Wiedźmin 3: potwory

+
Tylko skad wyglodnialy wilk, pies, niedzwiedz czy inna sarna ma wiedziec, ze Geralt jest takim megasuperkiziorem, ze bez halabardy nie podchodz? Wiedzmak rozsiewa wokol siebie feromony niepokonanego samca alfa, ma jakas paladynska aure?
 
Niby wiem, ze wiedzmini byli w pewnym sensie istotami czesciowo magicznymi, ich dotyk przykladowo wywolywal w czarodziejkach niezdrowe emocje i dreszcze, ale czy mozna by to podciagac pod jakies niesprecyzowane aury wywolujace strach? Prawdopodobnie mozna.
 
Powiem tak: wszystko jest dobre, gdy jest z umiarem. Dzikie zwierzęta powinny w większości unikać Geralta, chyba że na przykład jest ich bardzo dużo lub np. ta jaskinie jest leżem jakiegoś niedźwiedzia i on jej broni. Ale system ten raczej bardziej powinien się skupiać na rozumnych rasach i jeśli tu będzie to dobrze zrobione to będzie to ciekawy element gry
 
Zawsze wydawało mi się dziwne, że idąc drogą, za dnia, nagle napada bohatera jakieś zwierzę. Rozumiem, jakby je sprowokował, ale tak samo z siebie, narażając się na pewną śmierć? I to jakby jakieś większe, taki wygłodniały niedźwiedź, ale wilk, czy nawet dwa, powinny raczej uciekać na widok wiedźmina, a nie kozaczyć. Ale jeżeli Geralt znalazł by się niedaleko legowiska jakiś stworzeń, to pewnie, w obronie (np. potomstwa) mogą one zaatakować.
 
Jaskinie, legowiska, środek lasu - tam może się dziać, co chce. Najważniejsze, żeby nie było zbyt wielu walk ze zwierzakami na drogach. Przez to będzie i bardziej realistycznie, i przyjemniej.

Poza tym, taki system jest dość intuicyjny i wg mnie może być pomocny w grze bez level scalingu. Gracz może łatwo się domyślić, że w dziczy czają się bardziej niebezpieczne monstra i będzie wiedział, żeby tam nie iść bez przygotowania, podczas gdy drogi są relatywnie bezpieczne i co najwyżej można na nich spotkać bandytów. Gracze nie lubią "difficulty spikes", ale jeżeli gra odpowiednio komunikuje, że X i Y to niebezpieczne miejsca, to można winić tylko samego siebie za brawurę ;).
 
Zwykłe zwierzęta, takie jak wilki, zdecydowanie nie powinny atakować za dnia na drodze, mam nadzieję, że między innymi o tym mowa gdy wspomina się o uzależnieniu zachowania potworów od pory dnia.

Natomiast nie chciałbym, żeby jakikolwiek typ przeciwnika wyczuwał poziom wylevelowania Wiedźmina i uzależniał od tego swoją reakcję. Po ujrzeniu wiedźmina w akcji i utracie kilku kumpli albo kończyn, jak najbardziej, ale przecież Geralt nie będzie miał napisane na czole "Wiedźmin level 99". :)
 
VorynDagoth said:
Gracz może łatwo się domyślić, że w dziczy czają się bardziej niebezpieczne monstra i będzie wiedział, żeby tam nie iść bez przygotowania, podczas gdy drogi są relatywnie bezpieczne i co najwyżej można na nich spotkać bandytów.
Popieram. Na Ziemi Niczyjej to może prowadzić do ciekawych dylematów a la Saga (gdy ekipa drałowała do druidów) - iść drogami i ryzykować spotkanie z wojskami, czy przez dzicz i potwory?
 
Popieram. Na Ziemi Niczyjej to może prowadzić do ciekawych dylematów a la Saga (gdy ekipa drałowała do druidów) - iść drogami i ryzykować spotkanie z wojskami, czy przez dzicz i potwory?
[/QUOTE]

O bracie trawiłeś w sedno. Chce o tym decydować!
 
Ja szlachtowałbym ludzkie potwory na szlaku, a miłe zwierzątka na granicy wymarcia zostawiłbym w spokoju.
 
Problem morale zwierząt był rozwiązany genialnie w wielokrotnie przytaczanym przeze mnie S.T.A.L.K.E.R. Mniejsze grupki psów biegały nieopodal bohatera, z rzadka jedynie podbiegając i poszczekując. Rzadko kiedy pojedynczy pies decydował się na atak, a słysząc strzały uciekał z podkulonym ogonem. Grupki składające się z dwóch - trzech osobników również można było przegonić krótką serią oddaną na wiwat. Gdy dzikich psów było dużo (około pięciu i więcej), to wzajemnie dodawały sobie odwagi i trzeba było kilka utłuc, by je przegonić. Gdy był między nimi nibypies (taka trochę mocniejsza odmiana), to prowadził pozostałe psy do ataku i wtedy nie można już było liczyć na to, że kilkoma strzałami (celnymi lub nie) się od nich opędzimy.

