Wiedźmin 3: Krew i wino - recenzje, wrażenia [SPOILERY]

+
Właśnie spotkałem w Beauclair tego rycerza (Guillaume), od zadania z Vivienne. Schlał się i leży na ziemi, więc jednak u mnie to zadanie nie skończyło się dobrze.
 
więc jednak u mnie to zadanie nie skończyło się dobrze.
Czyli przeniosłeś klątwę na jajko? No ja wybrałem drugą opcję i se żyją długo i szczęśliwie (świat chyba zwiedzają, nie wiem).
Może jednak REDzi zrobili to celowo ? Uświadomili sobie jak zły to jest dialog i postanowili nie używać go.
No, coś jak z tym omletem przed bitwą, gdzie scenę tę można tylko konsolą wyciągnąć.
 
Co do zadania Pieśń rycerskiego serca. Rozumiem, że są tylko 2 rozwiązania. Jedno z przeniesieniem klątwy na jajko i wtedy Vivienne ma tylko 7 lat życia, albo całkowity happy end z zupełnym zniesieniem klątwy. Byłem zaskoczony, że przy tym drugim rozwiązaniu dali takie szczęśliwe zakończenie. Pewien byłem, że rycerz zamieni sie w ptaka za nią i ona sie nim będzie opiekować, czy coś. W sensie takie słodko-gorzkie. Nie żebym narzekał, bo trochę już dość miałem, że cokolwiek bym nie rozbił i tak źle. Miła odmiana. Chyba że później się ich gdzieś jeszcze spotyka, a koleś jest w połowie ptakiem:p
 
Czyli przeniosłeś klątwę na jajko? No ja wybrałem drugą opcję i se żyją długo i szczęśliwie (świat chyba zwiedzają, nie wiem).
Tak. Chciałem przenieść klątwę na kogoś innego, ale nie zdołałem namówić do tego Vivienne. Widocznie wybrałem źle którąś kwestię dialogową.

Po zakończeniu głównego wątku mogłem jeszcze porozmawiać w pałacu z Anariettą. Stał tam też Damien. Czy Sy również gdzieś jest? A jak tak to gdzie?
 
Last edited:
Tak. Chciałem przenieść klątwę na kogoś innego, ale nie zdołałem namówić do tego Vivienne. Widocznie wybrałem źle którąś kwestię dialogową.
Musisz zdradzić jej tajemnicę rycerzowi. Wtedy Vivienne daje się przekonać.
 
Musisz zdradzić jej tajemnicę rycerzowi. Wtedy Vivienne daje się przekonać.

No popatrz, a ja myślałem że to i tak nic nie da, bo ona nie będzie chciała go narażać, a tutaj nie dosyć że się zgodziła to jeszcze nagle się w nim zakochała i żyli długo i szczęśliwie..
 
Ej o co wam chodzi z tym zakończeniem z Ciri-cesarzową, że jest złe? Dla mnie jest na przykład ulubione, a dialog w KiW też nie jest zły :D A co do tego, że Geralta nigdy papą nie nazwała, jak tam niektórzy piszą, to powiem - a nieprawda, bo określa Geralta w ten sposób w rozmowie z Małgosią.

Krew i Wino skończyłam (95% zadań pobocznych, wątek główny, wszystkie pytajniki, gwint) - zajęło mi to jakieś 20-25 godzin. Trochę mało, liczyłam jednak na więcej. Doprowadziłam do dobrego zakończenia - siostry się pogodziły, choć szczerze to miałam ochotę cholernej Syannie urwać tą czarną łepetynę. Dawno żadna postać chyba nie wzbudzała we mnie takiej antypatii, no ale do rzeczy.

