Wiedźmin 3: postacie

+
Ośmioletnie? Gdy obiekt westchnień jest cesarzową Nilfgaardu?

Nie odpowiedziałeś na pytanie. I dlaczego nie? Jeśli takie są założenia scenariusza? To gra fantasty o ile dobrze pamiętam. Szanse, że Geralt przeżyje każdą kolejną walkę, bitwy na miastach i tak dalej też były niewygórowane - a jednak przeżył. Liczyłbyś, że jeż będzie cesarzem Nilfgaardu? Więc i w miłość ośmioletniego chłopca uwierzę który kiedy dorosną nadal kocha tą samą kobietę.
 
Miłe wspomnienie. Uczucia do końca nigdy nie wygasają.

Natomiast ich charakter i intensywność zmieniają się znacząco. Ciężko oczekiwać by po tylu latach pałał chłopina gorącym uczuciem do mglistego wspomnienia niedorosłego dziewczątka.
Strasznie kiczowaty motyw imo.

Nie odpowiedziałeś na pytanie. I dlaczego nie? Jeśli takie są założenia scenariusza? To gra fantasty o ile dobrze pamiętam.

Ale nie high fantasy w stylu Tolkiena. Wiedźmin ceniony jest między innymi za to, że choć osadzony w wyimaginowanym uniwersum świat ten jest brzydko prawdziwy, a przez to silnie wiarygodny pomimo wszechobecnej fantastycznej otoczki.
W3 nie posądzałbym o równie naiwne, by nie użyć dosadniejszego określenia, zagrywki.

"W jej włosach widoczne są białe pasemka- ślad po zażywaniu fisstechu."

To akurat przykład bajkopisarstwa stosowanego. Nie pamiętam aby były w sadze przesłanki wskazujące na tego rodzaju efekt użytkowania wspomnianego narkotyku.
Gdyby jednak było coś na rzeczy, to już wiadomo, co konkretnie zaserwowano Geraltowi podczas drugiej, dodatkowej puli mutacji ;)

I właśnie dlatego prowadziłem dyskusję w ogólnym wątku o Wiedźminie 3. Może mieć sympatię, uczucie może się jakoś odrodzić po ponownym spotkaniu i spędzeniu z nią czasu, no ale przecież nie jest tak, że nie może zasnąć przez myślenie o niej.

Wiem, ja się z wasześcią zgadzam w całej rozciągłości.
 
Last edited:
Natomiast ich charakter i intensywność zmieniają się znacząco. Ciężko oczekiwać by po tylu latach pałał chłopina gorącym uczuciem do mglistego wspomnienia niedorosłego dziewczątka.
Strasznie kiczowaty motyw imo.
I właśnie dlatego prowadziłem dyskusję w ogólnym wątku o Wiedźminie 3. Może mieć sympatię, uczucie może się jakoś odrodzić po ponownym spotkaniu i spędzeniu z nią czasu, no ale przecież nie jest tak, że nie może zasnąć przez myślenie o niej.
 
Ale nie high fantasy w stylu Tolkiena. Wiedźmin ceniony jest między innymi za to, że choć osadzony w wyimaginowanym uniwersum świat ten jest brzydko prawdziwy, a przez to silnie wiarygodny pomimo wszechobecnej fantastycznej otoczki.
W3 nie posądzałbym o równie naiwne, by nie użyć dosadniejszego określenia, zagrywki.

Czym "prawdziwość" świata przeszkadza w istnieniu prawdziwej miłości?

Poza tym świat wiedźmina nie jest brzydko prawdziwy, jest prawdziwszy niż cukierkowe fantasy to prawda (Tolkien nie jest cukierkowy, kto czytał coś oprócz hobbita ten wie), ale nie jest bardzo prawdziwy, jest trochę przesunięty w kierunku "wszystko jest szare, złe, wszyscy ludzie to skurczybyki), ale nie o tym dyskutujemy.
 

