Wasze wrażenia, oceny, recenzje

+
Wiedźmin 3 - konstruktywne opinie

Nie znalazłem takiego tematu. Celem jego byłoby wyrażanie opinii o konkretnych elementach i dlaczego wam się to podoba, a dlaczego nie. Nie mają tutaj być przedstawiane recenzje, tylko porządne opinie odnośnie konkretnego elementu z gry. Może ja zacznę...

1. Sterowanie przy pomocy klawiatury i myszy. Jak dla mnie największa wada najnowszej części. Geralt mam wrażenie, że w większości przypadków nie słucha się tego co mu się powie. Przykład? Klikam alt+a (czyli intuicyjne unik w lewo), a postać i tak odskakuje mi w innym kierunku. To samo dzieje się gdy zrobię inne uniki, klikam jedno, a w większości sytuacji Geralt tak czy siak odskakuje w tył.
Bardzo też mnie denerwuje działanie menu szybkiego wyboru domyślnie pod przyciskiem TAB. Zbyt często mi się zdarza, że menu w walce po prostu się nie uruchamia, muszę kliknąć czasem nawet 3 razy, żeby mi się wyświetliło. O wiele lepiej działało to w drugiej części gdzie musieliśmy przytrzymać ten przycisk.

2. Ekwipunek. Ta część w drugiej części była okropnie zrealizowana. W tegorocznej natomiast zrobiono krok w przód, a jednocześnie krok w tył. W drugiej części mieliśmy ładne, zróżnicowane kategorie i mimo listy wiedziało się, gdzie jakiego elementu szukać. W Dzikim Gonie mamy powrót do świetnej i funkcjonalnej siatki. Niestety, natłok wielu elementów w jednej zakładce sprawia, że takowy interfejs jest bardzo nie czytelny. Już nie wspominając o tym, że czasem nowo podniesiona rzecz (najczęściej notatki) pojawiają się raz to na początku listy, raz na końcu, a innym razem w zupełnie innym miejscu. To samo u mnie mutageny (panel levelowania postaci) umiejscowiły się na początku, na środku i na samym końcu listy. Nawet ich przesunąć nie mogę.

3. Ostatnie na teraz to "walkmesh" (czy jakiego tam terminu używa się w najnowszym RedEngine). Niestety na każdym kroku widać, że jest to pozostałość po poprzedniej generacji silnika i nasza postać w najnowszej części po prostu źle się "prowadzi". To zablokuje o jakąś malutką przeszkodę, to ma opór przed wejściem na schody, a jak wjedziesz koniem w ucięty konar to nie ma opcji go wyminąć, trzeba się obrócić, a najlepiej cofnąć i dopiero wyminąć przeszkodę.
Warto tutaj wspomnieć domyślną szybkość ruchu Geralta, która jest po prostu ZA SZYBKA. Zdecydowanie powinno się tą wartość zmniejszyć, bo obecnie nie ma nic pomiędzy chodzeniem, a bieganiem. Mamy chodzenie, sprint i ultra sprint, przez co eksploracja jest bardzo frustrująca... Zdecydowanie powinno się zmniejszyć szybkość "normalnego biegu".
 
Last edited:
Zgadzam sie z tym ze ekwipunek to troche balagan, ale chodzi mi tu glownie o sloty na eliksiry.
Nie lubie tez tego, ze np jak wcisne I i wejde do ekwipunku, a potem odruchowo (bo juz mam to we krwi zapisane) wciskam ESC zeby wyjsc z tego menu, to mi sie cofa do glownego menu a potem jeszcze kolejnego, takze musze nacisnac ESC 3 razy zeby wyjsc z ekwipunku i ciagle lapie sie na tym, zamiast nacisnac I zeby zamknac te okno. To sie tez tyczy bestiariusza, sklepu itd.

Postac faktycznie jest albo za wolna albo za szybka.

Mi sie nie podoba tez system upadkow i obrazen z np upadku 2 metry.
Alchemia i bardzo krótkotrwałe eliksiry to zdecydowanie krok w tył.

Oprócz tego gra jest kompletnym dziełem sztuki. Najlepsza gra na świecie.
 
Odpalając pierwszy raz Wieśka trzeciego, założyłem sobie jeden cel: speedrun z misjami głównymi oraz pobocznymi, a dopiero później eksploracja świata itp, itd. Po przejściu gry, odechciało mi się biegać po świecie...JA CHCĘ JESZCZE RAZ PRZEŻYĆ TĘ HISTORIĘ! Aktualnie jestem rozdarty pomiędzy zaczęciem gry od nowa i eksplorowaniem świata.
 
Dobra, czas na moje wrażenia po ~16 godzinach gry.

+ Świat:
Na razie balowałem tylko w południowo-zachodnim Velen oraz troszkę w Oxenfurcie, ale to co jest w W3 to chyba najbardziej autentyczny i jednocześnie najpiękniejszy kawałek świata, jaki widziałem w grach. Liczne pola, lasy i, przede wszystkim, wioski ociekają wręcz swojskością i klimatem (Podgaje <3), a na dodatek są genialnie zrobione z punktu widzenia level designu (rozłożenie chat, roślin, ścieżek). Chylę czoła.
+ Zadania:
Questy są jak dotąd bardzo ciekawe i dość różnorodne, zwłaszcza te główne. Ponadto, ku mojemu zdziwieniu, naprawdę dobrze bawię się przy wiedźmińskich zleceniach. Spodziewałem się czegoś w stylu: "Panie wiedźmin, za stodołą mi potwór grasuje. Smok jaki czy coś. Idź go ubij, dobrze płacę". Zamiast tego, w W3 za takim zleceniem będzie stało dość bogate (jak na takie podrzędne zadanie) tło fabularne, a na dodatek okazać się może, że za stodołą nie hałasował smok, tylko żona zleceniodawcy z kochankiem. A nawet jeśli bestia okazała się smoczyskiem, to zleceniu dodaje pikanterii wyższy poziom trudności, który wymusza przygotowanie i zapewnia ciekawą potyczkę. A skoro dotarłem do potyczek...

