okolicach
Florena Nilfgaardzkiego na Ziemi Niczyjej
Złoty Dukat w Skellige
Orenem mogę się obejść, mi starczyłoby gdyby w wiedźminie 3 po imporcie moje oreny zmieniły się na korony :p
 
o ile dobrze słyszę Crach mówi "...Few orens"

View attachment 2032
View attachment 2033
 

Attachments

  • 200731.jpg
    200731.jpg
    14.4 KB · Views: 35
  • 2010-03-02-0115.jpg
    2010-03-02-0115.jpg
    14.6 KB · Views: 31
Last edited:
Jestem strasznie ciekaw jak balans ekonomiczny wyjdzie w praniu, bo nie było chyba rpga (może pierwszy Gothic i pół drugiego) w którym było to zrobione dobrze.
Zawsze miało się za dużo kasy/ żelastwa/ jedzenia itd. Albo w drugą stronę my mieliśmy kasy jak lodu bo powiedzmy 10000złotych, a u handlarza byle zardzewiały mieczyk kosztował 2000, a coś lepszego 8000 i mimo, że byliśmy bogaci to technicznie rzecz biorąc nie stać nas było na nic lepszego, zresztą nie było takiej potrzeby bo czesto w tych grach handlarze służa do sprzedawania im badziewia, a nie do kupowania. Lepsze rzeczy i tak zdobywało się na questach. Niby sensownie.

Zawsze chciałem zobaczyć grę w której główną pieniądz pełnił by rolę xp-ków. W sumie gra o wiedźminie by pasowała do tego idealnie. Bo kasę w sumie zdobywalibyśmy tylko za potwory, a wydawać trzeba dużo. Bo na sprzęt i na "trening" . W takim układzie tzreba by było poświęcić wyeliminować sprzedawanie byle badziewia po handlarzach, Ewentualnie rzadkie składniki skupowali by alchemicy i czarodziejki. W sumie blisko tego były Gothic i Risen bo trza było mieć kasę na trenerów. Staruteńki Revenant był w ogóle pod tym względem zajebisty bo o ile pamiętam skill rosnął wraz z używaniem (jak w TES) do tego były normalne punkty umiejętności chyba i dotatkowo trenerzy którzy uczyli combosów w broni w której byliśmy dobrzy. Mogłem coś pokręcić.

Geralt raczej nigdy nie narzekał na nadmiar kasy, a moim zdaniem w grze z otwartym światem, w którym można by swobodnie handlować, raczej trudno będzie mieć postać ktora pod koniec gry nie targała by za sobą stukilowego wora ze złotem . Jeżeli Redom udało się uzyskać ten balans to czapki z głów. Z drugiej strony, Geralt ma już takie znajomości, że czego by sobie nie zażyczył powinien dostawać to za darmo :p
 
Up, w wiedźminie kasa nie będzie miała aż tak kluczowego znaczenia. Można się spodziewać, że najlepsze rzeczy będą craftowane/ znajdywane w trudnych lokacjach itd. Do craftowania będą potrzebne truchła najpotężniejszych potworów. Kasa będzie mała drugorzędne znaczenie
 
Moim zdaniem jedynka była dość dobrze zrobiona pod tym względem
Była lekka bieda cały czas z kasą, wydawać mozna było dużo a zarobki były marne
 
Ile ? 11.000 tys. pod koniec gry ? to dużo ?
Na wejściu w 2 akcie zbroja kosztowała 5000 nie mówiąć o wszystkich księgach itp,
Z kasą trzaba było sie spinać na pewno nie było jej tak jak w innych rpg-ach że w połowie gry masz setki tysiecy złota i nie masz tak naprawde co za nie kupować
No i nie sprzedawało sie ton złomu u kupca, nie było z tego żadnej kasy
 
Top Bottom