Wiedźmin 3: potwory

+
Ja w sumie nie narzekam na walki z potworami bo nawet jeśli dany gatunek ma animacje takie jak kilka innych to nie znaczy, że walka wygląda tak samo, bo z tego co zaobserwowałem to efekty wywoływane poprzez cios danego potwora mającego wspólną animację z innym są z goła inne i może nie jest to jakaś drastyczna różnica no ale biorąc też na logikę to czy byłby sens zupełnie zmieniać animację dla powiedzmy każdego drakonida ? Nawet w prawdziwym świecie obserwując dane gatunki pochodzące z tej samej rodziny możemy zauważyć więcej podobieństw niż różnic, prosty przykład kot domowy i tygrys obydwa te gatunki polują w bardzo podobny sposób pomimo ogromnej różnicy w rozmiarach czy środowisku w jakim żyją. Tak samo w Wiedźminie uważam, że technika stosowana na wiwernę jest też używana na oszluzga, kuroliszka czy widłogona nie jest wielkim wykroczeniem bo różnice da się wyłapać i jednocześnie bez pomocy bestiariusza można mniej więcej samemu przygotować się do walki widząc potwora danej postury.
 
Wyróżniają się też golemy, które trzeba zasiec silnymi atakami i posiłkować się quenem lub aksji (dla odważnych).
Akurat kwestia golemów jest IMHO zdeka nieprzemyślana. Co może zrobić miecz, choćby najostrzejszy, przeciwko litej skale? Przydałby się tu wycięty system celowania w czułe punkty - zamiast rozwalać sobie miecz o głaz, przecinalibyśmy oplątujące go i napędzające magiczne zwoje. A z obecnym systemem, nie wiem. Może kombinacja bomby dwimerytowej (aby dezaktywować animujące glinę zaklęcia) z Igni (by spalić zwoje)? Niby w miarę logiczne, ale albo byłoby za łatwe dla buildu alchemiczno-magicznego, albo za trudne dla czysto szermierczego.
 
Akurat kwestia golemów jest IMHO zdeka nieprzemyślana. Co może zrobić miecz, choćby najostrzejszy, przeciwko litej skale? Przydałby się tu wycięty system celowania w czułe punkty - zamiast rozwalać sobie miecz o głaz, przecinalibyśmy oplątujące go i napędzające magiczne zwoje. A z obecnym systemem, nie wiem. Może kombinacja bomby dwimerytowej (aby dezaktywować animujące glinę zaklęcia) z Igni (by spalić zwoje)? Niby w miarę logiczne, ale albo byłoby za łatwe dla buildu alchemiczno-magicznego, albo za trudne dla czysto szermierczego.
Pozwolę sobie odpowiedzieć ci na to pytanie używając screena od @eineingarp. ;)
 
Masa potworów ma w lore super twardą skórę, przykokszony pancerz itd. Generalnie, są to stwory niezabijalne konwencjonalną bronią. Dlatego broń wiedźminów jest powleczona srebrem albowiem jest ono w stanie zranić te istoty. Ergo, nie można do tej sprawy podchodzić na zasadzie kawałek metalu bijący w kawałek skały, tylko na zasadzie Geralt bije antymagicznym srebrnym mieczem w ewidentnie magiczną istotę ze skały.
 
Tylko ten antymagiczny srebrny miecz by się rozwalił od jednego o taką skałę uderzenia, i koniec pieśni.

Zupełnie misingnąłeś mojego pointa.

E:

Gdyby walić srebrnym mieczem Geralta w kawałek przydrożnej skały, to efektem byłby zniszczony miecz i wyszczerbiona skała. Jeśli jednak walić mającym właściwości antymagiczne mieczem w magiczną istotę ze skały interakcja zachodzi a innym, "magicznym poziomie".

Inaczej cała mechanika srebrnego miecza nie miałby sensu, w starciu z dowolnym przeciwnikiem o pancerzu, skórze łotewa, zdolnym wytrzymać uderzenie takiego ostrza, nie wspominając o tym, że trwałość i wytrzymałość srebrnego miecza jest z definicji mniejsza niż tradycyjnej klingi.
 
Last edited:
Jeśli jednak walić mającym właściwości antymagiczne mieczem w magiczną istotę ze skały interakcja zachodzi a innym, "magicznym poziomie".
Zachodzi interakcja magiczna, nie wykluczam, ale fizyczna również - miecz uderza o skalnego stwora, i to zazwyczaj z dużym impetem. Co innego, gdybyśmy widzieli jak podczas uderzania klingę otacza momentalnie coś na kształt pola siłowego - z książkami rozjechałoby się to już totalnie, ale miałoby przynajmniej jakiś sens.