+ System walki:
Naprawdę mi się podoba. Jest dynamiczny, fajny i nawet przy walce z najprostszymi przeciwnikami (jeśli jest ich wielu) trzeba kombinować.

+Grafika i muzyka:
O muzyce się już wypowiadałem - 11/10, absolutne mistrzostwo świata.
Gra wizualnie prezentuje się wybornie. Może pod względem technicznym jest dość średnia/tylko dobra, tak art designem nadrabia wszystko i rekompensuje niedoróbki po tysiąckroć.

+Dubbing:
Jeśli o dubbing chodzi to jest to chyba najlepsza część Wiedźmina. Rozenek jest dobry jak nigdy dotąd, Ciri świetna, a Krwawy Baron jeszcze lepszy. Trochę jednak zawiodłem się na Yennefer. Niektóre kwestie wypowiada tak sobie, a i z głosem coś mi nie pasuje - jest bardzo mało wyrazisty i przypomina bardziej jakąś prezenterkę czy lektora (lekorkę? odmienia się to słowo?), a nie stanowczą, potężną czarodziejkę. W tej roli pani Dereszowska jest o niebo lepsza.

To teraz minusy
- Zbroje:
Są potwornie słabe. Przez większość czasu chodziłem w Temerskim Rynsztunku, ale kiedy przyszedł czas na zmianę pancerza okazało się, że nie ma żadnej zbroi, która podobałaby mi się choć trochę i jednocześnie była lepsza od TR. Ostatecznie skończyłem w śmiesznym, żółto-czarnym kaftanie z wielkim brzuchem. A na Kota mam za niski level (11).

- Points of Interest:
To jest minusem tylko w połowie. Czasem trafi się jakaś ciekawa jaskinia, w której przeżyć można ciekawą przygodę (moja półgodzinna walka ze specjalnym mglakiem, który pezewyższał mnie o 6 leveli :p).
ALE.
Niezliczę już ile razy poczułem zawód, gdy po odkryciu nowego pytajnika okazywało się, że jest to KOLEJNY obóz bandytów i KOLEJNE gniazdo potworów. Podobno każde POI miało opowiadać historię i być czymś ciekawym. Cóż - tak nie jest. A szkoda.

Podsumowując - jestem zachwycony. Grę zacząłem wczoraj i miałem dwa "posiedzenia", oba po około 8 godzin. Od Wiedźmina nie mogę się oderwać i jeśli całość utrzyma ten poziom, to Dziki Gon zostanie zdecydowanie najlepszym RPGiem i zarazem najlepszą grą w jaką grałem.
To miłe, gdy gra, której się tak wyczekuje nie zawodzi, a wręcz przewyższa oczekiwania.

BTW. O ile przez większość czasu gra na PS4 trzyma stałe 30FPS (ze sporadycznymi spadkami), tak Krzywuchowe Moczary to jakaś masakra - jest tam chyba średnio 20 klatek. W porywach.
 
Last edited:
Moje wrażenia po 30h. REDzi zrobiliście kawał dobrej roboty, widać ogrom waszej pracy, dzięki za to.

+ największy plus fabuła i questy, pierwsza gra w której naprawdę nie wiem jakie wybory podjąć i mam przez to swego rodzaju "chandrę". Zadania są naprawdę ciekawe, świetnie poskładane, działają na emocje i mają coś takiego jak telenowele, że chce się oglądać kolejny odcinek.
+ świat jeden z piękniejszych imo, a nie wyszedłem jeszcze z Velen. Lokacje są niesamowicie klimatyczne i szczegółowe do tego świetna muzyka i system pogody... długo by wymieniać.
+ walka: w W1 używałem tylko ard i igni, w W2 yrden i quen, w W3 wszystkie się przydają. Krótkie uniki są świetne, ale najbardziej podoba mi się to, że przed każdą walką trzeba sprawdzić co podle obrazka stoi i jak z tym walczyć, a może da się odczarować?
+ optymalizacja?/stabilność: jak by tego nie nazwać, nie liczyłem na małe Uber na mojej i5 i 770 a tu prosze ( 30~40 fps) ale średnio-wysokie gdzie gra wygląda pięknie, trzyma mi się prawie stałe 60fps, do tego gra ani razu się nie wysypała, no i bugi a raczej prawie ich brak.
+ mody: na nexusie już się zaczyna ruszać a gra jeszcze tygodnia nie ma. Liczę na tego RedKita, była pewna gra na której modyfikacjach spędziłem więcej czasu niż graniu w nią, świetnie się przy tym bawiąc.
+/- krafting i rozwój postaci: fajnego wiedźmińskiego sprzętu jest niestety mało i nie przypada mi do gustu. a szkoda bo w W2 szczególnie "dark mode sety" były świetne. Co do samego wytwarzania przedmiotów, system nie jest zły, porostu są ciekawsze w innych grach. No i liczyłem jednak na delikatne podbijanie leveli samą walką, choć drzewko rozwoju jest całkiem spoko, daje możliwości do zrobienia ciekawych buildów.

czekałem i naprawdę nie zawiodłem się :)
 
Mini recenzja o tym jak RED nie dopiął wszystkiego.

