Rozwiązaniem może być (podkreślam MOŻE) mniejsza ilość złomu znajdowanego przez Geralta, wyższa waga i niższe ceny za sprzedawany stuff. Jeśli na każdym kroku nie będzie znajdował kolejnego miecza porównywalnego z kosiorem właśnie używanym, a byle kmiot nie będzie odziany z Legendarną Zbroję z Ban Ard, tylko w zwykłe, nic nie warte podarte szmaty, to i świat będzie biedniejszy (nie mylić z określeniem "uboższy"), i nie będzie sytuacji z nadmiarem toporów sprzedawanych obdartemu kowalowi za grubą kasę. Dobry miecz (szczególnie srebrny) lub zbroja powinny być w grze trudno lub drogo dostępne (co nie wyklucza faktu, że w sumie może ich być w grze całkiem sporo). Więcej za to wiarygodnego, ale bezwartościowego sprzętu typu: zardzewiały miecz, popsuta zbroja, rozdarta koszula, czy drewniana pałka, które miałyby jakąś tam wartość użytkową (np. rozdarta koszula +1 do pancerza, pałka obrażenia 2-3, a zardzewiały miecz 4-5), lecz jako towar handlowy byłyby bezwartościowe. Można byłoby wtedy tymczasowo posłużyć się czymś takim z braku czegoś lepszego, jednak nie byłoby żal wyrzucić po zdobyciu lepszego sprzętu. Byłoby bardziej wiarygodnie i przytoczone wcześniej przymieranie Geralta głodem na szlaku miałoby swoje materialne uzasadnienie.
Ed.:
Poza tym można byłoby wymusić na graczu powrót do bezwartościowego sprzętu w sposób fabularny, na przykład walka z kejranem na morzu i zatopienie łodzi wraz z całym ekwipunkiem (wszak w zbroi i z dwoma mieczami na plecach kiepsko się pływa), uszkodzenie (fabularne) miecza podczas jakiejś walki, pożar karczmy, w której składowaliśmy zapasy - o kradzieży Płotki już nie wspomnę. Powrót do najsłabszego ekwipunku dałby nam możliwość porównania, jak od początku gry rozwój naszej postaci wpłynął na umiejętność machania żelastwem lub unikania cięgów. Oczywiście taka "degradacja sprzętu" nie mogłaby być nadużywana, jakieś dobrze uzasadnione fabularnie dwa razy w ciągu całej gry, to max.