Inaczej cała mechanika srebrnego miecza nie miałby sensu, w starciu z dowolnym przeciwnikiem o pancerzu, skórze łotewa, zdolnym wytrzymać uderzenie takiego ostrza, nie wspominając o tym, że trwałość i wytrzymałość srebrnego miecza jest z definicji mniejsza niż tradycyjnej klingi.
Od dawna akurat nawoływałem, by srebrny służył jedynie przeciwko trupojadom, upiorom, wampirom, lykantropom i przeklętym, na wszelakie gruboskórne czy opancerzone drakonidy i insektowate stalowy byłby remedium wystarczającym (z wyjątkiem golemów, bo naparzanie takowych stalą byłoby równie bezsensowne, jak srebrem). No, ale Redzi postawili na prostotę i wygodę, taka, nie inna, jest ich wizja artystyczna, więc muszę ścierpieć.
 
Od dawna akurat nawoływałem, by srebrny służył jedynie przeciwko trupojadom, upiorom, wampirom, lykantropom i przeklętym, na wszelakie gruboskórne czy opancerzone drakonidy i insektowate stalowy byłby remedium wystarczającym (z wyjątkiem golemów, bo naparzanie takowych stalą byłoby równie bezsensowne, jak srebrem). No, ale Redzi postawili na prostotę i wygodę, taka, nie inna, jest ich wizja artystyczna, więc muszę ścierpieć.

Idąc Twoim tokiem myślenia walenie w opancerzone potwory mieczem stalowym ma taki sam sens jak tym powlekanym srebrem. Czyli sensu nie ma. Stalowa klinga nie jest na tyle mocniejsza, by w takiej sytacji robić różnicę.

Do walki z Golemami czy innymi skrajnie twardymi przeciwnikami proponujesz, co? Srebrny buzdygan, srebrny młot, berło? :p

Szukanie realistyczne podejścia w tym konkretnym przypadku nikomu na zdrowie nie wyjdzie. Jest to problem u samego źródła, na poziomie archetypu, tego nie przeskoczysz, trzeba upraszczać.
 
FCR do jedynki miał bodajże "tryb precyzyjny". Co prawda używał tych samych animacji, co szybki, ale założenie było rozsądne - w teorii Geralt uderzał w słabe punkty opancerzonych przeciwników, przeciwko którym brutalna siła by niewiele wskórała. W trójce można było użyć tego wyciętego systemu przypominającego V.A.T.S. - zamiast rąbać na oślep, szukalibyśmy dziury w pancerzu kikimory, cięlibyśmy drakonidy w skrzydła czy przecinalibyśmy te golemowe zwoje z magicznymi inskrypcjami. Zwykła siekanina powinna być również możliwa, ale w przypadku takich ciężkich kloców mało efektywna (szanse na trafienie w czuły punkt zależałyby od poziomu trudności bądź umiejętności) i dużo szybciej niż obecnie niszczyłaby ostrze.

---------- Zaktualizowano 15:03 ----------

No, ale jeśli pozostać przy obecnej mechanice, to warto by skorzystać z Twojej sugestii, że miecza srebrnego się uszkodzenia od zaklętych istot nie imają, ale wypadałoby wspomnieć chociaż o tym w jakimś dialogu (bądź dodać lekki efekt "pola siłowego" czy coś w ten deseń podczas uderzeń).
 
V.A.T.S ma swoje plusy, ale sam grając w Fallouta 4 się irytowałem tym systemem bo jednak już podświadomie spamiłem nim, że połowa przeciwników to leżała nie dzięki moim umiejętnościom a oznaczeniom z V.A.T.S. Ogólnie jestem chyba jednym z nielicznych któremu podoba się system walki w W3 i akurat nad tym wyciętym systemem czułych punktów nie ubolewam ani trochę chociaż jako coś opcjonalnego mógłby być ciekawym rozwiązaniem.
 