W dobie wszystkich achów i ochów nad trzecim wiedźminem. Przedstawiam część swoich spostrzeżeń w formie mini opowiadania :p

- Geralt !
- Ki czort, chyba zaszkodził mi ten odwar z kutasa utopca, bo wydaje mi się że słyszę jakieś głosy.
- Nie pierdol tylko wstawaj przygoda czeka mamy zlecenia do wykonania.
- Dobrze już, dobrze. Prowadź mnie dziwny głosie z mojej głowy.
- No i taka postawa mi się podoba. Dobrze Geralt od dziś będziesz podróżował po piaskownicy.
- Po czym ?
- No otwarty świat ! Możesz teraz pojechać gdzie Cię kopyta Płotki poniosą.
- Uuuu super, a czy mogę pojechać w tamto miejsce ?
- Możesz.
- A w tamto ?
- Też.
- Tam to na pewno nie mogę pojechać.
- Zdziwisz się. Możesz !
- A co tam znajdę ?
- Nic
- Jak to nic
- Tak po prostu. NIC ! a nie przepraszam coś tam znajdziesz.
- No i o to mi chodziło! A co tam znajdę.
- sznurówki, skórę z koziej pałki i jedną koronę.
W tym momencie wiedzmina zatkało.
- Eee a może jest tam jakiś ukryte zlecenie.
- Nie.
- A może ktoś tam w pokera gra.
- Dziś już nikt w pokera nie gra, od dziś wszyscy grają w gwinta.
- Chyba piją z gwinta hehe
- Aleś zabawny.
- Poważnie jedna mini gierka ?
- Geralt. Nie za dużo byś chciał.
- Ale GTA, Łacz dogs itp.. maja więcej mini gierek.
- Szefostwo nie zna tych ludzi.
- Ehh.
- Geralt. czy widzisz na mapie znak zapytania, wykrzyknik ?
- A no nie widzę.
- No właśnie jak nie widzisz to nie ma po co jechać koniec dyskusji. Ryby i Wiedzmini głosu nie maja.
- Ale ja bym tak bardzo chciał pozwiedzać. W poprzednich częściach nie mogłem zwiedzać. Zlituj się.
- Weź mi tu Wiedzmin nie pierdol o eksploracji to nie Skyrim. W dzisiejszych czasach nikt już nie zwiedza. W dzisiejszych czasach wszyscy maja GPSy i jada tylko tam gdzie jest wykrzyknik.
- To po co mi taki otwarty świat którego nie ma sensu zwiedzać?
- A bo szefostwo musiało się pochwalić. Takie marketingowe duperele.
- Marketingowe ?
- Czary, Geralt, czary.
- Ehhh chyba się starzeje. W takim razie jedziemy do tamtego znaku zapytania. Co tam jest ?
- Obóz bandytów.
- O oo, będzie się działo.
Pare chwil później. Geralt wdał się w walkę z uzbrojonymi po zęby bandytami.
Ciach, ciach, ciach..
- Chyba użyje jakiegoś znaku bo nudna robi się ta walka.
Pauza wybór znaku
Ciach, ciach, ciach..
Pauza zmiana znaku
Ciach, ciach, ciach..
Pauza zmiana znaku
Po dłuższej chwili
Ciach, ciach, ciach..
Pauza zmiana znaku
- Ej głosie.
- Tak Geralt.
- Czy przy każdej zmianie znaku muszę robić pauze ? Normalnie czuje się jak bym występował w Dragon Ejdżu. Przez to moja walka staje się mało dynamiczna.
- Geralt !
- Tak głosie.
- Zawrzyj pysk. Czy ty za dużo nie wymagasz ? Najpierw Ci się otwarty świat nie podoba, a teraz walka, weź się wiedźminie ogarnij. Zaraz jeszcze powiesz że Ci się krafting nie podoba.
- No i nie tylko krafting. Ale to już inna para kaloszy.
 
Wiedźmin 3: (nie tak) krótko o odczuciach z grą związanych

Bry. Po spędzeniu kilku godzin w grze naszło mnie, żeby podzielić się moją opinią :) W skrócie... Mam nadzieję.

Po pierwsze: gra jest ogólnie świetna. Ale to chyba każdy wie i nad tym rozwodzić się nie trzeba.

