Wiedźmin 3: Krew i wino - recenzje, wrażenia [BEZ SPOILERÓW]

+
Ja jestem już po wszystkich możliwych przejściach głównego wątku dodatku. Jest on całkiem płynny i przyjemny a odpowiednie wybory w końcówce pozwalają na konkretne zbugowanie gry co utwierdziło mnie w przekonaniu, że deadline nie pozwolił na sztampowe i pełne zakończenie przygód Geralta. No i tutaj można mieć niedosyt, bo spodziewałem się czegoś więcej...
 
Znalazłem kolejne trudne starcie. Elfy z zadania Rekonstrukcja. Ile ja się z tym namęczyłem. Toż to trudniejsze niż każdy boss!
Nie przesadzaj, ja się z nimi uporałem za drugim razem, chociaż przyznam, że trochę się naskakałem po placu boju nim załatwiłem te dwie czarodziejki :p
 
Właśnie jestem na napisach po Krwi i Winie. Nie wiem czemu, ale ściska mi gardło. A ten moment brzydko mówiąc "rozwalił" mnie.
Dziękuję Wam REDzi za tą wspaniałą przygodę i za momenty, które człowiek zapamięta do końca życia. Obyśmy jeszcze kiedyś się spotkali Biały Wilku. A na razie żegnaj...
 
Właśnie jestem na napisach po Krwi i Winie. Nie wiem czemu, ale ściska mi gardło. A ten moment brzydko mówiąc "rozwalił" mnie.
Dziękuję Wam REDzi za tą wspaniałą przygodę i za momenty, które człowiek zapamięta do końca życia. Obyśmy jeszcze kiedyś się spotkali Biały Wilku. A na razie żegnaj...
Ta scena z Geraltem mocno poruszyła mi serduszko
Obyśmy się jeszcze kiedyś spotkali, Wilku!
 
Ta scena była tak mocna jak ponowne spotkanie Geralta z Ciri. Jestem facetem w sile wieku, ale oczy jakoś same się zaszkliły. Świadczy to o kunszcie developerów.
 
Nie przesadzaj, ja się z nimi uporałem za drugim razem, chociaż przyznam, że trochę się naskakałem po placu boju nim załatwiłem te dwie czarodziejki :p
Na najtrudniejszym autentycznie sprawili mi oni więcej problemu niż dotychczasowi bossowie z dodatku.
 
Skończyłem główny wątek i zdecydowaną większość zadań pobocznych w około 37 godzin. Czyli w mniej więcej tyle i potrzeba do dwukrotnego przejścia Wiedźmina 2.
To olbrzymi dodatek. Olbrzymi i... bardzo dobry.

Toussaintt jest wspaniałe, śliczne, malownicze i żyjące. Żadne zastosowane w grze filtry mi nie przeszkadzały. Po prostu jeździłem z wolna po traktach i bezdrożach i prawie na każdym kroku cieszyłem swoją parszywą gębę jak jakiś głupi. Serio.

Narzekań na fabułę nie rozumiem wcale. W niektórych recenzjach pojawiał się zarzut, że główny wątek jest co najwyżej taki sobie, a główni zamieszani w jego historię to takie mało ciekawe persony, że w ogóle odechciewa się w główny wątek grać.
Przepraszam bardzo, może ja prosty człowiek jestem i tandetną papką pop-kulturalną się karmię, ale to co zaserwowano w Krwi i Winie bardzo mi się podobało.
Ciekawie napisany wątek główny, niby nic odkrywczego, ot zwykła historyjka o zdradzie i zemście, ale poprowadzona w dobrym tempie. Naprawdę nie wiem co ludziom kręcącym nosem na ten wątek się nie podobało? Wampiry? Historia w skali mikro, nie makro? No c'mon, to było - w mojej ocenie - fajniejsze niż główny wątek w podstawce.
Przecież gdyby nie Ciri i Yennefer, i wątek Krwawego Barona zgrabnie wpleciony w główną opowieść, to cała ta walka z dzikim gonem byłaby słaba. A może i nawet bardzo słaba.
A tutaj główny wątek nie licząc Geralta opiera się w zasadzie na 4 postaciach i daje radę. Są zwroty akcji, może nie jakieś wielkie, nie powodują opadu szczeny, nie wyrywają z papci, ale zmieniają od czasu do czasu to jak patrzymy na niektóre postaci. I to jest dobre. I są różne ścieżki w drodze do zakończenia, ja jako fan nieliniowości przyklaskuję takim pomysłom zawsze i o każdej porze.

Zadania poboczne tradycyjnie w Wiedźminie są klasą samą w sobie. REDZI znowu zaserwowali pełen wachlarz emocji. Od komedii, po dramat. Ale, że wątek jest bezspoilerowy, to nie będę zdradzał, które wątki podobały mi się w szczególności i dla czego. Uwierzcie na słowo. Albo lepiej, sprawdzcie sami. Nie pożałujecie.

