no ale takiego keadweńskiego żołnierza którego dostaliśmy na początku możemy spokojnie sprzedać bo tylko zawadza nam w naszej kolekcji.
Nie można sprzedawać kart (w sumie szkoda). Talia ma minimalną i maksymalną liczbę kart danego rodzaju (specjalne / jednostki), ale ja sobie dobierasz. Tzn. możesz takiego Kaedweńczyka odłożyć na bok.
Ja gram talią północy i ostatnio wygrałem Vernona Roche'a
. Mam też Letho i Cahira w talii Nilfgaardu, no ale tylko talię północną mam na tyle rozbudowaną, żeby nią grać i wygrywać.
Większość graczy będzie długo używała tylko Północy, bo dostaje się ich trochę na początku. Ja np. jeszcze w żadnej innej talii nie uzbierałem 22 jednostek (po 15-16 najwięcej), więc nawet nie mogę nimi grać.
Jak już wspominałem, szkoda że kart nie ma w loocie. Np. mogłyby być (po jednej, nawet losowej) w obozowiskach bandytów.
Święta Melitele, kolesie mający talie na potworach są przegięci. (...) Za cholerę nie wiem jak z czymś takim wygrać. Pomocnica krasnoluda kowala we Wrońcach gra czymś podobnym.
"Potworniaków" bierzesz na podłożenie się, a potem przetrzymanie. Świetnie się ich rozgrywa z manekinami. Wykładasz z dwie silne karty, prowokując przeciwnika do zużycia... i jak już uzbiera te kilkadziesiąt punktów, to ograniczasz straty (zdejmując manekinami swoje najsilniejsze użyte karty), i pasujesz. A jeszcze lepiej gdy on spasuje na wysokiej wartości, wtedy możesz mu jeszcze dorzucić szpiegów. W skrócie - chodzi o to, żeby tobie zostało więcej kart na dwie dalsze rundy. Pamiętaj tylko, że kart bohaterów ("10") nie można "manekinować".
Ogólnie mam wrażenie, że wynik pierwszej rundy jest kluczowy:
dobrze: wygrać o włos, lub przegrać zdecydowanie
źle: przegrać o włos, lub wygrać zdecydowanie