Guest 3669645

Guest
jest trochę przesunięty w kierunku "wszystko jest szare, złe, wszyscy ludzie to skurczybyki)
Polemizowałbym. W wiedźminlandzie wiele postaci lubi powtarzać słynną formułkę że "wszędzie syf i wszyscy to mendy" co nie znaczy że naprawdę tak jest. Porównywałbym świat wiedźmina z naszym pod tym względem (oczywiście cofając nasz o kilkaset lat, kiedy m.in. rasizm był popularniejszy).
 
Polemizowałbym. W wiedźminlandzie wiele postaci lubi powtarzać słynną formułkę że "wszędzie syf i wszyscy to mendy" co nie znaczy że naprawdę tak jest. Porównywałbym świat wiedźmina z naszym pod tym względem (oczywiście cofając nasz o kilkaset lat, kiedy m.in. rasizm był popularniejszy).

Kilkaset lat temu nie było rasizmu. Byli Saraceni :D. A na poważnie tamci ludzie mieli kompletnie inny światopogląd, nie było hasła "jak dają to bierz, jak biją to uciekaj", tylko jak ktoś czegoś chciał to bił się o to ile wlezie :p. Inny światopogląd i spojrzenie na rzeczywistość.
 
Polemizowałbym. W wiedźminlandzie wiele postaci lubi powtarzać słynną formułkę że "wszędzie syf i wszyscy to mendy" co nie znaczy że naprawdę tak jest. Porównywałbym świat wiedźmina z naszym pod tym względem (oczywiście cofając nasz o kilkaset lat, kiedy m.in. rasizm był popularniejszy).

Dawniej był honor rycerski, zasady, patriotyzm, pomaganie biednym; a w wiedźminie jest syf, brud i przekleństwa nie demonizujmy tak tego średniowiecza. A poza tym to odbiegamy od tematu Ciri.
 

Guest 3669645

Guest
Dawniej był honor rycerski, zasady, patriotyzm, pomaganie biednym; a w wiedźminie jest syf, brud i przekleństwa
W wieśku honoru rycerskiego jest aż nadto. Zasad nie brakuje. Patriotyzmu też. Pomagania biednym już mniej, ale to w sumie jak w rzeczywistości (chyba że się nie znam i zaraz mnie ktoś wyprowadzi z błędu).

a w wiedźminie jest syf, brud i przekleństwa
Syf i brud też mamy w realu. Zapraszam do mnie na wieś, nawet nie trzeba się do średniowiecza cofać :D A o przekleństwach to już nawet nie wspominam (nie musisz wpadać do mnie by się o tym przekonać). W wiedźminie wymienionych przez Cb rzeczy i tak nie ma wiele. Jakoś sobie nie przypominam, by AS co chwilę napomykał, że w każdej mieścinie odwiedzonej przez bohaterów było błoto i syf na ulicach po kolana, świniaki biegały po karczmach, co chwilę ktoś wyskakiwał z nożem na przechodniów itd. Głównie pamiętam całkiem ładne, klimatyczne i zadbane miejscówki oraz miasta -Novigrad, Toussaint (aka księstwo z bajki), Oxenfruit, Gors Velen ze swoim Thanedd na czele. I nie tylko. Przesadzacie z tym wszechobecnym brudem u AS'a i wszechobecnym złem. Fabuła się kręci wokół Geralta który ściąga na siebie samych złych typków, dlatego tak się to w oczy rzuca. Ale świat wiedźmina ogólnie nie nazwałbym zepsutym do granic możliwości, na pewno nie.

nie demonizujmy tak tego średniowiecza
A kto demonizuje? Właśnie napisałem, że jest wręcz przeciwnie, tylko rasizm był kiedyś popularniejszy :p
 
Last edited by a moderator:
Fakt nabycia rogów świadczy o tym, że jednak monogamiczne nie są. ;)

Nie w tym sensie użyłem tego określenia. Gatunki seksualnie rozpasane w sposób promiskuityczny nie są w stanie dokonać zdrady (tej od rogów :))
Na tej samej zasadzie jak nie da się zgasić zgaszonej świecy.
Żeby uzyskać rogi na tej drodze wymóg monogamizmu jest (IMO) kluczowy.
 
