Optymalizacja nie jest jakimś magicznym procesem, w który jeśli włoży się odpowiednio dużo chęci i czasu, to sprawi, że cokolwiek zadziała na czymkolwiek. Tak po prostu nie jest, gdyby tak było to nie mielibyśmy nowych generacji konsol, a w komputerach ciągle siedziałoby Pentium 2 czy inny Celeron. Optymalizacja sprowadza się do wyciągnięcia możliwego maksimum z dostępnego sprzętu, high- czy low-endowego, bez różnicy.
Nie do końca zgadzam się z wladsentym, nie do końca zgadzam się z sposobem w jaki się wyraził. Ale zgadzam się z tym, że absolutnie nie byłoby dziwne, gdyby W3 miał wyższe wymagania niż gry crossgenowe - bo właśnie po to REDzi przerzucili się na nową generację, żeby stary i słaby sprzęt nie ograniczał ich wizji. Nie sądzę, żeby te wymagania były większe niż 3/4 gier wydawanych tylko na PC i nowe konsole, ale nastawianie się na coś w rodzaju DA:I (gry na silniku mocnym, ale wciąż stworzonym jeszcze w poprzedniej generacji i z myślą o starych konsolach, do których poziomu się skaluje) czy W2 (w momencie premiery W3 czteroletniej gry) nie jest rozsądne. Bliżej będą np. SoM, nowy AC (w teorii oczywiście, bo głęboko wierzę, że Ubi znowu znajdzie sposób na schrzanienie) czy Ryse (na PC. W3 może być trochę bardziej niemiły dla procesora z racji openworldowości).
Ale bez paniki, karty o mocy porównywalnej z tym, co siedzi w pudełkach Sony i Microsoftu coraz tańsze. Same pudełka w sumie też niedrogie. Jeżeli ktoś składał komputer chociaż na średnim poziomie w ostatnich 2-3 latach raczej nie musi się martwić czy mu pójdzie. Jak pójdzie - to już zależy od tej właśnie, magicznej, ulotnej optymalizacji.
Aha, możemy przestać mówić o strzelaniu w stopę? Stare to się już robi, a używane jest czasem naprawdę w dziwnym kontekście.