Ideałów jednak nie ma, szczególnie w tak "młodym" wieku produkcji. Przez najbliższe kilka miesięcy czekać nas będzie zapewne jeszcze sporo łatek do błędów, których nie wyłapali testerzy, a które rzuciły się w oczy milionowej publice :p

To co mi się rzuciło w oczy to przede wszystkim piękny cykl dnia i nocy. Wizualnie nie mam nic do zarzucenia. Przejścia są płynne, a wschody i zachody zapierają dech w piersi... Nawet na nie najwyższych ustawieniach :) Uderzyło mnie jednak to, że poza zmianą pory dnia właściwie nie dzieje się nic innego. Ludzie często stoją 24h na dobę tam gdzie zostali posadzeni i nawet jak deszcz pada to jakoś nie śpieszy im się pod strzechę. Druga rzecz się tyczy potworów. Według mnie noc powinna "należeć" do nich właśnie. Po zmierzchu potwory powinny być silniejsze, bardziej agresywne... A tu nawet więcej ich nie wyłazi :/

[Sama noc jest piękna, chociaż trochę za jasna. Można to zwalić na kocie oczy, ale też bez przesady... Klimacik by był większy :D]

Druga kwestia tyczy się decyzji i związanych z nimi konsekwencjami. REDzi chwalili się tym, że podjęte decyzje będą miały wpływ na kształt otoczenia. I mają. Chociaż nie jest to perfekcyjnie odzwierciedlone. Chodzi mi tutaj o niektóre kwestie dialogowe i rozmówki NPCów. Rozumiem, że taki zabieg wymagałby zapewne dodatkowych godzin nagrań... Bo to właściwie druga ścieżka dialogowa... Ale uważam, że lepiej by to wyglądało gdyby np. po śmierci pewnej osoby ludzie zaczęli się o niej wypowiadać w czasie przeszłym (to się tyczy też Geralta) i przestali odsyłać biednego wiedźmina na grób czy też pod gałąź. Niby drobiazg, ale jak już go złapałem to razi :/ Co zostało zobaczone nie może być odzobaczone.

Kolejna sprawa... Dotyczy bezpośrednio rozgrywki i jest chyba najbardziej denerwująca. Chodzi o eliksiry i medytację. A dokładniej o to, że np. w przypadku kiedy wypijemy jaskółkę i od razu zaczniemy medytację to w zakończeniu okazuje się, że eliksir przestał działać w momencie otwarcia okna medytacji :/ Czyste marnotrawstwo. Nie wiem czy to celowy zabieg czy też błąd, ale denerwuje kiedy ktoś gra na poziomie, na którym medytacja nie odnawia życia.


To z grubsza tyle. Tyle pamiętam na teraz. Dodam tylko, że mimo wszystko gra jest naprawdę świetna! I tutaj nie mają znaczenia żadne błędy czy uchybienia :) Gra się na prawdę super i muszę pogratulować ekipie od optymalizacji. Skoro moja GTX 560Ti daje radę z teksturami na wysokim poziomie to coś jest na rzeczy :D
 
Fakt, ze taka gra jak Wiedźmin w ogóle istnieje jest czymś niezwykłym. Tyle rzeczy mogło się nie udać. Twórcy najwidoczniej lubią stawić przed sobą „misje niemożliwe”, no bo jak przenieść serię skupioną wokół fabuły do otwartego świata, nie tracąc największych atutów poprzedniczek, czyli wypasionej warstwy fabularnej właśnie? I to nie posiadając wcześniejszego doświadczenia w tworzeniu otwartych światów. Ryzyko olbrzymie, ale widać Czerwoni inaczej nie potrafią tworzyć gier.

Cały czas, w trakcie gry miałem wrażenie, że Redom udało się osiągnąć to, co próbowali zrobić od czasu pierwszego Wiedźmina, w którym zabrakło doświadczenia i nieco odwagi i w W2, gdzie zabrakło środków finansowych i przesadzono ze skalą opowieści, tj. stworzyć grę oddającą ducha sagi. Chodziło o grę, która jest fabularnie na poziomie niemal atomowym połączona z opowieścią znaną z książek. Grę, która nie boi się sięgać po najważniejszych bohaterów książkowych, by kontynuować ich losy, jednocześnie doskonale oddając ich charaktery i motywacje znane z sagi. Nie ma już zabiegów polegających na udawaniu, że ktoś o ciężkim kalibrze fabularnym nie istnieje, nie ma tworzenia podróbek i hybryd postaci stworzonych przez Sapkowskiego, by zamaskować brak oryginałów. Nie ma już fabuły uciekającej w wielką politykę, by nie skupiać się na prawdziwych priorytetach Geralta. Mamy w końcu grę, która oddaje sprawiedliwość sadze, rozwija jej bohaterów, konkluduje ich historie i luźne wątki. W końcu otrzymaliśmy Białego Wilka z końca sagi, z właściwymi motywacjami i zestawem enpeców do interakcji.

Jestem wielkim fanem Sagi i dostałem godną kontynuację w postaci gry. Osobiście właśnie to uważam za największy sukces Dzikiego Gonu.

Na osobny akapit zasługuje Yennefer, bo dzięki wprowadzeniu tej postaci, otrzymaliśmy chyba najciekawszą i najbardziej oryginalną „opcję romansową” w grze RPG. Dostaliśmy silną, niezależną, hardą kobietę, z którą łączy protagonistę długa, bogata i bardzo burzliwa przeszłość. Mamy relację obfitującą w kłótnie, wzajemne złośliwości i irytacje. Mamy dwie postacie, które choć często działają sobie na nerwy, są złączone silnym uczuciem i są w stanie skoczyć za sobą w ogień. Strasznie, ale to strasznie bałem się tego jak Redzi przełożą, bardzo specyficzny charakter Yen na język growej postaci, bałem się, że zostanie stonowana i wygładzona na brzegach, by była „bardziej przystępna”. Na szczęście w Dzikim Gonie w tym względzie nie było kompromisów. Coś pięknego.

