Wiedźmin 3: Dziki Gon

+
Mi wystarczy odpowiednik mrocznego z W2. Może w W3 okaże się wyzwaniem, bo w dwójce było bardzo łatwo. Trybu nagłej śmierci raczej nie ruszę, ze względu na możliwe bugi.
 
Ja od jakiegoś czasu w grach zawsze wybieram najtrudniejszy poziom trudności, od początku przygody z grą. Mam wtedy wrażenie że jeżeli z kimś walczę to owy przeciwnik daje z siebie 100%, więc najprawdopodobniej Wieśka zacznę od takiego właśnie poziomu.Byle moje błędy i dedy nie kończyły się restartem gry :p Odnosząc się jeszcze do twojej sugestii, z drugiej strony.. Jeżeli ktoś gra drugi raz to grę zna i ciągłe padanie może go zniechęcić do grania, przynajmniej na takim poziomie trudności :D

No to najwyżej nie przejdzie gry na nagłej śmierci jak jakieś 98% innych graczy :p
 
Ja od jakiegoś czasu w grach zawsze wybieram najtrudniejszy poziom trudności, od początku przygody z grą. Mam wtedy wrażenie że jeżeli z kimś walczę to owy przeciwnik daje z siebie 100%, więc najprawdopodobniej Wieśka zacznę od takiego właśnie poziomu.Byle moje błędy i dedy nie kończyły się restartem gry :p Odnosząc się jeszcze do twojej sugestii, z drugiej strony.. Jeżeli ktoś gra drugi raz to grę zna i ciągłe padanie może go zniechęcić do grania, przynajmniej na takim poziomie trudności :D

Taki poziom trudności jest przeznaczony wyłącznie dla osób, które znają grę na wylot. Trzeba by było mieć naprawdę skilla, żeby przy pierwszym podejściu grać właśnie w ten sposób. W W2 było to rozwiązane tak, ze najwyższy poziom trudności i tryb Nagłej Śmierci pod względem mocy przeciwników były taki same, różnica polegała na tym, że nie wolno ci było zginąć. Prawdopodobnie tutaj będzie tak samo, bo tak jest najrozsądniej.

Opcjonalność permanentnej śmierci to imo pewnik.
 
Taki poziom trudności jest przeznaczony wyłącznie dla osób, które znają grę na wylot.
Żeby nie zniechęcać desperatów-masochistów-samobójców, którzy będą chcieli pierwszy raz przejść grę ustawiając poziom trudności "nagła śmierć" wystarczy, aby tryb ten odblokowywał się po pierwszym ukończeniu gry.

Choć prawdopodobnie sejw końcowy byłby wtedy do ściągnięcia z sieci już po kilku - kilkunastu dniach od premiery.
 
Gdyby coś takiego było np w The last of us.. to nikt by tej gry nie przeszedł, mogę się założyć :O Niby tam nie ma wiele rodzajów potworów, no ale był tam jeden który jak Cie tylko złapał od razu zabijał .. Więc tak na prawdę jeżeli nie miałeś pod ręką jakiejś pałki, kija itd to jedyne co mogłeś to uciekać lub intuicyjnie chować się przed bestią, strzelając jej w głowę od czasu do czasu.. Pod koniec gry były etapy gdzie owych stworów była cała masa, razem z takim bossem, który rzekomo działał i walczył na tej samej zasadzie tyle że był 10 razy większy i znacznie skuteczniejszy ;) Co ciekawe, stwór nic nie widział.. i wykorzystywał echolokacje, fajny patent na kogoś kto lubi rzucać butelkami :p

__
Swoją drogą, jak grał ktoś w The last of us to byłbym wdzięczny za przypomnienie nazwy maskary :D Mam w głowię jakieś migawki...
 
Co ciekawe, stwór nic nie widział.. i wykorzystywał echolokacje, fajny patent na kogoś kto lubi rzucać butelkami :p
_
Swoją drogą, jak grał ktoś w The last of us to byłbym wdzięczny za przypomnienie nazwy maskary :D Mam w głowię jakieś migawki...

Chodzi Ci o Klikaczy, dało się ich pokonać posiadając nóż lub inne ostrze. Jeśli ktoś lubi się skradać to nie miał z nimi problemów :D

Sama nagła śmierć średnio mi się podoba, wolałbym by np. Geralt respawnował się po śmierci bez części ekwipunku w najbliższym mieście.
 
No no o klikaczy :D Wiem że można było ostrzem, tyle że były pomieszczenia gdzie ich na prawdę było sporo a samo ostrze ciężko było ogarnąć, przynajmniej na tyle żeby starczało. Ja się wręcz lubiłem z nimi ganiać :p Ogólnie mogłeś ich pokonać podbiegając i siep.. pałką w głowę, tyle że sama broń się dość szybko niszczyła. No i bossa w taki sposób nie pokonasz, tak samo ostrzem.. Jeszce on miał ten pył taki + pod koniec gry bywał w pomieszczeniach gdzie nawet nie ważyłem się z nimi walczyć, 10-15 tych zwykłych + ten boss, nawet nie wiem czy nie było kilku bossów w takim zestawie. Jak chodzi o ogólnie o The last of us to gra zauroczyła mnie swoją fabułą.. opowieścią no i tym klimatem, gra kieruje ciebie w mroczne miejsca do których aż boisz się wejść, to dopiero jest coś.
 
Pod koniec gry były etapy gdzie owych stworów była cała masa, razem z takim bossem, który rzekomo działał i walczył na tej samej zasadzie tyle że był 10 razy większy i znacznie skuteczniejszy
Chodzi ci o Purchlaka (wielki, gruby zombiak, który pluł... czymś)? Ten to był trudny, skurczybyk. Zwłaszcza na poziomie Grounded :D.
 
Jestem optymistycznie nastawiony, w tym czasie co mają myślę że dadzą radę usunąć 95% bugów.

Nie w otwartym świecie, nawet jakby 2 lata usuwali te bugi, to jak paretysięcy osób zacznie grać w premierę to i tak znajdą nowe. Ja bym się nie nastawiał, że w premierę gra nie będzie miała bugów bo się po prostu rozczarujesz :)
 
Musieliby mojego Młodego zatrudnić. Ma bardzo oryginalne pomysły i zdarza mu się wywołać buga, crasha lub spaść z mapy w grach ogólnie uznawanych za dopracowane. :)
 
Top Bottom