Pochwalę za to osoby odpowiedzialne za wizualną prezentację dialogów i przerywników. Już w Sercach z Kamienia miałem wrażenie, że są one bogatsze w animacje i ładniej kadrowane, ale w Krwi i Winie mam odczucie, że jest jeszcze bardziej na bogato.
Rozumiem, że dodatek jest krótszy i te 10 fantastycznie wyglądających scen w przeciągu 20-30 godzin gameplayu mogą robić większe wrażenie niż 30 fajnych scen w grze na 100 godzin. Ale tutaj mam wrażenie nie tylko o ilość chodzi.

Muzyka, zwłaszcza wolne kawałki bardzo przypadły mi do gustu, ścieżka dźwiękowa robiąca za tło do partyjek gwinta jest fenomenalna! Na uwagę zasługuje też ambient, czyli muzyka tła, przyrodę w Wiedźminie 3 w końcu nie tylko widać, ale także słychać.

Co jeszcze mogę napisać? Z dobrych rzeczy już chyba nic. To bardzo dobry, rozbudowany i ładnie wyglądający dodatek. Grać, bo warto!

Natomiast co do minusów, to uwagi mam tylko do optymalizacji, która jest taka sobie. Widać to szczególnie w pałacowych ogrodach i baśniowej krainie gdzie jest dużo roślinności, ale mniejsze problemy są praktycznie cały czas. Widać, to najlepiej w dłuższych scenach dialogowych gdzie klatki w ciągu kilku sekund potrafią latać, to w dół, to w górę o 10-20. I to bez większych zmian w kadrze.
Nie są to na szczęście problemy uniemożliwiające rozgrywkę, na GTX 980 nigdy nie uświadczyłem spadków poniżej 30 klatek, ale momentów gdzie na ultra mam stałe 60 klatek jest za mało żebym czuł się usatysfakcjonowany. Nie mam odniesień do podstawowej gry (tam grałem w zablokowanych 30 fpsach), ale liczę, że w kolejnych grach będzie w tym temacie lepiej.

Co jeszcze? Glicze te same co w podstawce, a to broda przenika przez ubranie, a to ktoś znokautowany w walce na pięści wyląduje głową w budynku.
Nic nowego mnie nie zaskoczyło. No może płotka zachowuje się bardziej jak w premierowej wersji gry niż po serii łatek, ale to chyba tyle.
Wyjście do pulpitu miałem jedno. I to w czasie ładowania zapisu gry. Na blisko 40 godzin grania nie uważam żeby to był powód do rwania włosów z głowy.


Aha, zapomniałbym, ta gra ma jeszcze jedną wadę. To prawdopodobnie ostatnia gra o Geralcie z Rivii.

Va faill, Gwynbleidd.
 
Last edited:
Obyśmy jeszcze kiedyś się spotkali Biały Wilku. A na razie żegnaj...

Przecież ostatnie uzupełnienie przygód Gerwanta to najlepszy moment, żeby zagrać w to wszystko od początku. Nie mówię, że tak zaraz, ale kiedyś na pewno.
Sam kiedyś nawet myślałem, że jak kiedyś się już skończy ta historia, to czy sobie czasem nie strzelić maratonu od pierwszych komiksów, przez opowiadania, sagę, aż w końcu growe witchery. Ciekawe ile by to wszystko zajęło. Niewątpliwie długa byłaby to opowieść.
 
Pieśń rycerskiego serca - strasznie mnie emocjonalnie sponiewierał ten quest. Ścisła czołówka jeśli chodzi o zadania.
 
Wcześniej trochę ponarzekałem ale czas podsumować całego Wiedźmina 3.
CDP ogólnie odwaliło kawał dobrej fabularnej roboty. Jakoś namiętnym graczem nie jestem ale całość została tak skonstruowana, że człowiek związał się z Geraltem. Jeszce ta ostatnia scena :) Szkoda, że to już koniec.
 
Wystarczy dwa razy rzucić północny wiatr + młynek i po sprawie. :)
Najgorsze w tym starciu jest chyba to, że zanim Geralt wykryje walkę, aby móc zrobić unik/przeturlać się to kula ognia już go trafia i odbiera chyba z połowę paska życia. Niby można odbiegnąć trochę sprintem, ale trzeba mieć jeszcze farta żeby nie oberwać przy tym.
 
Najgorsze w tym starciu jest chyba to, że zanim Geralt wykryje walkę, aby móc zrobić unik/przeturlać się to kula ognia już go trafia i odbiera chyba z połowę paska życia. Niby można odbiegnąć trochę sprintem, ale trzeba mieć jeszcze farta żeby nie oberwać przy tym.

Dałem radę po kilku zgonach, ale najgorsze to były te magiczki, i to że tak ciasno do robienia uników tam było.
 
Top Bottom