- Słuchej no Geralt, założę się o galon temerskiej żytniej i o swoją żonkę, że pierwszy będę na tamtej wyspie, ty może umiesz machać mieczem, ale w wiosłowaniu to ja nie mam sobie równych.
- Nie chcę Twojej żony, a tyle wódki mi nie potrzeba.
- Haaa... Wiedziałem, że stchórzysz! Ale ja nie odpuszczam tak łatwo, co powiesz na 50 koron?
- Daj spokój, moja łódź kosztowała 120 koron, a przecież podczas takiej zabawy mogą się stać różne nieprzewidziane rzeczy. Jeśli Ci naprawdę zależy to przegrany płaci wygranemu 150 novigradzkich koron.
- Ale łódź kosztowała Cię 120.
- Jak już mówiłem, podczas wyścigu mogą się wydarzyć różne nieprzewidziane rzeczy, żagnice w tym rejonie wcale nie są rzadkością. A ciebie Jonasz też będę musiał bronić bo inaczej nikt mi nie zapłaci.
Jonasz się zamyślił, spojrzał się podejrzliwie na Geralta i uśmiechnął się.
- Haha, mówią na ciebie wilk a ty jesteś cwany jak lis. Więc niech będzie 150 koron, i tak to ja będę pierwszy.