V.A.T.S ma swoje plusy, ale sam grając w Fallouta 4 się irytowałem tym systemem bo jednak już podświadomie spamiłem nim, że połowa przeciwników to leżała nie dzięki moim umiejętnościom a oznaczeniom z V.A.T.S.
Inspirowanie VATS-em a zerżnięcie z VATS-a to raczej dwie różne rzeczy - można użyć systemu wrażliwych punków, ale nie oznaczałoby, że oznaczysz 2 ciosy na głowę, 1 na tors, wciśniesz enter i Geralt sam swoje zrobi - ten pseudo-VATS mógłby po prostu być zamiennikiem do zwykłych ciosów - przykładowo zależnie od naszej pozycji można by było wybrać miejsca, w które Geralt ma machnąć i po wybraniu jednego tak też się dzieje. Teoretycznie można też wprowadzić zdobywanie wiedzy, że trzeba bestiariusze poczytać by miejsca te znaleźć albo przez praktykę, aczkolwiek to całe podejście do bestiariuszy mnie rozwala - począwszy od W1, gdzie chyba trzeba było przeczytać o ghulach by móc podnieść z nich szpik, kończąc na W3, gdzie Geralt pamięć już odzyskał, ale nie dość, że musi dalej czytać książki, to jeszcze, co gorsza, od nowa musi czytać o potworach z W1 i W2. Ja rozumiem, że gra wymaga jakiś sposobów, rozwiązań itd., ale akurat te rozwiązania mnie bawią, nie podobają mi się.

Co do tych mieczy, chociaż osobiście jestem zwolennikiem tego, że srebro na twardsze potwory się nie nadaje i własnie zamiennie na nie jest stalowy, no bo w takim razie po co wiedźmini mieliby mieć te drugie miecze, skoro ludzi zabijać nie mieli, no teoretycznie do samoobrony, ale osobiście mi się taka teoria nie widzi jakoś. No, ale jednak o tym w jaki sposób srebro działa na potworki nic nie ma. Osobiście w związku z tym jestem zdania trochę podobnego do Narsa, ale jako alternatywę, bo osobiście stoję przy tym pierwszym zdaniu, a mianowicie że po prostu srebro w magiczne stwory wchodzi jak rozgrzany nóż w masło - że jeśli srebrnym mieczem pociągnąłby po tym kamieniu golema, to normalnie widać by było ślad cięcia bez uszczerbku na głowni.
 
srebro w magiczne stwory wchodzi jak rozgrzany nóż w masło - że jeśli srebrnym mieczem pociągnąłby po tym kamieniu golema, to normalnie widać by było ślad cięcia bez uszczerbku na głowni.
Byłbym w stanie zaakceptować coś takiego w growym lore, o ile towarzyszyłby temu jakiś efekt specjalny to potwierdzający. Mgiełka, błyski, może odmienny efekt dźwiękowy. Kłopot w tym, że nie towarzyszą, okładamy po prostu głaz drogocennym ostrzem i od czasu do czasu nachodzi nas refleksja, co my właściwie u licha wyprawiamy. Nie hejcę, nie uważam tego za największy problem gry, raczej poboczną pierdółkę.

Swoją drogą, w jedynce był tylko jeden golem i jakoś nikomu nie przeszkadzało, że do jego unicestwienia trzeba było użyć nie miecza, tylko sprowokować uderzenie pioruna.
 
Last edited:
Kłopot w tym, że nie towarzyszą, okładamy po prostu głaz drogocennym ostrzem i od czasu do czasu nadchodzi nas refleksja, co my właściwie u licha wyprawiamy.
Akurat tu faktycznie mogli nad tym popracować - zasłonić się "potrzebą na rzecz gry" się nie da, ba, nawet zastosowanie jakiś "magicznych" efektów na potrzebę właśnie... potrzebne. Zresztą też pytanie kto na to wpada - ja, grając w gry, właściwie w ogóle o tym nie myślę, że robię coś, co jest bez sensu tak właściwie, bo też gdyby się bardziej wpatrzyć, to pewnie znajdzie się o wiele więcej rzeczy, które musiałyby ulec zmianie by przynajmniej w grze pasowały, np. ten zdalnie sterowany wiatr przez Geralta podczas pływania łódką. Nie powiem, zgrzyt jest, ale mi akurat powiedzmy "problemy silnikowe" nie przeszkadzają, bo ja w Wiedźminie najbardziej cenię fabułę.

Ogólnie z tych "twardszych" potworów, to co by jeszcze się zaliczyło? Moim zdaniem teoretycznie część żywiołaków i gargulce. Znalazłoby się coś jeszcze?

