Właściwie w momencie debiutu X360 konsole dysponowały sporym zapasem mocy, przewyższały ówczesne blaszaki pod niemal każdym względem i to znacząco.
Teraz sytuacja jest diametralnie różna. Nawet średniej klasy gamingowy piec jest mocniejszy aniżeli silniejsza z konsol.
Poza tym last-genów trzeba było się uczyć i trochę czasu to zajęło. W efekcie, po pewnym czasie gry zaczęły wyglądać wyraźnie lepiej.
By ułatwić życie programistom obecna generacja to w zasadzie pecety, tutaj niczego nie trzeba się uczyć, twórcy gier znają tę architekturę od lat.
Oczywiście konsole to nie tylko czysta moc, a niskopoziomowy dostęp do sprzętu, to jak mówią spory atut, ale faktem jest, że dzisiejsze konsole to żadne potwory.
Po prostu solidny kawałek krzemu za stosunkowo niewielkie pieniądze i gdyby nie totalnie chore ceny gier sam bym się nań szarpnął.
Oczywiście gry na PS4 mogą wyglądać lepiej niż WD. Killzone Shadowfall na ten przykład.
Niemniej już ta gra wyciska z konsoli wszystkie soki.
Single ledwie trzyma stałe 30 klatek, zaś w multi mocno okrojono rozdziałkę (960X1080 - nie, to nie błąd, taka właśnie jest), po to, by gra śmigała w przedziale od 40 do 60 klatek.
Ale mniejsza z tym, grunt że gry są ładne i płynne, nie ma znaczenia w jaki sposób to osiągnięto.
W sieci można dorwać już pierwsze dłuższe gameplaye z ciekawie zapowiadającego się ex'a Infamous: Second Son.
Co ważniejsze można obejrzeć coś więcej aniżeli oficjalne urywki z rozgrywki przygotowane pod nadzorem Sony.
Nie są to zatem materiały propagandowe, a czyste "let's play'e". Np.
tu.
I choć da się zauważyć pewne "cięcia" w oprawie względem pierwszych prezentacji, gdzie całość przypominała bardziej CGI niż grę, tak twarze nadal są świetne, a oświetlenie bardzo, ale to bardzo przyjemne. Ogólne I:SC sprawia wrażenie zdecydowanie lepsze aniżeli Watch Dogs (co nie znaczy, że WD jest brzydkie jak noc i straszy).
Oczywiście to "ex", a te zawsze wyglądają trochę lepiej niż "mulfiplatformery", ale jednak dowodzi to, że jak się chce to można lepiej.
Nawet w przypadku gry z otwartym światem.