Na podobne zachowanie zwierząt-drapieżników w Wiedźminie 3 liczę. Co do potworów pokoniunkcyjnych to już takie oczywiste nie jest, gdyż nie wiadomo, czy mają coś takiego jak instynkt samozachowawczy. Jeśli będzie to maszkara bezrozumna, którą kieruje jedynie żądza mordu, to nawet pojedyncza żaba rzuci się na każdego podróżnego niezależnie od tego, czy będzie to na trakcie, na uroczysku, czy w dziewiczej puszczy (np. skolopendromorf, kikimora). Jeśli jednak słabsze niemilce będą mieć jakieś przebłyski inteligencji (choćby topielce, czy utopce), to powinny zachowywać się jak zwierzęta stadne: w kupie siła. Oczywiście duże i groźne bestie rozumne jak lodowy gigant, czy leszy nie musiałyby czekać na posiłki i powinny atakować mając świadomość własnej potęgi.
 
Swoją drogą, ciekawe czy leszy będzie mógł się zmieniać w każde zwierzę żyjące w lesie, jak to było opisane w Wiedźmińskiej Grze Wyobraźni lub mitologii słowiańskiej.
Wyobraźcie sobie - jedzie sobie gracz przez las, widzi przyglądającego mu się żbika. Ignoruje go - po chwili na plecy skacze mu wilkołak. Geralt odskakuje, tnie z półobrotu - ale miecz przecina powietrze, bo leszy zmienił się w chmarę kruków. Wiedźmin chce podpalić je igni - kruki jednak szybko przelatują nad nim i zmieniają się w pokazanego już leśnego szamana, który atakuje wiedźmina kosturem. Geralt paruje uderzenie, następuje krótka wymiana ciosów - po czym leszy przyzywa stado wilków. Po ubiciu wszystkich, gracz rozgląda się za leszym, który zniknął w zamieszaniu. Zauważa żbika, spacerującego po drzewie. Zabija go rzucając nożem. Podchodzi - jak się okazało był to zwykły żbik - leszy po śmierci przyjąłby postać "leśnego szamana". Gdy Geralt przygląda się martwemu żbikowi, znienacka atakuje go wielki niedźwiedź - na szczęście wiedźmin miał już tyle punktów skupienia, że mógł włączyć tryb celowania - wbił miśkowi miecz prosto w serce. Niedźwiedź upada, na ziemi jego kształty rozmywają się - po chwili leży już tu leszy w swojej zwykłej formie. Gracz zebrał itemy, zawiesił trofeum na haku i pojechał poszukać jakiejś wsi, w której dostanie za niego nagrodę.
 
^up - podoba mi się. Doskonały pomysł na bossa. Wieloetapowa walka, konieczność oszczędzania sił, zaskoczenie... Miód.
 
@SMiki55, taka walka byłaby serio upierdliwa... ale i tak genialna Pomysł jest świetny, REDzi powinni go wykorzystać, ale z tego co wiem to na tym zamkniętym pokazie Leszy zmieniał się tylko co jakiś czas w chmarę kruków. A odnośnie trofeum z Leszego... czy wam też się wydaje, że on nie ma głowy? Bo ta czaszka to ozdoba takiego jakby kaptura, pod którym wydaje się, że nic nie ma. W końcu to demon, mogłoby być tak jak z Nazgulami we Władcy Pierścieni. Wyobrażam sobie, jak Geralt podchodzi, zdejmuje kaptur by odciąć głowe... a pod nim niczego nie ma :p Możnaby do tego dodać jakiś komentarz wiedźmina, w stylu: "I co ja im teraz przyniosę, cholibka?"
 
Cóż, głowa nie jest jedyną częścią ciała, którą można odciąć. Założę się, że wieśniaków zadowoliłby "pewien ciekawy narząd" używany przez leszego do prokreacji :p

Oczywiście żartuję. Nie mam najmniejszej ochoty widzieć na ekranie odciętych narządów płciowych czegokolwiek...
 
SMiki55 said:
Cóż, głowa nie jest jedyną częścią ciała, którą można odciąć. Założę się, że wieśniaków zadowoliłby "pewien ciekawy narząd" używany przez leszego do prokreacji :p/>

Oczywiście żartuję. Nie mam najmniejszej ochoty widzieć na ekranie odciętych narządów płciowych czegokolwiek...

Najpierw trzeba by się zastanowić czy owy Leszy ma narządy płciowe.W końcu jest to "duch" lasu.
 
Top Bottom