W zasadzie jedyna rzecz, która mnie boli powiązana ze stroną fabularną, to magiczny powrót dekoltu Triss, który - mimo moich nadziei - nie został w grze w żaden sposób zaadresowany (a sami twórcy przyznali przecież, że dekolt Merigold w W1 był błędem)

Fabuła fabułą, ale gra broni się również gameplayem. Świat jest piękny i zróżnicowany. To jest wręcz nienormalne, że przy tak olbrzymiej skali projektu widać, że każdy krajobraz, każda dzielnica, rzeczka, czy pagórek został/a „dotknięty/a” przez dewelopera. Widać tytaniczną pracę włożoną w konstrukcję pobocznych questów. Zadania poboczne są zróżnicowane, ciężkie od przerywników, moralnie szare i oryginalne. Wystarczy spojrzeć na forum by zobaczyć, że nawet głupi side quest ma kilka wariantów i sposobów zakończenia. Cieszy również spora dawka cynicznego humoru. Walka jest satysfakcjonująca, wymaga taktycznego myślenia, element przygotowania do walki nie stracił na znaczeniu, co widać szczególnie w kontraktach wiedźmińskich. Do tego aż chce się eksplorować, bo mapa ciężka jest o ciekawych rzeczy do odkrycia. Przy tym wszystkim człowiek nie czuje się przytłoczony, bo dziennik gry działa bardzo sprawnie, wątek główny bardzo często przeplata się z tymi pobocznymi, nie musimy też biec przez pół mapy w obrębie jednego zadania. Generalnie można odpalić grę wsiąść na Płotkę i poczuć się jak wiedźmin.

Dziki Gon nie jest grą idealną, ale jego problemy leżą głównie po stronie raczej małych błędów technicznych (to gra straci nieco na płynności, tu jakiś glicz, raz na kilkadziesiąt godzin zdarzy się crush itp.). Przydałoby się również dodać skrzynie dla gracza, znaczniki dla ważniejszych enpeców, dodac gesty na padzie (wersja PS4), takie tam pierdoły.

Każda dziesiątka otrzymana przez W3 jest w pełni zasłużona. Ta gra jest ewenementem i mam nadzieję, że sprzeda się w imponującym nakładzie. Być może udowodni, że gry AAA wcale nie muszą być odtwórczymi molochami, mogą mieć przekaz i duszę.

Najpierw było The Last of Us, teraz mamy Wiedźmina 3. Możliwe, że branża „wysokobudżetówek” łapie właśnie drugi oddech.
 
Dosłownie przed momentem udało mi się skończyć grę na najłatwiejszym poziomie na PS4. Jest to kolejna gra obok Last of Us, którą po prostu szkoda było mi kończyć, mógłbym grać i grać aż konsola by mi siadła. Przy pierwszym odpaleniu od razu zaliczyłem opad szczęki, tereny są genialnie zrobione, tak jak wspomniał Nars każde miejsce ma coś w sobie, żadne nie jest pozostawione puste i bardzo mi się to podobało. Wszędzie są jakieś drzewa, potwory, ludzie, zwierzęta, podczas podróżowania widać, że ten świat rzeczywiście żyje. Z najlepszych miejsc wybrałbym chyba te wokół Kaer Morhen, sposób w jaki to wszystko zostało zrobione jest po prostu niewyobrażalny. Fizyka elementów jest świetna. Takiego świata chciałbym w każdej grze gdzie można swobodnie wszystko eksplorować. Fabuła bardzo wciąga, postacie są barwne, a soundtrack iście perfekcyjny. System walki jest dobry i przyjemny, myślę, że nawet osoba nieobeznana z padem łatwo go sobie ogarnie. Minusów nie dostrzegam, jakieś spadki płynności czy inne bugi według mnie są normalne przy tak dużym świecie. Teraz pozostaje przejście na wyższych poziomach i dalsza eksploracja. Postawiłem sobie jako cel platynę, ale myślę, że to raczej niemożliwe :p gra w gwinta, której jeszcze nie próbowałem sprawia podobno trochę trudności, a z tego co patrzyłem kilka trofeów dotyczy właśnie jej. Kilka słów odnośnie zakończenia, które miałem:
powiem szczerze, że ciekawie zostało to wymyślone, scena kończy się w momencie, w którym Geralt siedzi w chatce wiedźmy z medalionem Ciri a z wszystkich stron nadciągają potwory i tutaj pozostaje własna wyobraźnia - zginął, czy przeżył? czegoś takiego się nie spodziewałem.
Podsumowując - każdy kto tylko ma okazje musi zagrać w tą część, nie ma innej opcji. Takie gry muszą właśnie powstawać, z klimatem, długie, ze świetną muzyką, fabułą i dopracowaniem. Nadal trochę ubolewam nad tym, że to już ostatnia część, bo z chęcią bym zobaczył jakby to wszystko się prezentowało za kilka lat.
 
Jak dla mnie gra bardzo fajna RPG na najwyższym poziomie i mógłbym się tu rozpisywać w superlatywach , jedyne co to za krótka przejście gry wraz ze wszystkimi pobocznymi questami na przedostatnim poziomie trudności zajęło mi 78 h stanowczo za mało już DAI było dłuższe choć trzeba uczciwie przyznać fakt że tam było dużo questów zapychajek.
 