Swoją drogą, w jedynce był tylko jeden golem i jakoś nikomu nie przeszkadzało, że do jego unicestwienia trzeba było użyć nie miecza, tylko sprowokować uderzenie pioruna.
To na wyższych poziomach trudności jest przydatne - ja grając za pierwszym razem na łatwym nawet na to nie wpadłem, tylko okładałem go silnym srebrnym :p
 
Ogólnie z tych "twardszych" potworów, to co by jeszcze się zaliczyło? Moim zdaniem teoretycznie część żywiołaków i gargulce. Znalazłoby się coś jeszcze?

Krabopająki, ewentualnie niektóre gatunki endriag; ogary gonu, skalne i lodowe trolle, lesze, draugiry, kejrany.
 
Last edited:
Lesze to akurat takie patyki poskładane, chyba za bardzo by mieczowi nie zaszkodziły.

Jeśli nie vats, to dałyby radę odrębne animacje "ataków precyzyjnych" przeciwko różnym opancerzonym gatunkom - podobnie jak przy silnych czy szybkich używalibyśmy pojedynczych kliknięć, ale zamiast standardowej animacji Geralt sam celowałby mieczem w odsłonięte punkty / czułe miejsca. Ale to z kolei mogłoby nienaturalnie wyglądać.

---------- Zaktualizowano 20:27 ----------

ten zdalnie sterowany wiatr przez Geralta podczas pływania łódką
Nie przypominaj mi, absurdalnie nierealistyczny system "żeglugi" zmusił mnie do przemieszczania się między wyspami przede wszystkim za pomocą szybkiej podróży i ograniczania kontaktu z łodziami do minimum :p
 
Krabopająki
Mi się wydaje, że krabopająk miał jakieś większe odsłonięte miejsca (nie mówię tu o możliwości przeturlania się i nawalania po plecach silnym).
skalne i lodowe trolle
Z trollami o tyle jest dobrze, że mają brzuch odsłonięty - problem by był, ale nie tak wielki, ogólnie do przegryzienia srebrnym mieczem spokojnie.
Drewno raczej będzie miękksze od stopu srebra, więc raczej ostrych szkód nie będzie.
Z kejranem to do końca, moim zdaniem, nie wiadomo - w W2 cięliśmy w słabe punkty, te narośle na mackach, bo dzięki temu można było je łatwiej odciąć. Moim zdaniem raczej skóra kejrana nie jest na tyle twarda by stała się problemem.


zamiast standardowej animacji Geralt sam celowałby mieczem w odsłonięte punkty / czułe miejsca
Mógłby pojawić się problem z ustawieniem - jak zwykłym atakiem siekniesz z każdej strony, tak przy szczegółowych atakach skierowanych w konkretne punkty przeciwnika, mogłyby pojawić się problemy np. z przenikaniem przez kończyny itd. Moim zdaniem dobrym pomysłem byłoby na tym pseudo-VATS-ie wybrać odpowiedni punkty i Geralt, w ułamku sekundy oczywiście, ustawiałby się tak, by nie było żadnego przenikania (oczywiście, tak jak mówiłem wcześniej, pojawiłyby się tylko punkty w takim zasięgu, że Gerwant nie musiałby robić np. półkola itd.) i też na zasadzie animacji wykończeń z W1 - że swobodnie mogliśmy sterować kamerą a nie jak w W2, gdzie chociaż te przerywniki mogły zrobić z wykończeń bardziej efektowne, niemniej nagły brak przeciwników, którzy byli w okolicy, czy też nawet czasami przesunięcia by animacja się nie przenikała i po prostu moim zdaniem by wybijały z rytmu walki, czy jak to dobrze nazwać.
 
Skałę generalnie łatwiej kruszyć niż ciąć. Ja bym golemowi wrzucił jakąś petardę lepszego sortu lub dynamit do tego otworu w brzuchu, a trollom skalnym kazał ją zjadać przy użyciu Aksji. :p
 
Skałę generalnie łatwiej kruszyć niż ciąć.
No to niech Geralt obróci miecz, tak jak w W1 przy wykończeniu ogłuszonego przeciwnika, i niech jelcem naparza - i też byłaby funkcja kilofa na raz ze zrzutu, który się tu przewinął. I też by mógł w ten sposób wyłupywać kawałki skały by odsłaniać "wnętrze" (?) i by mógł na spokojnie w nie sztychy robić.

