Jeśli chodzi o wybory w Dzikim Gonie to w dużej mierze sprowadzają się one do określenia charakteru naszego Geralta i jego stosunku do świata. To czy będzie bucem wydzierającym z ludzi ostatni grosz i mordującym wszystkie potwory jak leci czy też porządnym gościem preferującym najpierw dialog, a dopiero potem miecz zależy od nas. Mnie to pasuje, bo nie każde zadanie czy wydarzenie, w którym bierzemy udział musi mieć jakieś namacalne korzyści w postaci złota, przedmiotów i punktów doświadczenia albo rozgałęziać się w kilku kierunkach. Czasem wystarczy po prostu dobra historia i poczucie, że wybrałem mniejsze zło (albo większe jeśli miałem ochotę) nawet jeśli w szerszej perspektywie na nic to nie wpływa.
Brakuje mi jednak większej ilości zadań na zasadzie 'albo albo' tak jak to było chociażby w Zabójcach Królów. Jeden wybór (lub suma kilku wyborów) zamyka nam dostęp do niektórych wątków, ale jednocześnie otwiera inne. Znacznie bardziej zachęca to do ponownego przechodzenia gry i poznawania innych historii. Póki co napotkałem chyba tylko jedno zadanie tego typu podczas poszukiwań Juniora. Samodzielne sprawdzanie jego miejscówek blokuje możliwość skumania się z Tasakiem i to jest w porządku, bo nie powinno się zawsze móc zrobić wszystkiego co gra oferuje. W prawdziwym życiu zwykle tak to wygląda, robisz jedno albo drugie, a później żyjesz z konsekwencjami, które niekiedy da się częściowo odkręcić, a niekiedy nie.
Niestety z tego co pamiętam to sporo osób narzekało na podejście zaprezentowane w Zabójcach Królów z wyborem Roche-Iorweth, które skutkowało obcięciem pewnej części gry. Gracze zamiast cieszyć się tym że ich wybory mają realny wpływ na dalszy przebieg historii marudzili, że twórcy coś im odebrali i że lepiej by było jakby obie ścieżki były dostępne podczas tej samej rozgrywki i wybór sojusznika wpływałby ewentualnie na kolejność odwiedzania lokacji i może jakieś detale w relacjach z postaciami.
Moim zdaniem twórcy mieli przy dwójce wystarczająco duże i odpowiednio owłosione cojones, że zdecydowali się na taki zabieg. Mnóstwo graczy przechodzi gry tylko raz przez co duża część pracy włożona w stworzenie obu dróg fabularnych siłą rzeczy nie zostanie doceniona. Szkoda, że w trójce z tego zrezygnowali, bo choć swoboda jest większa i możemy np. od razu popłynąć na Skellige (będzie ciężko, ale nie jest to niewykonalne) co zaowocuje pewnymi różnicami w dialogach to jednak mam poczucie dużo mniejszego wpływu na przebieg fabuły. Oczywiście w tak dużym, otwartym świecie ciężko byłoby przygotować fabułę tak jak w Zabójcach Królów, ale zawsze można było podzielić świat gry. Przykładowo, po opuszczeniu Białego Sadu i rozpoczęciu śledztwa trafiamy do Velen, a następnie decydujemy czy ruszamy do Novigradu czy na Skellige i wtedy wątek główny w drugim regionie zostaje zablokowany (nadal zostają wątki poboczne). Narzekań byłaby co niemiara, pewnie nawet więcej niż przy dwójce, ale jakby zostało to zrobione dobrze to ja byłbym zadowolony.
---
A wracając do wrażeń... obecnie 'czyszczę' Skellige i bardzo mi doskwiera brak morskiej treści. Kontrabandy i zatopione skarby mogłyby sobie być tak samo jak pokrewne znajdźki w Velen, ale wielka szkoda, że pomiędzy wyspami nie ma nic konkretnego do roboty. Ktoś mógłby zapytać 'a co takiego można by było robić na morzu?' więc już śpieszę z odpowiedzią.
Po pierwsze, bitwy morskie. Od czasu do czasu moglibyśmy być świadkami takich zdarzeń czy to między poszczególnymi klanami czy to między wyspiarzami a Czarnymi. Moglibyśmy ograniczyć się do obserwacji albo wesprzeć jedną ze stron jeśli wola co miałoby jakieś konsekwencje. Myślę że gdyby chociaż część kontraband ukrytych pod pytajnikami zastąpić wydarzeniami tego typu to eksploracja Skellige byłaby dużo ciekawsza.
Podobne sytuacje widziałbym też w Velen z tym że tam biłaby się piechota i konnica. Niestety takich sytuacji brak.
Po drugie, zlecenia na morskie potwory. Pamiętacie jak w Krwi Elfów Geralt najął się do ochrony barki przed żagnicą? Coś takiego mogłoby znaleźć się też na Skellige. Poza tym, ochrona statków przed syrenami i utopcami, dałoby się coś wymyślić.