- walka końcowa z Dettlaffem mnie rozczarowała, ale nie ze względu na poziom trudności, czy coś, tylko... co to był za poroniony pomysł z tą walką wewnątrz jakiś flaków, czy coś?! Boże, to było tak niepasujące, tak z tyłka, że aż nie wiedziałam, co powiedzieć. Przemianę pełną mogłam jeszcze przełknąć, ale tego - nie. Nie wiem komu u Redów się urodził taki pomysł w głowie, ale powiem tak - nie był dobry.
- Regis. Oooch, mój kochany Regis. Po obejrzeniu screenów trochę się obawiałam, że to nie będzie ta postać, którą tak dobrze znam, że to nie będzie mój Regis, ale pomyliłam się. Jej, jakże za nim tęskniłam! Design może nie do końca jest "mój" (choć mogę go w sumie zaakceptować jeśli się przyjmie, że te jego oczyska, skóra, wynikają z tego, że po prostu w tej chwili biedak nie jest jeszcze w formie), ale w ostateczności może być. Frycz poradził sobie z dubbingiem świetnie, dialogi bardzo dobrze napisane. Cieszę się, że Regisa było tak dużo, tyle lat marzyłam o tym, żeby tą postać jeszcze kiedyś zobaczyć i spełniło się. Jak się pierwszy raz pokazał i witali się z Geraltem to normalnie miałam łzy w oczach
- świetne nawiązania min. do Serc z Kamienia (Gaunter jako osoba, która przeklęła Marlenę) oraz Pamiętnej Nocy (Oriana)
- trochę mi się nie podobało dokładanie dodatkowych umiejętności wampirom wyższym - poddaństwo komuś jeszcze większemu ogarniam, klany ogarniam, zamianę w mgłę/znikanie oczywiście ogarniam, ale czegoś w stylu tego, że Dettlaff mógł kontrolować inne wampiry to już nie ogarniam, trochę przegięcie
- questy poboczne są genialne - każdy ma swoją osobną, ciekawą historię, nawet zlecenia czy poszukiwania rynsztunków, bawiłam się świetnie, tutaj pełen zachwyt. Szkoda tylko, że zmaściłam wątek z Vivienne, bo u mnie wyjechała sama, a Gillaume się zachlał. Czy ona w ogóle coś do nas mówi jak ją spotykamy potem w Novigradzie? Bo widziałam tylko screena.
- mnóstwo nowych potworów, których pokonanie wymaga zastosowania konkretnej strategii
- bardzo dobrze rozpisane postaci w wątku głównym - kochany, przemądrzały Regis, obrotny pucybucik, urocza Anarietta, zabujany w księżnej przystojniak Damien, Dettlaffa było trochę mało, ale ja lubię motyw potwora ze skrupułami, który rusza uwalniać ukochaną, a w wolnym czasie naprawia zabawki, nawet Syanna jest napisana nieźle, co nie znaczy, że podoba mi się ta postać
- Syanna. No myślałam, że nikt mnie nie może wpieniać bardziej od Yennefer, a jednak. Okropna baba, miałam ochotę jej uciąć łeb i słuchać już nie mogłam tego jej gadania. Ocaliłam ją tylko ze względu na szczęście Anarietty - mam nadzieję, że dojdą do porozumienia, bo samej Syannie życzyłam wszystkiego najgorszego. Motywacje motywacjami, wygnanie wygnaniem, ale to nie zmienia faktu że była paskudną, zgorzkniałą, zazdrosną manipulantką, gorszą chyba nawet od takiej Renfri.
- jej seks z Geraltem totalnie wymuszony - w ogóle baby nie zna prawie, wie że bez skrupułów zlecała morderstwa, a ten idzie się z nią gzić? To do niego niepodobne, nawet jeśli jest sam, a jeśli jest z Triss lub Yen to nie tylko niezrozumiałe, ale także totalnie bez sensu i OOC. Dla mnie to było okropnie wymuszone i nawet się nie musiałam się zastanawiać, tylko od razu odmówiłam. Jak jej mężczyzny potrzeba to niech zasuwa do zamtuza.
- Corvo Bianco nie przydało mi się zbytnio, ze dwa razy tylko przyszłam przy okazji się przekimać, ale podobają mi się rzeczy z nim związane - wierny Barnaba, odwiedziny bliskiej osoby (u mnie Triss <3), odczarowana Marlena, pięknie powystawiane zbroje i obrazy, lubię takie pierdoły

Oczywiście dodatek bardzo mi się podobał, pożegnanie z Geraltem w pięknym stylu, ale i tak szkoda. Chciałoby się więcej, chciałoby się jeszcze.
 
Last edited:
No popatrz, a ja myślałem że to i tak nic nie da, bo ona nie będzie chciała go narażać, a tutaj nie dosyć że się zgodziła to jeszcze nagle się w nim zakochała i żyli długo i szczęśliwie..

A zakochała się? Miałam wrażenie, że została z nim z powodu długu wdzięczności, w końcu obiecała mu, że go nie zostawi. Dla mnie to jednak jest takie uwiązanie, bo przecież on się tak dla mnie poświęcił, więc nie mogę go posłać w diabły. Wcześniej uczuciem do niego nie pałała. Co do wersji z jajkiem - w sumie nie jest powiedziane, że na sto procent zostanie jej tylko siedem lat życia, owszem, jest takie ryzyko, ale to najgorsza wersja. Vivienne można potem spotkać w Novigradzie, jest szczęśliwa jak prosię w deszcz, czuje się dobrze, pozwiedzała, pobalowała i wybiera się na Skellige. Wygląda na to, że happyend w tym przypadku to kwestia gustu ;)
 