Nie przypominaj mi, absurdalnie nierealistyczny system "żeglugi" zmusił mnie do przemieszczania się między wyspami przede wszystkim za pomocą szybkiej podróży i ograniczania kontaktu z łodziami do minimum
Mnie, jak wiele rzeczy w W3, to bawiło, szczególnie zabawa w targanie żagla wciskając na przemian "W" i "S" albo "S" i shift, nie pamiętam już. Tak czy siak, no rozwala mnie to, niemniej nie odrzuciło na tyle bym zrezygnował z tego - osobiście tylko krafcenie omijam szerokim łukiem, bo i w ogóle tego nie lubię (a przekrafczanie rynsztunków, że żeby mieć kurtkę z 2. poziomu, trzeba jako składnik dać kurtkę 1. poziomu - ulepszanie po cholerze - to w ogóle jaja jak berety). Dla mnie dobry Wiedźmin to pewnie będzie Pożegnanie Wilkeła, bo ostry nacisk na fabułę a sporadyczna walka nie odsłania upośledzenia w postaci ciągłej potrzeby wymiany sprzętu, bo nagle kaedweński miecz jest lepszy od temerskiego... bo tak.
 
Zachodzi interakcja magiczna, nie wykluczam, ale fizyczna również - miecz uderza o skalnego stwora, i to zazwyczaj z dużym impetem. Co innego, gdybyśmy widzieli jak podczas uderzania klingę otacza momentalnie coś na kształt pola siłowego - z książkami rozjechałoby się to już totalnie, ale miałoby przynajmniej jakiś sens.


Od dawna akurat nawoływałem, by srebrny służył jedynie przeciwko trupojadom, upiorom, wampirom, lykantropom i przeklętym, na wszelakie gruboskórne czy opancerzone drakonidy i insektowate stalowy byłby remedium wystarczającym (z wyjątkiem golemów, bo naparzanie takowych stalą byłoby równie bezsensowne, jak srebrem). No, ale Redzi postawili na prostotę i wygodę, taka, nie inna, jest ich wizja artystyczna, więc muszę ścierpieć.

SMiki, gdyby podchodzić w ten sposób do tematu srebrnych mieczy to trzeba by złoić ASa za sam pomysł. Weź sobie srebrną monetę, najtańszą z Mennicy Polskiej i... ugryź ją. Następnie chwyć palcami oburącz i zegnij... Zobacz co się stanie po kontakcie z ludzkimi mięśniami i szkliwem, a co dopiero gruboskórnym wilkołakiem.

Gdyby tak uderzyć płazem srebrnego miecza jakąś młodą laskę w tyłeczek to mielibyśmy kawałek zgiętej, drogocennej blachy i śliwę pod okiem :) Co dopiero, biorąc pod uwagę Twoją wypowiedź, opancerzonego Drauga lub Draugira.

Popieram hipotezę Narsa, że zachodzi to na podstawie magicznej interakcji między potworem, a materiałem jakim jest srebro. Przynajmniej ja sobie to tak tłumaczyłem przez całe życie :D
 
@Ugrassal Miecze u AS-a (przynajmniej od Sezonu) są jedynie posrebrzane, trzpień i krawędzie są ze stali. Na wilkołaka czy wąpierza powinno wystarczyć, bo zresztą jedynie przeciw stworom tego pokroju był używany, sytuacje, w których Geralt użył srebra, można policzyć na palcach jednej ręki. W grze trzeba było rozszerzyć choć trochę zakres jego użyteczności, aby nie wisiał na plecach 99% czasu gry i potrafię przejść z tym do porządku dziennego. (Choć elfy z Gonu to już przesada, a jak słuchałem w Warszawie tłumaczenia Redów w tej kwestii to z trudem powstrzymywałem się od parsknięcia śmiechem...) Ale okładanie litej skały jakimkolwiek mieczem jest IMHO absurdalne, i jeśli faktycznie zachodzi jakaś magiczna interakcja, to niech coś ją sugeruje, efekt wizualny czy dźwiękowy.

A wszystkie gryfy, gdy przebywały w górach podczas koniunkcji nabawiły się uczulenia na srebro.
W sumie ciekawe, dlaczego w ich przypadku Redzi zrezygnowali ze stali, na gameplayu sprzed premiery (tym z Dijkstrą) były tak samo podatne na zwykły miecz jak niedźwiedzie czy wilki. IMHO wszystkie hybrydy, ogrowate i drakonidy mogłyby być bez problemu zaliczone do przeciwników podatnych na stal, srebrnopodatnych nadal zostałaby większość.
 
Last edited:
Top Bottom