Warriora znęcanie się nad sagą i innymi sprawami.

+
Warriora znęcanie się nad sagą i innymi sprawami.

Wiedźmin u astrologa
Wiedźmin odchylił kotarę namiotu i wszedł do środka. Niemal natychmiast zatoczył się, jak po cięzkiej walce z potworem. Powodem był zapach kadzidełek, odstraszających komary, które jednak zapewne skutecznie odstraszały klientów. A moze kadzidełka nie były na komary? Nie weim. Tak, czy inaczej Geralt wszedł do środka i zobaczył łysego starca, z ogromnymi wąsami.- Astrolog Zbigniew, jak mniemam - zaczął.- Ach, tak, Geralt, wejdź, usiądź proszę.- Znasz moje imię?- Jestem astrologiem. Powiedz mi, z czym przyszedłeś?- Z 100 orenami i butelką wódki.- Ha! Lubię takich - ucieszył sie sedziwy wieszcz. - Jaki jest twój problem?- Najpierw chcę pogadać - mruknął wiedxmin.- Yennefer znowu odeszła?- Ano. A skąd to wiesz?- Była u mnie taka jedna. Ciri chyba. Pytała się, czy zajdzie w ciążę w najblizszym miesiącu. Powiedziałem, że nie.- Żee COO??!! Ta fra nca dzi wkę z niej robi!! - zbulwersował sie wiedźmin.- Geralt - bez urazy, ale myślę, ze przyjmowanie dawnych przyjaciółek w domu, przy dziecku, to nie był najlepszy pomysł.- No, ale...ona sama siepytała.. ale...yyy- Geralt, nie tłumacz się. Yennefer to tez niezła rajf urka i tyle.- Chyba, że tak. A powiedz, zobaczę ją jeszcze?- Fra nca, ale nie możesz sie odkochać?- No. Tak.- Poczekaj, zajrzę w kulę. - Powiedział astrolog i wyciągnął spod ławy sześcian zrobiony z kryształu.- Zbyszek - a czemu ta kula jest sześcienna? - Spytał wiedźmin- Bo to nowy model. - Odparł wróż i spojrzał wgłąb.- Haa! HAAA! Widzę! Spotkacie się! Widzę waszą dwójkę!- Chwała Melitele i boginii strzydze - westchnał Geralt.- Geraltus?- Co?- Nie chcę cie martwić, ale to proces o alimenty.- K u r w a. I na tym życiowym stwierdzeniu rozmowa urwała się. Pierwszy milczenie przerwał Geralt.- A co ty tam tak piszesz mozolnie?- Tablice numerologiczne jednego gościa. - odparł wróż- I co ci wyszło? - Sznureczek.- Co??!- Sznureczek.- A co to oznacza? - pytał Geralt.- Że nóżka i skrzydełko?- Zacznie latać?- Nie, od kurczaka.- Acha.- Nie wiesz, jakie to upier dliwe. I mszę siez tym męczyć. Taki mój kumpel - Staszek -znasz?- Nie, chyba nie.- No i ten Staszek, cwaniak, wrózy na zlocie emo. Czy ty wiesz jaką kasę on tłucze? 3 razy u niego jeden gość był i się pytał, czy na pewno się zabije. A potem następny - 10 razy siepytał, czy żyletką, czy maszynką do golenia. - A ty tak nie mogłeś?- Zagapiłem się. Poza tym musiałbym się kolczykować. A kolczyk w wąsie mi nie pasuje.- Rozumiem. A Zbyszek - powiedz mi, jaka jest tam moja przyszłość.- NIe wiem, muszę spojrzeć. - powiedział wróż i zajrzał do kuli. Siedział bez słowa dłuższą chwilę, aż Geralt spytał:- I co? Cisza. Aż wreszcie- Widze! Widzę!!- Co, mów szybko!- Gów no widze!- Łee tam. - skrzywił się Geralt. Astrolog tymczasem oderwał sie od kuli i powiedział - Geralt, przepraszam bardzo, ale musze natychmiast isć do toalety. - Rzekłszy to udał się na zaplecze.- On naprawdę jest wróżbitą! - powiedział zaskoczony wiedźmin.to be continued
 
Całkiem przyjemne, choć trochę literówek się zakradło.Z chęcią przeczytam dalszy ciąg. ;)
 
W przerwie pomiędzy serią "u" etymologia imienia Leo Bonhart. Zaczniemy od nazwiska.Bon - po francusku oznacza "dobry"Hart - po polsku siłę, wytrwałosc. Zatem Bonhart oznacza Dobrą siłę, dobrą wytrwałosćALEArt - zanczy sztuka po angielsku. LECZ w angielskim szekspirowskim "art" znaczy tyle, co we wspólczesnym angielskim "are". Pozostaje więc kwestia co znaczy "Bonh". Bonh przez swoje brzmienie nasuwa skojarzenia wietnamskie. Względnie egipskie( bonh - ankh i podobne). Ponieważ Egipt to jednak prehistoria, pozostańmy przy Wietnamie. Bonh może to być nazwa jakiejś zapomnianej sztuki walki, wtedy pasuje tłumaczenie "art" jako "sztuka" lub też nazwa miejscowości. Jeśłi jest to nazwa miejscowości to Bonhart zapewne jest skrótem od "From Bonh thou art", czyli pochodzisz z Bonh. Mogła to być wypowiedź jakiejś osoby, możliwe, że nadającej przodkom Bonharta tytuł szlachecki. Z biegiem czasu skróciło sięto do "Bonhart". Pozostaje kwestia imienia. Leo nasuwa skojarzenie z Holandią, zatem Bonhart mógł pochodzić z Holenderskiej rodziny szlacheckiej, wcześniej mieszkającej w Wietnamie. Ale LEO znaczy po hiszpańsku: "czytam". W połączeniu z poprzednimi interpretacjami mamy LEO(czytam) FROM(z) BONH(nazwa własna) THOU(ty) ART(jesteś). A zatem Leo Bonhart mógł dostać starożytne imię wietnamsko-angielskiej szlachty, żyjącej w Hiszpanii. Możliwie, że jego przodkowie musieli opuścić Anglię i udali siędo Hiszpanii, gdzie urzędnik przeczytał i powiedizął właśnie te(napisane wielkimi literami) słowa.
 