Last edited:
Wszystkie co było do powiedzenia zostało już powiedziane więc pewnie nic nowego nie wniosę, ale co tam.
Zacznę może od minusów. Twórcy zapowiadali, że sama główna fabuła zajmie około 50h, tymczasem po wykonaniu większości questów pobocznych i głównej linii fabularnej czas gry zatrzymał się na ok. 60h. Sporym problemem (przynajmniej dla mnie) jest też to, że questy poboczne są wciągające i nie wiadomo ile ich zostało. Chcąc osiągnąć 26 poziom przed wyruszeniem na Wyspę Mgieł, aby założyć kolejny poziom rynsztunku kota, wykonałem jakieś 80% misji o których wiedziałem. Wtedy myślałem, że nie ma problemu, bo przecież są misje dla których sugerowany poziom jest o 10 wyższy niż mój obecny, jednak po wykonaniu 2-3 questów głównych wskoczyło mi tyle PD, że mistrzowski pancerz był tylko kwestią pieniędzy. Wtedy tylko "młynek" i nawet się nie obejrzałem a zostałem tylko z główną fabułą, która skończyła się wkrótce później.
Z rzeczy neutralnych: tak ogromny, otwarty świat jest odrobinę przytłaczający. Nie było miejsca w którym można było spędzić wystarczająco dużo czasu by się nim nacieszyć, jednak jest to jedyna gra w której cwałując od jednej wioski do drugiej, spotykam psa atakowanego przez wilka, a po odpędzeniu futrzaków i podążeniu za psem otrzymuję zadanie. Świat świetnie wypełniony i żywy.
Plusy można wypisywać godzinami więc tylko te wg. najważniejsze. Przede wszystkim - zakończenie.
Wszystko działo się bardzo szybko, dynamicznie, jednak po przejściu przez barierę do wieży emocje zmieniły się na trochę gorsze. Przede wszystkim fakt, że dopiero co odzyskaliśmy Ciri, a tutaj już ją tracimy. Jakby tego było mało Ciri ginie. Podczas rozmowy z Emhyrem byłem po prostu załamany. W Białym Sadzie myślałem, że ten miecz jest na pamiątkę Ciri jednak tego co się stało w karczmie się nie spodziewałem. Zirael została w świetny sposób przedstawiona, szkoda tylko, że nie było tam też Yen.
. Plusem jest też to, że większość RPG toczy się i kończy bardzo dobrze. Tutaj jak twórcy zaznaczyli jest masa odcieni szarości i pomimo tego, że
śmierć Vesemira był dla mnie szokiem (w końcu nie jest to jakiś tam Leo którego znaliśmy przez pierwszych 15 minut Wiedźmina 1, tylko nasz staruszek towarzyszący nam już w trakcie czytania książek) to gdyby wszyscy żyli długo i szczęśliwie gra byłaby bardzo schematyczna.
. O walce nie trzeba się długo rozwodzić. Geralt w końcu przestał się ruszać jak zwykły rębajło.
To chyba tyle. Pomimo tego, że twórcy (moim zdaniem) nie wykorzystali potencjału gry w 100% (głównie przez dość krótki czas potrzebny do jej przejścia) to i tak jest to produkcja dla której wiele bym dał żebym mógł zagrać w nią jeszcze raz, nie mając pojęcia co mnie w niej czeka.
 
Wszystko działo się bardzo szybko, dynamicznie, jednak po przejściu przez barierę do wieży emocje zmieniły się na trochę gorsze. Przede wszystkim fakt, że dopiero co odzyskaliśmy Ciri, a tutaj już ją tracimy. Jakby tego było mało Ciri ginie.

Cóż,
najwyraźniej byłeś dla niej kiepskim ojcem ;)
 
1. Rozwój postaci:
Jak dla mnie całkowicie chybiony pomysł. 20 punktów, żeby odblokować Młynek coby mnie utopce nie zjadły żywcem? M'kay.
W W1 odblokowywało się dodatkowy cios w combo co drugi poziom, tutaj trzeba przynajmniej 15 poziomów, żeby odblokować cokolwiek.
Mutageny, też nie wiem w jakim celu to udziwniono. A wiec mamy 12 slotów "umiejętności" (które w 9 na 10 przypadków to umiejętności pasywne - duh) i 4 mutageny, które dają dodatkowe bonus np. +10% siły ataku/pasującą umiejętność.
Osobiście 3 czerwone + 1 niebieski mutageny to był mój build przez całą grę.

2. Sterowanie:
Powiem szczerze dostawałem miejscami białej gorączki.
Pływanie a w szczególności nurkowanie i wynurzanie to katorga. "O, Gerwant zrobił beczkę zamiast się zanurzyć. No żesz kur-".
Po jakichś 15 godzinach gry udało mi się odblokować Młynek i... praktycznie brak jakiejkolwiek kontroli nad tym gdzie Geralt siecze. Wcześniej wymienione utopce śmiały się ze mnie a sam Młynek był najlepszy... w sytuacji 1 na 1.
Jazda na koniu również często przyprawiała mnie o mdłości. Szczególnie gdy Płotka stawała, bo "gdzieś 20 metrów przed tobą jest pochodnia" albo gdy próbowałem skręcać w jakimś zaułku.

3. Model walki:
Nie wiem co było nie tak w tym z pierwszego Wieśka, że trzeba go było zmieniać. Był płynny i dawał satysfakcję z usieczenia czegoś. Używanie znaków i eliksirów wiązało się z wyborem i taktyką.
Co mamy w Wieśku 3? Quen, który leczy i który można rzucać co 5 sekund. Eliksiry i jedzenie, które są w magiczny sposób konsumowane podczas walki. System walki, który ogranicza się do "ciachnij dwa razy byle jak i odskocz" dla każdego przeciwnika, który nie lata - wtedy jest to "strzel z kuszy, ciachnij dwa razy i odskocz".