A zakochała się? Miałam wrażenie, że została z nim z powodu długu wdzięczności, w końcu obiecała mu, że go nie zostawi. Dla mnie to jednak jest takie uwiązanie, bo przecież on się tak dla mnie poświęcił, więc nie mogę go posłać w diabły. Wcześniej uczuciem do niego nie pałała. Co do wersji z jajkiem - w sumie nie jest powiedziane, że na sto procent zostanie jej tylko siedem lat życia, owszem, jest takie ryzyko, ale to najgorsza wersja. Vivienne można potem spotkać w Novigradzie, jest szczęśliwa jak prosię w deszcz, czuje się dobrze, pozwiedzała, pobalowała i wybiera się na Skellige. Wygląda na to, że happyend w tym przypadku to kwestia gustu ;)

Nie jestem na 100% pewny czy miłość, ale skoro to ponoć wersja z happy endem, to wnioskuję że się zakochuje.
Szukałem jej w Novigradzie przy mostach ale jej tam nie było, pewnie losowe lokacje.
 
A zakochała się? Miałam wrażenie, że została z nim z powodu długu wdzięczności
Zakochała, bo Geralt mówi, że to przeniesienie powiedzie się tylko wtedy, kiedy jedno i drugie żywi do siebie uczucie (nawzajem się kochają).
 
Na moje to happy end w tym zadaniu może mieć rycerzyk ALBO Vivienne.
Babka się nawet nie zastanawia nad zrzuceniem klątwy na kogoś. Cieszy się perspektywą 7 lat, chce pożyć i pozwiedzać.
Z rycerzykiem to już bardziej obowiązek.
Z dwojga wolę happyend Vivienne. Rycerzyk jak rycerzyk. Trochę pochleje i się zakocha w kolejnej.

---------- Zaktualizowano 12:51 ----------

Zakochała, bo Geralt mówi, że to przeniesienie powiedzie się tylko wtedy, kiedy jedno i drugie żywi do siebie uczucie (nawzajem się kochają).

Ciekawe bo z dialogów w wersji z jajkiem wynika, że można przerzucić na byle kogo.
 
Na moje to happy end w tym zadaniu może mieć rycerzyk ALBO Vivienne.
Babka się nawet nie zastanawia nad zrzuceniem klątwy na kogoś. Cieszy się perspektywą 7 lat, chce pożyć i pozwiedzać.
Z rycerzykiem to już bardziej obowiązek.
Z dwojga wolę happyend Vivienne. Rycerzyk jak rycerzyk. Trochę pochleje i się zakocha w kolejnej.

---------- Zaktualizowano 12:51 ----------



Ciekawe bo z dialogów w wersji z jajkiem wynika, że można przerzucić na byle kogo.

Było coś o tym że ta osoba musi się na to zgodzić.
Coś takiego jak z
Flemeth
z Dragon Age.
 
No tak to owszem, ale jest różnica pomiędzy "osoba musi się na to zgodzić", a "musisz kochać tą osobę".
 
No tak to owszem, ale jest różnica pomiędzy "osoba musi się na to zgodzić", a "musisz kochać tą osobę".
Znaczy tak i nie. Bo jeśli kocha, to jasne, że się zgodzi, ale jeśli się zgodzi, to nie oznacza, że kocha.

---------- Zaktualizowano 15:13 ----------

Dobra, przeszedłem fabułę główną i faktycznie pojawiło mi się zadanie "Wszędzie dobrze", niemniej nie mam żadnego znacznika. Przyszedłem do Corvo Bianco i majordomus dalej siedzi w środku i nic. Gadanie z nim nie działa. Przemedytowałem ponad 24h, wyszedłem nawet z Toussaint po czym wróciłem i nadal nic - jak cutscenka nie pojawiała się przed wejściem do domu, tak nie pojawia się dalej.
 
Trzeba po prostu znać odpowiedni moment, żeby puścić przycisk - kiedy kukła znajdzie się na wysokości siodła.. Sporo ćwiczyłam na bandytach wcześniej, ale odkrycie tego faktycznie zajęło mi dużo czasu.

Problem z kukłami był taki, że mój miecz przelatywał przez kukłę, a to już moim zdaniem niedopatrzenie twórców.


kubolmem said:
Tak czy siak, nawet nie próbowałem walić mieczem - strzelanie do tarcz mi wystarczyło, zdążyłem prawie na styk. .

Poziom trudności,,Tylko przygoda"?


tekbarpl said:
Przecież na koniu jest spowolnienie czasu przy wyprowadzaniu ciosu, jak się przytrzyma przycisk. Zawsze trafiam bez problemu.

Tak, czas pięknie zwalniał, a ja mogłem podziwiać, jak magicznym sposobem mój miecz w zwolnionym tempie przelatuje przez kukłę nie naruszając jej.
 
Last edited:
Top Bottom