Na tej samej zasadzie jak nie da się zgasić zgaszonej świecy.
Oczywiście. ja również traktuję to jako swego rodzaju paradoks - wyjątek, który musi wystąpić, aby można było potwierdzić regułę. Chciałem się tylko z Tobą trochę podroczyć. :p
 
Ech! Dlaczego mi to zrobiłeś? No dlaczego?
Od teraz jestem pewien, że to będzie ten właśnie osobnik, który we wszystkich karczmach w Novigradzie będzie powtarzał nieustannie: "Ktoś coś mówił czy pi...rd słyszałem?"

No i jak tu teraz zasnąć?
Nie wiadomo w ogóle czy to art z W3 (trochę się pospieszyłem z wrzuceniem - przyznaję) No a zawsze może mówic co innego przecie. Ogr, znaczy się.
Może się nawet okazać, że będzie miał jakiś spory dylemat egzystencjonalny. Ogr - filozof ;)
 
Przeczytawszy z mozołem całe trzy strony dyskusji o kolorze włosów doszedłem do wniosku, że wystąpiły pewne niedopatrzenia i nieścisłości.
W jednym z postów był link do portalu pełnego samych pań (jakiś seksizm chyba?) mających być przykładami mysich kolorów włosów, słowiańskich blondów itp. W mojej opinii wszystkie używały (co najmniej) koloryzujących szamponów a kilka miało porobione pasemka (na oko nie od fisstechu).

A żeby zamącić to zasugeruję, że może być tak:

1. Biały kolor włosów Geralto to efekt mutagenów oraz używania purchawy przy byle okazji. Po mutagenach włosy siwieją, od purchawy siwe robi się białe.
2. Mysiopopielaty u Ciri jest efektem fisstechu używanego przez nią w szamponie koloryzującym.
3. Redzi mieliby mniejszy problem, gdyby kontakt z Gonem owocował kompletnym łysieniem. Geralt musiałby zmienić przydomek z Białego Wilka na Geralt Łysa Pałka a w ostateczności na Białego Łysego Wilka - nie mam pojęcia jak to byłoby w Starszej Mowie.
 
Last edited:
nie mam pojęcia jak to byłoby w Starszej Mowie.

Starsza Mowa jest prosta: Gwynbaldeidd.

Wg mnie kolor włosów Ciri z obrazka mieści się w kanonie. :p Czy będzie popielaty blond, czy mysi blond, czy jakieś pomiesznie to aż takiego znaczenia nie ma. Grunt żeby nie były czarne, rude czy brązowe.
 
Starsza Mowa jest prosta: Gwynbaldeidd.

Wg mnie kolor włosów Ciri z obrazka mieści się w kanonie. :p Czy będzie popielaty blond, czy mysi blond, czy jakieś pomiesznie to aż takiego znaczenia nie ma. Grunt żeby nie były czarne, rude czy brązowe.

IMO - Gwynbaldbleidd :) Nawet nieźle się komponuje.

BTW - dlaczego Redzi idą za ogólną modą i dobra strona mocy musi podążać ku białości de modo Gandalf Biały.
Rudy jest co prawda na tym forum kontrowersyjny i ma złe konotacje w tradycji ludowej ("ryże to wredne"). Jednak taki np. pomarańczowy też jest OK. Nie wspomnę o śliwkowym lub o minimalistycznym beżu.
Każdy białowłosy ma w dziczy przerąbane. Widać go z daleka i jest jakby na widelcu. Stąd wysoka śmiertelność zwierząt albinosów.
Jedyny plus, że łupieżu nie widać.
 
Last edited:
Zagalopowaliśmy się, chodźmy do innego tematu :p

No to ja powiem tak, nie AS się wyłożył, tylko czarodziejki. Ciri widziała Falkę w ogniu, jakby była z nią jakoś powiązana. Być może gen Starszej Krwi zagubił się w plątaninie, może Falka miała gdzieś dziecko na boku, które potem miało swoje dzieci i jakoś połączyły się w jedną linię z tą "główną".
 
Wiadomo jak Falka przekonywała swoich dowódców do lojalności wobec niej, może faktycznie miała więcej dzieci niż tylko jedną córkę.
 
Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się że Alvin był synem Ciri :p Byłby niezły twist fabularny, choć nie wiem czy to chronologicznie by miało sens.
 
Top Bottom