WarriorofSparta said:
W przerwie pomiędzy serią "u" etymologia imienia Leo Bonhart.
Zaraz pewnie wparuje tu Arwil i stwierdzi, że pękam z dumy bo przeczytałem "historię i fantastykę" ale mimo to zaryzykuję.Otóż biorąc "na warsztat" wypowiedź Sapkowskiego z "Historii..." na ten temat stwierdzamy, że Bonhart to imię (A może nazwisko? Nie pamiętam) jednego z klientów Sapkowskiego (dość długo pracował w branży handlowej zanim został pisarzem).
 
jakby to powiedzieć. hmm.przestań prosimy bo wszyscy pospadamy z krzeseł. nazwanie bohaterów zbigniew i staszek było zdecydowanie za śmieszne jak dla mnie end
 
Wiedźmin skradał się tunelem. Panowała w nim tak ciemność, że normalny człowiek nie dostrzegłby w niej nawet końca własnego nosa. Wiedźmin jednak widział wszystko. Eliksiry nieznane nawet magom wyostrzyły jego zmysły i uczyniły ruchy szybszymi. Obnażony miecz zazgrzytał o ścianę. Wiedźmin zaklął w myśli i stanął przed zakrętem. Z tego, co mówili mu chłopi, w tym tunelu czaiła się wielka przeraza. Podobno porywała dzieci, czy coś tam. Wiedźmin nie myślał. Dostał pieniądze, przyszedł zabić. I miał głęboko w rzyci co zrobiła lub czego nie zrobiła nieszczesna istota. W tunelu dał się słyszeć szelest. Przeraza nadchodziła. Wiedźmin ścisnął mocniej rękojeść, gotując się do ciosu. Szelest był coraz głośniejszy. Nagle, za rogiem, ukazały siedwie pary szczypiec. Wiedźmin skoczył. Ominąl szczypce i ciął straszliwie znad głowy pomiędzy czułki stwora. Wyrwał miecz, rozbryzgując mózgowie po ścianach i ciąl poprzecznie, rozwalając na krzyż czaszkę stwora. Przeraza padła na ziemię. Wiedźmin podszedł do niej, spojrzał z pogardą i wbił miecz w przawe płuco stwora, jego newralgiczne miejsce. następnie obtarł miecz i udał sięw kierunku wyjścia. - Nie no, coś ty zrobił, kretynie?!! - rozległ się ryk za nim. Wiedxmin obejrzłą się i stwierdził, że nad truchłem przerazy stoi mężczyzna.- To było potwór, uspokój się człowieku, szok wkrótce minie. - odpowiedział spokojnie. Znał takie przypadki.- Jaki kur wa szok?!! Ta przeraza to było moje jedyne źródło utrzymania pniu niestrugany!!- U utrzymania? - wyjąkał zaskoczony wiedźmin.- Ano tak.! Walczyłą na arenach i dawała mi pieniądze! Z czego ja teraz bedę żył? Ze struganai łodek z kory?- No nie wiem. Ale miałem zlecenie.- I co mnie to obchodzi, czy miałeś zlecenie, czy przemawia przez ciebie wrodzony debilizm. Co ja teraz zrobię?!- Nie wiem. Moze zaczniesz trenować mieczi zaczniesz walczyć mieczem.- A moze jeszcze kur wa zmienię płeć, ufarbuję sie na rudo i tak będę walczył?- Chyba coś takiego było.- Nieważne.- Człowieku, ja naprawdę chcę ci wynagrodzić stratę.- To mi oddaj przerazę.- Będzie sporo kłopotu.- Wiem. Miała to być wiwerna w ogóle, ale sie zbiesiła.- A może weźmiesz smoka? - spytał wiedźmin.- A skąd go wziąć... ale wtedy bym kosił. Jak Kargul zboże... A może wyprawimy siępo niego! Smoki żyją w dzikich terenach, dopiero co osiedlonych, na pewno będzie dla ciebie sporo roboty. A dla mnie smok! Co ty na to!- Zgoda dobry człowieku! Ucieszył siewiedmin, który z radością czekał an moment, kiedy opuści pobliskie miasto, gdyż legendarne Sodoma i Gomora to był przy nim pikuś, a w całej okolicy nie było jednej dziewczyny.tbc
 
OKMDevilek said:
Ciut brutalne, ale mocne ;D
podoba mi się ten ciąg przyczynowo-skutkowy :pA co do tekstów - lubię zabawy formą, ale tutaj to jakieś takie nijakie. Ale są przebłyski, więc pracuj dalej ;)
 
Top Bottom