Z tym to różnie bywa przecież Bezksiężycowa, pochmurna noc w gęstym lesie = absolutne zero widoczności, fakt. Ale z kolei - pełnia na jesień (brak liści na drzewach) = dobra widoczność. Albo jeszcze lepiej - pełnia przy zalegającym śniegu = jasno jak w dzień.Co do światła w Wiedźminie 3. Takie przemyślenia.
Przypomniała mi się sytuacja, gdy wiele lat temu byłem na jakimś biwaku w lesie i podczas pochmurnej nocy nie było widać zupełnie nic, nawet na wyciągnięcie ręki. Tak wygląda realnie noc. My się przyzwyczailiśmy, że w nocy sporo widać, bo zawsze gdzieś pojawia się jakieś źródło światła, elektryczne, czy w ostateczności księżyc. Wchodziłem kiedyś na Babią Górę przy świetle księżyca bez latarki i da się, ale gdyby go nie było - lipa. Jeśli w grze miałby być zachowany realizm, zakładając widzenie oczami gracza, to po lesie w nocy trzeba by chodzić z pochodnią. Wydaje mi się, że należy przyjąć widzenie oczami Geralta i nie narzekać, że jest za widno. W końcu w W1 i W2 można stwierdzić, że widzieliśmy oczami wiedźmina, o czym świadczy efekt działania kota na obraz.
Wg mnie taka absolutnie ciemna ciemność może i jest realistyczna (chociaż różnie z tym bywa - patrz wyżej), ale na dłuższą metę kiepsko się w takich warunkach gra. Przykład ze świata elektronicznej rozrywki - Stalker: Cień Czernobyla oraz Zew Prypeci. W "Cieniu" noc była ciemna, ale dało radę coś zobaczyć i - wg mnie - był to bardzo fajny kompromis. Z kolei w "Zewie Prypeci" ciemność była absolutna i nawet z włączoną latarką grało mi się bardzo kiepsko, bo - poza kręgiem światła - nie widziałeś absolutnie nic.