4. Poziom trudności:
Szczerze, to odpaliłem grę na najwyższym poziomie trudności i musiałem go obniżyć już przy pierwszej walce. Niestety poziom nie został utrzymany a ostatnia walka to był jakiś żart. Eredin mnie najzwyczajniej w świecie leczył. Owszem, zabiłby mnie gdybym stał w miejscu przez jakąś minutę, ale... tia.
Nie, serio. 4 ghoule na początku gry, tudzież Ogary Dzikiego Gonu, były większym wyzwaniem nie król innego wymiaru.

5. Ekwipunek:
Nawet nie wiem od czego zacząć. Sortowanie nie istnieje. Broń, ubrania, akcesoria dla konia i trofea wszystko w jednym worze. Pizdylion składników alchemicznych i rzemieślniczych też w jednym worze.
Wizualnie żaden pancerz dupy nie urywał. Spodziewałem się, że mój Mistrzowski Pancerz Szkoły Niedźwiedzia będzie najlepszą rzeczą, która mi się przytrafiła a tu kiszka.
System run... praktycznie bezużyteczny w obecnym stanie. Runy dla pancerza ograniczają się do "+3/5/10% mocy znaku X". Baaaardzo przydatne. Szczególnie, że całą grę można przejść spamując podstawowym Quenem.

6. Nieścisłości, bugi i insze takie irytujące rzeczy:
Na Skellige znalazłem schody, które przybliżały kamerę tak bardzo, że łeb Gerwanta zajmował 90% ekranu i jedyne co można było zrobić to zapisać i wczytać - tylko to można było zrobić poza chodzeniem.
Skoro już jesteśmy przy schodach to wielokrotnie zdarzyło mi się, że schodząc po schodach Geralt z nich spadał i robił przewrót... wut?
Przez pół gry biegałem z pancerzem szkoły niedźwiedzia i w wielu cut-scenkach sukienka się nie ładowała i Geralt wyglądał jakby ktoś mu strzelił z armaty w brzuch.
A jak jestem przy cut-scenkach, to... dlaczego mój spersonalizowany Geral z ogolonymi licami, rozpuszczonymi włosami, w pancerzu szkoły niedźwiedzia zmienił się w poster-boy'a w 1-szo poziomowym pancerzu we flash-back'ach Ciri pod koniec gry?
Dlaczego Geraltowi broda rośnie szybciej przy przechodzeniu przez portale niż gdyby miał medytować tydzień? Inaczej. "Dlaczego w ogóle mu rośnie broda gdy przechodzi przez portale?"
Skoro przy włosach jestem, to czuję się represjonowany. Rozumiem, ze przy kołnierzu pancerza niedźwiedzia kiepsko wyglądałyby rozpuszczone włosy, ale bez jaj.
I najważniejsze - Wiedźmin 3: Atak Klonów. Myślałem, że po pierwszym Wieśku mieliśmy to za sobą, CDPR?
Najważniejsze #2 - amulet Geralta. Nie dość, że "wibruje" w taki sposób, że się na śmiech człowiekowi zbiera to nawet kiedy wibruje i tak jest kompletnie bezużyteczny "Tak, fajnie, że jestem w zasięgu 5 metrów od Miejsca Mocy. Wiedziałem, że tu jest już kilometr wcześniej >_>"

Oczywiście nie znaczy to, że gra mi się nie podobała. Większość nie-technicznych spraw było 'K, ale reszta kulała - i tak lepiej niż ostatni Dragon Age, to muszę przyznać.
 
Last edited:
Gra jest czysta niczym dziewicza łza na dzień 'przed'*. Świat nie razi chorymi ustrojstwami; nie ma gloryfikacji sodomii czy innych czortów, Geralt właściwie reaguje na mężczyzn w babskich ciuszkach a zboczenie zwane 'równością płci' nie kąsa fałd na worku. Z wrogów można zrobić kaszankę, posoka syczy jak knur za pysk szarpany, może tylko więcej opcji szatkowania by się przydało. Pięknie odwzorowane wiejskie życie: chłopy za psiutkami ganiają a chłopki te psiutki mają. Jedyne do czego srodze przyczepić się mogę to błąd gry związany ze zdobywaniem doświadczenia, chyba ubódł mnie pier..niczony tęczowy kocur! Wykonałem sporo zadań pobocznych, jestem w Novigradzie a na zegarze wybiła sześćdziesiątka. Poziom 15, no prawie 16, wiem, że coś się dzieje!


* 'po' to wiadomo, iż dziewkom w głowach tylko filozofije 'co z nami, dokąd zmierzamy?' No cóż, res jasna, chłop to He-man a baba hymen.
 
Last edited:
W zasadzie jedyna rzecz, która mnie boli powiązana ze stroną fabularną, to magiczny powrót dekoltu Triss, który - mimo moich nadziei - nie został w grze w żaden sposób zaadresowany
Zgadzam się z każdym Twoim słowem i idealnie oddają one moje wrażenia. To piękne, że historia Geralta tak wspaniale się skończyła.
Co do blizny Triss, to Lambert pyta Geralta, czy już się zagoiła. Niestety ten nie odpowiada.
 
Wiedzmin 3 - Wady i Zalety, wrażenia po grze [ SPOILERY ]

Witam, właśnie skończyłem swoją przygodę w Wiedzmina 3 i jestem troche zniesmaczony tym, ale może zacznę od samiutkiego początku.
Początek gry jest kapitalny, ta retrospekcja z Kaer Morhen, wspólne przemierzanie Białego Sadu z Vesemirem, spotkanie Yennefer, audencja u Emhyra, wszystko git. Następnie gra wrzuca nas do swojego wielkiego świata i bardzo zwalnia z głównym wątkiem rozrzucając nas po 3 częściach świata gry. Misje poboczne, zlecenia Wiedzminskie są wspaniałe i w tym gigantycznym świecie za nic nie da się nudzić, natomiast kosztem otwartego świata główny wątek zostaje troche zaniedbany, ale po odwiedzeniu każdego z 3 miejsc zostajemy odesłani do Kaer Morhen ponownie, gdzie według mnie miała miejsce jedna z najlepszych akcji w historii gier, ale uprzedzając to 3 razy w bardzo krótkim czasie pociekły mi łzy + raz zostałem zwalony z krzesła po słynnej fraszce Geralta.Pierwszy raz łzy pociekły mi przy Wiedzminskim melanzu gdzie nie mogłem wytrzymać ze śmiechu i normalnie ryczałem, tylko dlaczego to był jedyny melanż w tak wielkim świecie? Dlaczego nie zasiadliśmy do karczmy z Zoltanem, Jaskrem i innymi naszymi przyjaciółmi? Drugi raz łzy pociekły mi przy odnalezieniu Ciri co było bardzo wzruszające i epickie, No i ostatni raz płakałem przy pogrzebie Vesemira po bitwie w Kaer Morhen, która była przezajebi***. Po tym gra znowu dosyć zwalniała uruchamiały nam się kolejne side quest. Ale przyśpieszając moją wypowiedź chciałbym odnieść się już do finałowej walki z Caranthirem i Eredinem. Otóż główny wątek miał starczyć na samo 50h gry. Więc ja byłem pewien, że jestem dopiero w połowie przygody, ok Caranhira rozjebałem po dobrej walce następnie ku mojemu zdziwieniu zabiłem Eredina i wtedy byłem pewien, że nie jestem w połowie gry ale już w samej końcówce no i pozniej akcja z Ciri i wiadomo co dalej. U mnie w zakończeniu spotkałem się z nią w karczmie, wcześniej powiedziałem jej ojcu, że nie żyje, dałem jej Wiedzminski miecz, nauczyłem ją fachu Wiedzminskiego i odszedłem z Yennefer gdzieś daleko. No ale ta gra miała starczyć przecież na 100 h! ja tymczasem wszystkie zlecenia Wiedzminskie, 90% zadan pobocznych wraz z lekką eksploracją świata i głównym wątkiem fabularnym ukończyłem w zaledwie 75h co mnie bardzo zdziwiło i zasmuciło. Gra mnie wciągneła konkretnie jak żadna inna w przeciągu ostatnich lat, zadania poboczne, dialogi, zlecenia wiedzminskie, klimat, otwarty swiat wszystko było przecudne! Lecz przechodząc do minusów jest ich również bardzo dużo, mianowicie:
- liczne bugi aczkolwiek nie wpływające zbytnio na rozgrywke, chyba, ze nie mozna przez nie ukonczyc danych zadan.
-tak jak wyzej pisalem brak wiekszej interakcji z blizszymi przyjaciolmi ( piciem w towarzystwie )
-mało dialogów z blizszymi przyjaciółmi
-niewielki wpływ tych ważniejszych ludzi na fabule ( np. po co ratowalismy Fringille Vigo i Rite, nawet z nimi nie moglismy o niczym pogadac, dowiedziec sie czegos o nich ) Triss czy Jaskier też w tej grze byli całkowicie zbędni
-Oxenfurt, po co to miasto zostało w ogóle dodane? Nic tam sie nie działo oprocz jednej czy dwoch misji głównego watku fabularnego, z poczatku byłem podekscytowany, że owa lokacja sie w grze znajdzie ale strasznie sie na tym zawiodłem.
-Po zakonczeniu gry nie wiemy co sie dzieje z danymi postaciami, koncowy filmik teoretycznie niewiele nam wyjaśnia ( co sie stało z Triss, Zoltanem, Jaskrem, Lożą Czarodziejek, czy Priscilla wyzdrowiała, czy Filippa została doradczynią Emhyra? )
-Mnóstwo niedomkniętych wątków
-Gówniany import sejwów z W2 i ich niewielki wpływ na fabułe
-Brak cięzkich decyzji jakie mielismy w W2, teoretycznie każda decyzja, którą podejmowaliśmy była bardzo prosta do podjęcia a gdy moglibysmy dostać jakąś trudną, Geralt podejmował ją za nas
-Brak tej epickości po finałowej walce, żadnych propsów, rozmowy z bliskimi przyjaciółmi po raz kolejny
- Główny wątek trwał zaledwie 25-30h a jak redzi mówili, miał trwać 50h ale chyba doliczali do tego Side questy..

To byłoby na tyle, jestem ciekaw waszego wrażenia po grze i chętnie bym sie dowiedział, czy tylko ja jestem zniesmaczony
Pozdrawiam
 
Last edited:
@yolo10
Scaliłam z istniejącym wątkiem. Proszę zapoznać się ze strukturą forum., przed założeniem nowego tematu.
 
Top Bottom